[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ByÅ‚ tutaj.Widzisz?%7Å‚elazny Niedzwiedz przytaknÄ…Å‚ patrzÄ…c w ziemiÄ™.Niczego nie widziaÅ‚, ale w umyÅ›letamtego czytaÅ‚ rozpoznawalne znaki. Jak dawno tÄ™dy przechodziÅ‚? Trudno powiedzieć.Ale to bez znaczenia.Chodz.Maszerowali w milczeniu przezblisko kwadrans, nim %7Å‚elazny Niedzwiedz zapytaÅ‚: ZnalazÅ‚eÅ› jakieÅ› Å›lady jego przeciwnika? Nic.Tylko parÄ™ odcisków psich Å‚ap tu i tam.Z tego co mówiÅ‚eÅ›, on nie może miećtakich rozmiarów. Nie.Ma o wiele wiÄ™kszÄ… masÄ™.%7łółta Chmura nie zwróciÅ‚ uwagi na faÅ‚szywy trop przy wejÅ›ciu do kanionuPodwójnego Szlaku, lecz spokojnie podążaÅ‚ na północny wschód, wzdÅ‚uż głównejrozpadliny.%7Å‚elazny Niedzwiedz odczuwaÅ‚ hipnotyczne niemal dziaÅ‚anie równego tempa marszu,rozwijajÄ…cego siÄ™ przed nim szlaku kamieni, kaÅ‚uż, bÅ‚ota i krzaków.Wiatr osÅ‚abÅ‚ w dolei zimno nie byÅ‚o tu tak dokuczliwe.Lecz drÄ™twota, jaka ogarniaÅ‚a go z wolna, miaÅ‚araczej psychiczny charakter.Obok chlupotaÅ‚a i bulgotaÅ‚a woda.Ramiona koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™rytmicznie, a stopy wysuwaÅ‚y w przód w sposób niemal mechaniczny.Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak.Wiatr zdawaÅ‚ siÄ™ mówić do niego, mówiÅ‚ już od bardzo, bardzo dawna, mówiÅ‚ o Å›nie,o wypoczynku wÅ›ród rutyny poruszeÅ„.Zpij, Å›pij, Å›pij, Å›pij.Tak, Å›pij, tak, Å›pij, sen, sen, sen.To coÅ› wiÄ™cej niż tylko wiatr i rytm, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagle.Tam ktoÅ› byÅ‚.Tak.Tak.SiÅ‚a.Ciemność.Zmierć.SzÅ‚y za nim.Stwór.Bestia.NadchodziÅ‚a.Tak.Tak.I nic nie mógÅ‚ na to poradzić.Nie mógÅ‚ nawet zwolnić kroku, nie mówiÄ…c już zmianiekierunku.Bestia miaÅ‚a go w swojej mocy, a tak zrÄ™cznie przejęła kontrolÄ™, że nawet niewyczuÅ‚ przejawów jej obecnoÅ›ci.Dopiero teraz; o wiele za pózno.Tak.Tak, synu miast.Różnisz siÄ™ od tego drugiego, a obaj stoicie mi na drodze.Idz dalej.Wkrótce was dogoniÄ™.Wtedy nie bÄ™dzie to ważne.%7Å‚elazny Niedzwiedz raz jeszcze spróbowaÅ‚ skrÄ™cić, ale mięśnie odmówiÅ‚y muposÅ‚uszeÅ„stwa.ChciaÅ‚ zajrzeć w umysÅ‚ %7łółtej Chmury i sprawdzić, czy zdaje sobiesprawÄ™ z jego stanu.PowstrzymaÅ‚ siÄ™ jednak.Ten stwór z tyÅ‚u telepatycznie kontrolowaÅ‚jego system nerwowy.Nie wiedziaÅ‚, czy potrafi również czytać w myÅ›lach.Może.A możenie.WolaÅ‚ utrzymać wÅ‚asne zdolnoÅ›ci telepatyczne możliwie daleko od Å›wiadomoÅ›ciintruza.Sam nie wiedziaÅ‚, dlaczego.Ale miaÅ‚ przeczucie.UsÅ‚yszaÅ‚ jakiÅ› haÅ‚as za plecami.SpadÅ‚ poruszony kamieÅ„.WiedziaÅ‚, że jeÅ›li nie uwolnisiÄ™ w ciÄ…gu kilku najbliższych chwil, jego przeczucia nie bÄ™dÄ… już miaÅ‚y znaczenia.Dlaniego wyprawa siÄ™ skoÅ„czy.I wszystko inne.Bestia, którÄ… PieÅ›niarz nazywaÅ‚ Kotem, byÅ‚atuż za nim.110Jego stopy wciąż poruszaÅ‚y siÄ™ miarowo.PróbowaÅ‚ zwizuwalizować Kota, ale niepotrafiÅ‚.ZÅ‚owrogi cieÅ„ o pÅ‚ynnych ruchach.wielkie oko dryfujÄ…ce jak księżyc.ObrazypojawiaÅ‚y siÄ™ i znikaÅ‚y.%7Å‚aden nie byÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwym dla coraz bliższej bestii, potężnieji nieustraszonej.Nieustraszonej?W myÅ›lach rozbÅ‚ysnÄ…Å‚ obraz, a wraz z nim pytanie: jak silne wrażenie psychicznepotrafi nadać? Fisher bez trudu stwarzaÅ‚ caÅ‚kiem z pozoru realne iluzje.JeÅ›li użyjecaÅ‚ej swej energii, czy osiÄ…gnie choć uÅ‚amek tej realnoÅ›ci? Może wystarczy, byzdekoncentrować bestiÄ™?MiÄ™dzy pomysÅ‚em a dziaÅ‚aniem nie byÅ‚o żadnej przerwy.Rozważania biegÅ‚yrównolegle z próbÄ… jak odruch części jego jazni.Piaszczysty skrawek, który wÅ‚aÅ›nie minÄ…Å‚.NadaÅ‚ obraz jego erupcji i lÅ›niÄ…cej,trójkÄ…tnej sylwetki wyskakujÄ…cej w górÄ™ i opadajÄ…cej, by objąć przeÅ›ladowcÄ™.Krel! Krel! wysÅ‚aÅ‚ krzyk, skupiajÄ…c siÄ™, by osiÄ…gnąć doskonaÅ‚ość pokazu.StanÄ…Å‚, czujÄ…c dobiegajÄ…ce z tyÅ‚u fale paniki.Znowu panowaÅ‚ nad swymi ruchami;wiedziaÅ‚, że %7łółta Chmura także siÄ™ zatrzymaÅ‚.Krel! Lecz choć wzmacniaÅ‚ obraz wszystkimi uczuciami zagrożenia i lÄ™ku, z którymiwÅ‚aÅ›nie miaÅ‚ okazjÄ™ siÄ™ zaznajomić, choć zdjÄ…Å‚ z ramienia blaster i zamknÄ…Å‚ w palcachrÄ™kojeść, choć sam już decydowaÅ‚, co zrobi, pojÄ…Å‚ nagle, że boi siÄ™ odwrócić i stanąćtwarzÄ… w twarz z bestiÄ…, którÄ… miaÅ‚ za plecami.Huk broni %7łółtej Chmury przerwaÅ‚ ten paraliż.WykonaÅ‚ zwrot, unoszÄ…c jednoczeÅ›nieblaster.Kot w Å›wietle latarki %7łółtej Chmury opadaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie na ziemiÄ™ z pozycji stojÄ…cej.Tostraszliwe oko patrzyÅ‚o na niego nieruchomo, przygważdżaÅ‚o, przenikaÅ‚o.WcisnÄ…Å‚ spust przesuwajÄ…c broÅ„; ziemia i kamienie trysnęły z linii, wykreÅ›lonej tużprzed bestiÄ….%7łółta Chmura wystrzeliÅ‚ znowu i Kot drgnÄ…Å‚, skaczÄ…c przed siebie.%7Å‚elaznyNiedzwiedz podniósÅ‚ wylot blastera i uwolniÅ‚ kolejny impuls.FalistÄ… liniÄ… przeszyÅ‚ szyjÄ™i ramiÄ™ Kota.A potem wszystko ogarnęła cisza i ciemność, gdy poczuÅ‚, jak uderza w niego ciaÅ‚oKota.¬ ¬ ¬Siedzieli albo leżeli w swoich pokojach w Chacie Ognistego Ptaka, niedaleko wejÅ›ciado kanionów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. ByÅ‚ tutaj.Widzisz?%7Å‚elazny Niedzwiedz przytaknÄ…Å‚ patrzÄ…c w ziemiÄ™.Niczego nie widziaÅ‚, ale w umyÅ›letamtego czytaÅ‚ rozpoznawalne znaki. Jak dawno tÄ™dy przechodziÅ‚? Trudno powiedzieć.Ale to bez znaczenia.Chodz.Maszerowali w milczeniu przezblisko kwadrans, nim %7Å‚elazny Niedzwiedz zapytaÅ‚: ZnalazÅ‚eÅ› jakieÅ› Å›lady jego przeciwnika? Nic.Tylko parÄ™ odcisków psich Å‚ap tu i tam.Z tego co mówiÅ‚eÅ›, on nie może miećtakich rozmiarów. Nie.Ma o wiele wiÄ™kszÄ… masÄ™.%7łółta Chmura nie zwróciÅ‚ uwagi na faÅ‚szywy trop przy wejÅ›ciu do kanionuPodwójnego Szlaku, lecz spokojnie podążaÅ‚ na północny wschód, wzdÅ‚uż głównejrozpadliny.%7Å‚elazny Niedzwiedz odczuwaÅ‚ hipnotyczne niemal dziaÅ‚anie równego tempa marszu,rozwijajÄ…cego siÄ™ przed nim szlaku kamieni, kaÅ‚uż, bÅ‚ota i krzaków.Wiatr osÅ‚abÅ‚ w dolei zimno nie byÅ‚o tu tak dokuczliwe.Lecz drÄ™twota, jaka ogarniaÅ‚a go z wolna, miaÅ‚araczej psychiczny charakter.Obok chlupotaÅ‚a i bulgotaÅ‚a woda.Ramiona koÅ‚ysaÅ‚y siÄ™rytmicznie, a stopy wysuwaÅ‚y w przód w sposób niemal mechaniczny.Tak, tak, tak, tak, tak, tak, tak.Wiatr zdawaÅ‚ siÄ™ mówić do niego, mówiÅ‚ już od bardzo, bardzo dawna, mówiÅ‚ o Å›nie,o wypoczynku wÅ›ród rutyny poruszeÅ„.Zpij, Å›pij, Å›pij, Å›pij.Tak, Å›pij, tak, Å›pij, sen, sen, sen.To coÅ› wiÄ™cej niż tylko wiatr i rytm, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagle.Tam ktoÅ› byÅ‚.Tak.Tak.SiÅ‚a.Ciemność.Zmierć.SzÅ‚y za nim.Stwór.Bestia.NadchodziÅ‚a.Tak.Tak.I nic nie mógÅ‚ na to poradzić.Nie mógÅ‚ nawet zwolnić kroku, nie mówiÄ…c już zmianiekierunku.Bestia miaÅ‚a go w swojej mocy, a tak zrÄ™cznie przejęła kontrolÄ™, że nawet niewyczuÅ‚ przejawów jej obecnoÅ›ci.Dopiero teraz; o wiele za pózno.Tak.Tak, synu miast.Różnisz siÄ™ od tego drugiego, a obaj stoicie mi na drodze.Idz dalej.Wkrótce was dogoniÄ™.Wtedy nie bÄ™dzie to ważne.%7Å‚elazny Niedzwiedz raz jeszcze spróbowaÅ‚ skrÄ™cić, ale mięśnie odmówiÅ‚y muposÅ‚uszeÅ„stwa.ChciaÅ‚ zajrzeć w umysÅ‚ %7łółtej Chmury i sprawdzić, czy zdaje sobiesprawÄ™ z jego stanu.PowstrzymaÅ‚ siÄ™ jednak.Ten stwór z tyÅ‚u telepatycznie kontrolowaÅ‚jego system nerwowy.Nie wiedziaÅ‚, czy potrafi również czytać w myÅ›lach.Może.A możenie.WolaÅ‚ utrzymać wÅ‚asne zdolnoÅ›ci telepatyczne możliwie daleko od Å›wiadomoÅ›ciintruza.Sam nie wiedziaÅ‚, dlaczego.Ale miaÅ‚ przeczucie.UsÅ‚yszaÅ‚ jakiÅ› haÅ‚as za plecami.SpadÅ‚ poruszony kamieÅ„.WiedziaÅ‚, że jeÅ›li nie uwolnisiÄ™ w ciÄ…gu kilku najbliższych chwil, jego przeczucia nie bÄ™dÄ… już miaÅ‚y znaczenia.Dlaniego wyprawa siÄ™ skoÅ„czy.I wszystko inne.Bestia, którÄ… PieÅ›niarz nazywaÅ‚ Kotem, byÅ‚atuż za nim.110Jego stopy wciąż poruszaÅ‚y siÄ™ miarowo.PróbowaÅ‚ zwizuwalizować Kota, ale niepotrafiÅ‚.ZÅ‚owrogi cieÅ„ o pÅ‚ynnych ruchach.wielkie oko dryfujÄ…ce jak księżyc.ObrazypojawiaÅ‚y siÄ™ i znikaÅ‚y.%7Å‚aden nie byÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwym dla coraz bliższej bestii, potężnieji nieustraszonej.Nieustraszonej?W myÅ›lach rozbÅ‚ysnÄ…Å‚ obraz, a wraz z nim pytanie: jak silne wrażenie psychicznepotrafi nadać? Fisher bez trudu stwarzaÅ‚ caÅ‚kiem z pozoru realne iluzje.JeÅ›li użyjecaÅ‚ej swej energii, czy osiÄ…gnie choć uÅ‚amek tej realnoÅ›ci? Może wystarczy, byzdekoncentrować bestiÄ™?MiÄ™dzy pomysÅ‚em a dziaÅ‚aniem nie byÅ‚o żadnej przerwy.Rozważania biegÅ‚yrównolegle z próbÄ… jak odruch części jego jazni.Piaszczysty skrawek, który wÅ‚aÅ›nie minÄ…Å‚.NadaÅ‚ obraz jego erupcji i lÅ›niÄ…cej,trójkÄ…tnej sylwetki wyskakujÄ…cej w górÄ™ i opadajÄ…cej, by objąć przeÅ›ladowcÄ™.Krel! Krel! wysÅ‚aÅ‚ krzyk, skupiajÄ…c siÄ™, by osiÄ…gnąć doskonaÅ‚ość pokazu.StanÄ…Å‚, czujÄ…c dobiegajÄ…ce z tyÅ‚u fale paniki.Znowu panowaÅ‚ nad swymi ruchami;wiedziaÅ‚, że %7łółta Chmura także siÄ™ zatrzymaÅ‚.Krel! Lecz choć wzmacniaÅ‚ obraz wszystkimi uczuciami zagrożenia i lÄ™ku, z którymiwÅ‚aÅ›nie miaÅ‚ okazjÄ™ siÄ™ zaznajomić, choć zdjÄ…Å‚ z ramienia blaster i zamknÄ…Å‚ w palcachrÄ™kojeść, choć sam już decydowaÅ‚, co zrobi, pojÄ…Å‚ nagle, że boi siÄ™ odwrócić i stanąćtwarzÄ… w twarz z bestiÄ…, którÄ… miaÅ‚ za plecami.Huk broni %7łółtej Chmury przerwaÅ‚ ten paraliż.WykonaÅ‚ zwrot, unoszÄ…c jednoczeÅ›nieblaster.Kot w Å›wietle latarki %7łółtej Chmury opadaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie na ziemiÄ™ z pozycji stojÄ…cej.Tostraszliwe oko patrzyÅ‚o na niego nieruchomo, przygważdżaÅ‚o, przenikaÅ‚o.WcisnÄ…Å‚ spust przesuwajÄ…c broÅ„; ziemia i kamienie trysnęły z linii, wykreÅ›lonej tużprzed bestiÄ….%7łółta Chmura wystrzeliÅ‚ znowu i Kot drgnÄ…Å‚, skaczÄ…c przed siebie.%7Å‚elaznyNiedzwiedz podniósÅ‚ wylot blastera i uwolniÅ‚ kolejny impuls.FalistÄ… liniÄ… przeszyÅ‚ szyjÄ™i ramiÄ™ Kota.A potem wszystko ogarnęła cisza i ciemność, gdy poczuÅ‚, jak uderza w niego ciaÅ‚oKota.¬ ¬ ¬Siedzieli albo leżeli w swoich pokojach w Chacie Ognistego Ptaka, niedaleko wejÅ›ciado kanionów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]