[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gońcie ich! wrzasnął. Aapcie!25Ale nikt się nie ruszył.Na ławce w łodzi siedział kot i oblizywał się.Dzieci już były przyłódce.Czar-Baba wciągnęła je do środka i odpłynęła. Jesteśmy uratowani powiedziała bardziej do siebie, niż do dzieci. Ja bym chciał powiosłować, proszę pani odezwał się Sławek. Ach, mówcie do mnie inaczej, mogę być waszą babcią. To nasza babunia zapiszczały dziewczynki i przytuliły się do jej kolan. Czy płyniemyjuż do domu? Tak, kochaneczki, tak odparła Czar-Baba rozważając jednocześnie, jak się stąd wydo-stać. Skoro jest otwór nad wyspą, to znajdzie się jakieś przejście.Trzeba obejrzeć brzegi.Tymczasem Gnom zszedł nad brzeg jeziora i usiadł na kamieniu. Czar-Babo! zawołał. Zbliż się, chcę z tobą porozmawiać. Czemu nie? pomyślała, i podpłynęła bliżej brzegu. Czar-Babo, posłuchaj! mówił dalej. Tak, kazałem porwać te dzieci, ale miałem kutemu powód.Zawsze obawiałem się ludzi z Nadziemia.Bałem się, że mogą kiedyś dowie-dzieć się o naszym państwie i zagrozić nam.Uznałem więc, że trzeba jakiegoś chłopca z Nad-ziemia wychować u nas i zrobić go, gdy dorośnie, władcą Podziemia.To by zapewniło nambezpieczeństwo.Przyznaję, przegrałem.Nigdy, przenigdy nie przypuszczałem, że zdołasz tudotrzeć teraz proszę cię o jedno: zostaw mi chłopca.Oddam ci dziewczynki, które właściwiebyły tu tylko po to, aby Sławek miał rodzinę, wskażę drogę powrotną, bo sama nie potrafiszwyjść z tej kotliny.Ale nie odbieraj mi Sławka, którego pokochałem jak syna, a syna nigdynie miałem.Czy wiesz, kim on będzie? Uczynię go królem! Gdy dorośnie będzie tu panował,wszyscy będą na jego rozkazy.A teraz będzie żył jak książę, oddam mu ten zamek, będzie sięcieszył niebem i słońcem razem ze mną.Dostanie wszystko, czego zapragnie. zapalał się,chciał coś jeszcze mówić, ale Czar-Baba powiedziała spokojnie: Sławek też wróci do matki i ojca. Ja będę mu ojcem, a ty matką.Będziesz matką króla! Chcesz? Nie!Wtedy Gnom wykrzyknął: Sławku, chcesz być królem? Chcę.Czar-Baba zdrętwiała. A więc wróć do mnie, syneczku kochany wołał Gnom. Nie jestem pana synkiem.Mam swojego tatusia i mamę.Gdy dorosnę pokonam wszyst-kich piratów i rozbójników i zostanę królem. Oto odpowiedz, na jaką czekałam! zawołała Czar-Baba i odpłynęła zostawiając prezy-denta na kamieniu.Wtedy Wielki Gnom zapłakał.Ale po chwili wspiął się na kamień i wykrzyknął: Nie opuścisz nigdy tego jeziora! Będziesz krążyć całą wieczność! Stąd nie ma wyjścia!!!Nie ma wyjścia!!! Nie ma wyjścia!!! I echo powtórzyło wielokroć: nie ma wyjścia, wyjścia,wyjścia.A Gnom się śmiał.I długo jeszcze słyszeli jego śmiech, a może to był szloch?Jagódka rozpłakała się: Ja się boję, dlaczego ten pan tak krzyczy? Czy chce nas złapać? Już nikt nigdy was nie złapie, dziecinko. Ja chcę na ręce, babuniu. Widzisz kochanie, że wiosłuję.Pobaw się z kotkiem.Albo przytulcie się dzieci do siebiei zaśnijcie.Mijały godziny.Dzieci spały, Czar-Baba wiosłowała niestrudzenie opływając jezioro wpobliżu brzegów.Szukała wyjścia.Ale wszędzie wznosiła się lita skała otaczająca całe jezio-26ro.Tam, wysoko, wysoko rosły drzewa, krzewy, był las oświetlony słońcem, ale jak to osią-gnąć?Czar-Baba wychodziła na brzeg wąski skrawek lądu i szukała szczelin, załamań lub wy-stępów skalnych gdzie można by było postawić nogę.Szukała korzeni drzew po których moż-na byłoby się wspiąć.Wszystko na próżno.%7ładnych załamań, żadnych korzeni. Czyżby tenszalony Gnom miał rację? Czy naprawdę nie ma stąd wyjścia? Myślała ze zgrozą. Aleprzecież on przybył tu z zewnątrz.Którędy? A Tomira? Więc znów badała brzegi i ściany.Tymczasem dzieci obudziły się i poprosiły jeść. Mój Boże, co będzie dalej? pomyślałaz rozpaczą Czar-Baba. Ostatecznie można spać w łodzi lub na brzegu, ale czym ja je nakar-mię?Nagle Sławek podskoczył, aż zachwiała się łódz i pociągnął Czar-Babę za rękaw: Babuniu, spójrz! Czemu te pagórki się ruszają? Jakie pagórki, gdzie? O tam, tam, trochę dalej, w wodzie, blisko brzegu, ruszają się wołały dzieci.Teraz i Czar-Baba zauważyła dziwne, ruszające się szare pagórki, może kamienie? Pod-płynęła bliżej. Ależ to żółwie, to nasi przyjaciele! wykrzyknęła uradowana.Dzieci klaskały w ręce i wołały: Chcemy je zobaczyć!A Czar-Baba szepnęła: %7łółwie, może przynosicie nam ratunek?Ale żółwie nic nie odpowiedziały, tylko powoli, niezgrabnie wylazły na brzeg, wciągnęłyszyje i zasnęły.Dzieci dotykały ich pancerzy i śmiały się.Ale Czar-Baba już wiedziała, żegdzieś tu, w pobliżu musi się znajdować ukryte wejście.Zaczęła dokładnie oglądać ziemię nawąskiej plaży [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Gońcie ich! wrzasnął. Aapcie!25Ale nikt się nie ruszył.Na ławce w łodzi siedział kot i oblizywał się.Dzieci już były przyłódce.Czar-Baba wciągnęła je do środka i odpłynęła. Jesteśmy uratowani powiedziała bardziej do siebie, niż do dzieci. Ja bym chciał powiosłować, proszę pani odezwał się Sławek. Ach, mówcie do mnie inaczej, mogę być waszą babcią. To nasza babunia zapiszczały dziewczynki i przytuliły się do jej kolan. Czy płyniemyjuż do domu? Tak, kochaneczki, tak odparła Czar-Baba rozważając jednocześnie, jak się stąd wydo-stać. Skoro jest otwór nad wyspą, to znajdzie się jakieś przejście.Trzeba obejrzeć brzegi.Tymczasem Gnom zszedł nad brzeg jeziora i usiadł na kamieniu. Czar-Babo! zawołał. Zbliż się, chcę z tobą porozmawiać. Czemu nie? pomyślała, i podpłynęła bliżej brzegu. Czar-Babo, posłuchaj! mówił dalej. Tak, kazałem porwać te dzieci, ale miałem kutemu powód.Zawsze obawiałem się ludzi z Nadziemia.Bałem się, że mogą kiedyś dowie-dzieć się o naszym państwie i zagrozić nam.Uznałem więc, że trzeba jakiegoś chłopca z Nad-ziemia wychować u nas i zrobić go, gdy dorośnie, władcą Podziemia.To by zapewniło nambezpieczeństwo.Przyznaję, przegrałem.Nigdy, przenigdy nie przypuszczałem, że zdołasz tudotrzeć teraz proszę cię o jedno: zostaw mi chłopca.Oddam ci dziewczynki, które właściwiebyły tu tylko po to, aby Sławek miał rodzinę, wskażę drogę powrotną, bo sama nie potrafiszwyjść z tej kotliny.Ale nie odbieraj mi Sławka, którego pokochałem jak syna, a syna nigdynie miałem.Czy wiesz, kim on będzie? Uczynię go królem! Gdy dorośnie będzie tu panował,wszyscy będą na jego rozkazy.A teraz będzie żył jak książę, oddam mu ten zamek, będzie sięcieszył niebem i słońcem razem ze mną.Dostanie wszystko, czego zapragnie. zapalał się,chciał coś jeszcze mówić, ale Czar-Baba powiedziała spokojnie: Sławek też wróci do matki i ojca. Ja będę mu ojcem, a ty matką.Będziesz matką króla! Chcesz? Nie!Wtedy Gnom wykrzyknął: Sławku, chcesz być królem? Chcę.Czar-Baba zdrętwiała. A więc wróć do mnie, syneczku kochany wołał Gnom. Nie jestem pana synkiem.Mam swojego tatusia i mamę.Gdy dorosnę pokonam wszyst-kich piratów i rozbójników i zostanę królem. Oto odpowiedz, na jaką czekałam! zawołała Czar-Baba i odpłynęła zostawiając prezy-denta na kamieniu.Wtedy Wielki Gnom zapłakał.Ale po chwili wspiął się na kamień i wykrzyknął: Nie opuścisz nigdy tego jeziora! Będziesz krążyć całą wieczność! Stąd nie ma wyjścia!!!Nie ma wyjścia!!! Nie ma wyjścia!!! I echo powtórzyło wielokroć: nie ma wyjścia, wyjścia,wyjścia.A Gnom się śmiał.I długo jeszcze słyszeli jego śmiech, a może to był szloch?Jagódka rozpłakała się: Ja się boję, dlaczego ten pan tak krzyczy? Czy chce nas złapać? Już nikt nigdy was nie złapie, dziecinko. Ja chcę na ręce, babuniu. Widzisz kochanie, że wiosłuję.Pobaw się z kotkiem.Albo przytulcie się dzieci do siebiei zaśnijcie.Mijały godziny.Dzieci spały, Czar-Baba wiosłowała niestrudzenie opływając jezioro wpobliżu brzegów.Szukała wyjścia.Ale wszędzie wznosiła się lita skała otaczająca całe jezio-26ro.Tam, wysoko, wysoko rosły drzewa, krzewy, był las oświetlony słońcem, ale jak to osią-gnąć?Czar-Baba wychodziła na brzeg wąski skrawek lądu i szukała szczelin, załamań lub wy-stępów skalnych gdzie można by było postawić nogę.Szukała korzeni drzew po których moż-na byłoby się wspiąć.Wszystko na próżno.%7ładnych załamań, żadnych korzeni. Czyżby tenszalony Gnom miał rację? Czy naprawdę nie ma stąd wyjścia? Myślała ze zgrozą. Aleprzecież on przybył tu z zewnątrz.Którędy? A Tomira? Więc znów badała brzegi i ściany.Tymczasem dzieci obudziły się i poprosiły jeść. Mój Boże, co będzie dalej? pomyślałaz rozpaczą Czar-Baba. Ostatecznie można spać w łodzi lub na brzegu, ale czym ja je nakar-mię?Nagle Sławek podskoczył, aż zachwiała się łódz i pociągnął Czar-Babę za rękaw: Babuniu, spójrz! Czemu te pagórki się ruszają? Jakie pagórki, gdzie? O tam, tam, trochę dalej, w wodzie, blisko brzegu, ruszają się wołały dzieci.Teraz i Czar-Baba zauważyła dziwne, ruszające się szare pagórki, może kamienie? Pod-płynęła bliżej. Ależ to żółwie, to nasi przyjaciele! wykrzyknęła uradowana.Dzieci klaskały w ręce i wołały: Chcemy je zobaczyć!A Czar-Baba szepnęła: %7łółwie, może przynosicie nam ratunek?Ale żółwie nic nie odpowiedziały, tylko powoli, niezgrabnie wylazły na brzeg, wciągnęłyszyje i zasnęły.Dzieci dotykały ich pancerzy i śmiały się.Ale Czar-Baba już wiedziała, żegdzieś tu, w pobliżu musi się znajdować ukryte wejście.Zaczęła dokładnie oglądać ziemię nawąskiej plaży [ Pobierz całość w formacie PDF ]