[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcuznalazła w sobie ducha walki.Teraz jej wygarnie.Za Wiliama!- Nie zauważy, że wyjechałaś!- Pobożne życzenie! - śmieje się Natalia - Widziałaś już wybuch furiiu Wiliama? Wiesz, jak on potrafi okazywać wdzięczność?- %7łałujesz, że wracasz do męża? Lubisz, kiedy mężczyzni biorą cię napodłodze jak.- Choćbyś stanęła na tych swoich sztucznych rzęsach, nigdy nie do-wiesz się, jak to jest.Bo on cię nie chce ani w studio, ani w teatrze, ani wbanku, ani w samolocie!- Wyobrażasz sobie, że to mu się nie znudzi?- Sam mnie o tym wiele razy zapewniał!- Takie łatwe, zepsute kobiety nie zasługują nawet na to, by im płacić.- Wydawałam mu się bezcenna, toteż nie płacił.Jak ty jemu? Stalepróbowałaś przekupić.- Zaspokajałaś go, jak zwykła dziwka!- Bo ty mu nie wystarczałaś.- Jednak to ze mną był, jest i znowu będzie!- Z wyrachowania, gdy mu byłaś do czegoś potrzebna! Zamykał wów-czas oczy albo myślał o mnie.- Nędznico! - Miriam tarmosi Natalię, policzkuje, przewraca na pod-łogę.Tarzają się obie, szarpiąc za włosy, aż na zamieszanie i odgłosy walkinadbiega stewardessa.Próbuje je rozdzielić, ale na próżno!- Lady Bastet! Na miłość boską, proszę się opamiętać i uspokoić!Biegnie po pomoc.Lecz Miriam wstaje, zamyka drzwi na klucz.Jej453twarz przedstawia tajemniczy pejzaż, w którym resztki kosmetyków rywa-lizują z łzami i strużką krwi, płynącą z rozdrapanego policzka.Ma oberwa-ny kołnierzyk od bluzki, wymięty żakiet, rozprutą spódnicę.Podarte poń-czochy.Sponiewierana Natalia też nie wygląda najlepiej.Ma wyrwanyrękaw, jest podrapana i ma spuchniętą twarz.Rozpuszczone w nieładziewłosy.Krew leci jej z nosa, palą policzki, pulsuje odnowiona, otwarta ranana ustach.Miriam dopada rywalki, łapie za gardło i mówi przez zaciśniętezęby:- Z rozkoszą udusiłabym cię, podła.Ale teraz rozumiem, że jak wró-cisz do męża, to będziesz miała większą karę.Bo nie zapomnisz o swoimkochanku.Każdego dnia będziesz o nim myślała, zmywając brudne naczy-nia i robiąc porządki w szafach.Zdychaj pomału, z tęsknoty! Dlatego, choćcię nienawidzę z całej duszy, wrócisz tam, gdzie twoje miejsce.Do zmaga-nia się z nastolatkami, które dawno przestały cię poważać, bo niby, za co? Ipamiętaj, że każdego dnia będziesz czekać w strachu, na mailową przesyłkęode mnie.Bo nigdy nie będziesz mieć pewności, że o tobie zapomniałam.- Myślę, że ty o mnie nigdy nie zapomnisz, lady Bastet! A gdyby jed-nak, to Wiliam ci przypomni.Czym go przekonasz do tego, co zrobiłaś? Ilerazy zdołasz nakłonić do miłości? Nie widziałaś, jak na mnie patrzył?- Co ty sobie wyobrażasz, bezwstydna kretynko? %7łe masz nad nim ja-kąś władzę? Wiliam zapomni o tobie prędzej, niż twój mąż powita.Pukanie do drzwi, prośby i perswazje nasilają się.- Wyobrażasz sobie, że można go potraktować, jak rozkapryszonegochłopca? Przywrócić ulubioną zabawkę, a potem zabrać? Nie wymyśliczegoś gorszego, niż za pierwszym razem?Telefon w torebce Miriam zdaje się to potwierdzać.454- Powiedz mu, gdzie jestem - Natalia siada na kanapie.Poprawia nasobie, co może.Oberwany rękaw, jako dowód na utratę powagi przez an-gielską high society, nosi z dumą jak order za waleczność.Na szczęście jestzima.Ma kożuch, długi szal i czapkę.Jakoś się schowa przed oczamiwścibskich i ciekawskich.Miriam przedstawia się rachitycznie.Rozpadłajej się fryzura, z boków zwisają jakieś smętne kosmyki, nadając jej ko-miczny wygląd gwiazdy ze spalonego teatru.Ma pokiereszowaną twarz i.podbite oko.Natalii nagle przychodzi chętka do okazania wesołości.Zrobi-ła to! Natłukła babie po tej żałośnie doskonałej buzce.Zakłada nogę nanogę i zaczyna się głośno śmiać, nie zważając na piekący ból w skaleczonejwardze.- Boże drogi! Co tam się dzieje? - słychać zza drzwi utyskiwanie ob-sługi.Wreszcie jest jej lekko.Ulżyła sobie.Przestała udawać.Powiedziała, cojej leżało na sercu.Doprowadziła tą posagową arystokratkę do takiego ża-łosnego stanu.Sprawiła, że była wulgarna i wściekła.Plebejska!Miriam patrzy na odprężoną Natalię i zaczyna analizować to, co się sta-ło.Rzeczywiście, oglądała ich w studio.To, co robili, było czymś pierwot-nym i wyuzdanym.Musiała przyznać, że nigdy nie widziała takiego Wi-liama.Ta kobieta wyzwalała w nim moce, których ona nigdy nie zdoławykrzesać.Bodaj w połowie! Powoływała do życia jakiegoś odrealnionegoszamana, zaspokajającego swą żądzę, jak w trakcie magicznych rytuałów,rodem z najodleglejszej i najdzikszej krainy jego ulubionych Celtów.To prawda.Zabrała mu ulubioną zabawkę.Dopóki czuł jej obecność idla Miriam był łaskawy.Poniekąd może wdzięczny, że mu ją wróciła.Sko-ro nigdy nie mogła liczyć na miłość z jego strony, wydawało się, że owepozytywne aspekty sytuacji są najlepsze z możliwych.Co stanie się, terazgdy on zrozumie, że.jak mogła o tym nie pomyśleć? W szale zazdrości,455kiedy na nich patrzyła i nie mogła oderwać oczu od ich miłosnych zmagań,przestała logicznie myśleć.Podglądając tych dwoje, użalała się nad sobą.Nie dostrzegła czegoś najistotniejszego.On się tej dziwki nigdy nie wy-rzeknie! Będzie się mścił.Nie mogła jej zabić, ze strachu przed następ-stwami z jego strony, bo wiedziała, że nie ujrzy go nigdy więcej.Nie mogłateż jej wywiezć, narażając się na jego wściekłość.Czy tylko tyle? Istotnie,nie widziała nigdy Wiliama w ataku furii.Zawsze starała się do tego niedopuścić.Odgadywała jego uczucia i humory nim je zdążył okazać.Wy-najdywała coraz to nowe środki zaradcze.Spektakl w studio oceniła z wła-snego punktu widzenia.To znaczy z miejsca, gdzie stała, upokorzona, jakzwykła, podła podglądaczka.Czuła podniecenie, widząc, że zapomnieli ocałym świecie i są tylko dla siebie.Pewnie, gdyby wyszła ze swojego ukry-cia, nie przerwaliby zmysłowego baletu.Nic by ich nie obchodziło, że nanich patrzy.Może by.Tak.To Wiliam.Dzwoni do niej.Dlatego chce się znią skontaktować.Będzie pytał o swoją Nell.Tak uporczywie może się doniej dobijać tylko w jednej sprawie! Trzeba odebrać i powiedzieć mu.Mi-riam nie patrzy już na znienawidzoną Natalię.Zostawia ją samą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W końcuznalazła w sobie ducha walki.Teraz jej wygarnie.Za Wiliama!- Nie zauważy, że wyjechałaś!- Pobożne życzenie! - śmieje się Natalia - Widziałaś już wybuch furiiu Wiliama? Wiesz, jak on potrafi okazywać wdzięczność?- %7łałujesz, że wracasz do męża? Lubisz, kiedy mężczyzni biorą cię napodłodze jak.- Choćbyś stanęła na tych swoich sztucznych rzęsach, nigdy nie do-wiesz się, jak to jest.Bo on cię nie chce ani w studio, ani w teatrze, ani wbanku, ani w samolocie!- Wyobrażasz sobie, że to mu się nie znudzi?- Sam mnie o tym wiele razy zapewniał!- Takie łatwe, zepsute kobiety nie zasługują nawet na to, by im płacić.- Wydawałam mu się bezcenna, toteż nie płacił.Jak ty jemu? Stalepróbowałaś przekupić.- Zaspokajałaś go, jak zwykła dziwka!- Bo ty mu nie wystarczałaś.- Jednak to ze mną był, jest i znowu będzie!- Z wyrachowania, gdy mu byłaś do czegoś potrzebna! Zamykał wów-czas oczy albo myślał o mnie.- Nędznico! - Miriam tarmosi Natalię, policzkuje, przewraca na pod-łogę.Tarzają się obie, szarpiąc za włosy, aż na zamieszanie i odgłosy walkinadbiega stewardessa.Próbuje je rozdzielić, ale na próżno!- Lady Bastet! Na miłość boską, proszę się opamiętać i uspokoić!Biegnie po pomoc.Lecz Miriam wstaje, zamyka drzwi na klucz.Jej453twarz przedstawia tajemniczy pejzaż, w którym resztki kosmetyków rywa-lizują z łzami i strużką krwi, płynącą z rozdrapanego policzka.Ma oberwa-ny kołnierzyk od bluzki, wymięty żakiet, rozprutą spódnicę.Podarte poń-czochy.Sponiewierana Natalia też nie wygląda najlepiej.Ma wyrwanyrękaw, jest podrapana i ma spuchniętą twarz.Rozpuszczone w nieładziewłosy.Krew leci jej z nosa, palą policzki, pulsuje odnowiona, otwarta ranana ustach.Miriam dopada rywalki, łapie za gardło i mówi przez zaciśniętezęby:- Z rozkoszą udusiłabym cię, podła.Ale teraz rozumiem, że jak wró-cisz do męża, to będziesz miała większą karę.Bo nie zapomnisz o swoimkochanku.Każdego dnia będziesz o nim myślała, zmywając brudne naczy-nia i robiąc porządki w szafach.Zdychaj pomału, z tęsknoty! Dlatego, choćcię nienawidzę z całej duszy, wrócisz tam, gdzie twoje miejsce.Do zmaga-nia się z nastolatkami, które dawno przestały cię poważać, bo niby, za co? Ipamiętaj, że każdego dnia będziesz czekać w strachu, na mailową przesyłkęode mnie.Bo nigdy nie będziesz mieć pewności, że o tobie zapomniałam.- Myślę, że ty o mnie nigdy nie zapomnisz, lady Bastet! A gdyby jed-nak, to Wiliam ci przypomni.Czym go przekonasz do tego, co zrobiłaś? Ilerazy zdołasz nakłonić do miłości? Nie widziałaś, jak na mnie patrzył?- Co ty sobie wyobrażasz, bezwstydna kretynko? %7łe masz nad nim ja-kąś władzę? Wiliam zapomni o tobie prędzej, niż twój mąż powita.Pukanie do drzwi, prośby i perswazje nasilają się.- Wyobrażasz sobie, że można go potraktować, jak rozkapryszonegochłopca? Przywrócić ulubioną zabawkę, a potem zabrać? Nie wymyśliczegoś gorszego, niż za pierwszym razem?Telefon w torebce Miriam zdaje się to potwierdzać.454- Powiedz mu, gdzie jestem - Natalia siada na kanapie.Poprawia nasobie, co może.Oberwany rękaw, jako dowód na utratę powagi przez an-gielską high society, nosi z dumą jak order za waleczność.Na szczęście jestzima.Ma kożuch, długi szal i czapkę.Jakoś się schowa przed oczamiwścibskich i ciekawskich.Miriam przedstawia się rachitycznie.Rozpadłajej się fryzura, z boków zwisają jakieś smętne kosmyki, nadając jej ko-miczny wygląd gwiazdy ze spalonego teatru.Ma pokiereszowaną twarz i.podbite oko.Natalii nagle przychodzi chętka do okazania wesołości.Zrobi-ła to! Natłukła babie po tej żałośnie doskonałej buzce.Zakłada nogę nanogę i zaczyna się głośno śmiać, nie zważając na piekący ból w skaleczonejwardze.- Boże drogi! Co tam się dzieje? - słychać zza drzwi utyskiwanie ob-sługi.Wreszcie jest jej lekko.Ulżyła sobie.Przestała udawać.Powiedziała, cojej leżało na sercu.Doprowadziła tą posagową arystokratkę do takiego ża-łosnego stanu.Sprawiła, że była wulgarna i wściekła.Plebejska!Miriam patrzy na odprężoną Natalię i zaczyna analizować to, co się sta-ło.Rzeczywiście, oglądała ich w studio.To, co robili, było czymś pierwot-nym i wyuzdanym.Musiała przyznać, że nigdy nie widziała takiego Wi-liama.Ta kobieta wyzwalała w nim moce, których ona nigdy nie zdoławykrzesać.Bodaj w połowie! Powoływała do życia jakiegoś odrealnionegoszamana, zaspokajającego swą żądzę, jak w trakcie magicznych rytuałów,rodem z najodleglejszej i najdzikszej krainy jego ulubionych Celtów.To prawda.Zabrała mu ulubioną zabawkę.Dopóki czuł jej obecność idla Miriam był łaskawy.Poniekąd może wdzięczny, że mu ją wróciła.Sko-ro nigdy nie mogła liczyć na miłość z jego strony, wydawało się, że owepozytywne aspekty sytuacji są najlepsze z możliwych.Co stanie się, terazgdy on zrozumie, że.jak mogła o tym nie pomyśleć? W szale zazdrości,455kiedy na nich patrzyła i nie mogła oderwać oczu od ich miłosnych zmagań,przestała logicznie myśleć.Podglądając tych dwoje, użalała się nad sobą.Nie dostrzegła czegoś najistotniejszego.On się tej dziwki nigdy nie wy-rzeknie! Będzie się mścił.Nie mogła jej zabić, ze strachu przed następ-stwami z jego strony, bo wiedziała, że nie ujrzy go nigdy więcej.Nie mogłateż jej wywiezć, narażając się na jego wściekłość.Czy tylko tyle? Istotnie,nie widziała nigdy Wiliama w ataku furii.Zawsze starała się do tego niedopuścić.Odgadywała jego uczucia i humory nim je zdążył okazać.Wy-najdywała coraz to nowe środki zaradcze.Spektakl w studio oceniła z wła-snego punktu widzenia.To znaczy z miejsca, gdzie stała, upokorzona, jakzwykła, podła podglądaczka.Czuła podniecenie, widząc, że zapomnieli ocałym świecie i są tylko dla siebie.Pewnie, gdyby wyszła ze swojego ukry-cia, nie przerwaliby zmysłowego baletu.Nic by ich nie obchodziło, że nanich patrzy.Może by.Tak.To Wiliam.Dzwoni do niej.Dlatego chce się znią skontaktować.Będzie pytał o swoją Nell.Tak uporczywie może się doniej dobijać tylko w jednej sprawie! Trzeba odebrać i powiedzieć mu.Mi-riam nie patrzy już na znienawidzoną Natalię.Zostawia ją samą [ Pobierz całość w formacie PDF ]