[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stamtąd dopiero, dotarłszy do najbliższej stacji kolejowej, odjechać na Daleki Za-chód.Ale i ten, desperacki zresztą, plan nasuwał poważne wątpliwości, ze względu na obec-ność Anity, która przecież przy najbliższym zetknięciu się z ludzmi odda swojego prześla-dowcę w ręce sprawiedliwości.Blum teraz dopiero przejrzał, że wszystkie wspaniałe zamkiswych marzeń pobudował na lodzie.Bowiem nie dalej, jak wczoraj w swojej młodzieńczejnaiwności wierzył niezłomnie, że dzięki swej nieprzeciętnej urodzie, już w krótkim czasiezdoła sobie pozyskać ukochaną dziewczynę i zrobić z niej powolne narzędzie w swoich rę-kach.Tymczasem gwałtowny opór, na jaki natrafił zaraz w początkach, rychło przekonał go obezpodstawności naiwnych przypuszczeń.52 Obecnie więc Anita, pomimo tlejącego jeszcze dla niej w sercu Billa uczucia, była jednakniebezpiecznym.a mało wartościowym balastem.Z ciężkiej sytuacji Ludwik widział już tylko jedno wyjście.Mianowicie postanowił zchwilą wylądowania w jakiejś bezludnej okolicy, przeprowadzić z Anitą poważną i ostatecznąrozmowę.Postawi jej tego rodzaju warunek, że albo dobrowolnie zgodzi się dzielić z nimprzyszłe życie i zobowiąże się do tego przysięgą, albo.puści ją wolno, samotną, bezbronną izabłąkaną pośród bezkresnych obszarów pustynnych plenów, zdaną na łaskę półdzikich cow-boy ów, lub wyjętych spod prawa okrutnych outlaw ów.Tak czy owak  rozmyślał dalej zbrodniarz  będę pierwszym, który dowoli nasyci sięwdziękami Anity, bo nawet w wypadku odrzucenia mej pierwszej propozycji, nie stanie minic na przeszkodzie, ażeby przed puszczeniem jej wolno, nie zaspokoić pokus, jakie odpierwszej chwili poznania tej uroczej dziewczynki napadają mnie nieustannie.W nagrodę mogę jeszcze to dla niej zrobić, że dotarłszy do najbliższego większego ludz-kiego osiedla, zadepeszuję do Chicago z podaniem miejscowości, gdzie należy szukać zagi-nionej dziewczyny.Będzie to dla mnie wartościowym o tyle, że po odzyskaniu córki, staryChilds niewątpliwie ochłonie z żądzy zemsty i zaniecha krwawego pościgu za sprawcą upro-wadzenia.Ten nowy plan wydał się Ludwikowi jedynym możliwym do wykonania, tym więcej, żespaliwszy za sobą mosty, ratunek widział już tylko w ucieczce w prerie, gdzie należało przy-czaić się na czas dłuższy, nim nie ucichnie wrzawa ostatnich wypadków i nie osłabnie tempogorączkowych poszukiwań.Jednakże Blum zdawał sobie dokładnie sprawę i z tego, że powodzenie nowego planuuzależnione jest w pierwszym rzędzie od starannego unikania większych osiedli, dokąd, jaksię spodziewał, dotarła już wiadomość o jego sensacyjnej ucieczce wraz z dziewczyną w sa-molocie Mr Spenzera.Dlatego też ze zdwojoną gorliwością śledził najmniejsze odchylenianawigacyjnych przyrządów, kierując lot ściśle według dokładnej lotniczej mapy.Orientacja nie nastręczała teraz żadnych trudności, bowiem czające się do niedawna, niskonad ziemią, resztki nocnego tumanu, rozproszyły się pod wpływem następujących od góryzwycięskich promieni dziennego światła a na pogodny, zaróżowiony horyzont wypełzła złota,roześmiana słoneczna kula.Jednak ten jasny, pogodny ranek rozniecił w duszy Ludwika uczucie lęku.W ciemnym,ponurym mroku nocy, będącym najlepszym sprzymierzeńcem występku i zbrodni czuł siębezpiecznym, mógł bezkarnie urągać wszelkim zasadom prawa i uczciwości,  dzień oślepiałgo, jak nocnego wampira i zdawał na łaskę niewiadomego losu.Na szczęście miał za sobą blisko sześć godzin lotu i przyjmując tylko średnią szybkość 150km na godzinę powinien już przebyć dziewięćset kilometrów, a zatem i Omaha, którą zamie-rzał ominąć z daleka, dawno pozostała za nimi. Jeszcze sto, dwieście kilometrów  cieszył się  i znajdą się nad pustynnym obszarem,ciągnącym, się aż do samego podnóża Rocky Mountains.A choćby nawet już w tej chwilizabrakło paliwa, to znaczna odległość od większych osiedli pozwoli mu bezpiecznie wylądo-wać, gdyż jak wnioskował z mapy, znajduje się w połowie drogi pomiędzy Omaha a Danver.W każdym razie, licząc się z możliwością wyczerpania zapasów benzyny, należało trzy-mać się blisko linii kolejowej, biegnącej przez te pustynne stepy od Chicago przez Omahę doSan Francisco.Stwierdziwszy na podstawie mapy, że za bardzo oddalił się od przyjętego szlaku, skiero-wał maszynę na północny-zachód, spodziewając się wkrótce dostrzec linię kolejowa, przeci-nającą w tym miejscu szeroką Plitę.Jednakże mijały minuty i kwadranse, a zarówno rzeki, jaki toru nie było widać.Pod szybującym samolotem przesuwał się jednostajny, monotonnykrajobraz stepowy, a tylko gdzie niegdzie majaczyły białe domki rozrzuconych wśród stępów53 farm i zieleniły się przytulone do nich obszary uprawnych pól farmerów, biorących powoli,ale uparcie w swe posiadanie dawne państwo czerwonoskórych Indian i potężnych bawołów. W każdym razie z tej wysokości i przy panującej pogodzie  pomyślał zaniepokojonyLudwik  powinno być widać wierzchołki Gór Skalistych, a zwłaszcza potężną Blankę; tym-czasem, jak wzrok zdoła sięgnąć, kopuła bezchmurnego nieba wspiera się wokół na jedno-stajnej płaszczyznie stepu.Ten fakt na nowo zaniepokoił Bluma. Czyżbym pobłądził. myślał przeglądając okoli-ce przy pomocy dużej lotniczej lunety.Lecz dalsze obserwacje przerwało mu przebudzenie się Anity.Dziewczyna w pierwszejchwili jakby spłoszona szalonym warkotem śmigła, szarpnęła się gwałtownie, lecz widząc, żejest przywiązana do siedzenia oparła się z powrotem na skórzane poduszki i tylko obłędnymzalękłym wzrokiem wpatrywała się w Bluma jakby starała się odegnać przywidzenie.Widząc to, Ludwik uśmiechnął się z udaną szczerością i przysuwając usta do ucha Anity,krzyknął, starając się zagłuszyć huk motoru. Wiozę panią do domu, Miss Anito; proszę więcbyć spokojną i zaufać mi w pełni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl