[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzałam na Ralpha z rozmysłem.W jego głosie słyszałam coś jeszcze.W oczach nie miał już tejpustki były znów ciepłe i zmysłowe. Mógłbyś mnie pokochać! odezwałam się. Już to prawie zrobiłeś.Zrobił ręką gest, jaki czynią chłopcy, którzy się siłują i chcą się poddać. O tak powiedział, jak gdyby to nie miało znaczenia. I może sprawiłbym, że i ty byś mnie po-kochała.Ale nie znajdziemy dla siebie miejsca.Ty należysz do dworu, a moje miejsce jest w chacie Meg, wlesie.Możemy spotykać się potajemnie i dawać sobie rozkosz w ciemnych brudnych miejscach, ale ty wyj-dziesz za mąż za lorda, a ja poślubię jakąś wiejską dziewkę.Jeśli pragniesz miłości, musisz sobie znalezć kogośinnego.Wezmę cię tylko dla przyjemności. A zatem dla przyjemności zgodziłam się poważnie, jak gdybym zawierała ważny traktat.Obróciłam do niego twarz i pocałowałam go uroczyście, pieczętując umowę.Zerwałam się na nogi, alepotem zatrzymałam się i spojrzałam na niego.Oparty o stóg słomy wyglądał niczym niebezpieczne bóstwożniwne.Uśmiechnęłam się niemal nieśmiało i znów stanęłam przy nim.Leniwie wyciągnął do mnie rękę iprzyciągnął do siebie.Jeszcze raz znalazłam się w jego ramionach.Uśmiechnęliśmy się jak równi sobie, jakgdyby nie było żadnego dworu ani żadnej chaty.Potem przycisnął swoje twarde usta do moich i znów spadł mikapelusz.Tego dnia nie dostałam obiadu.Ale nie byłam głodna.RLT3Przez trzy nie do wytrzymania dni mama, podniecona zapowiedzianym powrotem Harry'ego zabierałamnie naszym landem do Chichester, żeby kupić nowe tapety do jego pokoju.W piśmie, które przeczytała, pa-nował szał na styl chiński.Mama i ja oglądałyśmy całe zwoje materiałów drukowanych wzorami z motywemsmoków.W głowie aż mi się kręciło z nudy i zmęczenia.Trzy długie dni a słońce wczesnego lata grzałocoraz mocniej i Ralph czekał gdzieś nad rzeką.A ja każdy z tych dni spędzałam w składach z tekstyliami wChichester, wybierając nowe narzuty dla Harry'ego i brokaty na nowe zasłony w jego pokoju.Wszystko dla Harry'ego, wszystko na jego powrót.Kiedy ja zaś spytałam, czy mogłabym także zmienićzasłony i firanki w moim pokoju, spotkała mnie przykra odmowa ze strony mamy. Chyba nie warto odparła wymijająco.Nie powiedziała nic więcej.Nie musiała.Nie warto wyda-wać na drugie w kolejności dziecko, to na drugim miejscu.Nie warto spełniać zachcianek dziewczynki.Niewarto urządzać pokoju dla kogoś, kto mieszka tu tylko przejściowo, czekając na zamążpójście i wyjazd do in-nego domu.Nic nie odrzekłam, lecz zazdrościłam Harry'emu każdego pensa.Nic nie odrzekłam, lecz zazdrościłammu pozycji, którą niezasłużenie zajmował.Nic nie odrzekłam, ale zle mu życzyłam co rano przez te trzy dni.O ile znałam mojego brata, będzie się cieszył z nowych rzeczy przez tydzień, a potem o nich zapomni.Wiedziałam jednak także, jaki potrafi być słodki; mama zostanie nagrodzona za wszystkie starania jego jednymczułym, delikatnym uśmiechem.A mnie nic nie wynagrodzi straconego czasu.Czułam wstręt do dni spę-dzonych w Chichester, do bezczynnego siedzenia w sklepach, podczas gdy mama odgrywała księżniczkę i wa-hała się, stojąc przed wyborem tego czy innego odcienia.A co jeszcze gorsze, z jakiegoś powodu byłam chora.Nie powiedziałam o tym mamie, bo obawiałam się jej zainteresowania i nie chciałam jakoś, żeby mniektokolwiek dotykał.Gdy wyciągałam przed siebie ręce w rękawiczkach z kozlej skórki, gdy rozcapierzałampalce widziałam, że drżą.Co gorsza, miałam silne, bardzo częste skurcze żołądka, jakby ze strachu czy zde-nerwowania.Nie byłam też głodna.To tylko obsesja mamy na punkcie nowego urządzenia pokoju nie pozwala-ła jej zauważyć, że jadam jedynie śniadania.Głaszcząc belę drukowanego aksamitu w jednym ze sklepów, pomyślałam nagle o gładkiej skórze naramionach Ralpha.Natychmiast nogi ugięły się pode mną.Padłam na krzesło.Słyszałam, jak serce mi wali, inie mogłam złapać tchu.Pomyślałam, że muszę być chora.Wieczorem trzeciego dnia jechałyśmy do domu razem ze słońcem.Zachodziło nad nizinami złotoróżo-wym blaskiem.Mama była w pełni zadowolona.W pudłach na bagaż w naszym landzie wiozłyśmy jedwabie iatłasy na nowe poszycia poduszek, nowe pikowania na kołdry i nowe wzory.Nazajutrz miały przyjechać jesz-cze brokaty, tapety i kilka wyjątkowo brzydkich mebli, które powinny przemienić piękną starą sypialnięHarry'ego utrzymaną w angielskim stylu w coś w rodzaju pagody, jak to sobie wyobrażała mama i kupcy zChichester.Mama uspokoiła się wreszcie, dokonawszy tylu zakupów, a ja uśmiechałam się jak madonna, jadąc dodomu w ciepłym powietrzu wiosennego wieczoru w Wideacre.Zapachy przydrożnych kwiatów dobiegały doRLTnas, gdy konie biegły kłusem z postawionymi uszami, czując już stajnię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Spojrzałam na Ralpha z rozmysłem.W jego głosie słyszałam coś jeszcze.W oczach nie miał już tejpustki były znów ciepłe i zmysłowe. Mógłbyś mnie pokochać! odezwałam się. Już to prawie zrobiłeś.Zrobił ręką gest, jaki czynią chłopcy, którzy się siłują i chcą się poddać. O tak powiedział, jak gdyby to nie miało znaczenia. I może sprawiłbym, że i ty byś mnie po-kochała.Ale nie znajdziemy dla siebie miejsca.Ty należysz do dworu, a moje miejsce jest w chacie Meg, wlesie.Możemy spotykać się potajemnie i dawać sobie rozkosz w ciemnych brudnych miejscach, ale ty wyj-dziesz za mąż za lorda, a ja poślubię jakąś wiejską dziewkę.Jeśli pragniesz miłości, musisz sobie znalezć kogośinnego.Wezmę cię tylko dla przyjemności. A zatem dla przyjemności zgodziłam się poważnie, jak gdybym zawierała ważny traktat.Obróciłam do niego twarz i pocałowałam go uroczyście, pieczętując umowę.Zerwałam się na nogi, alepotem zatrzymałam się i spojrzałam na niego.Oparty o stóg słomy wyglądał niczym niebezpieczne bóstwożniwne.Uśmiechnęłam się niemal nieśmiało i znów stanęłam przy nim.Leniwie wyciągnął do mnie rękę iprzyciągnął do siebie.Jeszcze raz znalazłam się w jego ramionach.Uśmiechnęliśmy się jak równi sobie, jakgdyby nie było żadnego dworu ani żadnej chaty.Potem przycisnął swoje twarde usta do moich i znów spadł mikapelusz.Tego dnia nie dostałam obiadu.Ale nie byłam głodna.RLT3Przez trzy nie do wytrzymania dni mama, podniecona zapowiedzianym powrotem Harry'ego zabierałamnie naszym landem do Chichester, żeby kupić nowe tapety do jego pokoju.W piśmie, które przeczytała, pa-nował szał na styl chiński.Mama i ja oglądałyśmy całe zwoje materiałów drukowanych wzorami z motywemsmoków.W głowie aż mi się kręciło z nudy i zmęczenia.Trzy długie dni a słońce wczesnego lata grzałocoraz mocniej i Ralph czekał gdzieś nad rzeką.A ja każdy z tych dni spędzałam w składach z tekstyliami wChichester, wybierając nowe narzuty dla Harry'ego i brokaty na nowe zasłony w jego pokoju.Wszystko dla Harry'ego, wszystko na jego powrót.Kiedy ja zaś spytałam, czy mogłabym także zmienićzasłony i firanki w moim pokoju, spotkała mnie przykra odmowa ze strony mamy. Chyba nie warto odparła wymijająco.Nie powiedziała nic więcej.Nie musiała.Nie warto wyda-wać na drugie w kolejności dziecko, to na drugim miejscu.Nie warto spełniać zachcianek dziewczynki.Niewarto urządzać pokoju dla kogoś, kto mieszka tu tylko przejściowo, czekając na zamążpójście i wyjazd do in-nego domu.Nic nie odrzekłam, lecz zazdrościłam Harry'emu każdego pensa.Nic nie odrzekłam, lecz zazdrościłammu pozycji, którą niezasłużenie zajmował.Nic nie odrzekłam, ale zle mu życzyłam co rano przez te trzy dni.O ile znałam mojego brata, będzie się cieszył z nowych rzeczy przez tydzień, a potem o nich zapomni.Wiedziałam jednak także, jaki potrafi być słodki; mama zostanie nagrodzona za wszystkie starania jego jednymczułym, delikatnym uśmiechem.A mnie nic nie wynagrodzi straconego czasu.Czułam wstręt do dni spę-dzonych w Chichester, do bezczynnego siedzenia w sklepach, podczas gdy mama odgrywała księżniczkę i wa-hała się, stojąc przed wyborem tego czy innego odcienia.A co jeszcze gorsze, z jakiegoś powodu byłam chora.Nie powiedziałam o tym mamie, bo obawiałam się jej zainteresowania i nie chciałam jakoś, żeby mniektokolwiek dotykał.Gdy wyciągałam przed siebie ręce w rękawiczkach z kozlej skórki, gdy rozcapierzałampalce widziałam, że drżą.Co gorsza, miałam silne, bardzo częste skurcze żołądka, jakby ze strachu czy zde-nerwowania.Nie byłam też głodna.To tylko obsesja mamy na punkcie nowego urządzenia pokoju nie pozwala-ła jej zauważyć, że jadam jedynie śniadania.Głaszcząc belę drukowanego aksamitu w jednym ze sklepów, pomyślałam nagle o gładkiej skórze naramionach Ralpha.Natychmiast nogi ugięły się pode mną.Padłam na krzesło.Słyszałam, jak serce mi wali, inie mogłam złapać tchu.Pomyślałam, że muszę być chora.Wieczorem trzeciego dnia jechałyśmy do domu razem ze słońcem.Zachodziło nad nizinami złotoróżo-wym blaskiem.Mama była w pełni zadowolona.W pudłach na bagaż w naszym landzie wiozłyśmy jedwabie iatłasy na nowe poszycia poduszek, nowe pikowania na kołdry i nowe wzory.Nazajutrz miały przyjechać jesz-cze brokaty, tapety i kilka wyjątkowo brzydkich mebli, które powinny przemienić piękną starą sypialnięHarry'ego utrzymaną w angielskim stylu w coś w rodzaju pagody, jak to sobie wyobrażała mama i kupcy zChichester.Mama uspokoiła się wreszcie, dokonawszy tylu zakupów, a ja uśmiechałam się jak madonna, jadąc dodomu w ciepłym powietrzu wiosennego wieczoru w Wideacre.Zapachy przydrożnych kwiatów dobiegały doRLTnas, gdy konie biegły kłusem z postawionymi uszami, czując już stajnię [ Pobierz całość w formacie PDF ]