[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sama go do tego doprowadziłaś.- Dlaczego mam być odpowiedzialna nie tylko za własne postępowanie, ale i za Eryka?- Twoja niewierność - mama wymawia testowo z taką odrazą, że muszę się uśmiechnąć - była zupełnienieuzasadniona.Ten mężczyzna był nic niewart.- A czy, twoim zdaniem, sprawa przedsta-239 wiałaby się lepiej, gdyby był towarzysko do przyjęcia?- Z pewnością byłoby tak lepiej dla ciebie- replikuje mama.- Eryk postępował honorowo, próbował ułożyć sobie z tobą życie, a kiedy przekonałsię, że to nie będzie możliwe, zwyczajnie przeniósł uczucie na osobę, która była gotowa dać mu to,czego pragnął.Logika tej argumentacji jest nie do odparcia: zdaniem mamy, w każdym małżeńskim trójkącie o winieczy niewinności mężczyzny stanowi jego wartość rynkowa, natomiast o winie czy niewinnościkobiety - to, na ile trafnie zdołała oszacować rynkową wartość partnera i własne szanse.- A Rona - czy potępiasz ją tak samo jak mnie? Mama patrzy na mnie z niedowierzaniem.- Oczywiście, że nie.Eryk jest przyzwoitym człowiekiem.- Ale przecież miała romans z moim mężem, kiedy jeszcze byliśmy małżeństwem.Czy to się nieliczy?- Nie, Marguerite - tłumaczy ona cierpliwie, zupełnie jakbym byłą upośledzona umysłowo.- Przecież ożenił się'z nią, a poza tym każda kobieta, która romansuje z mężczyzną w mundurze, samasię prosi o kłopoty.- Brian nie nosił munduru, mamo, był detektywem  wyjaśniam chyba po raz setny.- To jeszcze gorzej - stwierdza ona marszcząc brwi.Rozumiem jej argumentację - odwieczne reguły tej fałszywej gry.Zdrada z pobudek seksualnych jestniewybaczalna i godna potępienia, natomiast zdrada, której ostatecznym celem jest zalegalizowanyzwiązek, jest usprawiedliwiona, z wyjątkiem tych240 przypadków, gdy jedna ze stron zainteresowanych nosi mundur.To z całą pewnością nie jestwłaściwy moment na wszczynanie rozmowy o Avim Herzogu.- Nie było mi zbyt przyjemnie, kiedy się dowiedziałam.- Zapewne nie  odpowiada ona z roztargnieniem.- Ale możesz mieć pretensję tylkodo siebie.Jeszcze chwila, a stracę cierpliwość.Biorę głęboki oddech i odchodzę dwa kroki na bok, tak, aby niemogła mnie widzieć.- A to dlaczego? - pytam.- Gdybyś miała trochę oleju w głowie, nigdy nie poszłabyś na to przyjęcie walentynkowe.Zle sięstało, że przyłapałaś go praktycznie na gorącym uczynku.To nie było mądre posunięcie.Mam już tego dość.- Skąd, do diabła.- Nabieram powietrza w płuca i zaczynam od początku:- Skąd miałam wiedzieć, że on.- Kobiety wiedzą takie rzeczy instynktownie- przerywa mi mama.- Ale ty byłaś zbyt zajęta swoim romansikiem.- Byłam zajęta pracą! Miałam za sobą koszmarny dzień.Możesz mi wierzyć, że ostatnią rzeczą, jakiejwtedy potrzebowałam, był taki pasztet.* * *Wszystko zaczęło się od zwykłego nerwowego wyścigu z czasem.Siedziałam przy maszynie i z obłę-dem w oku próbowałam dokończyć tekst do swojego materiału na temat skandalicznych warunkówżycia w pewnej czynszówce w Harlemie.Byłam już elegancko ubrana na przyjęcie z okazji DniaZwiętego Walentego, które odbywało się tego wieczoru w biurze Eryka.Nickowi rówież zależało natym,241 żeby jak najszybciej skończyć i opuścić studio, ponieważ tego dnia przypadała czternasta rocznicajego ślubu.Stał mi nad głową i poganiał, żebyśmy wreszcie mogli zacząć montować.Tymczasem, jakna złość, temat szedł mi wyjątkowo opornie.Mimo że już od dwóch lat pracowałam jako reporterkakryminalna i przyzwyczajona byłam do opętańczego tempa pracy nad wieczornym dziennikiem,wciąż jeszcze nie umiałam się oswoić z tragediami, które wypełniały serwis informacyjny.A relacja,którą przygotowywałam na dzisiejsze Zwięto Zakochanych, była wyjątkowo tragiczna. Czy mogę podać nazwisko właściciela domu? - zawbłałam, przekrzykując klekot maszyn dopisania i zwykły kociokwik panujący w pokoju wydania. Czemu nie? Ta rudera należy do niego.Sprawdziłaś to, prawda? Tak, ale moje zarzuty dotyczą czegoś więcej niż łamania przepisów.Praktycznie oskarżam goo zabójstwo.Nick spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakbym oszalała.- O czym ty gadasz, do cholery? Przerwałampisanie, oparłam się o maszynęi spytałam: Nawet nie obejrzałeś mojego materiału, prawda? Mam do ciebie zaufanie, Maggie - odparł, zapalając papierosa.- Chyba nic poważnego się niestało?Wyraz mojej twarzy musiał mu powiedzieć, że owszem, stało się coś poważnego  coś potwornego,dokładnie mówiąc. Co tam się zdarzyło, do diabła?242 - Zobaczysz - odparłam, odwracając się od niego, żeby wystukać zakończenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl