[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam nadzieję, że tak.Choć szczerze w to wątpiłam.Następnej nocy wróciłam.W to samo miejsce, lecz o innej porze.Johnny właśnie wychodziłz kuchni i natknął się na mnie w korytarzu.Zmierzył mnie wzrokiem.- To był Freddy.Mówił, że załatwił mi rolę w horrorze.Zdjęcia będą we Włoszech - wziął mnie w ramiona.- Chcesz ze mną jechać do Włoch?Dlaczego nie?- Jasne - odparłam.Uśmiechnął się i pocałował mnie.Potem jeszcze raz, ale trochę gwałtowniej.- Pójdziemy na górę?- Jasne - odpowiedziałam, łapiąc go za tyłek.Usłyszeliśmy za plecami łoskot.Odwróciliśmy się.To był Ed.Ze złością zmarszczyłam brwi.Zledziłnas, czy co?- Przepraszam - wymamrotał Ed, zataczając się lekko.- Myślałem, że sobie poszłaś, Emm.Bo byłaś tam, a potem zdawało mi się, że.Nieważne.- Jestem tutaj - syknęłam.Johnny się roześmiał.- Idz się prześpij, człowieku.Ten gość powinien przystopować z wódą - dodał, gdy Ed zniknąłza drzwiami salonu.Na górze, w sypialni, Johnny pozbył się okropnych spodenek.Stanął przede mną zupełnie nagi i podniecony.Jego kutas już nabrzmiał, jakbydopraszał się, żebym uklękła i wzięła go do buzi.Zrobiłam to z przyjemnością.Niechcący przycisnęłam kolanami rąbek zwiewnej koszulki nocnej.Przesunął palce wzdłuż cieniutkich ramiączek i nagle zsunął je z moich ramion, by wyswobodzić nagie piersi.Głaskałam dłonią jego fiuta, a ustami objęłam żołądz.Zaczęłam go ssać.Potem lizać i delikatnie przygryzać.Johnny jęczał słodko i coraz mocniejwpychał kutasa do mojej buzi.Złapał mnie za włosy i pociągnął, żebym na niego spojrzała.- Wstań - poleci.- Odwróć się do mnie tyłem.Odwróciłam się.Oparłam dłonie na biurku z polerowanego drewna.Johnny stał tuż za mną.Zdjął ze mnie koszulkę.Stałam zupełnie naga.Pieściłmoje pośladki, potem włożył między nie palce i przesunął je niżej, dosięgając cipki.Wstrząsnął mną dreszcz.Pochyliłam niżej głowę i szerokorozstawiłam nogi.Byłam zupełnie mokra.- Zawsze łazisz bez majtek? - wymamrotał, ale nie czekał na odpowiedz.Owszem, spałam w tej koszulce bez majtek.Przecież tylko we śnie wyszłabym do ludzi ubrana w ten sposób.Ale nie zawracałam sobie głowyprzydługim wyjaśnieniem, tylko szepnęłam: - Tylko dla ciebie.Mruknął zadowolony.Wepchnął we mnie palce i zaraz wyjął.Złapał w dwa palce moją łechtaczkę i lekko pociągnął.Z mojego gardła wydobył sięjęk.- Mam cię zerżnąć, Emm?- Tak.- W takiej pozycji?- Tak.Za biurkiem wisiało lustro.Wszedł we mnie.Owinął moje włosy wokół pięści i mocno pociągnął, zmuszając, bym podniosła wzrok.Patrzyłam nanasze odbicie uwięzione w ozdobnej ramie.Tworzyli-śmy obraz.Prawdziwe dzieło sztuki.Rytmicznie poruszał biodrami.Pełna koncentracja.Jego twarz wykrzywił grymas.Zmarszczone brwi, zaciśnięte usta.Patrzyłam coraz bardziejotępiałym wzrokiem, w miarę jak wzbierała we mnie rozkosz.Trzymał mnie tak mocno, że mogłam patrzeć tylko przed siebie.Nasze spojrzeniaskrzyżowały się w lustrze.Pocierał palcami moją łechtaczkę w rytmie ruchów bioder.Próbowałam mocniej przytrzymać się biurka, ale palce mi się ześlizgiwały.Poruszaliśmy się razem.Biurko się chwiało, uderzało o ścianę, skrzypiała podłoga.Lustro się trzęsło razem z naszym odbiciem.Trzęsła się cała sypialnia.Szybko zbliżałam się do orgazmu.Johnny zamknął oczy, odchylił głowę.Wciąż tak mocno trzymał mnie za włosy, że nie mogłam się ruszyć, nienarażając się na ból.Widziałam ekstazę na jego twarzy.Chciałam odwrócić wzrok od swoich zniekształconych rozkoszą rysów.Wtedy gospostrzegłam, ponad ramieniem Johnny'ego.Stał w drzwiach.To był Ed.Patrzył na nas.To było dużo gorsze od incydentu z Sandy, która wpadła na nas w sypialni.Wtedy przynajmniej jej pokazałam, że nadobre straciła Johnny'ego, że teraz należy do mnie.Ale wojeryzm w wykonaniu Eda w ogóle mnie nie kręcił.Nie umiałam pohamować jęku.Przez moje ciało przelewała się fala orgazmu.Johnny głośno stękał.Wykrzyknęłam jego imię i otworzył oczy.Mrugnął kilka razy, patrzył zamglonym wzrokiem, zwolnił rytm pchnięć.Potem odwrócił głowę, puścił moje włosy, ale wciąż we mnie był.- Co jest, do cholery?Ed potrząsnął $ową, podniósł ręce do góry i wybełkotał przeprosiny.Wycofał się z pokoju.Johnny wyszedł ze mnie.Z mojej piersi wydobył się jękzawodu.Po chwili poczułam, jak na udach rozlewa mi się ciepła wilgoć.Odwróciłam się za Johnnym, który ruszył w kierunku drzwi.- Hej, ty! Ed!-Johnny, daj spokój! - zawołałam, wkładając koszulkę.- Nie warto.Chyba nie miał nic złego na myśli.- Kurwa mać! - ryknął Johnny.- Pijany skurwysyn.Ed nie był aż tak pijany czy upalony, żeby nie wiedział, co robi.Nie rozumiałam, dlaczego właściwie stanęłam w jego obronie.Może dlatego, żewiedziałam, jak skończy.W końcu to był tylko sen.- Nie przejmuj się.Widział tylko twój tyłek, który i tak wszyscy już znają.Johnny nawet się nie uśmiechnął.Zatrzasnął z hukiem drzwi.Odwrócił się do mnie i oparł ręce na biodrach.Jego członek zwisał, gruby, lśniący odseksu i na wpół twardy.- Od kilku tygodni zachowuje się jak kompletny świr.Zastanawiałam się, jakim cudem był w stanie stwierdzić, że Ed świrował bardziej niż zwykle? Ale w końcu on znał go lepiej.- Nie przejmuj się - powtórzyłam.- Ja się nie przejmuję.Jestem wkurwiony.- Uderzył pięścią w stół.- Dajesz człowiekowi dach nad głową, a on wycina taki numer?- Może.może powinieneś z tym skończyć.Nie miałam pojęcia, dlaczego to powiedziałam.Wiedziałam, że Enklawa rozpadła się po samobójstwie Eda, ale przecież jeszcze do niego niedoszło.To znaczy doszło.Ale nie tutaj.Nie teraz.Nie w tym czasie.Zakręciło mi się w głowie.Spojrzałam na swoją koszulkę.Na ręce, które wciąż bolały mnie od kurczowego trzymania biurka.Johnny coś mówił, ale jego słowa do mnie niedocierały.Zniłam.A może miałam atak? Halucynacje? Nie wiedziałam.Patrzyłam na niego, na jego twarz, ciało, usta.Patrzyłam, jak się porusza.Wciążczułam go w sobie.Wciąż czułam dreszcze orgazmu, który przed chwilą miałam.Osunęłam się na podłogę.Natychmiast znalazł się przy mnie.- Emm, wszystko w porządku?- Tak - wydusiłam.- Trochę zakręciło mi się w głowie.Za gorącu tu.- Przyniosę ci wody.Zaprowadził mnie do łóżka.Usiadłam i pochyliłam głowę.Poczułam zapach seksu.Johnny przyniósłwilgotny ręcznik i położył go na moim karku.Podał mi szklankę wody.Wypiłam łyk i poczułam, jak skręca mi żołądek.Oddałam mu szklankę ipotrząsnęłam $ową.Oddychałam powoli i głęboko, jak podczas medytacji.Przycisnęłam dwa palce do nadgarstka.Sztuczka, której nauczyłamsię na zabiegach akupresury.- yle się czujesz? - Johnny głaskał mnie po plecach.- Zdenerwowałaś się?- Trochę kręci mi się w głowie.Wdychałam powietrze przez nos, wydychałam przez usta.Nudności nie przechodziły.Zerknęłam na podłogę.Wciąż się ruszała.Johnny głaskał mnie po plecach.Przełożył mokry ręcznik na moim karku na drugą stronę.Oddychałam.I oddychałam.I oddychałam.- Pójdę już - powiedziałam wreszcie.- Nigdzie nie pójdziesz.Zostaniesz tutaj.- Nie.Muszę iść.Wstałam.Stąpałam mocno po podłodze.Nie upadłam.Johnny westchnął.- Jak chcesz.No dalej.Idz już.Nie chciałam, żeby był na mnie zły, ale czy to miało jakieś znaczenie? Tak naprawdę? Znów zakręciło mi się w głowie.To wszystko było takiezagmatwane.Nie mogłam tego dłużej znieść.Nie mogłam tego objąć umysłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Mam nadzieję, że tak.Choć szczerze w to wątpiłam.Następnej nocy wróciłam.W to samo miejsce, lecz o innej porze.Johnny właśnie wychodziłz kuchni i natknął się na mnie w korytarzu.Zmierzył mnie wzrokiem.- To był Freddy.Mówił, że załatwił mi rolę w horrorze.Zdjęcia będą we Włoszech - wziął mnie w ramiona.- Chcesz ze mną jechać do Włoch?Dlaczego nie?- Jasne - odparłam.Uśmiechnął się i pocałował mnie.Potem jeszcze raz, ale trochę gwałtowniej.- Pójdziemy na górę?- Jasne - odpowiedziałam, łapiąc go za tyłek.Usłyszeliśmy za plecami łoskot.Odwróciliśmy się.To był Ed.Ze złością zmarszczyłam brwi.Zledziłnas, czy co?- Przepraszam - wymamrotał Ed, zataczając się lekko.- Myślałem, że sobie poszłaś, Emm.Bo byłaś tam, a potem zdawało mi się, że.Nieważne.- Jestem tutaj - syknęłam.Johnny się roześmiał.- Idz się prześpij, człowieku.Ten gość powinien przystopować z wódą - dodał, gdy Ed zniknąłza drzwiami salonu.Na górze, w sypialni, Johnny pozbył się okropnych spodenek.Stanął przede mną zupełnie nagi i podniecony.Jego kutas już nabrzmiał, jakbydopraszał się, żebym uklękła i wzięła go do buzi.Zrobiłam to z przyjemnością.Niechcący przycisnęłam kolanami rąbek zwiewnej koszulki nocnej.Przesunął palce wzdłuż cieniutkich ramiączek i nagle zsunął je z moich ramion, by wyswobodzić nagie piersi.Głaskałam dłonią jego fiuta, a ustami objęłam żołądz.Zaczęłam go ssać.Potem lizać i delikatnie przygryzać.Johnny jęczał słodko i coraz mocniejwpychał kutasa do mojej buzi.Złapał mnie za włosy i pociągnął, żebym na niego spojrzała.- Wstań - poleci.- Odwróć się do mnie tyłem.Odwróciłam się.Oparłam dłonie na biurku z polerowanego drewna.Johnny stał tuż za mną.Zdjął ze mnie koszulkę.Stałam zupełnie naga.Pieściłmoje pośladki, potem włożył między nie palce i przesunął je niżej, dosięgając cipki.Wstrząsnął mną dreszcz.Pochyliłam niżej głowę i szerokorozstawiłam nogi.Byłam zupełnie mokra.- Zawsze łazisz bez majtek? - wymamrotał, ale nie czekał na odpowiedz.Owszem, spałam w tej koszulce bez majtek.Przecież tylko we śnie wyszłabym do ludzi ubrana w ten sposób.Ale nie zawracałam sobie głowyprzydługim wyjaśnieniem, tylko szepnęłam: - Tylko dla ciebie.Mruknął zadowolony.Wepchnął we mnie palce i zaraz wyjął.Złapał w dwa palce moją łechtaczkę i lekko pociągnął.Z mojego gardła wydobył sięjęk.- Mam cię zerżnąć, Emm?- Tak.- W takiej pozycji?- Tak.Za biurkiem wisiało lustro.Wszedł we mnie.Owinął moje włosy wokół pięści i mocno pociągnął, zmuszając, bym podniosła wzrok.Patrzyłam nanasze odbicie uwięzione w ozdobnej ramie.Tworzyli-śmy obraz.Prawdziwe dzieło sztuki.Rytmicznie poruszał biodrami.Pełna koncentracja.Jego twarz wykrzywił grymas.Zmarszczone brwi, zaciśnięte usta.Patrzyłam coraz bardziejotępiałym wzrokiem, w miarę jak wzbierała we mnie rozkosz.Trzymał mnie tak mocno, że mogłam patrzeć tylko przed siebie.Nasze spojrzeniaskrzyżowały się w lustrze.Pocierał palcami moją łechtaczkę w rytmie ruchów bioder.Próbowałam mocniej przytrzymać się biurka, ale palce mi się ześlizgiwały.Poruszaliśmy się razem.Biurko się chwiało, uderzało o ścianę, skrzypiała podłoga.Lustro się trzęsło razem z naszym odbiciem.Trzęsła się cała sypialnia.Szybko zbliżałam się do orgazmu.Johnny zamknął oczy, odchylił głowę.Wciąż tak mocno trzymał mnie za włosy, że nie mogłam się ruszyć, nienarażając się na ból.Widziałam ekstazę na jego twarzy.Chciałam odwrócić wzrok od swoich zniekształconych rozkoszą rysów.Wtedy gospostrzegłam, ponad ramieniem Johnny'ego.Stał w drzwiach.To był Ed.Patrzył na nas.To było dużo gorsze od incydentu z Sandy, która wpadła na nas w sypialni.Wtedy przynajmniej jej pokazałam, że nadobre straciła Johnny'ego, że teraz należy do mnie.Ale wojeryzm w wykonaniu Eda w ogóle mnie nie kręcił.Nie umiałam pohamować jęku.Przez moje ciało przelewała się fala orgazmu.Johnny głośno stękał.Wykrzyknęłam jego imię i otworzył oczy.Mrugnął kilka razy, patrzył zamglonym wzrokiem, zwolnił rytm pchnięć.Potem odwrócił głowę, puścił moje włosy, ale wciąż we mnie był.- Co jest, do cholery?Ed potrząsnął $ową, podniósł ręce do góry i wybełkotał przeprosiny.Wycofał się z pokoju.Johnny wyszedł ze mnie.Z mojej piersi wydobył się jękzawodu.Po chwili poczułam, jak na udach rozlewa mi się ciepła wilgoć.Odwróciłam się za Johnnym, który ruszył w kierunku drzwi.- Hej, ty! Ed!-Johnny, daj spokój! - zawołałam, wkładając koszulkę.- Nie warto.Chyba nie miał nic złego na myśli.- Kurwa mać! - ryknął Johnny.- Pijany skurwysyn.Ed nie był aż tak pijany czy upalony, żeby nie wiedział, co robi.Nie rozumiałam, dlaczego właściwie stanęłam w jego obronie.Może dlatego, żewiedziałam, jak skończy.W końcu to był tylko sen.- Nie przejmuj się.Widział tylko twój tyłek, który i tak wszyscy już znają.Johnny nawet się nie uśmiechnął.Zatrzasnął z hukiem drzwi.Odwrócił się do mnie i oparł ręce na biodrach.Jego członek zwisał, gruby, lśniący odseksu i na wpół twardy.- Od kilku tygodni zachowuje się jak kompletny świr.Zastanawiałam się, jakim cudem był w stanie stwierdzić, że Ed świrował bardziej niż zwykle? Ale w końcu on znał go lepiej.- Nie przejmuj się - powtórzyłam.- Ja się nie przejmuję.Jestem wkurwiony.- Uderzył pięścią w stół.- Dajesz człowiekowi dach nad głową, a on wycina taki numer?- Może.może powinieneś z tym skończyć.Nie miałam pojęcia, dlaczego to powiedziałam.Wiedziałam, że Enklawa rozpadła się po samobójstwie Eda, ale przecież jeszcze do niego niedoszło.To znaczy doszło.Ale nie tutaj.Nie teraz.Nie w tym czasie.Zakręciło mi się w głowie.Spojrzałam na swoją koszulkę.Na ręce, które wciąż bolały mnie od kurczowego trzymania biurka.Johnny coś mówił, ale jego słowa do mnie niedocierały.Zniłam.A może miałam atak? Halucynacje? Nie wiedziałam.Patrzyłam na niego, na jego twarz, ciało, usta.Patrzyłam, jak się porusza.Wciążczułam go w sobie.Wciąż czułam dreszcze orgazmu, który przed chwilą miałam.Osunęłam się na podłogę.Natychmiast znalazł się przy mnie.- Emm, wszystko w porządku?- Tak - wydusiłam.- Trochę zakręciło mi się w głowie.Za gorącu tu.- Przyniosę ci wody.Zaprowadził mnie do łóżka.Usiadłam i pochyliłam głowę.Poczułam zapach seksu.Johnny przyniósłwilgotny ręcznik i położył go na moim karku.Podał mi szklankę wody.Wypiłam łyk i poczułam, jak skręca mi żołądek.Oddałam mu szklankę ipotrząsnęłam $ową.Oddychałam powoli i głęboko, jak podczas medytacji.Przycisnęłam dwa palce do nadgarstka.Sztuczka, której nauczyłamsię na zabiegach akupresury.- yle się czujesz? - Johnny głaskał mnie po plecach.- Zdenerwowałaś się?- Trochę kręci mi się w głowie.Wdychałam powietrze przez nos, wydychałam przez usta.Nudności nie przechodziły.Zerknęłam na podłogę.Wciąż się ruszała.Johnny głaskał mnie po plecach.Przełożył mokry ręcznik na moim karku na drugą stronę.Oddychałam.I oddychałam.I oddychałam.- Pójdę już - powiedziałam wreszcie.- Nigdzie nie pójdziesz.Zostaniesz tutaj.- Nie.Muszę iść.Wstałam.Stąpałam mocno po podłodze.Nie upadłam.Johnny westchnął.- Jak chcesz.No dalej.Idz już.Nie chciałam, żeby był na mnie zły, ale czy to miało jakieś znaczenie? Tak naprawdę? Znów zakręciło mi się w głowie.To wszystko było takiezagmatwane.Nie mogłam tego dłużej znieść.Nie mogłam tego objąć umysłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]