[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mogę pani poświęcić pięć minut.Wygląd dziewczyny potwierdził najgorsze obawy Bonneta, bowiem ciotka jużwcześniej podsyłała mu talenty. Powinienem jej powiedzieć, żeby raczej zajęła się garami - myślał.Ale wiedział, żetego nie zrobi.Ciotka była bardzo bogata, a on miał zostać jej jedynym spadkobiercą.Wąskim korytarzem Teresa udała się za dyrektorem do maleńkiego studia.- Czy kiedykolwiek śpiewała pani zawodowo?- Nie, proszę pana. Dlaczego w ogóle dałam się na to namówić? - zachodziła wgłowę dziewczyna.Bluzkę miała przesiąkniętą potem.Czuła narastającą panikę i chciałauciec.Bonnet ustawił Teresę przed mikrofonem.- Nie mamy dziś pianisty, więc zaśpiewa pani a capella.Wie pani, co to znaczy?- Tak, proszę pana.- Cudownie.- Zastanawiał się, nie po raz pierwszy zresztą, czy ciotka jest dostateczniebogata, żeby opłaciły się te wszystkie idiotyczne przesłuchania.- Będę za konsoletą.Ma pani czas na jedną piosenkę.- Proszę pana, co powinnam.? Już go nie było.Teresa, samotna w niewielkimpomieszczeniu, wpatrywała się w stojący przed nią mikrofon.Nie miała pojęcia, cozaśpiewać.Po prostu jedz się z nim spotkać - powiedziała starsza pani.- Jego stacja ma wsobotnie wieczory program muzyczny i. Muszę się stąd wydostać.- Nie poświęcę cicałego dnia.- Nie wiadomo skąd doleciał głos Louisa.- Przykro mi, ale nie mogę.Dyrektor jednak postanowił ukarać dziewczynę za zmarnowanie jego cennego czasu.- Tylko kilka tonów - nalegał.Chciał usłyszeć dość, by zakomunikować ciotce, żedziewczyna zupełnie się nie popisała.Może to powstrzyma starą przed przysyłaniemkolejnych protegowanych.- Czekam - przypomniał.Rozsiadł się na krześle i zapalił gitane'a.Jeszcze czterygodziny.Yvette będzie czekać.Chyba da radę wpaść do niej przed powrotem do domu, dożony.Może nawet znajdzie czas na.I wtedy usłyszał.Nie wierzył własnym uszom.Głos był tak czysty i tak słodki, żeBonneta przeszył dreszcz.Głos przepełniony tęsknotą i pożądaniem, śpiewający o samotnościi rozpaczy, minionych miłościach i utraconych złudzeniach, głos, który sprawił, że oczymężczyzny wypełniły się łzami.Zpiew wzbudził w Louisie uczucia, które, jak sądził, dawnojuż obumarły.Dyrektor był w stanie tylko powiedzieć do siebie: Jezu Chryste! Gdzie ona siępodziewała?Inżynier, który przypadkiem wstąpił do pokoju nagrań, stał nieruchomo jakzahipnotyzowany.Drzwi studia były otwarte i zwabieni głosem Teresy zaczęli schodzić siętakże inni pracownicy.Stawali w milczeniu, przysłuchując się przejmującemu wołaniu sercarozpaczliwie łaknącego miłości.Poza śpiewem nie rozlegał się żaden dzwięk.Gdy piosenka dobiegła końca, przez długą chwilę panowała cisza, a potem odezwałasię jedna z zebranych kobiet:- Kimkolwiek jest, nie pozwólcie jej odejść.Louis Bonnet pospieszył do studia.Teresaprzygotowywała się do wyjścia.- Przepraszam, że zajęłam tyle czasu.Widzi pan, nigdy nie.- Usiądz, Mario.- Tereso.- Przepraszam.- Bonnet wziął głęboki wdech.- W sobotnie wieczory nadajemyaudycje muzyczne.- Wiem.Słucham ich.- Czy chciałabyś w którejś wystąpić? Dziewczyna wpatrywała się w swego rozmówcę,nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.- To znaczy, że pan.pan chce mnie zatrudnić?- Począwszy od tego tygodnia.Zaczniemy od minimalnej pensji.Zorganizujemy paniwspaniałą promocję.Niemal zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Chcą mi zapłacić za śpiewanie.- Zapłacić ci? Ile? - zapytała Monika.- Nie wiem.Nie dbam o to.- Prawie powiedziała najważniejsze, że ktoś chce mnie ,ale powstrzymała się.- Co za wspaniała wiadomość.Będziesz w radiu! - wykrzyknął ojciec.Matka z miejsca zaczęła robić plany.- Dopilnujemy, żeby wszyscy nasi znajomi słuchali i wysłali listy, w których napiszą,jaka nasza córka jest świetna.Teresa spojrzała na siostrę, mając nadzieję, że ta powie: Nie musicie tego robić.Teresa jest dobra.Ale Monika milczała.Myślała właśnie: Cała sprawa szybko ucichnie.Nie miała racji.W sobotni wieczór ogarnięta paniką Teresa znalazła się w rozgłośni.- Wierz mi - uspokajał ją Bonnet - że to zupełnie naturalne.Wszyscy artyści przez toprzechodzą.Siedzieli w niewielkim, wymalowanym na zielono pomieszczeniu, z któregokorzystali artyści.- Będziesz gwiazdą.- Będę wymiotować.- Nie ma na to czasu.Zaczynasz za dwie minuty.Po południu Teresa ćwiczyła z małąorkiestrą, która miała jej akompaniować.Próba stała się niezwykłym wydarzeniem.Na podium w studiu, skąd nadawano,tłoczyli się pracownicy stacji.Doszły ich plotki o młodej dziewczynie z nieprawdopodobnymgłosem.W pełnym napięcia milczeniu przysłuchiwali się Teresie, odbywającej próbypiosenek, które chciała zaśpiewać podczas audycji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Mogę pani poświęcić pięć minut.Wygląd dziewczyny potwierdził najgorsze obawy Bonneta, bowiem ciotka jużwcześniej podsyłała mu talenty. Powinienem jej powiedzieć, żeby raczej zajęła się garami - myślał.Ale wiedział, żetego nie zrobi.Ciotka była bardzo bogata, a on miał zostać jej jedynym spadkobiercą.Wąskim korytarzem Teresa udała się za dyrektorem do maleńkiego studia.- Czy kiedykolwiek śpiewała pani zawodowo?- Nie, proszę pana. Dlaczego w ogóle dałam się na to namówić? - zachodziła wgłowę dziewczyna.Bluzkę miała przesiąkniętą potem.Czuła narastającą panikę i chciałauciec.Bonnet ustawił Teresę przed mikrofonem.- Nie mamy dziś pianisty, więc zaśpiewa pani a capella.Wie pani, co to znaczy?- Tak, proszę pana.- Cudownie.- Zastanawiał się, nie po raz pierwszy zresztą, czy ciotka jest dostateczniebogata, żeby opłaciły się te wszystkie idiotyczne przesłuchania.- Będę za konsoletą.Ma pani czas na jedną piosenkę.- Proszę pana, co powinnam.? Już go nie było.Teresa, samotna w niewielkimpomieszczeniu, wpatrywała się w stojący przed nią mikrofon.Nie miała pojęcia, cozaśpiewać.Po prostu jedz się z nim spotkać - powiedziała starsza pani.- Jego stacja ma wsobotnie wieczory program muzyczny i. Muszę się stąd wydostać.- Nie poświęcę cicałego dnia.- Nie wiadomo skąd doleciał głos Louisa.- Przykro mi, ale nie mogę.Dyrektor jednak postanowił ukarać dziewczynę za zmarnowanie jego cennego czasu.- Tylko kilka tonów - nalegał.Chciał usłyszeć dość, by zakomunikować ciotce, żedziewczyna zupełnie się nie popisała.Może to powstrzyma starą przed przysyłaniemkolejnych protegowanych.- Czekam - przypomniał.Rozsiadł się na krześle i zapalił gitane'a.Jeszcze czterygodziny.Yvette będzie czekać.Chyba da radę wpaść do niej przed powrotem do domu, dożony.Może nawet znajdzie czas na.I wtedy usłyszał.Nie wierzył własnym uszom.Głos był tak czysty i tak słodki, żeBonneta przeszył dreszcz.Głos przepełniony tęsknotą i pożądaniem, śpiewający o samotnościi rozpaczy, minionych miłościach i utraconych złudzeniach, głos, który sprawił, że oczymężczyzny wypełniły się łzami.Zpiew wzbudził w Louisie uczucia, które, jak sądził, dawnojuż obumarły.Dyrektor był w stanie tylko powiedzieć do siebie: Jezu Chryste! Gdzie ona siępodziewała?Inżynier, który przypadkiem wstąpił do pokoju nagrań, stał nieruchomo jakzahipnotyzowany.Drzwi studia były otwarte i zwabieni głosem Teresy zaczęli schodzić siętakże inni pracownicy.Stawali w milczeniu, przysłuchując się przejmującemu wołaniu sercarozpaczliwie łaknącego miłości.Poza śpiewem nie rozlegał się żaden dzwięk.Gdy piosenka dobiegła końca, przez długą chwilę panowała cisza, a potem odezwałasię jedna z zebranych kobiet:- Kimkolwiek jest, nie pozwólcie jej odejść.Louis Bonnet pospieszył do studia.Teresaprzygotowywała się do wyjścia.- Przepraszam, że zajęłam tyle czasu.Widzi pan, nigdy nie.- Usiądz, Mario.- Tereso.- Przepraszam.- Bonnet wziął głęboki wdech.- W sobotnie wieczory nadajemyaudycje muzyczne.- Wiem.Słucham ich.- Czy chciałabyś w którejś wystąpić? Dziewczyna wpatrywała się w swego rozmówcę,nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.- To znaczy, że pan.pan chce mnie zatrudnić?- Począwszy od tego tygodnia.Zaczniemy od minimalnej pensji.Zorganizujemy paniwspaniałą promocję.Niemal zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Chcą mi zapłacić za śpiewanie.- Zapłacić ci? Ile? - zapytała Monika.- Nie wiem.Nie dbam o to.- Prawie powiedziała najważniejsze, że ktoś chce mnie ,ale powstrzymała się.- Co za wspaniała wiadomość.Będziesz w radiu! - wykrzyknął ojciec.Matka z miejsca zaczęła robić plany.- Dopilnujemy, żeby wszyscy nasi znajomi słuchali i wysłali listy, w których napiszą,jaka nasza córka jest świetna.Teresa spojrzała na siostrę, mając nadzieję, że ta powie: Nie musicie tego robić.Teresa jest dobra.Ale Monika milczała.Myślała właśnie: Cała sprawa szybko ucichnie.Nie miała racji.W sobotni wieczór ogarnięta paniką Teresa znalazła się w rozgłośni.- Wierz mi - uspokajał ją Bonnet - że to zupełnie naturalne.Wszyscy artyści przez toprzechodzą.Siedzieli w niewielkim, wymalowanym na zielono pomieszczeniu, z któregokorzystali artyści.- Będziesz gwiazdą.- Będę wymiotować.- Nie ma na to czasu.Zaczynasz za dwie minuty.Po południu Teresa ćwiczyła z małąorkiestrą, która miała jej akompaniować.Próba stała się niezwykłym wydarzeniem.Na podium w studiu, skąd nadawano,tłoczyli się pracownicy stacji.Doszły ich plotki o młodej dziewczynie z nieprawdopodobnymgłosem.W pełnym napięcia milczeniu przysłuchiwali się Teresie, odbywającej próbypiosenek, które chciała zaśpiewać podczas audycji [ Pobierz całość w formacie PDF ]