X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej misja spełniona.Pelijoza, który przyglądał się wszystkiemu z bezpiecznej odległości, pomyślał, że pewnieteraz Pustak ruszy na poszukiwanie mitycznego zwierciadła, rzekomo ukrytego gdzieśw katakumbach.Czy tak się stało? Nie ma na to odpowiedzi.Pewne jest to tylko, że nikt jużpotem o Pustaku nie słyszał.Pustak był spełniony.W mordercy obudził się instynkt przetrwania, lecz raz jeszcze przekonał się, iż żadnaodległość nie jest nigdy odległością bezpieczną, gdy bronią, która nas razi, jest los nasz.Usłyszałnagle szept, przenikliwy, dziwny, wypowiadany jakby zdrewniałym głosem.Dziwne słowa, alewiedział, że była w nich prawda; nie sposób było nie dać im wiary.�w tajemniczy ktoś rzekł, żePelijoza skróci życie jeszcze tylko dwóm istotom, nim sam zakończy żywot. Przez całą drogę krętymi uliczkami Bard en aż do okazałej Bramy Północnej zastanawiał się,tężył świadomość, by zgłębić znaczenie posłyszanej w ciemności przepowiedni.Czy znaczy onatyle, że jak zabije dwu ludzi, to sam niechybnie zginie? A jeśli zmieni fach i nigdy już nikogo niezgładzi  to wówczas okaże się nieśmiertelny?Ta perspektywa dodała mu skrzydeł.Gotów był iść z wichrem w zawody, zabić czas, wypićrzekę, czułym wzrokiem objąć dal nieskończoną.Wszystko wydawało się możliwe trzeba sięjeno przekwalifikować.Czy to wiele?Już za miastem, opodal gościńca, Pelijoza  wciąż zachłyśnięty niespodziewaną perspektywąwieczności  zobaczył dziwną scenę.Oto przy drodze spoczywał na boku wychudzony stary końdychał z trudem, a oczy zasnuwała mu z wolna mgła śmierci.Opodal stał, ciężko oparty o miecz,rycerz  włosy miał jak śnieg a uszu zgoła wcale nie miał.Patrzył na zwierzę z wyrzutemi miłością.Pelijoza zrozumiał ową pretensję wyrażaną wzrokiem  dlaczego mi to robisz? Dlaczegozmuszasz mnie, bym cię zabił?Morderca podszedł do rycerza; przez dłuższą chwilę obaj spoglądali w milczeniu nadogorywającego wierzchowca.Jego męka nie dawała Pelijozie spokoju  była to ukryta słabośćmordercy.Z jakichś powodów cierpienia zwierząt napawały go daleko większym frasunkiem niżludzkie troski.Przypomniał sobie przepowiednię  nie o ludzi tam szło, a o istoty.Istoty.Dwieistoty.Gorzka prawda przeniknęła Pelijozę jak ostrze sztyletu przenika i unicestwia tajemniceludzkiego ciała.Już wiedział  nie umknie przed przeznaczeniem.Dobył ostrza, tego ukrytego pod językiem; nachylił się nad cierpiącym zwierzęciemi dokonał kilku nacięć w odpowiednich miejscach.Krew uchodziła szybko.Nigdy nie zabijałkoni, lecz wiedza o mordowaniu ma charakter uniwersalny.Rycerz nie przeszkodził mu.Patrzył jeno.W jego spojrzeniu była chyba wdzięczność.To Dolsilwa wyciągnął Rozenkrontza z podziemi; miał wrażenie, jakby dobywał przyjacielaz piekielnych czeluści.Gdy ten doszedł wreszcie do siebie, jęli razem szukać Selijonai dziewczynki. Nie odnalezli ich.Epidemia zmartwychwstań zakończyła się nagle.Sędziego Bałdora już nie objęła pochowano go w skromnej, rzecz jasna, mogile, opodal grobowca jego mistrza Kowenora.Jakiśponury żartowniś sprawiał, że na nagrobku Bałdora przez wiele, wiele lat, dokładnie w rocznicęMilczącej Nocy, pojawiał się rysunek klepsydry.Pustej.Zmartwychwstańcy z wolna dogorywali  jakby opuszczała ich życiodajna energia pustki.Imbliżej byli powtórnej śmierci, tym bardziej zestalała im się świadomość istnienia.Zwiadomośćodbytego cierpienia i tego, co jeszcze przed nimi.Ci, co byli świadkami potwornego procesupowtórnych narodzin tuż przed śmiercią, opowiadali potem, że to najstraszliwsze wspomnienie w ich życiu.Rozenkrontz wciąż myślał o Pustaku.Przypomniał sobie starą ideę Grobesa.Wyobrazmysobie obustronnie lustrzaną kulę  odbijającą wszystko na zewnątrz i do wewnątrz.Co odbija sięw środku takiej kuli? Pustka? Co na zewnątrz? Wszystko? Czyż nie tym właśnie był Pustak?Wszystkim.I niczym.Dolsilwa pierwszy opuścił Barden  uczynił to z ulgą.Rozenkrontzowi przychodziło toz trudem.Przeczuwał, że jeszcze tu wróci.Wiele myśli kłębiło mu się we łbie.Co stało sięz dziewczyną? Kim był Selijon?Sposobił się do opuszczenia miasta, gdy nawiedził go w zrujnowanej kolejną już katastrofągospodzie Rym niespodziewany gość.Spotkali się ongiś.I tym razem wystąpił w wykwintnej postaci wysokiego mężczyzny odzianego na czarno przy czym intensywność czarności była stopniowalna, wręcz sprawiała wrażenie kolorystycznejróżnorodności, co było nie łada osiągnięciem.Bił od niego chłód  i nie chodziło bynajmniejo usposobienie, jakże odległe od serdecznej wylewności.Kompanem zaś był mu zapach, dziwny,skomplikowany, wręcz symfoniczny, trudny do zakwalifikowania.Gdy tylko Rozenkrontz wyczuł jego obecność, natychmiast uzbroił się w niewiarę, niechęć,w ogóle wszystko na  nie.Wiedział bowiem, że odwiedził go mistrz kłamstwa, uosobieniezwodniczości. Pan Rozenkrontz  rzekł przybysz. Imć. Rozenkrontz zawahał się. Nieobecny ciałem? Nie podoba się?  Gość przeciągnął się jak kot. To taki żart.Trudno cię nazwać  Nieobecnym Duchem. Rzeczywiście.Osiągnąłem duży sukces, Rozenkrontz.Dużo dusz.Cała pula. Cała pula? Ośmielę się zwątpić.Przynajmniej niektórzy z tych pomordowanych biedakówdostąpią łaski, wcześniej czy pózniej. Pózniej  wtrącił Czarny. A dzieci? Cała pula? Niecała  przyznał diabeł z melancholią. To trudny Przeciwnik.Bardzo subtelny.Wydajesię, że Jego gra jest prosta: tak  tak, nie  nie; tymczasem im jest prostsza, tym bardziejwyrafinowana.Rozenkrontz milczał.Czuł, jak ogarnia go zwątpienie we własne zwątpienie.Oto MistrzKontekstów, manipulator sensów.W jego obecności cynizm stawał się cnotą. Dlaczego nie zapytasz?  zapytał gość.Rozenkrontz zagryzł wargi, aż poczuł krew.Zapytać.Jak bardzo pragnął zapytać.O dziewczynę.O syna.O Selijona.O Pustaka.O siebie.Me znowu zmilczał.Nawet nie wiedziałdlaczego.Po prostu milczał, choć czuł, że musi pytać.Pytać, pytać, pytać.Kto pyta, ten błądzi. Atmosfera w izbie gęstniała, stawała się nie do zniesienia.Aż w końcu zapytał, bo nie mógłinaczej.Ale nie o to. Po co tu przyszedłeś? Po co mi o tym wszystkim mówisz? Bo jesteś człekiem, Rozenkrontz.Ludzie to robaki, ale świat jest jabłkiem.Dlaczego z tobąrozmawiam? Dlatego, że mogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.