[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko wskazuje na to, że obieramy kurs na wzajemne prześciganie się w przeprosinach ( Nonie, jesteś super, to ja jestem do niczego, dlaczego sądziłam, że to ty jesteś do niczego, przecież jesteśtaka wspaniała itd.") i postanawiam nie oponować.RL Dzięki odpowiadam tylko.Mam ogromną ochotę, by powiedzieć jej, co o tym sądzę. Wyduś to nareszcie! wrzasnęła.Szybko zakrywam sobie ręką usta. To okropne, że od razu wszystko po mnie widać oznajmiam z głębokim westchnieniem. Chyba masz wbudowany wykrywacz kłamstw. Gadaj szybko! No dobra mówię, ściskając mocno kubek.Zrobiło mi się zimno i gorąco jednocześnie.Chciałam tylko powiedzieć, że usiłuję jej nie obrazić próbujesz postawić mnie na nogi, a jednak,kiedy rzucam Saula dla Chrisa, starasz się wyswatać mnie z Robbiem! Po tych słowach kurczę sięze strachu.Szklany wazon taktu potłukł się w najdrobniejsze kawałeczki.Znowu to samo. Chciałamtylko powiedzieć zaczynam. Cicho bądz! wykrzykuje masz rację, stuprocentową rację.Dobrze, że to powiedziałaś. Przeciąga ostatni wyraz i robi z niego elastyczną kiełbaskę. Masz rację dodaje jeszcze,marszcząc czoło. Masz rację.Niepotrzebnie wciskałam ci Robbiego.Przepraszam.Chciałam tylko,żebyś poznała jakiegoś fajnego faceta.Przecież wiesz, że można stracić głowę dla porządnego faceta imożna ją stracić dla destrukcyjnego typa.A Chrisa zaliczyłabym do tej drugiej grupy.Z nim to trochętak, jakby spadać w otchłań. Więc chcesz powiedzieć, że muszę stracić kontrolę w kontrolowany sposób? Właśnie tak! oznajmia, a następnie parska śmiechem. Odwal się! Chociaż dodajejeszcze mniej więcej o to chodzi.Nie będę ukrywać, nie znam się za bardzo na zaburzeniach łak-nienia wymawia to słowo, jakby miała zawiązany język ale widzę, jakie to trudne dla ciebie, bypozwolić sobie na jedzenie we właściwej ilości.I wiem także, że tu nie chodzi o to, by być szczupłą, tuchodzi o twój brak samoakceptacji i całą tę resztę.Ale spróbuj wpakować w siebie trochę więcej,wówczas będziesz miała więcej energii.Zrób to dla mnie, dobrze? Prosi takim tonem, jak matkapróbująca przekupić słodyczami pięcioletnią córeczkę.Albo prosi jak moja własna matka, która rów-nież próbowała przekupić swoją pięcioletnią córeczkę słodyczami.Chcę jej się przypodobać i nie chcęjej rozczarować.Ale nie mogę być gruba! Posłuchaj, Nat przekonuje, wiercąc się na krześle. Dobrze odrobiłam swoje zadanie.Ipodaję ci tylko strzęp informacji, które zamierzam ci przekazać.A ten strzęp to niepodważalny fakt, żepotrzeba dodatkowo trzy i pół tysiąca kalorii na osobę, by przytyć pół kilo.To jest dwadzieścia bato-nów Mars! Maleńkie pół kilo! Prawdę powiedziawszy odpowiadam to nawet nie jest dwanaście marsów.Ale uśmiecham się, aby pokazać jej, że doceniam jej wysiłek dziękuję za informację.Przypadkowy obserwator zauważyłby tylko, że siedzę sobie na sofie z grzecznie założonymirękami i nogami, choć w głowie huczy mi jedno zdanie: Zabierzcie mnie stąd!".Mam ochotę cofnąćRLswoją propozycję wobec Andy'ego.Mam gdzieś całą intrygę.Nie chcę, by u mnie mieszkał, węszył idonosił o wszystkim swojej siostrze.Trzy tysiące pięćset kalorii? Tylko tyle?Spoglądam na jej solidną sylwetkę, rozłożoną na mojej kanapie, z niepokojem wypisanym natwarzy, i próbuję odpędzić rozdrażnienie, które próbuje mnie ogarnąć.Przyciskam kubek do ust, jakbyw środku był sam arszenik, i biorę duży haust.Przełykam płyn i czuję na ustach jego lepkość.Jeszczeraz przełykam, ale nadal czuję, że moje gardło oblepia się białą, cuchnącą powłoką.To mleko.Obrzy-dliwe! Dobrze się czujesz? pyta mnie przyjaciółka.Potrząsam głową. Posłuchaj, Nat przekonuje łagodnie. Nie rozedmiesz się jak zapaśnik sumo.Ale jeślibędziesz więcej jadła, włosy przestaną ci wypadać.Musisz dbać o swój organizm.Pomagać mu i.zachować włosy.Chwyta za poręcz kanapy, by powstrzymać się od chichotu.(Często wybucha śmiechem wnajmniej odpowiednich momentach; kiedyś musiała opuścić pogrzeb swojej babci, aby nie urazićksiędza).Dlatego nie biorę tego zbyt poważnie.Na niczym nie zależy mi bardziej niż na utrzymaniuwłosów.Bez nich mogę zapomnieć o jakichkolwiek sukcesach.Mam do wyboru: tłusta i z włosamialbo chuda i łysa.Niezbyt zachęcająca alternatywa.Czuję się jak stara panna oskarżona o czary, którąpoddają próbie wody.Jeśli utrzymam się na powierzchni, wówczas spalą mnie na stosie jako czarow-nicę, jeśli utonę, to nie ma czego żałować przecież jestem kobietą w średnim wieku, która nie wy-szła za mąż.Oczyma wyobrazni widzę, jak myję włosy i nie linieję przy tym jak kot. Muszę to sobie przemyśleć oznajmiam bardziej sobie samej niż Babs.Moja przyjaciółka kiwa powoli głową i kieruje się w stronę wyjścia.Czuję się jak pacjent umy-słowo chory, wobec którego istnieje obawa, że zaatakuje kogoś widelcem. Zgadzam się.Będę więcej jeść i dbać o siebie.Przyrzekam. No, nareszcie! wykrzykuje z uśmiechem. To fan-ta-sti-ko superwiadomość!Znowu wali kubkiem o mój szklany blat ławy i łapie mnie w swój stalowy uścisk.Próbuję jak rodzynka w dziadku do orzechów odwzajemnić jej uścisk.Ponieważ mam spętane ramiona, sła-biutko klepię ją w biodro tylko tam mogę sięgnąć i czuję, jak mój podbródek łaskocze ten sady-sta, czerwony szalik.Z trudem to wytrzymuję, aż nagle, ni stąd, ni zowąd, opanowuje mnie spokój.Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy obiecałam Babs, że będę jeść więcej, mówiłam po-ważnie.Kurczę! Tak niewiele trzeba, żeby przytyć jedyne pół kilo.RLROZDZIAA OSIEMNASTYDobre intencje to wspaniała rzecz.Pozwalają ci wygrzewać się w zaliczkowym cieple twoichzasług bez podnoszenia się z kanapy.To jak w haśle: Idz na salę to pierwszy krok do ćwiczeń!".Dlatego kiedy Babs wyszła, ja zaczynam unosić się na błogiej, różowej chmurce przyrzeczeń.Poszukam sobie superpracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Wszystko wskazuje na to, że obieramy kurs na wzajemne prześciganie się w przeprosinach ( Nonie, jesteś super, to ja jestem do niczego, dlaczego sądziłam, że to ty jesteś do niczego, przecież jesteśtaka wspaniała itd.") i postanawiam nie oponować.RL Dzięki odpowiadam tylko.Mam ogromną ochotę, by powiedzieć jej, co o tym sądzę. Wyduś to nareszcie! wrzasnęła.Szybko zakrywam sobie ręką usta. To okropne, że od razu wszystko po mnie widać oznajmiam z głębokim westchnieniem. Chyba masz wbudowany wykrywacz kłamstw. Gadaj szybko! No dobra mówię, ściskając mocno kubek.Zrobiło mi się zimno i gorąco jednocześnie.Chciałam tylko powiedzieć, że usiłuję jej nie obrazić próbujesz postawić mnie na nogi, a jednak,kiedy rzucam Saula dla Chrisa, starasz się wyswatać mnie z Robbiem! Po tych słowach kurczę sięze strachu.Szklany wazon taktu potłukł się w najdrobniejsze kawałeczki.Znowu to samo. Chciałamtylko powiedzieć zaczynam. Cicho bądz! wykrzykuje masz rację, stuprocentową rację.Dobrze, że to powiedziałaś. Przeciąga ostatni wyraz i robi z niego elastyczną kiełbaskę. Masz rację dodaje jeszcze,marszcząc czoło. Masz rację.Niepotrzebnie wciskałam ci Robbiego.Przepraszam.Chciałam tylko,żebyś poznała jakiegoś fajnego faceta.Przecież wiesz, że można stracić głowę dla porządnego faceta imożna ją stracić dla destrukcyjnego typa.A Chrisa zaliczyłabym do tej drugiej grupy.Z nim to trochętak, jakby spadać w otchłań. Więc chcesz powiedzieć, że muszę stracić kontrolę w kontrolowany sposób? Właśnie tak! oznajmia, a następnie parska śmiechem. Odwal się! Chociaż dodajejeszcze mniej więcej o to chodzi.Nie będę ukrywać, nie znam się za bardzo na zaburzeniach łak-nienia wymawia to słowo, jakby miała zawiązany język ale widzę, jakie to trudne dla ciebie, bypozwolić sobie na jedzenie we właściwej ilości.I wiem także, że tu nie chodzi o to, by być szczupłą, tuchodzi o twój brak samoakceptacji i całą tę resztę.Ale spróbuj wpakować w siebie trochę więcej,wówczas będziesz miała więcej energii.Zrób to dla mnie, dobrze? Prosi takim tonem, jak matkapróbująca przekupić słodyczami pięcioletnią córeczkę.Albo prosi jak moja własna matka, która rów-nież próbowała przekupić swoją pięcioletnią córeczkę słodyczami.Chcę jej się przypodobać i nie chcęjej rozczarować.Ale nie mogę być gruba! Posłuchaj, Nat przekonuje, wiercąc się na krześle. Dobrze odrobiłam swoje zadanie.Ipodaję ci tylko strzęp informacji, które zamierzam ci przekazać.A ten strzęp to niepodważalny fakt, żepotrzeba dodatkowo trzy i pół tysiąca kalorii na osobę, by przytyć pół kilo.To jest dwadzieścia bato-nów Mars! Maleńkie pół kilo! Prawdę powiedziawszy odpowiadam to nawet nie jest dwanaście marsów.Ale uśmiecham się, aby pokazać jej, że doceniam jej wysiłek dziękuję za informację.Przypadkowy obserwator zauważyłby tylko, że siedzę sobie na sofie z grzecznie założonymirękami i nogami, choć w głowie huczy mi jedno zdanie: Zabierzcie mnie stąd!".Mam ochotę cofnąćRLswoją propozycję wobec Andy'ego.Mam gdzieś całą intrygę.Nie chcę, by u mnie mieszkał, węszył idonosił o wszystkim swojej siostrze.Trzy tysiące pięćset kalorii? Tylko tyle?Spoglądam na jej solidną sylwetkę, rozłożoną na mojej kanapie, z niepokojem wypisanym natwarzy, i próbuję odpędzić rozdrażnienie, które próbuje mnie ogarnąć.Przyciskam kubek do ust, jakbyw środku był sam arszenik, i biorę duży haust.Przełykam płyn i czuję na ustach jego lepkość.Jeszczeraz przełykam, ale nadal czuję, że moje gardło oblepia się białą, cuchnącą powłoką.To mleko.Obrzy-dliwe! Dobrze się czujesz? pyta mnie przyjaciółka.Potrząsam głową. Posłuchaj, Nat przekonuje łagodnie. Nie rozedmiesz się jak zapaśnik sumo.Ale jeślibędziesz więcej jadła, włosy przestaną ci wypadać.Musisz dbać o swój organizm.Pomagać mu i.zachować włosy.Chwyta za poręcz kanapy, by powstrzymać się od chichotu.(Często wybucha śmiechem wnajmniej odpowiednich momentach; kiedyś musiała opuścić pogrzeb swojej babci, aby nie urazićksiędza).Dlatego nie biorę tego zbyt poważnie.Na niczym nie zależy mi bardziej niż na utrzymaniuwłosów.Bez nich mogę zapomnieć o jakichkolwiek sukcesach.Mam do wyboru: tłusta i z włosamialbo chuda i łysa.Niezbyt zachęcająca alternatywa.Czuję się jak stara panna oskarżona o czary, którąpoddają próbie wody.Jeśli utrzymam się na powierzchni, wówczas spalą mnie na stosie jako czarow-nicę, jeśli utonę, to nie ma czego żałować przecież jestem kobietą w średnim wieku, która nie wy-szła za mąż.Oczyma wyobrazni widzę, jak myję włosy i nie linieję przy tym jak kot. Muszę to sobie przemyśleć oznajmiam bardziej sobie samej niż Babs.Moja przyjaciółka kiwa powoli głową i kieruje się w stronę wyjścia.Czuję się jak pacjent umy-słowo chory, wobec którego istnieje obawa, że zaatakuje kogoś widelcem. Zgadzam się.Będę więcej jeść i dbać o siebie.Przyrzekam. No, nareszcie! wykrzykuje z uśmiechem. To fan-ta-sti-ko superwiadomość!Znowu wali kubkiem o mój szklany blat ławy i łapie mnie w swój stalowy uścisk.Próbuję jak rodzynka w dziadku do orzechów odwzajemnić jej uścisk.Ponieważ mam spętane ramiona, sła-biutko klepię ją w biodro tylko tam mogę sięgnąć i czuję, jak mój podbródek łaskocze ten sady-sta, czerwony szalik.Z trudem to wytrzymuję, aż nagle, ni stąd, ni zowąd, opanowuje mnie spokój.Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy obiecałam Babs, że będę jeść więcej, mówiłam po-ważnie.Kurczę! Tak niewiele trzeba, żeby przytyć jedyne pół kilo.RLROZDZIAA OSIEMNASTYDobre intencje to wspaniała rzecz.Pozwalają ci wygrzewać się w zaliczkowym cieple twoichzasług bez podnoszenia się z kanapy.To jak w haśle: Idz na salę to pierwszy krok do ćwiczeń!".Dlatego kiedy Babs wyszła, ja zaczynam unosić się na błogiej, różowej chmurce przyrzeczeń.Poszukam sobie superpracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]