[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roboty to tu jest naładnych parę miesięcy.Jeśli chcesz znać moje zdanie, to tylko ludzie mogli w cośtakiego uwierzyć.Grimma odwróciła następną kartkę. Masklin wierzył.to jest wierzy poprawiła się pospiesznie że ludziesą znacznie mądrzejsi, niż sądzimy.Szkoda, że nie możemy ich właściwie zbadać,jestem pewna, że wiele byśmy się nauczyli o.Ponownie rozległ się przerazliwy dzwięk dzwonka.Tylko tym razem uruchomił go Nisodemus.Rozdział siódmyII.I rzekł im Nisodemus: Zdradzono cię, Ludu Sklepowy!III. Zaprawdę powiadam wam, że fałszywie zostaliście wywiedzeni na owoZewnętrze z Deszczem, Zimnem, Szronem i Ludzmi, jako też z innymi Próbami.I powiadam wam też, że będzie gorzej.IV. Albowiem będzie Znieg i Mróz, a na Ziemi zapanuje Głód.V. A potem pojawią się Drozdy.VI. Hm.VII. I pytam cię, Ludu Sklepowy, gdzież są ci, co was tu przywiedli?VIII. Rzekli, że idą spotkać się z Wnukiem, 39, a na nas opresje spadają zestrony każdej, ratunku zasię z żadnej oczekiwać nie sposób.Zostałeś wydany napastwę Zimy, Ludu Sklepowy.IX. Toteż powiadam wam: Czas najwyższy odrzucić zwyczaje Zewnętrza.Księga nomów, Zażalenie, w.II-IX Tak.cóż.fakt, że to dziwne przyznał ktoś.Ale prawdą jest, żejesteśmy na zewnątrz. Ale ja mam plan! ogłosił Nisodemus. Aha zareagowali chórem zebrani: plany były podstawą, i to niezbędną,gdyż wtedy wiedziało się, na czym się stoi.Grimma i Dorcas przybyli ostatni.Dorcas miał właśnie zamiar przepchnąć siędo przodu, gdy dziewczyna go powstrzymała: Zobacz, kto za nim stoi!Za Nisodemusem stała grupka nomów.Większość stanowili Piśmienni, ale by-ły też głowy wielkich rodów.Nie przyglądali się przemawiającemu, lecz tłumowi,a raczej to tłumowi, to jemu zupełnie jakby kogoś szukali albo na coś czekali. To mi się nie podoba! oceniła cicho Grimma. Rody i Piśmienni nigdynie pałali do siebie zbytnią miłością.Skąd ta nagła zmiana? Nieroby i malkontenci burknął Dorcas.Część Piśmiennych od dawna sarkała na to, że zwykły nom uczy się czytać.Twierdzili, że z tego przychodzą do głowy różne pomysły, co wcale nie jest do-bre, chyba że są to właściwe pomysły.Rody zaś bynajmniej nie były zachwycone40tym, że zwykły nom może iść, dokąd chce i kiedy chce, nie musząc prosić wcze-śniej o pozwolenie.Praktycznie wszyscy, którzy stracili trochę władzy po DługiejJezdzie, stali teraz za Nisodemusem.Nisodemus wyjaśnił swój plan.Im dłużej Dorcas go słuchał, tym bardziej czuł, jak opada mu szczęka.Plan bowiem na swój sposób był genialny i doskonały zupełnie jak ma-szyna, której każdą część wykonano bezbłędnie i precyzyjnie, tylko złożył ją ktośjedną ręką i po ciemku.Podobnie rzecz się miała z planem pełen był doskona-łych pomysłów, z którymi z osobna dało się zgodzić, ale po pierwsze było ich zbytwiele, po drugie część była niewykonalna, a po trzecie niektóre postawiono nagłowie.Generalnie rzecz sprowadzała się do tego, że Nisodemus chciał odbudowaćSklep.Wywołało to pełen przerażenia podziw.Szczegóły były nieco bardziej skomplikowane.Otóż tak: opat Gurder miał rację gdy opuszczali Sklep, zabrali ze sobąArnolda Brosa (zał.1905), ale nie fizycznie, tylko w swoich głowach.Dalej: jeśliudowodnią mu, że naprawdę troszczą się o Sklep, to on do nich wróci i rozwiążeich wszystkie problemy.A potem stworzy nowy Sklep tutaj, w tej niemiłej, zbytzielonej dolinie.Przynajmniej tak to odebrał Dorcas, który już dawno temu doszedł do wnio-sku, że jeśli cały czas słucha się tego, co inni mówią, to nigdy nie ma się czasu,by się domyślić, o co im naprawdę chodzi.Nisodemus tymczasem tłumaczył, świdrując tłum pałającym wzrokiem, żewcale nie oznacza to konieczności odbudowy całego Sklepu, ale zmianę w ka-mieniołomie.Czyli: powrót do życia w działach, umieszczenie na ścianach od-powiednich znaków itd.Krótko mówiąc należy wrócić do Starych, DobrychCzasów, tak aby Arnold Bros (zał.1905) poczuł się tu jak w domu.Sklep należało zbudować we własnych głowach.Nomy rzadko dostają obłędu Dorcas pamiętał zaledwie jeden przypadekstarszego wiekiem noma utrzymującego, że jest czajnikiem do herbaty.Przestałtak twierdzić, gdy zdecydowano się go wykorzystać w tej roli.Sądząc po objawach, Nisodemus stanowczo zbyt długo przebywał na świeżympowietrzu.Widać było, że nie tylko Dorcas tak uważa. Nie bardzo rozumiem odezwał się jeden z nomów wyjątkowo uprzej-mie. Jak Arnold Bros (zał.1905) ma niby powstrzymać ludzi? A czy ludzie wtrącali się i przeszkadzali nam w Sklepie? spytał w od-powiedzi Nisodemus. No cóż.nie, ale. Więc zaufajcie Arnoldowi Brosowi (zał.1905)!41To zdecydowanie był cięższy przypadek niż bycie czajnikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Roboty to tu jest naładnych parę miesięcy.Jeśli chcesz znać moje zdanie, to tylko ludzie mogli w cośtakiego uwierzyć.Grimma odwróciła następną kartkę. Masklin wierzył.to jest wierzy poprawiła się pospiesznie że ludziesą znacznie mądrzejsi, niż sądzimy.Szkoda, że nie możemy ich właściwie zbadać,jestem pewna, że wiele byśmy się nauczyli o.Ponownie rozległ się przerazliwy dzwięk dzwonka.Tylko tym razem uruchomił go Nisodemus.Rozdział siódmyII.I rzekł im Nisodemus: Zdradzono cię, Ludu Sklepowy!III. Zaprawdę powiadam wam, że fałszywie zostaliście wywiedzeni na owoZewnętrze z Deszczem, Zimnem, Szronem i Ludzmi, jako też z innymi Próbami.I powiadam wam też, że będzie gorzej.IV. Albowiem będzie Znieg i Mróz, a na Ziemi zapanuje Głód.V. A potem pojawią się Drozdy.VI. Hm.VII. I pytam cię, Ludu Sklepowy, gdzież są ci, co was tu przywiedli?VIII. Rzekli, że idą spotkać się z Wnukiem, 39, a na nas opresje spadają zestrony każdej, ratunku zasię z żadnej oczekiwać nie sposób.Zostałeś wydany napastwę Zimy, Ludu Sklepowy.IX. Toteż powiadam wam: Czas najwyższy odrzucić zwyczaje Zewnętrza.Księga nomów, Zażalenie, w.II-IX Tak.cóż.fakt, że to dziwne przyznał ktoś.Ale prawdą jest, żejesteśmy na zewnątrz. Ale ja mam plan! ogłosił Nisodemus. Aha zareagowali chórem zebrani: plany były podstawą, i to niezbędną,gdyż wtedy wiedziało się, na czym się stoi.Grimma i Dorcas przybyli ostatni.Dorcas miał właśnie zamiar przepchnąć siędo przodu, gdy dziewczyna go powstrzymała: Zobacz, kto za nim stoi!Za Nisodemusem stała grupka nomów.Większość stanowili Piśmienni, ale by-ły też głowy wielkich rodów.Nie przyglądali się przemawiającemu, lecz tłumowi,a raczej to tłumowi, to jemu zupełnie jakby kogoś szukali albo na coś czekali. To mi się nie podoba! oceniła cicho Grimma. Rody i Piśmienni nigdynie pałali do siebie zbytnią miłością.Skąd ta nagła zmiana? Nieroby i malkontenci burknął Dorcas.Część Piśmiennych od dawna sarkała na to, że zwykły nom uczy się czytać.Twierdzili, że z tego przychodzą do głowy różne pomysły, co wcale nie jest do-bre, chyba że są to właściwe pomysły.Rody zaś bynajmniej nie były zachwycone40tym, że zwykły nom może iść, dokąd chce i kiedy chce, nie musząc prosić wcze-śniej o pozwolenie.Praktycznie wszyscy, którzy stracili trochę władzy po DługiejJezdzie, stali teraz za Nisodemusem.Nisodemus wyjaśnił swój plan.Im dłużej Dorcas go słuchał, tym bardziej czuł, jak opada mu szczęka.Plan bowiem na swój sposób był genialny i doskonały zupełnie jak ma-szyna, której każdą część wykonano bezbłędnie i precyzyjnie, tylko złożył ją ktośjedną ręką i po ciemku.Podobnie rzecz się miała z planem pełen był doskona-łych pomysłów, z którymi z osobna dało się zgodzić, ale po pierwsze było ich zbytwiele, po drugie część była niewykonalna, a po trzecie niektóre postawiono nagłowie.Generalnie rzecz sprowadzała się do tego, że Nisodemus chciał odbudowaćSklep.Wywołało to pełen przerażenia podziw.Szczegóły były nieco bardziej skomplikowane.Otóż tak: opat Gurder miał rację gdy opuszczali Sklep, zabrali ze sobąArnolda Brosa (zał.1905), ale nie fizycznie, tylko w swoich głowach.Dalej: jeśliudowodnią mu, że naprawdę troszczą się o Sklep, to on do nich wróci i rozwiążeich wszystkie problemy.A potem stworzy nowy Sklep tutaj, w tej niemiłej, zbytzielonej dolinie.Przynajmniej tak to odebrał Dorcas, który już dawno temu doszedł do wnio-sku, że jeśli cały czas słucha się tego, co inni mówią, to nigdy nie ma się czasu,by się domyślić, o co im naprawdę chodzi.Nisodemus tymczasem tłumaczył, świdrując tłum pałającym wzrokiem, żewcale nie oznacza to konieczności odbudowy całego Sklepu, ale zmianę w ka-mieniołomie.Czyli: powrót do życia w działach, umieszczenie na ścianach od-powiednich znaków itd.Krótko mówiąc należy wrócić do Starych, DobrychCzasów, tak aby Arnold Bros (zał.1905) poczuł się tu jak w domu.Sklep należało zbudować we własnych głowach.Nomy rzadko dostają obłędu Dorcas pamiętał zaledwie jeden przypadekstarszego wiekiem noma utrzymującego, że jest czajnikiem do herbaty.Przestałtak twierdzić, gdy zdecydowano się go wykorzystać w tej roli.Sądząc po objawach, Nisodemus stanowczo zbyt długo przebywał na świeżympowietrzu.Widać było, że nie tylko Dorcas tak uważa. Nie bardzo rozumiem odezwał się jeden z nomów wyjątkowo uprzej-mie. Jak Arnold Bros (zał.1905) ma niby powstrzymać ludzi? A czy ludzie wtrącali się i przeszkadzali nam w Sklepie? spytał w od-powiedzi Nisodemus. No cóż.nie, ale. Więc zaufajcie Arnoldowi Brosowi (zał.1905)!41To zdecydowanie był cięższy przypadek niż bycie czajnikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]