[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciał ją teraz rozpieszczać,wynagrodzić wszystko, a nie znał nawet jej oczekiwań i pragnień.Nie poskarżyła się słowem nato, co przeszła, kiedy zniknął, choć od pani Warren wiedział, jak bardzo cierpiała.Jej rozpaczmocno go poruszyła i tym bardziej poprzysiągł sobie nigdy więcej jej nie skrzywdzić.Przełamanie bariery między nimi może zająć trochę czasu, lecz nie wolno mu popędzać Emmy.Dla ich przyszłości jest ważne, by swobodnie się ze sobą czuli.Kiedy przypomniał sobie, jak sięcałowali, pomyślał, że może zostać wystawiony na ciężką próbę, gdyby mu przyszło zbyt długoczekać.- Wróciłeś do nas - powiedziała lady Agata, mierząc Lythama bacznym wzrokiem.- Wyglądaszokropnie.Nic dziwnego, że Emma nie była pewna, czy nie widzi ducha.Roześmiał się i pocałował ją w policzek.- Ostrzegano mnie, że masz ostry język, ciociu.- Zawsze cię to bawiło.Jesteś moim jedynym krewnym, którego da się lubić.Twój ojciec ibracia byli nic niewarci.Robili, co mogli, żeby zrujnować rodzinę.Może i dobrze, że odeszli nazawsze, ale byłabym zobowiązana, gdybyś zatroszczył się o dziedzica, zanim znów znikniesz.Od razu wyczuł, że pod jej szorstkim tonem kryje się troska.Nie pamiętał jej, ale przypuszczał,że łączyła ich specjalna więz.- Musisz wybaczyć mojej ciotce, Emmo - powiedział żartobliwie.- Jak słyszę, nigdy nieprzebierała w słowach.- Nie mam zwyczaju owijać rzeczy w bawełnę -oświadczyła stara dama.- Emmie to nieprzeszkadza.Wie, co mam na myśli.- Jestem pewna, że lady Agata chce dla pana jak najlepiej, milordzie.- Lytham.Nie możesz zwracać się do mnie wprost,Emmo? Czy może chodzi o to, że czymś cięuraziłem? -Odniósł wrażenie, że już kiedyś mówił do niej coś podobnego.- Nie uraziłeś mnie - odparła, ale umykała wzrokiem.- Wybacz, Lytham.Czasami zapominam,że jesteśmy zaręczeni.Spojrzał na jej dłoń.- Wygląda na to, że zaniedbałem dać ci pierścionka.Może chciałem go obstalować nazamówienie.Nic nie szkodzi.Podaj mi rękę, Emmo.To wystarczy, póki nie wybiorę się doLondynu.Posłuchała go niechętnie.Wsunął jej na palec pierścionek z brylancikami, w kształcie stokrotki.- Stephen przypomniał mi, że w kasie pancernej w biurze leży kasetka z biżuterią mojej matki.Dostała ten pierścionek od swojego ojca w dniu ślubu.Jestem pewien, że chciałaby, abyś ty gonosiła.- Jest piękny, milor.Lythamie.- To tylko takie świecidełko, zanim kupię ci coś stosowniejszego.- Dziękuję - wybąkała Emma z rosnącym poczuciem winy.Co za okropna sytuacja! Dlaczegonie wyznała wszystkiego?Nieszczęśliwa i spięta, wyrzucała sobie przyjęcie pierścionka, do którego nie miała prawa, idopiero gdy przeszli do jadalni, trochę się odprężyła.Lady Agata chciała usłyszeć historięLythama z jego ust, Antrium wziął na siebie zabawianie narzeczonej pracodawcy, a Tom tylkood czasu do czasu wtrącał się do rozmowy, nieobecny duchem.- Jak to dobrze, że nie pospieszyłem się z zawiadamianiem kuzynów jego lordowskiej mości -stwierdził z ulgą zarządca.- Tak się cieszę, że pan markiz wrócił.- Będzie pan dla niego niezastąpiony w najbliższym czasie - zauważyła.- Człowiekowi, którynic nie pamięta, musi być bardzo ciężko.Potrzebuje pomocy dobrych przyjaciół.- Słyszałem o takich wypadkach.Czasami pamięć potrafi wrócić nagle, choć nie ma takiejpewności.- W najgorszym razie Lytham musi nauczyć się żyć od nowa.- Pan markiz jest bardzo inteligentny.Poradzi sobie w każdej sytuacji, nawet w takiej, w którejinni czuliby się zagubieni.Było oczywiste, że Antrium lubi i ceni chlebodawcę.Szacunek, jaki mu okazywał, i szczęśliweuśmiechy na twarzach służby świadczyły, że wszyscy darzą go tu sympatią.Pózniej, kiedy przyszła pora powrotu do domu, pani Williams przyniosła Emmie pelerynę itroskliwie ją opatuliła.- Bogu dzięki, że tak się to skończyło, prawda, panno Sommerton?- Tak, Bogu dzięki - powtórzyła Emma.- Pan markiz cudem uniknął śmierci.- A wszystko dzięki panu Sommertonowi.- Gospodyni spojrzała z uznaniem na Toma, którypodszedł pożegnać się z siostrą.- Odwiedzę cię jutro przed południem - obiecał, całując Emmę w policzek.- Mam nadzieję, żekiedyś mi wybaczysz?- Oczywiście - odparła z uśmiechem.- Najpierw byłam wstrząśnięta i zła, ale teraz rozumiemtwój problem.Znalazłeś się w trudnym położeniu.Jednak powinieneś wiedzieć, że możeszliczyć na moje wsparcie.- Nie zdawałem sobie sprawy, że Lytham tyle dla ciebie znaczy.Inaczej podjąłbym ryzyko i cięzawiadomił.Emma zaczerwieniła się i potrząsnęła głową.- Martwiłam się, to oczywiste.Jak każdy.Poczuła, że ktoś ją obserwuje i odwracając się, napotkała wzrok Lythama.Podszedł, żebyodprowadzić panie do powozu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Chciał ją teraz rozpieszczać,wynagrodzić wszystko, a nie znał nawet jej oczekiwań i pragnień.Nie poskarżyła się słowem nato, co przeszła, kiedy zniknął, choć od pani Warren wiedział, jak bardzo cierpiała.Jej rozpaczmocno go poruszyła i tym bardziej poprzysiągł sobie nigdy więcej jej nie skrzywdzić.Przełamanie bariery między nimi może zająć trochę czasu, lecz nie wolno mu popędzać Emmy.Dla ich przyszłości jest ważne, by swobodnie się ze sobą czuli.Kiedy przypomniał sobie, jak sięcałowali, pomyślał, że może zostać wystawiony na ciężką próbę, gdyby mu przyszło zbyt długoczekać.- Wróciłeś do nas - powiedziała lady Agata, mierząc Lythama bacznym wzrokiem.- Wyglądaszokropnie.Nic dziwnego, że Emma nie była pewna, czy nie widzi ducha.Roześmiał się i pocałował ją w policzek.- Ostrzegano mnie, że masz ostry język, ciociu.- Zawsze cię to bawiło.Jesteś moim jedynym krewnym, którego da się lubić.Twój ojciec ibracia byli nic niewarci.Robili, co mogli, żeby zrujnować rodzinę.Może i dobrze, że odeszli nazawsze, ale byłabym zobowiązana, gdybyś zatroszczył się o dziedzica, zanim znów znikniesz.Od razu wyczuł, że pod jej szorstkim tonem kryje się troska.Nie pamiętał jej, ale przypuszczał,że łączyła ich specjalna więz.- Musisz wybaczyć mojej ciotce, Emmo - powiedział żartobliwie.- Jak słyszę, nigdy nieprzebierała w słowach.- Nie mam zwyczaju owijać rzeczy w bawełnę -oświadczyła stara dama.- Emmie to nieprzeszkadza.Wie, co mam na myśli.- Jestem pewna, że lady Agata chce dla pana jak najlepiej, milordzie.- Lytham.Nie możesz zwracać się do mnie wprost,Emmo? Czy może chodzi o to, że czymś cięuraziłem? -Odniósł wrażenie, że już kiedyś mówił do niej coś podobnego.- Nie uraziłeś mnie - odparła, ale umykała wzrokiem.- Wybacz, Lytham.Czasami zapominam,że jesteśmy zaręczeni.Spojrzał na jej dłoń.- Wygląda na to, że zaniedbałem dać ci pierścionka.Może chciałem go obstalować nazamówienie.Nic nie szkodzi.Podaj mi rękę, Emmo.To wystarczy, póki nie wybiorę się doLondynu.Posłuchała go niechętnie.Wsunął jej na palec pierścionek z brylancikami, w kształcie stokrotki.- Stephen przypomniał mi, że w kasie pancernej w biurze leży kasetka z biżuterią mojej matki.Dostała ten pierścionek od swojego ojca w dniu ślubu.Jestem pewien, że chciałaby, abyś ty gonosiła.- Jest piękny, milor.Lythamie.- To tylko takie świecidełko, zanim kupię ci coś stosowniejszego.- Dziękuję - wybąkała Emma z rosnącym poczuciem winy.Co za okropna sytuacja! Dlaczegonie wyznała wszystkiego?Nieszczęśliwa i spięta, wyrzucała sobie przyjęcie pierścionka, do którego nie miała prawa, idopiero gdy przeszli do jadalni, trochę się odprężyła.Lady Agata chciała usłyszeć historięLythama z jego ust, Antrium wziął na siebie zabawianie narzeczonej pracodawcy, a Tom tylkood czasu do czasu wtrącał się do rozmowy, nieobecny duchem.- Jak to dobrze, że nie pospieszyłem się z zawiadamianiem kuzynów jego lordowskiej mości -stwierdził z ulgą zarządca.- Tak się cieszę, że pan markiz wrócił.- Będzie pan dla niego niezastąpiony w najbliższym czasie - zauważyła.- Człowiekowi, którynic nie pamięta, musi być bardzo ciężko.Potrzebuje pomocy dobrych przyjaciół.- Słyszałem o takich wypadkach.Czasami pamięć potrafi wrócić nagle, choć nie ma takiejpewności.- W najgorszym razie Lytham musi nauczyć się żyć od nowa.- Pan markiz jest bardzo inteligentny.Poradzi sobie w każdej sytuacji, nawet w takiej, w którejinni czuliby się zagubieni.Było oczywiste, że Antrium lubi i ceni chlebodawcę.Szacunek, jaki mu okazywał, i szczęśliweuśmiechy na twarzach służby świadczyły, że wszyscy darzą go tu sympatią.Pózniej, kiedy przyszła pora powrotu do domu, pani Williams przyniosła Emmie pelerynę itroskliwie ją opatuliła.- Bogu dzięki, że tak się to skończyło, prawda, panno Sommerton?- Tak, Bogu dzięki - powtórzyła Emma.- Pan markiz cudem uniknął śmierci.- A wszystko dzięki panu Sommertonowi.- Gospodyni spojrzała z uznaniem na Toma, którypodszedł pożegnać się z siostrą.- Odwiedzę cię jutro przed południem - obiecał, całując Emmę w policzek.- Mam nadzieję, żekiedyś mi wybaczysz?- Oczywiście - odparła z uśmiechem.- Najpierw byłam wstrząśnięta i zła, ale teraz rozumiemtwój problem.Znalazłeś się w trudnym położeniu.Jednak powinieneś wiedzieć, że możeszliczyć na moje wsparcie.- Nie zdawałem sobie sprawy, że Lytham tyle dla ciebie znaczy.Inaczej podjąłbym ryzyko i cięzawiadomił.Emma zaczerwieniła się i potrząsnęła głową.- Martwiłam się, to oczywiste.Jak każdy.Poczuła, że ktoś ją obserwuje i odwracając się, napotkała wzrok Lythama.Podszedł, żebyodprowadzić panie do powozu [ Pobierz całość w formacie PDF ]