[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekonasz siÄ™na wÅ‚asne oczy, że nie jestem pod niczyjÄ… obserwacjÄ…. - ZresztÄ… nie ma to wiÄ™kszego znaczenia.Przecież nie bÄ™­dziemy robić niczego zdrożnego.- SkÄ…d jesteÅ› taka pewna? - z szelmowskim bÅ‚yskiem w okuzapytaÅ‚ Morgan.- Obiecanki cacanki.- mruknęła pod nosem Suzanna, gdyznalezli siÄ™ na trawniku.- Oj, malutka, tylko mnie nie prowokuj - ostrzegÅ‚ jÄ… Mor­gan.- MogÄ™ wziąć ciÄ™ za sÅ‚owo.- Nie sÄ…dzÄ™.WczeÅ›niej musiaÅ‚byÅ› dowieść, że nikt nas nieszpieguje.- NienawidzÄ™ tego tak samo jak ty.- PoÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ u nasadyjej szyi i pogÅ‚askaÅ‚ miÄ™kkÄ… skórÄ™ za uchem.- Kochanie siÄ™ po­winno być zupeÅ‚nie prywatnÄ… sprawÄ… miÄ™dzy dwojgiem ludzi,którzy pragnÄ… sprawić sobie przyjemność.W księżycowym Å›wietle Morganowi rozjarzyÅ‚y siÄ™ oczy.Su­zanna jak zahipnotyzowana poddawaÅ‚a siÄ™ ich spojrzeniu, a tak­Å¼e delikatnym dotkniÄ™ciom palców na karku.Nie trzeba byÅ‚omieć wiele wyobrazni, żeby uzmysÅ‚owić sobie rozkosz, jakÄ…mógÅ‚ dać jej ten wspaniaÅ‚y mężczyzna.- JesteÅ› niezrównana.I bardzo piÄ™kna - wyszeptaÅ‚ zmysÅ‚o­wym gÅ‚osem.- ChciaÅ‚bym caÅ‚ować każdy skrawek twego ciaÅ‚ai trzymać ciÄ™ w objÄ™ciach przez caÅ‚Ä… noc.Sama myÅ›l o pieszczotach Morgana byÅ‚a upajajÄ…ca.Nie doodparcia.Półprzytomna Suzanna odruchowo rozchyliÅ‚a wargi.Po chwili zawÅ‚adnęły nimi zaborcze mÄ™skie usta.Sylwetka Mor­gana przesÅ‚oniÅ‚a księżyc i gwiazdy.Znacznie pózniej zastanawiaÅ‚a siÄ™, czy doszÅ‚oby wówczas dozbliżenia.Nie miaÅ‚a szansy dowiedzieć siÄ™ o tym, gdyż nagle odstrony rosnÄ…cego w pobliżu drzewa dobiegÅ‚ jakiÅ› szelest.Marzenia Suzanny rozwiaÅ‚y siÄ™.PrysnÄ…Å‚ romantyczny na­strój.Przestraszona, cofnęła siÄ™ o krok.- ZdobyÅ‚aÅ› przyjaciela - bez entuzjazmu rzekÅ‚ Morgan, patrzÄ…c, jak z drzewa zbiega wiewiórka i znika w ciemnoÅ›ciach.- Ten zwierzak szedÅ‚ za tobÄ….- SkÄ…d wiesz, że to ta sama wiewiórka? Wszystkie sÄ… dosiebie podobne - powiedziaÅ‚a Suzanna, Å›miejÄ…c siÄ™ nerwowo.- TÄ™ bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ ukarać wyjÄ…tkowo surowo.Ma fatalnewyczucie chwili.Suzanna musiaÅ‚a przyznać Morganowi racjÄ™, mimo że wie­dziaÅ‚a, jak bardzo potrzebna jej byÅ‚a mimowolna ingerencjarudego zwierzaka.W sprawach uczuciowych Morgan miaÅ‚ znacznie wiÄ™cejdoÅ›wiadczenia niż ona.Doskonale wiedziaÅ‚, jak niÄ… manipulo­wać, żeby przestaÅ‚a siÄ™ bronić przed emocjonalnym zaangażo­waniem.- Ruszamy dalej? - zapytaÅ‚ tak spokojnym gÅ‚osem, jakbynic siÄ™ nie staÅ‚o.Z pozoru nie staÅ‚o siÄ™ nic, Suzanna byÅ‚a jednak gÅ‚Ä™bokoporuszona i zdenerwowana.- Możemy już wracać.PrzekonaÅ‚eÅ› mnie, że nikt nie chodziza nami i jesteÅ›my zupeÅ‚nie sami.- ObdarzyÅ‚a Morgana sÅ‚abymuÅ›miechem.- Zbyt Å‚atwowierna z ciebie dziewczyna.A może strażnicymajÄ… teraz krótkÄ… przerwÄ™ i pijÄ… kawÄ™?- JeÅ›li to prawda, na twoim miejscu od razu bym ich wyrzu­ciÅ‚a.Nie wykonujÄ… swego zadania.- Przejdzmy siÄ™ jeszcze trochÄ™.Wieczór jest zbyt piÄ™kny nato, aby spÄ™dzać go w czterech Å›cianach.Morgan potrafiÅ‚ doskonale uspokajać SuzannÄ™.Po paru chwi­lach odprężyÅ‚a siÄ™, zapomniaÅ‚a o obawach i wdaÅ‚a siÄ™ w rozmo­wÄ™.Tylko ich splecione palce sprawiaÅ‚y, że miaÅ‚a przyspieszonypuls.Przez caÅ‚y czas Morgan trzymaÅ‚ SuzannÄ™ za rÄ™kÄ™.NieprotestowaÅ‚a, gdyż wyglÄ…daÅ‚o to na niewinny gest.Szli w ciemnoÅ›ciach, przy bladym Å›wietle księżyca.Kiedy jednak obeszli jedno z naroży zamku, nisko, w dali SuzannadostrzegÅ‚a nikÅ‚e, niebieskie Å›wiatÅ‚o.- Co to za niebieska plama tuż przy ziemi? - spytaÅ‚a.- Basen pÅ‚ywacki - wyjaÅ›niÅ‚ Morgan.- Nie miaÅ‚am pojÄ™cia, że tu jest.Nigdzie nie widziaÅ‚am gona zdjÄ™ciach.- Nic dziwnego, gdyż reporterzy fotografujÄ… tylko to, co mahistorycznÄ… wartość.Głównie sam zamek.Ojciec kazaÅ‚ wyko­pać basen, kiedy byliÅ›my mali.Podeszli bliżej.Na widok wody Suzanna wykrzyknęła z za­chwytem:- Jak tu Å›licznie! Ten basen wyglÄ…da jak piÄ™kne jezioro!Na kraÅ„cu najgÅ‚Ä™bszej części basenu, któremu projektancinadali ksztaÅ‚t naturalnego zbiornika, znajdowaÅ‚ siÄ™ wodospad.SpiÄ™trzona woda rozbijaÅ‚a siÄ™ na wielkich gÅ‚azach.Do samejwody dochodziÅ‚y trawy i bujna, tropikalna roÅ›linność.Z kwiata­mi rosnÄ…cymi tu i ówdzie wÅ›ród zieleni, caÅ‚ość wyglÄ…daÅ‚a taknaturalnie, jakby nigdy nie tknęła jej rÄ™ka czÅ‚owieka.- Masz ochotÄ™ popÅ‚ywać? - zapytaÅ‚ Morgan na widokSuzanny klÄ™kajÄ…cej na brzegu basenu i wsuwajÄ…cej palce dowody.- KuszÄ…ca propozycja, ale mam zbyt daleko do swego poko­ju, żeby iść po kostium kÄ…pielowy.- Możemy kÄ…pać siÄ™ nago - z uÅ›miechem zaproponowaÅ‚Morgan.- Nigdy nie kÄ…piÄ™ siÄ™ nago na pierwszej randce.Morgan zdjÄ…Å‚ marynarkÄ™ i rozpostarÅ‚ jÄ… na ziemi dla Suzanny,a sam usiadÅ‚ obok na trawie.- Czy nie mogÅ‚abyÅ› tego spotkania uznać za nasze drugie,a nawet trzecie rendez-vous?- A czy umawialiÅ›my siÄ™ przedtem? - spytaÅ‚a z rozbawie­niem.- Gdyby tak byÅ‚o, z pewnoÅ›ciÄ… bym to zapamiÄ™taÅ‚a. - No, może nie byÅ‚y to randki w dosÅ‚ownym tego sÅ‚owaznaczeniu, ale raz piliÅ›my drinka, a drugi mrożonÄ… herbatÄ™, o ilemnie pamięć nie myli.- ByÅ‚y to raczej spotkania sÅ‚użbowe - upieraÅ‚a siÄ™ rozeÅ›mia­na Suzanna.- No cóż.Nie udaÅ‚o mi siÄ™.W każdym razie warto byÅ‚ospróbować.- OdnotujÄ™ sobie twoje starania, teraz jednak posiedzmytutaj, podziwiajÄ…c cudownÄ… sceneriÄ™.Suzanna oparÅ‚a gÅ‚owÄ™ na Å‚okciach, uniosÅ‚a twarz do księżycai zaczęła wpatrywać siÄ™ w srebrzysty sierp.- Uważaj, bo możesz przewrócić siÄ™ do tyÅ‚u i uderzyć gÅ‚owÄ…o obmurowanie basenu - ostrzegÅ‚ Morgan.Na wszelki wypadekotoczyÅ‚ SuzannÄ™ ramieniem.- PrzyznajÄ™, niekiedy bywam trochÄ™ niezrÄ™czna, ale nie je­stem aż takÄ… Å‚amagÄ…, jak sÄ…dzisz.Spojrzeli sobie w oczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl