[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aledlaczego? Dlatego powiedział H.M.z podejrzaną łagodnością żejeżeli jest tak, jak pan mówi, to zdobyliśmy jeden znajważniejszych dowodów w tej całej sprawie.Masters w mgnieniu oka znalazł się przy nim. Powoli!Jeden z najważniejszych dowodów? Myśli pan, że wreszciebędziemy mogli stwierdzić, czy Pennik był, czy nie był.przepraszam, doktorze.w oranżerii? A jeżeli był, to dlaczego?Ale co to ma wspólnego z fontanną? To zwykła ogrodowafontanna; ciągnie kilka galonów wody i obraca nią w kółko.Obejrzałem ją dobrze, bo chcę kupić podobną do naszegoogródka. Czy zamierza pan sobie kupić wodotrysk, czy nie, to w tejchwili nieistotne, grunt, że mamy ważny dowód w ręku.I nicmnie nie interesuje, jak to całe urządzenie pracuje.Nie o tochodzi. Przeszedł do przeładowanego dekoracjami hallu.Są tutaj jakieś inne drzwi? Ach! tylko jedne.Do kuchni, co? Takmyślałem.Ale nie ma kuchennych schodów na górę.Trzeba tozapamiętać, inspektorze, nie ma schodów.Sir Henry zajrzał do kuchni.Masters chodził za nim krok wkrok. Ale. Z drugiej znów strony ciągnął H.M.wymachującrękami, aby utrzymać w pewnej odległości od siebienastępującego mu na pięty Mastersa sypialnia naszegonieodżałowanej pamięci przyjaciela, Samuela Constable a,znajduje się dokładnie nad jadalnią.O ile sobie przypominam,pani Constable mówiła mi o tym.Tak.I pamiętam również, żepod jednym z okien jego sypialni był balkon z kamiennymischodkami prowadzącymi do ogrodu.Synku, jeżeli się nieodsuniesz, to popełnię morderstwo.! Można więc z pokojujadalnego przedostać się do sypialni na pierwszym piętrze,wrócić z powrotem na dół i nikt niczego nie zauważy.Jeżelimy. Na Boga! wyrwało się bezwiednie nadinspektorowi.Jaskrawe światło błyskawicy odbite przez szklany dachwpadło do oranżerii i w jego ostrym, krótkim błysku zobaczyliswoje przerażone twarze; potężne uderzenie gromu rozległo siętuż nad ich głowami wprawiając w gwałtowne drżenie całąkopułę.Jedna z szybek w górze pękła, rozbiła się z łoskotem oposadzkę i poprzez otwór wpadł strumień deszczu.Wszystko tostało się w ułamku sekundy.Wyładowanie elektrycznespowodowało chyba również krótkie spięcie, bowiem światło wcałym domu zgasło. A niech to wszyscy diabli! zaklął w ciemności H.M. Nie ma się czym przejmować uspokajał pogodniekomisarz Belcher. Mam latarkę.Ale co mogło nawalić?Przewody zewnętrzne czy bezpiecznik?Masters był wytrącony z równowagi.Czuł jeszcze szokwywołany gwałtownym uderzeniem pioruna, a nieprze-nikniona ciemność działała mu na nerwy.Mówił głośno,starając się przekrzyczeć szum deszczu. Chyba przewody.Tyle tutaj mają dodatkowych instalacjielektrycznych, że dali je na rozdzielcze bezpieczniki, jeden nadwa, trzy pokoje.Nie można ich wszystkich przepalić zajednym zamachem, chyba że. Skrzynka na bezpieczniki powiedział nagle H.M. Co takiego? Skrzynka na bezpieczniki powtórzył. Czy prze-szukując dom, zajrzeliście również do skrzynki na bez-pieczniki? Nie, a po co? Mogę przysiąc, że nikt przy niej niemajstrował przed ani po śmierci pani Constable. Nie mówię o tym w związku z czyjąkolwiek śmiercią zniecierpliwił się sir Henry. Po prostu pomyślałem, że możeto być doskonały schowek na płaski album o wymiarach:osiemnaście cali na dwanaście.Po chwili milczenia dodał: Gdzie jest ta skrzynka? W pokoju pani Constable, w szafie ściennej.idziemy?Ruszyli na górę, przy świetle latarki Belchera.W najdalszymkącie opustoszałej sypialni znajdowała się szafa ścienna zrozsuwanymi drzwiami.Wewnątrz, nad najwyższą półką,zobaczyli żelazną, pomalowaną na czarno pokrywę skrzynki,około dwóch stóp wysokości i półtora szerokości.Masterswszedł na krzesło i palcami poruszył nie- dokręcone śrubki.Przykrywa otworzyła się ze zgrzytem i na twarz inspektoraspadł podłużny, spory album ze złoconymi brzegami. To tutaj był ukryty. mruknął ze złością [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Aledlaczego? Dlatego powiedział H.M.z podejrzaną łagodnością żejeżeli jest tak, jak pan mówi, to zdobyliśmy jeden znajważniejszych dowodów w tej całej sprawie.Masters w mgnieniu oka znalazł się przy nim. Powoli!Jeden z najważniejszych dowodów? Myśli pan, że wreszciebędziemy mogli stwierdzić, czy Pennik był, czy nie był.przepraszam, doktorze.w oranżerii? A jeżeli był, to dlaczego?Ale co to ma wspólnego z fontanną? To zwykła ogrodowafontanna; ciągnie kilka galonów wody i obraca nią w kółko.Obejrzałem ją dobrze, bo chcę kupić podobną do naszegoogródka. Czy zamierza pan sobie kupić wodotrysk, czy nie, to w tejchwili nieistotne, grunt, że mamy ważny dowód w ręku.I nicmnie nie interesuje, jak to całe urządzenie pracuje.Nie o tochodzi. Przeszedł do przeładowanego dekoracjami hallu.Są tutaj jakieś inne drzwi? Ach! tylko jedne.Do kuchni, co? Takmyślałem.Ale nie ma kuchennych schodów na górę.Trzeba tozapamiętać, inspektorze, nie ma schodów.Sir Henry zajrzał do kuchni.Masters chodził za nim krok wkrok. Ale. Z drugiej znów strony ciągnął H.M.wymachującrękami, aby utrzymać w pewnej odległości od siebienastępującego mu na pięty Mastersa sypialnia naszegonieodżałowanej pamięci przyjaciela, Samuela Constable a,znajduje się dokładnie nad jadalnią.O ile sobie przypominam,pani Constable mówiła mi o tym.Tak.I pamiętam również, żepod jednym z okien jego sypialni był balkon z kamiennymischodkami prowadzącymi do ogrodu.Synku, jeżeli się nieodsuniesz, to popełnię morderstwo.! Można więc z pokojujadalnego przedostać się do sypialni na pierwszym piętrze,wrócić z powrotem na dół i nikt niczego nie zauważy.Jeżelimy. Na Boga! wyrwało się bezwiednie nadinspektorowi.Jaskrawe światło błyskawicy odbite przez szklany dachwpadło do oranżerii i w jego ostrym, krótkim błysku zobaczyliswoje przerażone twarze; potężne uderzenie gromu rozległo siętuż nad ich głowami wprawiając w gwałtowne drżenie całąkopułę.Jedna z szybek w górze pękła, rozbiła się z łoskotem oposadzkę i poprzez otwór wpadł strumień deszczu.Wszystko tostało się w ułamku sekundy.Wyładowanie elektrycznespowodowało chyba również krótkie spięcie, bowiem światło wcałym domu zgasło. A niech to wszyscy diabli! zaklął w ciemności H.M. Nie ma się czym przejmować uspokajał pogodniekomisarz Belcher. Mam latarkę.Ale co mogło nawalić?Przewody zewnętrzne czy bezpiecznik?Masters był wytrącony z równowagi.Czuł jeszcze szokwywołany gwałtownym uderzeniem pioruna, a nieprze-nikniona ciemność działała mu na nerwy.Mówił głośno,starając się przekrzyczeć szum deszczu. Chyba przewody.Tyle tutaj mają dodatkowych instalacjielektrycznych, że dali je na rozdzielcze bezpieczniki, jeden nadwa, trzy pokoje.Nie można ich wszystkich przepalić zajednym zamachem, chyba że. Skrzynka na bezpieczniki powiedział nagle H.M. Co takiego? Skrzynka na bezpieczniki powtórzył. Czy prze-szukując dom, zajrzeliście również do skrzynki na bez-pieczniki? Nie, a po co? Mogę przysiąc, że nikt przy niej niemajstrował przed ani po śmierci pani Constable. Nie mówię o tym w związku z czyjąkolwiek śmiercią zniecierpliwił się sir Henry. Po prostu pomyślałem, że możeto być doskonały schowek na płaski album o wymiarach:osiemnaście cali na dwanaście.Po chwili milczenia dodał: Gdzie jest ta skrzynka? W pokoju pani Constable, w szafie ściennej.idziemy?Ruszyli na górę, przy świetle latarki Belchera.W najdalszymkącie opustoszałej sypialni znajdowała się szafa ścienna zrozsuwanymi drzwiami.Wewnątrz, nad najwyższą półką,zobaczyli żelazną, pomalowaną na czarno pokrywę skrzynki,około dwóch stóp wysokości i półtora szerokości.Masterswszedł na krzesło i palcami poruszył nie- dokręcone śrubki.Przykrywa otworzyła się ze zgrzytem i na twarz inspektoraspadł podłużny, spory album ze złoconymi brzegami. To tutaj był ukryty. mruknął ze złością [ Pobierz całość w formacie PDF ]