[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z otrzymanej zapłaty byłem zadowolony.Oczywiście, biskup z Belley niemało był zaskoczony tego rodzaju listem, leczpomimo wszystko zachował dla proboszcza z Ars głęboki szacunek.W następnym rokuwysłuchał próśb wójta z Ars i księdza Raymonda mianował proboszczem w Jayat.147Na objęcie stanowiska dawny wikary otrzymał od proboszcza list, który odczytał zpewnym zażenowaniem: Tak bardzo był mi ksiądz pożyteczny i tak wiele mi oddał usług,że zaskarbił sobie całą moją miłośd.List świętego spowodował prawdziwe nawrócenie u tego zaślepionego pychąkapłana.Do Ars przybył nowy wikariusz, ksiądz Toccanier, mężczyzna silnie zbudowany ipostawny, którego pobożnośd, szczerośd i skromnośd doskonale pasowały dousposobienia księdza proboszcza.W krótkim czasie zyskał sobie przywiązanie całejparafii.OSTATNIA UCIECZKA (1853-1854)Minęło dziesięd lat od owej ciemnej wrześniowej nocy, kiedy to ksiądz Vianneyopuścił Ars, by wrócid doo z powrotem w kilka dni pózniej, i kiedy obiecał parafianom, żejuż ich nigdy więcej nie opuści.Od dziesięciu lat codziennie bez szemrania dzwigał swójkrzyż, który go mocno przygniatał, walcząc bez wytchnienia z szatanem i grzechem.W ciągu bezsennych nocy jawił się przed oczyma jego duszy obraz, który nigdy niedawał mu spokoju.Bez przerwy myślał o świeżo założonym klasztorze trapistów w LaNeyliere, w którym mnisi, odłączeni od świata, prowadzili życie oddane modlitwie ipokucie.W tajemnicy porozumiał się z ojcem Colin, przeorem klasztoru, który obiecał mucelkę w swoim opactwie.Wszystko, więc było gotowe.Proboszcz z Ars miał udad się doLyonu, gdzie miał na niego czekad z furmanką szwagier Melin, żeby go stamtąd odwiezddo tak bardzo upragnionej samotni.Skoro raz już znajdzie się za murami klasztornymi,wtedy nawet sam biskup nie zmusi go, by wrócił do zgiełku świata.Pierwszego września 1853 roku ksiądz Vianney wyjawił zawsze wiernej KatarzynieLassagne zamiar definitywnego opuszczenia Ars. Tym razem muszę już odejśd.Takajest wola Boża.Puszczę się w drogę w poniedziałek wieczór.Nieszczęsna kobietazaklinała proboszcza, żeby się wyrzekł tego zamiaru, bo na pewno nie pochodził on odBoga, lecz z całą pewnością podsunął mu go zły duch, żeby udaremnid to dobro, jakiegodokonywał w Ars. Nie, nie! Nie jest tak wcale, jak mówisz.Pan Bóg nie chce tego, żebym sięustawicznie męczył.Nawet swojemu Synowi pozwolił na zażywanie spokoju i ciszy napustyni.Dlaczegóż mnie miałby tego odmówid? Owszem, sprowadził z pustyni swegoSyna do ludzi i zaprowadził go na Kalwarię - odrzekła zdecydowanie Katarzyna. Niktnie wie lepiej ode mnie, jak bardzo Ars jest dla księdza Kalwarią.I ksiądz chce z niejuciekad? Myśl o mnie, co chcesz.Zawsze byłem biednym i nieużytecznym człowiekiem,który nic dobrego nie zrobił.Pozwól mi usunąd się na samotnośd, by tam opłakiwadbiedne moje życie.Katarzyna odeszła zasmucona.W niedzielę po południu spróbowałajeszcze raz wpłynąd na proboszcza z Ars, by zmienił decyzję.Z tajemnicy zwierzyła się148Marii Filliat, i teraz obie ze łzami w oczach błagały proboszcza, by ich nie opuszczał, leczksiądz Vianney trwał mocno przy swoim postanowieniu.W jego oczach widad było takwielki smutek, że ostatecznie te poczciwe kobiety postanowiły nawet mu pomóc. , Ale co zrobid? westchnęła Katarzyna. Przecież nie jest ksiądz w stanie iśdpieszo do Lyonu.Trzeba by po starad się o jakąś furmankę. %7ładen człowiek z Ars niezechce przyłożyd ręki do wyjazdu proboszcza zauważyła Maria Filiiat, kręcąc głową.W takim razie ja już naprawdę nie wiem, co mam robid.W tej samej chwili zobaczyły przechodzącego brata Hieronima, zakrystiana.Może on coś nam poradzi rzekła Maria Filliat.I w chwilę pózniej brat już o wszystkimwiedział. To niemożliwe stwierdził zdecydowanie.I zaraz poszedł do DomuOpatrzności, gdzie z kolei powiadomił o wszystkim brata Atanazego.Obaj zakonnicy dalinatychmiast znad księdzu Toccanier o zaplanowanej ucieczce. Pilnujcie plebanii i, jeżeli ksiądz Vianney będzie próbował uciekad, dajcie miznad zadecydował wikary.Wybiła północ, gdy usłyszał gwałtowne dobijanie się dodrzwi.Kiedy mu powiedziano, że na plebanii zauważono światło, szybko się ubrał iwyszedł? Na pewno ksiądz, Vianney przygotowuje się do wyjazdu.Obie byłewychowawczynie z Domu Opatrzności były już na ulicy i czekały na swojego pasterza. Nie tradmy czasu rzekł ksiądz Toccanier, biegnąc szybko z bradmi naplebanię.Kiedy przybyli pod dom, proboszcz akurat wychodził z plebanii, niosąc ze sobąbrewiarz, parasol i stary biret pod pachą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Z otrzymanej zapłaty byłem zadowolony.Oczywiście, biskup z Belley niemało był zaskoczony tego rodzaju listem, leczpomimo wszystko zachował dla proboszcza z Ars głęboki szacunek.W następnym rokuwysłuchał próśb wójta z Ars i księdza Raymonda mianował proboszczem w Jayat.147Na objęcie stanowiska dawny wikary otrzymał od proboszcza list, który odczytał zpewnym zażenowaniem: Tak bardzo był mi ksiądz pożyteczny i tak wiele mi oddał usług,że zaskarbił sobie całą moją miłośd.List świętego spowodował prawdziwe nawrócenie u tego zaślepionego pychąkapłana.Do Ars przybył nowy wikariusz, ksiądz Toccanier, mężczyzna silnie zbudowany ipostawny, którego pobożnośd, szczerośd i skromnośd doskonale pasowały dousposobienia księdza proboszcza.W krótkim czasie zyskał sobie przywiązanie całejparafii.OSTATNIA UCIECZKA (1853-1854)Minęło dziesięd lat od owej ciemnej wrześniowej nocy, kiedy to ksiądz Vianneyopuścił Ars, by wrócid doo z powrotem w kilka dni pózniej, i kiedy obiecał parafianom, żejuż ich nigdy więcej nie opuści.Od dziesięciu lat codziennie bez szemrania dzwigał swójkrzyż, który go mocno przygniatał, walcząc bez wytchnienia z szatanem i grzechem.W ciągu bezsennych nocy jawił się przed oczyma jego duszy obraz, który nigdy niedawał mu spokoju.Bez przerwy myślał o świeżo założonym klasztorze trapistów w LaNeyliere, w którym mnisi, odłączeni od świata, prowadzili życie oddane modlitwie ipokucie.W tajemnicy porozumiał się z ojcem Colin, przeorem klasztoru, który obiecał mucelkę w swoim opactwie.Wszystko, więc było gotowe.Proboszcz z Ars miał udad się doLyonu, gdzie miał na niego czekad z furmanką szwagier Melin, żeby go stamtąd odwiezddo tak bardzo upragnionej samotni.Skoro raz już znajdzie się za murami klasztornymi,wtedy nawet sam biskup nie zmusi go, by wrócił do zgiełku świata.Pierwszego września 1853 roku ksiądz Vianney wyjawił zawsze wiernej KatarzynieLassagne zamiar definitywnego opuszczenia Ars. Tym razem muszę już odejśd.Takajest wola Boża.Puszczę się w drogę w poniedziałek wieczór.Nieszczęsna kobietazaklinała proboszcza, żeby się wyrzekł tego zamiaru, bo na pewno nie pochodził on odBoga, lecz z całą pewnością podsunął mu go zły duch, żeby udaremnid to dobro, jakiegodokonywał w Ars. Nie, nie! Nie jest tak wcale, jak mówisz.Pan Bóg nie chce tego, żebym sięustawicznie męczył.Nawet swojemu Synowi pozwolił na zażywanie spokoju i ciszy napustyni.Dlaczegóż mnie miałby tego odmówid? Owszem, sprowadził z pustyni swegoSyna do ludzi i zaprowadził go na Kalwarię - odrzekła zdecydowanie Katarzyna. Niktnie wie lepiej ode mnie, jak bardzo Ars jest dla księdza Kalwarią.I ksiądz chce z niejuciekad? Myśl o mnie, co chcesz.Zawsze byłem biednym i nieużytecznym człowiekiem,który nic dobrego nie zrobił.Pozwól mi usunąd się na samotnośd, by tam opłakiwadbiedne moje życie.Katarzyna odeszła zasmucona.W niedzielę po południu spróbowałajeszcze raz wpłynąd na proboszcza z Ars, by zmienił decyzję.Z tajemnicy zwierzyła się148Marii Filliat, i teraz obie ze łzami w oczach błagały proboszcza, by ich nie opuszczał, leczksiądz Vianney trwał mocno przy swoim postanowieniu.W jego oczach widad było takwielki smutek, że ostatecznie te poczciwe kobiety postanowiły nawet mu pomóc. , Ale co zrobid? westchnęła Katarzyna. Przecież nie jest ksiądz w stanie iśdpieszo do Lyonu.Trzeba by po starad się o jakąś furmankę. %7ładen człowiek z Ars niezechce przyłożyd ręki do wyjazdu proboszcza zauważyła Maria Filiiat, kręcąc głową.W takim razie ja już naprawdę nie wiem, co mam robid.W tej samej chwili zobaczyły przechodzącego brata Hieronima, zakrystiana.Może on coś nam poradzi rzekła Maria Filliat.I w chwilę pózniej brat już o wszystkimwiedział. To niemożliwe stwierdził zdecydowanie.I zaraz poszedł do DomuOpatrzności, gdzie z kolei powiadomił o wszystkim brata Atanazego.Obaj zakonnicy dalinatychmiast znad księdzu Toccanier o zaplanowanej ucieczce. Pilnujcie plebanii i, jeżeli ksiądz Vianney będzie próbował uciekad, dajcie miznad zadecydował wikary.Wybiła północ, gdy usłyszał gwałtowne dobijanie się dodrzwi.Kiedy mu powiedziano, że na plebanii zauważono światło, szybko się ubrał iwyszedł? Na pewno ksiądz, Vianney przygotowuje się do wyjazdu.Obie byłewychowawczynie z Domu Opatrzności były już na ulicy i czekały na swojego pasterza. Nie tradmy czasu rzekł ksiądz Toccanier, biegnąc szybko z bradmi naplebanię.Kiedy przybyli pod dom, proboszcz akurat wychodził z plebanii, niosąc ze sobąbrewiarz, parasol i stary biret pod pachą [ Pobierz całość w formacie PDF ]