[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie, którzy posługiwali się ka kari nie bylimagami, ale dzięki tym przedmiotom dysponowali mocami jak magowie.Z tym że niejak słabi magowie dzisiejszych czasów, tylko jak ci sprzed siedmiu wieków.Jesteśtym, kim oni byli.Jesteś ka'kariferem.Urodziłeś się z dziurą w Talencie, którą tylkoka'kari może zapełnić.Mama K i Durzo wiedzieli o tym i mówili mu dopiero teraz?- Wielkie dzięki.Możesz mnie skierować do najbliższego sklepu z magicznymiartefaktami? - zapytał Kylar.- Nawet gdyby takie przedmioty istniały, znajdowałybysię w posiadaniu magów, leżały na dnie oceanu, albo coś takiego.- Albo coś takiego.- Chcesz powiedzieć, że wiesz, gdzie jest srebrne ka kari?- Zastanów się: jesteś królem.Udało ci się zdobyć ka kari, ale nie możesz zniego skorzystać.Może nie znasz nikogo, kto mógłby, a komu byś ufał.Co robisz?Chowasz to na ciężkie czasy albo dla potomków.Może nigdy nie napisałeś, co to jest,bo wiesz, że ludzie będą grzebali w twoich rzeczach, kiedy umrzesz, i ukradną to conajcenniejsze.Więc postanawiasz pewnego dnia powiedzieć swojemu synowi, nimzasiądzie na tronie.Ale tak się układa, jak to często bywa z królami, że dajesz sięzabić, zanim zdążysz porozmawiać.Co się dzieje z ka kari?- Dostaje je syn.- Zgadza się.I on nie wie, co to jest.Może nawet wie, że to coś ważnego, że tocoś magicznego, ale jak powiedziałeś, jeśli powie magom, prędzej czy pózniej zabiorąto jemu albo jego potomkom.Więc to trzyma, trzyma w sekrecie.Mija kilkaset lat,przedmiot staje się raptem kolejnym klejnotem w królewskim skarbcu.Nim miniesiedemset lat, przechodzi z rąk do rąk kilkadziesiąt razy, ale nikt nie ma pojęcia, co tojest.Aż pewnego dnia Król-Bóg Khalidoru żąda daniny w postaci tego właśniekamienia, a wyjątkowo głupi król oddaje ten właśnie kamień swojej kochance.- Chcesz powiedzieć.- Właśnie dzisiaj się dowiedziałam, że Dziewiątak dał srebrne ka kari, KulęOstrzy, lady Jadwin.Wygląda jak mały, dziwnie metaliczny kamień, jak diament osrebrzystym odcieniu.Tak się składa, że to ulubiony klejnot królowej Nalii.Myśli, żego zgubiła i jest wściekła, więc jutro w nocy ktoś, komu król ufa, nie wiem kto,zostanie wysłany, żeby odzyskać klejnot.Jadwinowie urządzają tego wieczoruprzyjęcie.Jutro ka kari znajdzie się na wyciągnięcie ręki.%7ładnej królewskiej straży,żadnych magów, magicznie chronionego skarbca.Lady Jadwin albo będzie klejnotnosiła, albo zostawi go w swojej komnacie.Kylar, musisz zrozumieć, o jaką stawkętoczy się gra.Ka kari podobno wybiera sobie pana, ale Khalidorczycy wierzą, że mogąje magicznie zmusić do związania się.Jeśli Królowi-Bogowi uda się.wyobraz sobie,jakie spustoszenie będzie szerzył, jeśli będzie mógł żyć wiecznie.Kylarowi zjeżyły sięwłosy na potylicy.- Mówisz poważnie, prawda? Powiedziałaś Durzo?- Durzo i ja.w tej chwili nie jestem skłonna mu pomóc.Ale jest coś więcej.Nietylko ja o tym wiem.Cierpienie wykrzywiło jej twarz.Odwróciła wzrok.- Co masz na myśli?- Khalidor wynajął kogoś, żeby zdobył ka'kari.To dzięki temu moi szpiedzydowiedzieli się o wszystkim.Podobno ma to być błyskawiczna robota.- Podobno?- Wynajęli Hu Szubienicznika.- Nikt nie wynajmuje Hu do błyskawicznej roboty.To rzeznik.- Wiem - przytaknęła Mama K.- Kto jest truposzem?- Zgaduj.Będzie tam połowa arystokratów z królestwa.Twój przyjaciel Loganrównież przyjął zaproszenie, może nawet zjawi się książę.Ci dwaj wydają sięnierozłączni, chociaż różnią się od siebie jak dzień i noc.- Mamo, kto jest twoim szpiegiem? Załatwisz mi zaproszenie?Uśmiechnęła się tajemniczo.- Mój szpieg ci nie pomoże, ale znam kogoś, kto może to zrobić.Właściwieznasz tę osobę, mimo moich największych wysiłków.36Kylarowi zdarzało się działać w środku dnia, na wyciągnięcie ręki od strażnikówmiejskich.Wpełzał pod stoły, walcząc z kotem, podczas gdy strażnicy przeszukiwalipokój w poszukiwaniu intruzów.Raz musiał włamać się do piwniczki z winem i ukryćw beczce, czekając, aż podczaszy wybierze właściwą butelkę do kolacji.Czekał metr odrozpalonego pieca, po tym jak zatruł gulasz, podczas gdy kucharz gadał do siebie,zastanawiając się, jakiej przyprawy dodał za dużo, że tak dziwnie smakuje.Ale jeszczenigdy w życiu się tak nie denerwował.Z przerażeniem spojrzał na drzwi, wąskiewejście dla służby.Dzisiaj był żebrakiem, przyszedł prosić o resztki.Włosy opadały wtłustych strąkach, wysmarowane popiołem i łojem.Skórę miał stwardniałą i ogorzałą,ręce pokrzywione od artretyzmu, z sękatymi palcami.%7łeby dotrzeć do tych drzwi,musiał minąć strażników przy wysokiej bramie posiadłości.- Ej, staruszku, czego chceta? - zagadnął go krępy strażnik z halabardą.- Słyszałem, że moja dziewczynka tu jest.Panna Cromwyll.Miałem nadzieję, żeznajdzie mi jakieś resztki, tylko tyle.To obudziło drugiego strażnika, który zerknął pobieżnie na Kylara.- Co mówisz? Jesteś krewnym panny Cromwyll?Kylar wyraznie wyczuł troskę o dziewczynę u tego mężczyzny, który miał jużokoło czterdziestki.- Nie, nie, ona nie z moich - zaprotestował Kylar, śmiejąc się chrapliwie.- Tylkostara przyjaciółka.Strażnicy popatrzyli po sobie.- Chceta tera jej szukać i wyciągać z domu przy tym, co się kroi wieczorem? -zapytał Konus.Drugi pokręcił głową i pomrukując, zaczął ostrożnie przeszukiwać Kylara.- Przysięgam, że któregoś dnia złapię wszy od jednego z tych przybłędów pannyCromwyll.- Ach, gadanie, ale warta jest tego, co?- Jakoś nie jesteś taki wspaniałomyślny, kiedy to ty musisz sprawdzaćżebraków, Birt.- Aj, wypchaj się.- Ruszaj.Do kuchni tędy - powiedział starszy strażnik do Kylara.- Birt, ja cipobłażam, ale jak jeszcze raz powiesz mi, żebym się wypchał, to ci sam wepchnęgdzieniegdzie czubek mojego buta.Kylar pokuśtykał do kuchni, oszczędzając sztywne kolano.Strażnicy,niezależnie od tej całej gadaniny, byli zawodowcami.Trzymali broń tak, że widaćbyło, że wiedzą jak jej użyć i chociaż nie dostrzegli przebrania, nie zaniedbaliobowiązku i przeszukali go.Takie zdyscyplinowanie zle wróżyło Kylarowi.Chociaż, idąc, dał sobie trochę czasu na nauczenie się na pamięć rozkładuposiadłości, to i tak nie było go dość.Jadwinowie byli diukami od pięciu pokoleń i ichrezydencja należała do jednych z najpiękniejszych w mieście.Posiadłość otwierała sięna rzekę Plith i miała widok bezpośrednio na Zamek Cenaria.Na północ odposiadłości znajdował się Wschodni Most Królewski, który rzekomo służył celomwojskowym, ale plotki głosiły, że częściej korzystał z niego król, udając się na swojenocne schadzki.Jeśli lady Jadwin rzeczywiście była kochanką króla, położenieposiadłości Jadwinów było idealne pod względem łatwego dostępu.Król ponadtodbał, aby diuk jezdził po całym Midcyru w misjach dyplomatycznych, o którychwszyscy prócz diuka wiedzieli, że są czystą fikcją.Sama rezydencja wznosiła się na niewielkim centralnym wzgórzu, dzięki czemubyło z niej widać rzekę mimo wysokiego na dwanaście stóp muru z kolcami, któryotaczał całą posiadłość.Drżącą ręką - udając, że to porażenie - Kylar zapukał do drzwi dla służby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ludzie, którzy posługiwali się ka kari nie bylimagami, ale dzięki tym przedmiotom dysponowali mocami jak magowie.Z tym że niejak słabi magowie dzisiejszych czasów, tylko jak ci sprzed siedmiu wieków.Jesteśtym, kim oni byli.Jesteś ka'kariferem.Urodziłeś się z dziurą w Talencie, którą tylkoka'kari może zapełnić.Mama K i Durzo wiedzieli o tym i mówili mu dopiero teraz?- Wielkie dzięki.Możesz mnie skierować do najbliższego sklepu z magicznymiartefaktami? - zapytał Kylar.- Nawet gdyby takie przedmioty istniały, znajdowałybysię w posiadaniu magów, leżały na dnie oceanu, albo coś takiego.- Albo coś takiego.- Chcesz powiedzieć, że wiesz, gdzie jest srebrne ka kari?- Zastanów się: jesteś królem.Udało ci się zdobyć ka kari, ale nie możesz zniego skorzystać.Może nie znasz nikogo, kto mógłby, a komu byś ufał.Co robisz?Chowasz to na ciężkie czasy albo dla potomków.Może nigdy nie napisałeś, co to jest,bo wiesz, że ludzie będą grzebali w twoich rzeczach, kiedy umrzesz, i ukradną to conajcenniejsze.Więc postanawiasz pewnego dnia powiedzieć swojemu synowi, nimzasiądzie na tronie.Ale tak się układa, jak to często bywa z królami, że dajesz sięzabić, zanim zdążysz porozmawiać.Co się dzieje z ka kari?- Dostaje je syn.- Zgadza się.I on nie wie, co to jest.Może nawet wie, że to coś ważnego, że tocoś magicznego, ale jak powiedziałeś, jeśli powie magom, prędzej czy pózniej zabiorąto jemu albo jego potomkom.Więc to trzyma, trzyma w sekrecie.Mija kilkaset lat,przedmiot staje się raptem kolejnym klejnotem w królewskim skarbcu.Nim miniesiedemset lat, przechodzi z rąk do rąk kilkadziesiąt razy, ale nikt nie ma pojęcia, co tojest.Aż pewnego dnia Król-Bóg Khalidoru żąda daniny w postaci tego właśniekamienia, a wyjątkowo głupi król oddaje ten właśnie kamień swojej kochance.- Chcesz powiedzieć.- Właśnie dzisiaj się dowiedziałam, że Dziewiątak dał srebrne ka kari, KulęOstrzy, lady Jadwin.Wygląda jak mały, dziwnie metaliczny kamień, jak diament osrebrzystym odcieniu.Tak się składa, że to ulubiony klejnot królowej Nalii.Myśli, żego zgubiła i jest wściekła, więc jutro w nocy ktoś, komu król ufa, nie wiem kto,zostanie wysłany, żeby odzyskać klejnot.Jadwinowie urządzają tego wieczoruprzyjęcie.Jutro ka kari znajdzie się na wyciągnięcie ręki.%7ładnej królewskiej straży,żadnych magów, magicznie chronionego skarbca.Lady Jadwin albo będzie klejnotnosiła, albo zostawi go w swojej komnacie.Kylar, musisz zrozumieć, o jaką stawkętoczy się gra.Ka kari podobno wybiera sobie pana, ale Khalidorczycy wierzą, że mogąje magicznie zmusić do związania się.Jeśli Królowi-Bogowi uda się.wyobraz sobie,jakie spustoszenie będzie szerzył, jeśli będzie mógł żyć wiecznie.Kylarowi zjeżyły sięwłosy na potylicy.- Mówisz poważnie, prawda? Powiedziałaś Durzo?- Durzo i ja.w tej chwili nie jestem skłonna mu pomóc.Ale jest coś więcej.Nietylko ja o tym wiem.Cierpienie wykrzywiło jej twarz.Odwróciła wzrok.- Co masz na myśli?- Khalidor wynajął kogoś, żeby zdobył ka'kari.To dzięki temu moi szpiedzydowiedzieli się o wszystkim.Podobno ma to być błyskawiczna robota.- Podobno?- Wynajęli Hu Szubienicznika.- Nikt nie wynajmuje Hu do błyskawicznej roboty.To rzeznik.- Wiem - przytaknęła Mama K.- Kto jest truposzem?- Zgaduj.Będzie tam połowa arystokratów z królestwa.Twój przyjaciel Loganrównież przyjął zaproszenie, może nawet zjawi się książę.Ci dwaj wydają sięnierozłączni, chociaż różnią się od siebie jak dzień i noc.- Mamo, kto jest twoim szpiegiem? Załatwisz mi zaproszenie?Uśmiechnęła się tajemniczo.- Mój szpieg ci nie pomoże, ale znam kogoś, kto może to zrobić.Właściwieznasz tę osobę, mimo moich największych wysiłków.36Kylarowi zdarzało się działać w środku dnia, na wyciągnięcie ręki od strażnikówmiejskich.Wpełzał pod stoły, walcząc z kotem, podczas gdy strażnicy przeszukiwalipokój w poszukiwaniu intruzów.Raz musiał włamać się do piwniczki z winem i ukryćw beczce, czekając, aż podczaszy wybierze właściwą butelkę do kolacji.Czekał metr odrozpalonego pieca, po tym jak zatruł gulasz, podczas gdy kucharz gadał do siebie,zastanawiając się, jakiej przyprawy dodał za dużo, że tak dziwnie smakuje.Ale jeszczenigdy w życiu się tak nie denerwował.Z przerażeniem spojrzał na drzwi, wąskiewejście dla służby.Dzisiaj był żebrakiem, przyszedł prosić o resztki.Włosy opadały wtłustych strąkach, wysmarowane popiołem i łojem.Skórę miał stwardniałą i ogorzałą,ręce pokrzywione od artretyzmu, z sękatymi palcami.%7łeby dotrzeć do tych drzwi,musiał minąć strażników przy wysokiej bramie posiadłości.- Ej, staruszku, czego chceta? - zagadnął go krępy strażnik z halabardą.- Słyszałem, że moja dziewczynka tu jest.Panna Cromwyll.Miałem nadzieję, żeznajdzie mi jakieś resztki, tylko tyle.To obudziło drugiego strażnika, który zerknął pobieżnie na Kylara.- Co mówisz? Jesteś krewnym panny Cromwyll?Kylar wyraznie wyczuł troskę o dziewczynę u tego mężczyzny, który miał jużokoło czterdziestki.- Nie, nie, ona nie z moich - zaprotestował Kylar, śmiejąc się chrapliwie.- Tylkostara przyjaciółka.Strażnicy popatrzyli po sobie.- Chceta tera jej szukać i wyciągać z domu przy tym, co się kroi wieczorem? -zapytał Konus.Drugi pokręcił głową i pomrukując, zaczął ostrożnie przeszukiwać Kylara.- Przysięgam, że któregoś dnia złapię wszy od jednego z tych przybłędów pannyCromwyll.- Ach, gadanie, ale warta jest tego, co?- Jakoś nie jesteś taki wspaniałomyślny, kiedy to ty musisz sprawdzaćżebraków, Birt.- Aj, wypchaj się.- Ruszaj.Do kuchni tędy - powiedział starszy strażnik do Kylara.- Birt, ja cipobłażam, ale jak jeszcze raz powiesz mi, żebym się wypchał, to ci sam wepchnęgdzieniegdzie czubek mojego buta.Kylar pokuśtykał do kuchni, oszczędzając sztywne kolano.Strażnicy,niezależnie od tej całej gadaniny, byli zawodowcami.Trzymali broń tak, że widaćbyło, że wiedzą jak jej użyć i chociaż nie dostrzegli przebrania, nie zaniedbaliobowiązku i przeszukali go.Takie zdyscyplinowanie zle wróżyło Kylarowi.Chociaż, idąc, dał sobie trochę czasu na nauczenie się na pamięć rozkładuposiadłości, to i tak nie było go dość.Jadwinowie byli diukami od pięciu pokoleń i ichrezydencja należała do jednych z najpiękniejszych w mieście.Posiadłość otwierała sięna rzekę Plith i miała widok bezpośrednio na Zamek Cenaria.Na północ odposiadłości znajdował się Wschodni Most Królewski, który rzekomo służył celomwojskowym, ale plotki głosiły, że częściej korzystał z niego król, udając się na swojenocne schadzki.Jeśli lady Jadwin rzeczywiście była kochanką króla, położenieposiadłości Jadwinów było idealne pod względem łatwego dostępu.Król ponadtodbał, aby diuk jezdził po całym Midcyru w misjach dyplomatycznych, o którychwszyscy prócz diuka wiedzieli, że są czystą fikcją.Sama rezydencja wznosiła się na niewielkim centralnym wzgórzu, dzięki czemubyło z niej widać rzekę mimo wysokiego na dwanaście stóp muru z kolcami, któryotaczał całą posiadłość.Drżącą ręką - udając, że to porażenie - Kylar zapukał do drzwi dla służby [ Pobierz całość w formacie PDF ]