[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zatrzymała się na chwilę. A może tego nie chciałyśmy.Byłyśmyzbyt zajęte naszymi rolami matek, opiekunek i przyjaciółek. Ważniejsze były uczucia pacjentów  powiedziała Sharon. Po prostunie było czasu na szukanie emocjonalnego wsparcia dla nas samych.Anna skinęła głową. Większość pielęgniarek, które poznałam, przeżywała całą masę lęków,irytacji i bólu, wszystko jednak dusiły w sobie, bo musiały wykonywać swojąpracę, zajmować się innymi, a nigdy sobą. Właśnie tak się czułam  powiedziała Debbie, sięgając po swą pustąszklankę. Tam zawsze byłam albo siostrą, albo matką czy narzeczoną jakiegośżołnierza, i kiedy wróciłam z Nam do domu, nie wiedziałam, kim tak naprawdęjestem.Do niczego nie pasowałam, nic nie miało sensu.Zupełne jakbym żyławe śnie. Przeciągnąwszy palcami po włosach, powiedziała szorstko: Pomówmy o czymś innym. Szybko skierowała rozmowę na nowe fasonykostiumów kąpielowych.W godzinę pózniej przyjechał Tony, żeby zabrać Debbie.Umówiwszy sięna następne spotkanie u Debbie, wszystkie kobiety rozeszły się, każda w swojąstronę.Została tylko Anna.  Naprawdę brak nam ciebie na oddziale  powiedziała do Sharon. A ja tęsknię za pracą.Jak Dave to wytrzymuje? Ciągle powtarza, że powinnaś wrócić, mówi, że Louella doprowadza godo szału.Poprosił mnie, żeby przekazać ci najnowszą plotkę. To cały Dave  roześmiała się Sharon, odnosząc dwie tace do kuchni.Anna zebrała kilka szklanek i poszła za nią. Jeden z jego znajomych z działu kadr powiedział mu, że Louellazmieniła adres.Wprowadziła się do doktora Wilsona. Ho, ho! To niezły musiał być ten weekend na Bahamach  zauważyłaSharon. Wyobrażam sobie, że jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Nic takiego nie zauważyłam, kiedy spotkałam ją w piątek po południupo wyjściu z biura od Wernera. Ciebie też wezwał? Nie miałam mu wiele do powiedzenia.Nie znam jeszcze ludzi. Chociaż mnie tam nie ma, czuję się o wiele lepiej, wiedząc, że to typomagasz na oddziale. To jest to, czego naprawdę potrzebowałam.znowu czymś się zająć.Ten wieczór też mi dobrze zrobił.Josh i ja zwykliśmy rozmawiać o naszychprzeżyciach w Wietnamie, brakowało mi tego.Od kiedy nie żyje, coraz częściejmyślę o tych dzieciach. To, że mogłaś z nim rozmawiać w czasie tych lat, prawdopodobniepomogło ci bardziej, niż sobie wyobrażasz. Sharon oparła się o zlew i założyłaręce na piersi. Czasami mi się zdaje, że mamy podobne problemy jakprawdziwi weterani tej wojny.Wprawdzie nie byłyśmy w buszu i niestrzelałyśmy do wroga, ale przeszłyśmy przez taki rodzaj piekła, że niektóre znas cierpią na te same objawy PZS jak niejeden mężczyzna. Zauważyłam to.Zwłaszcza u Julii.Ona rzeczywiście jest w głębokimdołku. Miewa okresy depresji i obawiam się, że nie ma oparcia w swoim mężu.Carlos był marynarzem w Nam, jednak szybko otrząsnął się ze wspomnień imówi Julii, że wizyty tutaj i te rozmowy są zródłem jej wszystkich problemów. Ale Debbie chyba nie ma problemów. Nie daj się zwieść jej dowcipom.Ukrywa pod nimi swoje cierpienie.Kiedy pierwszy raz spotkałam ją w Pleiku, była tak słodka i naiwna, że ażtrudno było w to uwierzyć.A wyjeżdżała stamtąd już jako inna kobieta, twarda icyniczna.Aż do dziś nie udało się jej ani razu wytrwać dłuższy czas w związkuz jednym mężczyzną.Jest przekonana, że jeśli kogoś pokocha, to na pewno gostraci, tak jak straciła wielu z tych, z którymi zaprzyjazniła się w Nam.Sharon podeszła do niewielkiego kuchennego stołu i opadła na krzesło. Albo spójrz na Marge.Gotowa jest przysiąc, że nie ma żadnychproblemów.To prawda, ona nigdy nie przeszła przez to co niejedna z nas  obrazy z przeszłości, nocne koszmary i depresję, która pojawia się nie wiadomoskąd  ale na swój własny sposób ma te same kłopoty co Debbie.Tyle tylko, żeMarge wiąże się z mężczyznami, ale jej związki nigdy nie utrzymują się długo.Anna, siedząc naprzeciwko Sharon, spytała: Jak tobie udało się przejść przez to wszystko bez żadnych blizn? Ja też je mam  odparła Sharon. Tylko teraz ich nie widać.Wkrótcepo odejściu z armii wyszłam za mąż za młodego lekarza.Wtedy nikt jeszcze niewiedział, co to są posttraumatyczne zaburzenia stresowe.Moje małżeństwo zSamem trwało półtora roku. Miałam szczęście, że los połączył mnie na dwadzieścia cztery lata zJoshuą.Podtrzymywaliśmy się nawzajem.A te wasze spotkania są jak terapiagrupowa. Tak, to pomaga, martwię się tylko o Julię.Jej już nie wystarczawyrzucenie z siebie wszystkiego w rozmowie.Jej przydałaby się chybaprofesjonalna pomoc.Anna spojrzała na zegar ścienny. Pomogę ci posprzątać i pójdę już sobie. Dziękuję ci, to mi zajmie tylko parę minut. Wstała i odprowadziłaAnnę do drzwi. Pozdrów wszystkich ode mnie na oddziale. Pozdrowię  obiecała Anna, jeszcze raz podziękowała Sharon, i wyszła.Kiedy Sharon znosiła do kuchni resztę szklanek i talerzyków, zaczęłamyśleć o Stevie.Zastanawiała się, czy był jeszcze w Madison i czy choć razpomyślał o niej od chwili wyjazdu z Florydy.Raczej wydawało się to wątpliwe.Tyle innych spraw zaprzątało mu głowę  śmierć brata, rozpacz rodziców,dochodzenie policji.Upomniała samą siebie, że ona też ma całą masę rzeczy do zrobienia izaplanowania.Ile czasu potrwa jeszcze śledztwo? Jej oszczędności niewystarczą na długo.A co będzie, jeśli policja nie ustali niczego? Czy cień winybędzie ciążyć na niej nadal? Czy kiedykolwiek zostanie na nowo przyjęta doszpitala? Czy jakikolwiek inny szpital zechce ją przyjąć?Rozmyślając ponuro o problemach, jakie przed nią stały, opłukała ostatnitalerz i postawiła go na pozostałych. Mam teraz szansę zrobić to wszystko, na co normalnie brakuje mi czasu mruknęła pod nosem.Zamknęła drzwi wejściowe i zasunęła rygiel. Myślenieo tym trzeba zostawić na dobrze zasłużone wakacje.Prawie cały wtorek spędziła wylegując się nad Cleanwater Beach ipróbując przekonać samą siebie, że korzysta z przysługującego jej urlopu.Wieczorem, kiedy przy szklance mrożonej herbaty wypisywała czeki zacomiesięczne rachunki, rozległ się dzwonek telefonu.Pobiegła do pokoju,pewna, że to Steve. Tu jest już zimno  oznajmił. Brak mi słońca Florydy.Siedziała w fotelu ubrana w szorty, okręcając wokół palca sznur telefonu. Ja cały dzień spędziłam dziś na plaży  drażniła go. Nie chcę o tym słyszeć  powiedział.A po chwili łagodniejszym głosemspytał:  Jak się czujesz? Dobrze  skłamała. Nie muszę już nastawiać budzika i oglądam wtelewizji nocne programy, których nie widziałam już od wieków. Po krótkiejpauzie przemogła się i spytała:  Jak czują się twoi rodzice? Raz lepiej, raz gorzej, ale trzymają się bardzo dzielnie.Pogrzeb odbyłsię dziś rano.Teraz poszli już spać.Miałem dziś długą rozmowę z ojcem, jestskłonny pozostawić mi decyzję, czy.no wiesz. Czy oskarżyć mnie, czy nie  dodała za niego w napięciu. Albo szpital. Co zamierzasz? Nie wiem  odpowiedział szczerze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl