[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i wyciął ostrożnie około metra kwadratowego mchu, po czym wyłączył broń, przypiął- Raczej wątpliwości jak ten lokal wyglądał trzydzieści lat temu.do pasa, złapał za brzeg wyciętego kawałka i pociągnął.- Ciekawe - Mara z odrazą obejrzała miecz i zabrała się za wycieranie go o mech.- Aata piętnastocentymetrowej grubości urwała się z dziwnie nieprzyjemnym trza-Może ktoś wprowadził się do tej całej Wysokiej Wieży, a potem postanowił wyelimi- skiem.Luke złapał ją oburącz, usiłując zachować całość pakunku i krzywiąc się, gdynować niezorganizowaną turystykę.mech zaroił się nagle setkami przerażonych larw.- Całkiem możliwe.- Zliczne - Mara znalazła się tuż obok.- Nadeszła pora karmienia?- Dobra, obejrzeliśmy go.- Mara obejrzała też ponownie miecz i zadowolona - Przynajmniej w teorii - odparł, podchodząc ostrożnie do najbliższego otworu iprzypięła go do pasa.- Teraz twoja kolej.Ile ich zostało? Trzydziestka? zatykając go wyciętym mchem.- Coś koło tego.Jak sądzisz: są wystarczająco sprytne, by zdać sobie sprawę, że Natychmiast coś wyrwało mu pakunek z raje i cofnęło się.jesteśmy za duzi na obiad? - Sprawdzimy, czy działa.- Mara minęła go i wysunęła przed otwór ostrze miecza.- Wolałabym na to nie liczyć.Przy tej szybkości i sile mięśni spokojnie mogą nam Nic się nie stało.połamać kości.- Wygląda na to, że działa.Przenieś Artoo, dopóki ten tu przegryza się jeszcze- Fakt.Wątpię też, aby istniała jakaś ścieżka znajdująca się poza ich zasięgiem.przez kanapkę.- Ja również.Poza tym nie ma co kombinować: wystarczy poruszać się przy samej - Racja - Luke odwrócił się i używając Mocy przeniósł droida w głąb pieczary, aścianie i ciąć je, jak tylko się wychylą.następnie polecił pozostałym: - Ruszamy!Luke skrzywił się - sposób był rzeczywiście prosty, tyle że trącił rzeznią.Mieli doczynienia z prymitywnymi zwierzętami i musieli przejść przez ich teren, ale mimo toJanko5 Janko5Timothy Zahn Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości105 106- Jestem pod wrażeniem - przyznała Mara, gdy po paru sekundach wszyscy znalez-li się po przeciwnej stronie otworu: dopiero wówczas zresztą przestała przy nim czuwaćgotowa do ciosu.ROZ DZ I AA- I nie wymaga zabijania - dodał Luke, podchodząc do kolejnego otworu.- Jeśli nie liczyć kupy robaków.A tak na marginesie, chyba ich nie lubisz.- Przypominają mi drochy - przyznał, z lekka zaskoczony: sądził, że lepiej ukrywałniechęć.- Poza tym nic do nich nie mam.- Aha - mruknęła, podchodząc bliżej.- Coś ci powiem, tnij, a ja zrobię resztę, zgo-da?11Dwie godziny pózniej zatrzymali się wreszcie na nocleg.- To znaczy wydaje mi się, że teraz jest noc - dodał Luke, przyglądając się z na-mysłem chronometrowi.- Bo właśnie mi wyszło, że nie przestawiłem go na lokalny- Mhm, więc to jest to, tak? - spytał Wedge, oparty nonszalancko o zabytkowączas.lampę, jakich pełno było w parku, pośrodku którego na otwartym placu znajdowała się- Jest noc - zapewniła go Mara, wyciągając się na wybranej skale i zamykającbiała kopuła.oczy.- To - potwierdził Corran, przyglądając się dla odmiany podręcznemu czytnikowi.Miała świadomość, że zapłaci za to serią skurczów i siniaków, ale dopiero potem,- Przynajmniej on tak twierdzi.a chwilowo było jej naprawdę wygodnie.- Wedge obejrzał park i okalającą go częściowo ulicę, pełną sklepów z wielobarw-- Noc to najwłaściwsza pora na sen dla grzecznych chłopców i dziewczynek - wy-nymi flagami reklamowymi i zatłoczoną setkami Bothan oraz przedstawicieli rozma-jaśniła.- A więc na pewno jest noc.itych innych ras inteligentnych.-Aha.- Powariowali - ocenił z przekonaniem.- Umieszczać taki cel w publicznym miej-Otworzyła oczy, wyczuwszy kolejną zmianę emocji.scu to jak specjalnie prosić o kłopoty.- Nie uważasz, że to logiczne? - spytała.Dokończył ciszej, ponieważ w pobliżu przeszedł jakiś Duros.- Masz rację.- Luke potrząsnął głową i dodał z ociąganiem.-Musimy się wyspać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.i wyciął ostrożnie około metra kwadratowego mchu, po czym wyłączył broń, przypiął- Raczej wątpliwości jak ten lokal wyglądał trzydzieści lat temu.do pasa, złapał za brzeg wyciętego kawałka i pociągnął.- Ciekawe - Mara z odrazą obejrzała miecz i zabrała się za wycieranie go o mech.- Aata piętnastocentymetrowej grubości urwała się z dziwnie nieprzyjemnym trza-Może ktoś wprowadził się do tej całej Wysokiej Wieży, a potem postanowił wyelimi- skiem.Luke złapał ją oburącz, usiłując zachować całość pakunku i krzywiąc się, gdynować niezorganizowaną turystykę.mech zaroił się nagle setkami przerażonych larw.- Całkiem możliwe.- Zliczne - Mara znalazła się tuż obok.- Nadeszła pora karmienia?- Dobra, obejrzeliśmy go.- Mara obejrzała też ponownie miecz i zadowolona - Przynajmniej w teorii - odparł, podchodząc ostrożnie do najbliższego otworu iprzypięła go do pasa.- Teraz twoja kolej.Ile ich zostało? Trzydziestka? zatykając go wyciętym mchem.- Coś koło tego.Jak sądzisz: są wystarczająco sprytne, by zdać sobie sprawę, że Natychmiast coś wyrwało mu pakunek z raje i cofnęło się.jesteśmy za duzi na obiad? - Sprawdzimy, czy działa.- Mara minęła go i wysunęła przed otwór ostrze miecza.- Wolałabym na to nie liczyć.Przy tej szybkości i sile mięśni spokojnie mogą nam Nic się nie stało.połamać kości.- Wygląda na to, że działa.Przenieś Artoo, dopóki ten tu przegryza się jeszcze- Fakt.Wątpię też, aby istniała jakaś ścieżka znajdująca się poza ich zasięgiem.przez kanapkę.- Ja również.Poza tym nie ma co kombinować: wystarczy poruszać się przy samej - Racja - Luke odwrócił się i używając Mocy przeniósł droida w głąb pieczary, aścianie i ciąć je, jak tylko się wychylą.następnie polecił pozostałym: - Ruszamy!Luke skrzywił się - sposób był rzeczywiście prosty, tyle że trącił rzeznią.Mieli doczynienia z prymitywnymi zwierzętami i musieli przejść przez ich teren, ale mimo toJanko5 Janko5Timothy Zahn Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości105 106- Jestem pod wrażeniem - przyznała Mara, gdy po paru sekundach wszyscy znalez-li się po przeciwnej stronie otworu: dopiero wówczas zresztą przestała przy nim czuwaćgotowa do ciosu.ROZ DZ I AA- I nie wymaga zabijania - dodał Luke, podchodząc do kolejnego otworu.- Jeśli nie liczyć kupy robaków.A tak na marginesie, chyba ich nie lubisz.- Przypominają mi drochy - przyznał, z lekka zaskoczony: sądził, że lepiej ukrywałniechęć.- Poza tym nic do nich nie mam.- Aha - mruknęła, podchodząc bliżej.- Coś ci powiem, tnij, a ja zrobię resztę, zgo-da?11Dwie godziny pózniej zatrzymali się wreszcie na nocleg.- To znaczy wydaje mi się, że teraz jest noc - dodał Luke, przyglądając się z na-mysłem chronometrowi.- Bo właśnie mi wyszło, że nie przestawiłem go na lokalny- Mhm, więc to jest to, tak? - spytał Wedge, oparty nonszalancko o zabytkowączas.lampę, jakich pełno było w parku, pośrodku którego na otwartym placu znajdowała się- Jest noc - zapewniła go Mara, wyciągając się na wybranej skale i zamykającbiała kopuła.oczy.- To - potwierdził Corran, przyglądając się dla odmiany podręcznemu czytnikowi.Miała świadomość, że zapłaci za to serią skurczów i siniaków, ale dopiero potem,- Przynajmniej on tak twierdzi.a chwilowo było jej naprawdę wygodnie.- Wedge obejrzał park i okalającą go częściowo ulicę, pełną sklepów z wielobarw-- Noc to najwłaściwsza pora na sen dla grzecznych chłopców i dziewczynek - wy-nymi flagami reklamowymi i zatłoczoną setkami Bothan oraz przedstawicieli rozma-jaśniła.- A więc na pewno jest noc.itych innych ras inteligentnych.-Aha.- Powariowali - ocenił z przekonaniem.- Umieszczać taki cel w publicznym miej-Otworzyła oczy, wyczuwszy kolejną zmianę emocji.scu to jak specjalnie prosić o kłopoty.- Nie uważasz, że to logiczne? - spytała.Dokończył ciszej, ponieważ w pobliżu przeszedł jakiś Duros.- Masz rację.- Luke potrząsnął głową i dodał z ociąganiem.-Musimy się wyspać [ Pobierz całość w formacie PDF ]