[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajmij się wszystkim.Skinął głową.Po czymś takim Harry przez długi czas nie będzie mógł dojść do siebie.***Czarny Pan krzyknął coś niezrozumiałego.Opadł na pobliskie krzesło.Zaklął siarczyście, akiedy klął nie oznaczało to niczego dobrego.Nie przypuszczał, że Potter się domyśli.Tym bardziej nie mógł przypuszczać, że Potterbędzie wiedział, jak cofnąć urok, pod którym znalazł się młody Malfoy.A jeszcze ciekawszewydawało mu się, że chłopak zdołał wypchnąć go z umysłu Zlizgona.Teraz miał już301pewność, że jego plan może się udać.Uśmiechnął się perfidnie.Już niedługo jego marzenia będą mogły się spełnić.Jeszcze tylkokilka tygodni, a będzie w stanie zawładnąć całym światem.***Siedzieli w gabinecie dyrektora.Draco został przesłuchany.Okazało się, że nie miał o niczym pojęcia.Nie wiedział nawet, żedziennik, w którym ostatnimi czasy dość często pisał należał do Lorda.Wszystkim taki stanrzeczy bardzo odpowiadał.Jedno precyzyjne Obliviate w wykonaniu Dumbledora załatwiłocałą sprawę do końca.Mężczyzna spojrzał na Harry ego.Chłopak cały czas był milczący.Ani razu nie rzuciłjakiegoś komentarza.Po prostu siedział na krześle i bezmyślnym wzrokiem wpatrywał się wokno.- Dajcie dodatkową ochronę Dursleyom wyrzucił z siebie po piętnastu minutach. Onbędzie chciał ich dopaść.- Skąd wiesz Harry?- Widziałem.Pablo spojrzał na niego przerażonym wzrokiem.Czyżby to, o czym mówił im Dudley miałookazać się prawdą? Jeżeli tak, to Harry może być w wielkim niebezpieczeństwie.Dostrzegłbłysk w oczach Pottera.Teraz miał już pewność, że czekają ich ciężkie tygodnie niepewności.- Jak to widziałeś ? Dyrektor nie krył zaciekawienia.- Z pewnością wie pan, że takie połączenie, jakie jest między Harrym a Gadem to rzadkość odezwał się Sangre. Harry opanował oklumencję w stopniu wystarczającym, żeby bronićswój umysł, ale ciągle może widzieć oczami Lorda.Może też poznawać jego plany, ale jest todość niebezpieczne.Istnieje ryzyko, że nie wróci z takiej wycieczki do świadomości Toma.- Skąd tyle wiesz na ten temat? zapytał nieco napastliwie Snape.Chłopak spojrzał na niego spod przymkniętych powiek.Mistrz Eliksirów miał wrażenie, żebrązowe oczy Krukona robią się czerwone.Otrząsnął się.Pablo cały czas na niego patrzył.- Właśnie dlatego, profesorze.Właśnie dlatego.Za drzwiami czekał Jesse i Malcolm.Młodszy chłopak uparł się, że powinni już wracać, żewidzieli już wszystko, co potrzeba, ale Black stwierdził, że muszą porozmawiać zdyrektorem.Przecież właściwie tylko po to tutaj przyszli.Drzwi otworzyły się i wyszedł pochód dziwnie wyglądających postaci.Jesse pochylił się nadPotterem i szeptem powiedział, żeby za pół godziny spotkali się w Pokoju %7łyczeń.Harryskinął głową i poszedł w stronę Skrzydła Szpitalnego.Musiał zrobić coś z nadgarstkami,które nie dość, że były poprzecinane, to jeszcze poparzone.Black wziął kilka głębszych oddechów i popychając przed sobą Malcolma wszedł dogabinetu.- Dzień dobry.Jestem Jesse Ever, a to Malcolm Hoops.Jesteśmy tutaj z ramieniaMinisterstwa Magii.Pan Minister martwi się jawnym brakiem szacunku z pańskiej strony&Jak on uwielbiał łgać.Teraz jednak był taki malutki problem.Kłamał przed jednym znajpotężniejszych czarodziejów stąpających po Ziemi.Pominąwszy Mistrza, rzecz jasna, aleMistrz nikomu na oczy się nie pokazywał, więc to się nie liczy.Dumbledore wiedział, co ten młody mężczyzna myśli o Ministrze.Dało się to wyczytać ztonu jego głosu, sposobu wypowiadania nazwiska i tytułów.Ze wszystkiego praktycznie.Nawet z pozy, jaką przyjął Black.Młodszy a Aurorów był natomiast typem karierowicza.Miał raczej dobre mniemanie oKnocie i zdecydowanie nie umiał czytać między wierszami.Jesse musiał przyznać, że Dumbledore to całkiem dobry aktor.Z pełną powagą kiwał głową i302obiecywał, że niebawem porozmawia z Korneliuszem.Jesse był jednak świadom, żerozmowa będzie odkładana na święte nigdy.- Może zechcieliby panowie zostać na obiedzie? zaproponował Albus. Cały dzień tutajsiedzicie, poza tym to dzisiejsze zdarzenie& - Pokręcił smutno głową.Black przystał na propozycję.Dzięki temu znalazłby czas na porozmawianie z Potterem opewnej sprawie.Malcolma wyśle się, żeby porozmawiał z uczniami na temat ich stosunku dowojny i Voldemorta.Chłopak nawet nie zorientuje się, że jest robiony w konia.Wyszli z gabinetu.Dyrektor powiedział, żeby za pół godziny zjawili się w Wielkiej Sali.- Malcolm, przejdz się po szkole i wez kilka osób na spytki.Popytaj o Sam Wiesz Kogo,Dumbledore a, Ministerstwo.Pokręć się w okolicach dolnych pięter.Ja porozmawiam znauczycielami.Zwieżo-opierzony Auror pokiwał skwapliwie głową.Wreszcie dostał wolną rękę.- Malcolm, tylko nie wpakuj się w jakąś kabałę.Jesse ruszył w stronę Pokoju %7łyczeń.Był już pięć minut spózniony.Potter siedział na podłodze z zamkniętymi oczami.Tylko w taki sposób był w stanie sięuspokoić.Drzwi otworzyły się cicho i do środka wszedł Jesse.Usiadł na jedynym krześle,jakie było w pomieszczeniu.- Czemu chciałeś się ze mną spotkać? zapytał bez ogródek Harry.- Carmen.- Co?- Pierwszego kwietnia, Carmen ma urodziny.Chcę zorganizować jakąś imprezę.Tutaj, wHogwarcie.Pomożesz?- Niby w czym?- W utrzymywaniu jej z dala od całej sprawy.Ja, Angel, Pablo i jeszcze jakieś dwie osobyzajmiemy się przygotowaniem całej imprezy.Ty masz po prostu trzymać moją siostrę nadystans.Z resztą oboje jesteście zawieszeni w prawach ucznia, więc nie powinieneś mieć ztym problemu.Kiwnął głową.Właściwie przyda mu się ostry trening.A Carmen chętnie mu w tym pomoże.Wiedział, że dziewczyna w walce może się wyżyć.On zresztą też coraz bardziej zaczynał tolubić.Razem z Jessem przeszli do Wielkiej Sali.Obaj czuli na sobie wzrok wszystkich uczniów iniektórych nauczycieli.Zwłaszcza tych, którym nie wytłumaczono, co zaszło w holu.***Ten tydzień był naprawdę wyjątkowy.Harry zastanawiał się, jakim cudem udało mu się goprzeżyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Zajmij się wszystkim.Skinął głową.Po czymś takim Harry przez długi czas nie będzie mógł dojść do siebie.***Czarny Pan krzyknął coś niezrozumiałego.Opadł na pobliskie krzesło.Zaklął siarczyście, akiedy klął nie oznaczało to niczego dobrego.Nie przypuszczał, że Potter się domyśli.Tym bardziej nie mógł przypuszczać, że Potterbędzie wiedział, jak cofnąć urok, pod którym znalazł się młody Malfoy.A jeszcze ciekawszewydawało mu się, że chłopak zdołał wypchnąć go z umysłu Zlizgona.Teraz miał już301pewność, że jego plan może się udać.Uśmiechnął się perfidnie.Już niedługo jego marzenia będą mogły się spełnić.Jeszcze tylkokilka tygodni, a będzie w stanie zawładnąć całym światem.***Siedzieli w gabinecie dyrektora.Draco został przesłuchany.Okazało się, że nie miał o niczym pojęcia.Nie wiedział nawet, żedziennik, w którym ostatnimi czasy dość często pisał należał do Lorda.Wszystkim taki stanrzeczy bardzo odpowiadał.Jedno precyzyjne Obliviate w wykonaniu Dumbledora załatwiłocałą sprawę do końca.Mężczyzna spojrzał na Harry ego.Chłopak cały czas był milczący.Ani razu nie rzuciłjakiegoś komentarza.Po prostu siedział na krześle i bezmyślnym wzrokiem wpatrywał się wokno.- Dajcie dodatkową ochronę Dursleyom wyrzucił z siebie po piętnastu minutach. Onbędzie chciał ich dopaść.- Skąd wiesz Harry?- Widziałem.Pablo spojrzał na niego przerażonym wzrokiem.Czyżby to, o czym mówił im Dudley miałookazać się prawdą? Jeżeli tak, to Harry może być w wielkim niebezpieczeństwie.Dostrzegłbłysk w oczach Pottera.Teraz miał już pewność, że czekają ich ciężkie tygodnie niepewności.- Jak to widziałeś ? Dyrektor nie krył zaciekawienia.- Z pewnością wie pan, że takie połączenie, jakie jest między Harrym a Gadem to rzadkość odezwał się Sangre. Harry opanował oklumencję w stopniu wystarczającym, żeby bronićswój umysł, ale ciągle może widzieć oczami Lorda.Może też poznawać jego plany, ale jest todość niebezpieczne.Istnieje ryzyko, że nie wróci z takiej wycieczki do świadomości Toma.- Skąd tyle wiesz na ten temat? zapytał nieco napastliwie Snape.Chłopak spojrzał na niego spod przymkniętych powiek.Mistrz Eliksirów miał wrażenie, żebrązowe oczy Krukona robią się czerwone.Otrząsnął się.Pablo cały czas na niego patrzył.- Właśnie dlatego, profesorze.Właśnie dlatego.Za drzwiami czekał Jesse i Malcolm.Młodszy chłopak uparł się, że powinni już wracać, żewidzieli już wszystko, co potrzeba, ale Black stwierdził, że muszą porozmawiać zdyrektorem.Przecież właściwie tylko po to tutaj przyszli.Drzwi otworzyły się i wyszedł pochód dziwnie wyglądających postaci.Jesse pochylił się nadPotterem i szeptem powiedział, żeby za pół godziny spotkali się w Pokoju %7łyczeń.Harryskinął głową i poszedł w stronę Skrzydła Szpitalnego.Musiał zrobić coś z nadgarstkami,które nie dość, że były poprzecinane, to jeszcze poparzone.Black wziął kilka głębszych oddechów i popychając przed sobą Malcolma wszedł dogabinetu.- Dzień dobry.Jestem Jesse Ever, a to Malcolm Hoops.Jesteśmy tutaj z ramieniaMinisterstwa Magii.Pan Minister martwi się jawnym brakiem szacunku z pańskiej strony&Jak on uwielbiał łgać.Teraz jednak był taki malutki problem.Kłamał przed jednym znajpotężniejszych czarodziejów stąpających po Ziemi.Pominąwszy Mistrza, rzecz jasna, aleMistrz nikomu na oczy się nie pokazywał, więc to się nie liczy.Dumbledore wiedział, co ten młody mężczyzna myśli o Ministrze.Dało się to wyczytać ztonu jego głosu, sposobu wypowiadania nazwiska i tytułów.Ze wszystkiego praktycznie.Nawet z pozy, jaką przyjął Black.Młodszy a Aurorów był natomiast typem karierowicza.Miał raczej dobre mniemanie oKnocie i zdecydowanie nie umiał czytać między wierszami.Jesse musiał przyznać, że Dumbledore to całkiem dobry aktor.Z pełną powagą kiwał głową i302obiecywał, że niebawem porozmawia z Korneliuszem.Jesse był jednak świadom, żerozmowa będzie odkładana na święte nigdy.- Może zechcieliby panowie zostać na obiedzie? zaproponował Albus. Cały dzień tutajsiedzicie, poza tym to dzisiejsze zdarzenie& - Pokręcił smutno głową.Black przystał na propozycję.Dzięki temu znalazłby czas na porozmawianie z Potterem opewnej sprawie.Malcolma wyśle się, żeby porozmawiał z uczniami na temat ich stosunku dowojny i Voldemorta.Chłopak nawet nie zorientuje się, że jest robiony w konia.Wyszli z gabinetu.Dyrektor powiedział, żeby za pół godziny zjawili się w Wielkiej Sali.- Malcolm, przejdz się po szkole i wez kilka osób na spytki.Popytaj o Sam Wiesz Kogo,Dumbledore a, Ministerstwo.Pokręć się w okolicach dolnych pięter.Ja porozmawiam znauczycielami.Zwieżo-opierzony Auror pokiwał skwapliwie głową.Wreszcie dostał wolną rękę.- Malcolm, tylko nie wpakuj się w jakąś kabałę.Jesse ruszył w stronę Pokoju %7łyczeń.Był już pięć minut spózniony.Potter siedział na podłodze z zamkniętymi oczami.Tylko w taki sposób był w stanie sięuspokoić.Drzwi otworzyły się cicho i do środka wszedł Jesse.Usiadł na jedynym krześle,jakie było w pomieszczeniu.- Czemu chciałeś się ze mną spotkać? zapytał bez ogródek Harry.- Carmen.- Co?- Pierwszego kwietnia, Carmen ma urodziny.Chcę zorganizować jakąś imprezę.Tutaj, wHogwarcie.Pomożesz?- Niby w czym?- W utrzymywaniu jej z dala od całej sprawy.Ja, Angel, Pablo i jeszcze jakieś dwie osobyzajmiemy się przygotowaniem całej imprezy.Ty masz po prostu trzymać moją siostrę nadystans.Z resztą oboje jesteście zawieszeni w prawach ucznia, więc nie powinieneś mieć ztym problemu.Kiwnął głową.Właściwie przyda mu się ostry trening.A Carmen chętnie mu w tym pomoże.Wiedział, że dziewczyna w walce może się wyżyć.On zresztą też coraz bardziej zaczynał tolubić.Razem z Jessem przeszli do Wielkiej Sali.Obaj czuli na sobie wzrok wszystkich uczniów iniektórych nauczycieli.Zwłaszcza tych, którym nie wytłumaczono, co zaszło w holu.***Ten tydzień był naprawdę wyjątkowy.Harry zastanawiał się, jakim cudem udało mu się goprzeżyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]