[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wypiłam ostatni łyk herbaty i poczekałam, aż kelner położyprzede mną pudełko z zamówieniem i wręczy mi rachunek.Dopiero wtedy odpowiedziałam:- Było, ale to było, zanim poszłam z nim do łóżka.Teraz jestinaczej.Chyba po prostu się boję.- To zupełnie naturalne - powiedziała ze współczuciem.Potrafiła być do bólu szczera, ale była również najlepszymprzyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałam.W każdym razienajlepszą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam.- Patrick powiedział mi, że się bzykali.Strasznie go drażni to,że się z nim spotykam.- Zaraz, moment.- Uniosła dłoń, jak znak stopu.-Powiedziałaś Patrickowi, zanim powiedziałaś mnie?- Był wkurzony, bo się spotykaliśmy i całowaliśmy się wsylwestra. - Co? Hola! - Zmarszczyła brwi.- Tego też mi niepowiedziałaś.Ukrywałaś to przede mną!Wydmuchnęła powietrze z takim impetem, że aż podskoczyłajej grzywka.- A ty - odparowałam - nie powiedziałaś mi o tym twoimwielkim rżnięciu.- Okej.W porządku.Niech ci będzie.A powiedziałaśAlexowi, że nie tylko widziałaś, jak jakiś facet robi mu laskę, aleteż wiesz od Patricka, że się bzykali?-Nie.- To lepiej to zrób.Jeśli potwierdzi, to wszystko będzie jasne.Jeśli nie, to będziesz wiedziała, że jest pieprzonym kłamcą i żenależy się z tego wycofać, zanim będzie za pózno.- Nie chcę, żeby się okazał kłamcą.- Słowa utknęły mi wgardle jak kleisty ryż.- Buziaczku, oczywiście, że nie chcesz.Po prostu go zapytaj.Od razu poczujesz się lepiej.Zrób tak jak z plastrem: zerwijjednym szarpnięciem i pozbądz się problemu.- Powinnam już iść - powiedziałam, patrząc na zegarek.-Muszę trochę popracować na własne konto.Przecież do końcatygodnia będę pracować dla kogoś innego.- Foto Folks.Zdjęcia mamów.Zdjęcia tatów.-Sparodiowałapiosenkę z bardzo irytującej reklamy.-Zdjęcia grubych paniów.Wszędzie tiary i puszyste boa.Zdjęcia, których nikt nie wywoła!- Super.Dzięki.Wyśmiewasz firmę, która mnie utrzymuje. - Ale przecież tak nie będzie zawsze.Za kilka miesięcystamtąd odejdziesz.Czuję to.Będziesz miała tyle zleceń, że nienadążysz z realizacją.- Obyś miała rację - powiedziałam, wstając.Odliczyłampieniądze, doliczyłam napiwek.Sarah posłała mi rozbawione spojrzenie.Lekko odchyliłagłowę.W świetle odbijającym się w jej niezliczonej liczbiekolczyków jej ciemnoniebieskie i fioletowe włosy wyglądały nazupełnie czarne.- Rozmawiałaś ostatnio z mamą?Nie.Bardzo dawno z nią nie rozmawiałam.Zbyt dawno.Aledużo o niej ostatnio myślałam w związku z różnymi nieistotnymirzeczami.Z dziwnymi rzeczami, na przykład z pizzą pepperoni.- Nie, powinnam do niej zadzwonić.Patrick usiłował mnie dotego skłonić, sprawić, żebym się czuła winna, ale.- Och, niech się wab - powiedziała Sarah ponuro.- Pysiaczku,wiesz, że cię kocham, ale ten koleś musi ci w końcu dać spokój.Nerwowo zamrugałam oczami, zaskoczona jejgwałtownością.- Co ci się stało?Wstała, wzięła z oparcia krzesła płaszcz i torebkę.- Myślałam, że jesteś na niego wkurzona.I jestem po twojejstronie.- Jestem na niego wkurzona.- Lawirowałyśmy międzystolikami.Były puste, kiedy przyszłyśmy.Teraz przy wszystkichsiedzieli ludzie.- Zastanawiam się tylko, dlaczego ty jesteś.Kiedy wyszłyśmy Sarah odwróciła się do mnie w pełnymsłońcu i mocno mnie przytuliła. - Zawsze byłam na niego wkurzona.Tylko ze względu naciebie udawałam, że nie jestem.Wiedziałam, że go nie lubiła, ale to była dla mnie nowość.Jateż ją uściskałam, a potem spojrzałam jej w twarz.- Dlaczego?- Bo.- westchnęła.- Och, Liv.A jak myślisz? Bo cię kocham.Jesteś moją przyjaciółką.Z jakiego innego powodu miałabym goznosić, jeśli nie ze względu na ciebie? Miałam nadzieję.- %7łe co?Wzruszyła ramionami, ale odważnie spojrzała mi w oczy.- Miałam nadzieję, że wreszcie dasz sobie z nim spokój potym, co się stało ostatnio.%7łe może.A kiedy powiedziałaś mi oAleksie, naprawdę miałam nadzieję.- Owijanie w bawełnęnaprawdę nie było w jej stylu, ale chociaż się jąkała i zacinała,wiedziałam, co chce powiedzieć.Znów poczułam ucisk wżołądku.Moje usta ściągnęły się w cienką kreskę.- Lał.Nie wiedziałam, że tak bardzo go nienawidzisz.- Przepraszam - rzuciła szybko i zanim zdążyłam cośpowiedzieć, dodała: - Nie próbuj go bronić.Potraktował cięchujowo i jeśli zamierzasz mu wybaczyć i znowu cmokać irozpływać się nad nim, i nadal się z nim przyjaznić, to chyba będęcię musiała porządnie walnąć.Znów zamrugałam oczami, porażona jej wystrzałowymopisem mojej relacji z Patrickiem.- Wciąż jestem na niego wkurzona, nie martw się. - Ale teraz jesteś wkurzona również na mnie.-Zrobiłaniewinną minkę.- Przepraszam.- Nie, nie jestem wkurzona.Masz rację.- Mocniej chwyciłampudełko z sushi, bo chłodny wiatr uniósł brzeg mojej kurtki.Niebieskie już teraz włosy Sarah zaczęły fruwać wokół jejtwarzy.- To wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl