[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz zostawię was pod opieką Mac.Będę do was zaglądać.Gdybyście mniepotrzebowały, w każdej chwili dzwońcie pod sto jedenaście.Poszła sprawdzić dekoracje przed domem.Emma miała rację, pomyślała,wózki z kwiatami były cudowne.Jeżeli wejście przypominało leśną polanę,dalej goście mieli przed sobą magiczną, leśną łąkę.Jeszcze więcej dzikich krwistoczerwonych róż i purpurowych fiołkówotaczało portyk.Kolorowe kwiaty spływały z wózków i donic.Nawet terazzespół Emmy przyczepiał miedziane uchwyty z kwiatami do krzeseł okrytychbladozielonym materiałem.Zliczne, pomyślała, tak jak zdjęcia, które zrobi Mac.Pomagała przez dziesięć minut, które miała wolne, po czym popędziłaprzywitać pana młodego. Młody przyjechał! zabrzmiał w słuchawce głos Mac.Witała, odprowadzała, podawała napoje, rozwieszała fraki.I zauważyła, że ojciec pana młodego, wdowiec od pięciu lat, stoisamotnie na tarasie.Wyszła do niego. Panie Mansfield, może ma pan ochotę na krótki spacer, obejrzymywystrój? Wzięła go pod ramię. Damy im trochę czasu na przygotowania dodała, ruszając.139RLT Zapowiada się piękny dzień. To prawda.Był przystojnym mężczyzną, miał gęste, grafitowe włosy i lekko opalonątwarz o mocnych rysach.Ale w jego oczach malował się smutek. Myślę powiedziała Parker cicho że trudno jest przeżywaćszczęśliwe, ważne chwile bez tych, których kochamy, bez kogoś, kto sprawił,że te chwile nadeszły.Przykrył jej dłoń swoją. Nie chcę, żeby to było widać.Nie chcę, aby jakakolwiek chmuraprzysłoniła dzień ślubu Luke'a. Nic nie szkodzi.On też dziś za nią tęskni.Myśli o niej, tak jak pan.Tylko że dla pana to co innego.Ona była dla pana kimś najbliższym.Myślę, żeLuke'a łączy z Marilee to, co łączyło pana z żoną.Miłość, bliskość,partnerstwo. Kathy pokochałaby Marilee. Wziął głęboki oddech, a potem jeszczejeden na widok tarasu, pergoli, trawników. Byłaby tym zachwycona, każdą chwilą.Dajecie naszemu chłopcucudowny dzień. My tylko przygotowałyśmy oprawę.Pan i pańska żona pomogli mustać się mężczyzną, a Luke z Marilee nawzajem podarują sobie cudownydzień.Wyjęła chusteczki i bez słowa podała mu jedną, gdy jego oczy pokryłamgła. Panie Mansfield. Myślę, że w zaistniałych okolicznościach powinnaś mi mówić Larry.140RLT Larry, wiem, jak to jest, kiedy przeżywa się szczęśliwe chwile bez tych,z którymi najbardziej chciałoby się je dzielić.Skinął głową, próbując opanować łzy. Znałem twoich rodziców. Tak, pamiętam, że przychodzili państwo do nas na przyjęcia.Luke jestbardzo podobny do matki. To prawda.Boże, tak, to prawda. Myślę, że kiedy nadchodzą takie chwile, możemy jedynie myśleć otych, którzy nie mogą być z nami. Położyła dłoń na sercu. Wierząc, że onitakże są szczęśliwi i dumni.Skinął głową i na chwilę zacisnął palce na dłoni Parker. Jesteś dobrą dziewczyną, Parker.Mądrą, młodą kobietą. Marilee jest szczęściarą, że ma takiego męża i takiego teścia.Chceszjeszcze chwilę pospacerować? Nie, chyba powinienem wracać.Być przy moim synu. Uśmiechnął sięi położył dłoń na sercu, jak wcześniej Parker. Oboje będziemy przy naszymsynu.Odprowadziła Larry'ego z powrotem, zadowolona, że po drodze udało jejsię go rozbawić.I weszła prosto w radosny chaos w apartamencie pannymłodej.Kobiety były już w sukniach, mężczyzni w garniturach.Dla chłopca odobrączek znaleziono zajęcie, dziewczynkę od kwiatków zasypywanokomplementami.Dokładnie o czasie Parker ustawiła druhny, wyprostowała imwianki z fiołków i róż, rozdała bukiety, pomogła ocierać oczy, żeby ocalićmakijaż. Pan młody na miejscu powiedziała Laurel przez słuchawkę.141RLT My też.Zmieńcie muzykę dla rodziców. Posłała dziadków pannymłodej na dół i odwróciła się do Larry'ego, który miał poprowadzić swojąmatkę. Ruszajcie. Wiedziona impulsem, wspięła się na palce i pocałowałago w policzek. Powodzenia.Wygląda pani pięknie, pani Mansfield.Bawciesię dobrze.Słysząc w głowie tykanie zegara, patrzyła, jak idą. Matka panny młodej z synem, wasza kolej.Brent, kiedy już pomożeszmamie usiąść, podejdz i stań po lewej stronie drużby.Ruszajcie!Cudownie, pomyślała.Wszystko wyglądało cudownie i działo siędokładnie o czasie. Muzyka dla orszaku.Pierwsza druhna.Idz.Uśmiech! Głowa do góry.Wyglądasz cudownie.Druga druhna.Idz.Wyprostuj plecy, Rissa! Głównadruhna, na miejsce. Tej nie musiała przypominać o uśmiechu, ponieważ GDjuż promieniała. I ruszaj.Idealnie.Dobrze, Cody, pamiętasz, co masz robić.Puściła oko do małego chłopca, niosącego białą poduszeczkę zwyhaftowanymi obrączkami. Do boju!Mały uśmiechnął się szeroko i ruszył dumny jak paw. Twoja kolej, Ally.Wyglądasz jak księżniczka z bajki.Skrop wodąpłatki i uśmiechnij się.Baw się dobrze i idz prosto do mamy, tam z przodu.Grzeczna dziewczynka! O rety, o rety powiedziała Marilee, śmiejąc się radośnie. Jesteś nie tylko piękną panną młodą, ale i jedną z najszczęśliwszych,jakie wysyłałam do ołtarza.Zmieńcie muzykę dla panny młodej.O już.Zatrzymajcie się na chwilę w wejściu, niech wszyscy dobrze się przyjrzą, jakprzepięknie wyglądasz.I ruszajcie!142RLTParker odczekała, aż wszyscy goście skupili uwagę na pannie młodej, ibyła pewna, że nie wejdzie Mac w kadr.Wtedy odeszła na bok i jak jej wspólniczki stała niewidzialna, alegotowa, by zażegnać najmniejszy konflikt lub rozwiązać największy problem.Była zadowolona, że przez następnych dwadzieścia minut nikt jej niepotrzebował. Na razie wszystko dobrze szepnęła w słuchawkę. I przepięknie.Czyoranżeria gotowa na przyjęcie gości? Tak jest potwierdziła Emma. W głównym holu też idziemy zgodniez planem.Na razie wszystko cudownie, jeśli mogę tak powiedzieć. Masz rację.Główna nie wypłakała jeszcze wszystkich łez, wygląda wporządku, ale makijaż trzeba będzie trochę poprawić przed zdjęciami. Makijażystki są w kuchni powiedziała Laurel. Poszły coś przekąsićpodczas przerwy.Przyślę którąś za pięć minut. Dobrze.Jesteśmy przy wymianie obrączek.Kiedy szczęśliwi nowożeńcy wytańczyli się od ołtarza dosłownie,ponieważ w połowie drogi pan młody złapał roześmianą żonę na ręce i obróciłsię z nią w koło Parker biła brawo.Po czym wróciła do pracy.Mac poprowadziła orszak weselny w jedną, a ona gości w drugą stronę.Wynajęty personel uwijał się jak w ukropie, przenosząc krzesła i stoły na taras.Po fotografiach i koktajlach tylko z sześcioma minutami spóznienia Parker zaprosiła gości na brunch do głównego holu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Teraz zostawię was pod opieką Mac.Będę do was zaglądać.Gdybyście mniepotrzebowały, w każdej chwili dzwońcie pod sto jedenaście.Poszła sprawdzić dekoracje przed domem.Emma miała rację, pomyślała,wózki z kwiatami były cudowne.Jeżeli wejście przypominało leśną polanę,dalej goście mieli przed sobą magiczną, leśną łąkę.Jeszcze więcej dzikich krwistoczerwonych róż i purpurowych fiołkówotaczało portyk.Kolorowe kwiaty spływały z wózków i donic.Nawet terazzespół Emmy przyczepiał miedziane uchwyty z kwiatami do krzeseł okrytychbladozielonym materiałem.Zliczne, pomyślała, tak jak zdjęcia, które zrobi Mac.Pomagała przez dziesięć minut, które miała wolne, po czym popędziłaprzywitać pana młodego. Młody przyjechał! zabrzmiał w słuchawce głos Mac.Witała, odprowadzała, podawała napoje, rozwieszała fraki.I zauważyła, że ojciec pana młodego, wdowiec od pięciu lat, stoisamotnie na tarasie.Wyszła do niego. Panie Mansfield, może ma pan ochotę na krótki spacer, obejrzymywystrój? Wzięła go pod ramię. Damy im trochę czasu na przygotowania dodała, ruszając.139RLT Zapowiada się piękny dzień. To prawda.Był przystojnym mężczyzną, miał gęste, grafitowe włosy i lekko opalonątwarz o mocnych rysach.Ale w jego oczach malował się smutek. Myślę powiedziała Parker cicho że trudno jest przeżywaćszczęśliwe, ważne chwile bez tych, których kochamy, bez kogoś, kto sprawił,że te chwile nadeszły.Przykrył jej dłoń swoją. Nie chcę, żeby to było widać.Nie chcę, aby jakakolwiek chmuraprzysłoniła dzień ślubu Luke'a. Nic nie szkodzi.On też dziś za nią tęskni.Myśli o niej, tak jak pan.Tylko że dla pana to co innego.Ona była dla pana kimś najbliższym.Myślę, żeLuke'a łączy z Marilee to, co łączyło pana z żoną.Miłość, bliskość,partnerstwo. Kathy pokochałaby Marilee. Wziął głęboki oddech, a potem jeszczejeden na widok tarasu, pergoli, trawników. Byłaby tym zachwycona, każdą chwilą.Dajecie naszemu chłopcucudowny dzień. My tylko przygotowałyśmy oprawę.Pan i pańska żona pomogli mustać się mężczyzną, a Luke z Marilee nawzajem podarują sobie cudownydzień.Wyjęła chusteczki i bez słowa podała mu jedną, gdy jego oczy pokryłamgła. Panie Mansfield. Myślę, że w zaistniałych okolicznościach powinnaś mi mówić Larry.140RLT Larry, wiem, jak to jest, kiedy przeżywa się szczęśliwe chwile bez tych,z którymi najbardziej chciałoby się je dzielić.Skinął głową, próbując opanować łzy. Znałem twoich rodziców. Tak, pamiętam, że przychodzili państwo do nas na przyjęcia.Luke jestbardzo podobny do matki. To prawda.Boże, tak, to prawda. Myślę, że kiedy nadchodzą takie chwile, możemy jedynie myśleć otych, którzy nie mogą być z nami. Położyła dłoń na sercu. Wierząc, że onitakże są szczęśliwi i dumni.Skinął głową i na chwilę zacisnął palce na dłoni Parker. Jesteś dobrą dziewczyną, Parker.Mądrą, młodą kobietą. Marilee jest szczęściarą, że ma takiego męża i takiego teścia.Chceszjeszcze chwilę pospacerować? Nie, chyba powinienem wracać.Być przy moim synu. Uśmiechnął sięi położył dłoń na sercu, jak wcześniej Parker. Oboje będziemy przy naszymsynu.Odprowadziła Larry'ego z powrotem, zadowolona, że po drodze udało jejsię go rozbawić.I weszła prosto w radosny chaos w apartamencie pannymłodej.Kobiety były już w sukniach, mężczyzni w garniturach.Dla chłopca odobrączek znaleziono zajęcie, dziewczynkę od kwiatków zasypywanokomplementami.Dokładnie o czasie Parker ustawiła druhny, wyprostowała imwianki z fiołków i róż, rozdała bukiety, pomogła ocierać oczy, żeby ocalićmakijaż. Pan młody na miejscu powiedziała Laurel przez słuchawkę.141RLT My też.Zmieńcie muzykę dla rodziców. Posłała dziadków pannymłodej na dół i odwróciła się do Larry'ego, który miał poprowadzić swojąmatkę. Ruszajcie. Wiedziona impulsem, wspięła się na palce i pocałowałago w policzek. Powodzenia.Wygląda pani pięknie, pani Mansfield.Bawciesię dobrze.Słysząc w głowie tykanie zegara, patrzyła, jak idą. Matka panny młodej z synem, wasza kolej.Brent, kiedy już pomożeszmamie usiąść, podejdz i stań po lewej stronie drużby.Ruszajcie!Cudownie, pomyślała.Wszystko wyglądało cudownie i działo siędokładnie o czasie. Muzyka dla orszaku.Pierwsza druhna.Idz.Uśmiech! Głowa do góry.Wyglądasz cudownie.Druga druhna.Idz.Wyprostuj plecy, Rissa! Głównadruhna, na miejsce. Tej nie musiała przypominać o uśmiechu, ponieważ GDjuż promieniała. I ruszaj.Idealnie.Dobrze, Cody, pamiętasz, co masz robić.Puściła oko do małego chłopca, niosącego białą poduszeczkę zwyhaftowanymi obrączkami. Do boju!Mały uśmiechnął się szeroko i ruszył dumny jak paw. Twoja kolej, Ally.Wyglądasz jak księżniczka z bajki.Skrop wodąpłatki i uśmiechnij się.Baw się dobrze i idz prosto do mamy, tam z przodu.Grzeczna dziewczynka! O rety, o rety powiedziała Marilee, śmiejąc się radośnie. Jesteś nie tylko piękną panną młodą, ale i jedną z najszczęśliwszych,jakie wysyłałam do ołtarza.Zmieńcie muzykę dla panny młodej.O już.Zatrzymajcie się na chwilę w wejściu, niech wszyscy dobrze się przyjrzą, jakprzepięknie wyglądasz.I ruszajcie!142RLTParker odczekała, aż wszyscy goście skupili uwagę na pannie młodej, ibyła pewna, że nie wejdzie Mac w kadr.Wtedy odeszła na bok i jak jej wspólniczki stała niewidzialna, alegotowa, by zażegnać najmniejszy konflikt lub rozwiązać największy problem.Była zadowolona, że przez następnych dwadzieścia minut nikt jej niepotrzebował. Na razie wszystko dobrze szepnęła w słuchawkę. I przepięknie.Czyoranżeria gotowa na przyjęcie gości? Tak jest potwierdziła Emma. W głównym holu też idziemy zgodniez planem.Na razie wszystko cudownie, jeśli mogę tak powiedzieć. Masz rację.Główna nie wypłakała jeszcze wszystkich łez, wygląda wporządku, ale makijaż trzeba będzie trochę poprawić przed zdjęciami. Makijażystki są w kuchni powiedziała Laurel. Poszły coś przekąsićpodczas przerwy.Przyślę którąś za pięć minut. Dobrze.Jesteśmy przy wymianie obrączek.Kiedy szczęśliwi nowożeńcy wytańczyli się od ołtarza dosłownie,ponieważ w połowie drogi pan młody złapał roześmianą żonę na ręce i obróciłsię z nią w koło Parker biła brawo.Po czym wróciła do pracy.Mac poprowadziła orszak weselny w jedną, a ona gości w drugą stronę.Wynajęty personel uwijał się jak w ukropie, przenosząc krzesła i stoły na taras.Po fotografiach i koktajlach tylko z sześcioma minutami spóznienia Parker zaprosiła gości na brunch do głównego holu [ Pobierz całość w formacie PDF ]