X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biegł dalej, aż lśnienie zniknęło za kolejnym zakrętem.Zamilkły też pieśniwiatru.Wtedy zwolnił.Kanion znów się rozszerzył; potok także był szerszy i płynąłwolniej.Dostrzegał w wodzie zniekształcone, ludzkie i zwierzęce twarze.Miał wrażenie,że już od pewnego czasu ktoś mu się przygląda.Uczucie narastało, więc rozejrzał sięczujnie, szukając jego zródła wśród ulotnych form w wodzie i w cieniu.Kot?%7ładnej odpowiedzi, co mogło oznaczać cokolwiek.Nie było też emisji lęków  chybaże zwyczajnie ginęły w emocjonalnej burzy.Kocie? Jeśli to ty, załatwmy tę sprawę do końca.Już.Jestem gotów, gdy tylko zechcesz.Minął ostry występ w ścianie kanionu i wtedy zrozumiał, że to nie obecność Kotawyczuwał.Teraz bowiem dostrzegł dziwną postać, która spoglądała na niego, a jejpojawienie splatało się z tamtym wrażeniem.Wyglądała jak gigantyczny słup totemowy.Jego plemię nigdy nie budowało takichtotemów.Pasowały raczej do ludów północnego wschodu.Ten jednak w jakiś sposóbodpowiadał bieżącej chwili, choć kłócił się z miejscem.Tkwiły na nim cztery twarze.i może jeszcze piąta, mglista, na samym szczycie.Były to wizerunki dwóch kobiet, jednejszczupłej, jednej o grubych rysach, i dwóch mężczyzn, czarnego i białego.A ponadnimi, jak dym, zawisła uśmiechnięta, męska twarz.Wszystkie wpatrywały się w niegoi wiedział, że ogląda nie rzezby, ale żywą istotę. Billy Czarny Koń Pieśniarz  przywołał go bezpłciowy głos. Słyszę cię  odpowiedział. Musisz tu przerwać swoją wędrówkę. Dlaczego?  zapytał. Wypełniłeś swoją misję.Niczego nie osiągniesz dalszą ucieczką. Kim jesteś? Jesteśmy twoimi duchami opiekuńczymi.Chcemy cię ochronić przed twymprześladowcą.Wspinaj się tutaj na ścianę.Czekaj na szczycie.Wkrótce ktoś wyjdzie cina spotkanie i przeniesie w bezpieczne miejsce.Billy odwrócił wzrok od wieży duchów; spojrzał na grunt pod stopami i perspektywędrogi przed sobą. Wciąż widzę mój szlak w tym kanionie  oznajmił. Nie powinienem goporzucać. To błędny szlak. Nie  zaprotestował. Tyle wiem na pewno: muszę podążać nim aż do końca. Tam czeka śmierć.Umilkł na chwilę.104  A jednak muszę nim podążać  stwierdził. Pewne rzeczy ważniejsze są niżinne.Ważniejsze nawet niż śmierć. Jakie to rzeczy? Dlaczego musisz podążyć tym szlakiem?Kilka razy odetchnął głęboko i nadal patrzył w ziemię, jakby widział ją po razpierwszy. To ja oczekuję siebie na jego końcu  wyjaśnił. Tak, jak powinienem.Jeśli niepójdę tym szlakiem, będzie to innym rodzajem śmierci. Chyba gorszym  dodał po chwili. Jeśli pójdziesz dalej, być może nie potrafimy ci pomóc. Więc niech się stanie to, co musi się stać  odparł. Dziękuję, że próbowaliście. Słyszymy cię  oznajmił totem i z wolna pogrążył się w ziemi.Jedna twarz podrugiej znikała pod kamieniami, aż pozostała tylko ostatnia, mglista.Uśmiechnęła siędo niego. Graj więc  szepnęła, czy tylko mu się zdawało, po czym znikła także.Przetarł oczy, ale nic się nie zmieniło.Ruszył dalej.Kroczę niewidzialnym łukiem,stopami gotowymi, by ponieść mnie gdziekolwiek.� � �wychodząc od tchmiejsc fwody fnte dale głowoszczyt drze idążąc teraz do każdegogdzie pięć tam cztery osobnosobno koń na szczycie dost żyw jaznie wstron ciałosłupjak długorzut woda jeszcze kilka zatok i miejsca naszwłasnych głów oddzielić siostryw niebie starców pod ziemią gdzie szlak kojota dalej kosa cień nawszystkim i jednobratw kilichu umysłów o sobnosobnosotrostro Mój Boże  westchnęła Elizabeth, osuwając się na krzesło.Alex Mancin nalałszklankę wody i wypił jednym haustem. Tak  Fisher masował sobie skronie.Mercy Spender dostała ataku kaszlu, który trwał prawie pół minuty. Co teraz?  spytał niepewnie Fisher.Mancin pokręcił głową. Nie mam pojęcia. %7łelazny Niedzwiedz miał rację: on myśli, że jest w innym świecie  stwierdziłaElizabeth. Nie ruszymy go stamtąd. Do diabła z tym  burknął Fisher. Spróbowaliśmy i przebiliśmy się, chociażzamienił nas w totem.Dobrze wiecie, że nie to mnie martwi. On był z nami  oświadczyła Mercy Spender. Duchem. Niech ktoś zadzwoni do szpitala, żeby sprawdzili, czy Sands naprawdę nie żyje zaproponował Fisher. Nie wiem, jak mogliby się pomylić, Charles  uspokajała go Elizabeth. AleMercy ma rację.Jakoś był przy nas i mam wrażenie, że nadal jest gdzieś blisko.105  Owszem  wtrąciła Mercy. Jest tutaj. Nie potrzeba teorii duchów, żeby wyjaśnić to, co się moim zdaniem wydarzyło oświadczył po chwili Mancin. To znaczy, co?  spytała Elizabeth. Przypomnijcie sobie, jak umarł.Byliśmy wszyscy razem, funkcjonując jakojedna jazń, choć nie rozumiemy jeszcze do końca jej działania.Sądzę, że szok jegośmierci wytworzył rodzaj hologramu jego umysłu w naszej poszerzonej świadomości.Kiedy jesteśmy rozdzieleni, jak teraz, wrażenie nie jest tak silne, ale wszyscy nosimyw sobie słabsze odbicia.Dlatego ciągle wyczuwamy jego obecność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.