[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Och, nie wiedziałam, że się znacie, Spence.Spence gapił się na mnie i Max, jakbyśmy zamienili się w obcych.Niespecjalnie mu siędziwiłem.Pasowaliśmy do siebie z Max jak pięść do nosa.Wymuskany facetw eleganckiej koszuli i wytatuowana dziewczyna o aparycji gwiazdy rocka.Gość nic chyba z tej sceny nie kapował, bo zmiażdżył mnie spojrzeniem i zapytałpodejrzliwie: A ty jesteś kim?Max zareagowała błyskawicznie. To Cade, mój chłopak.Rany, Spence, nie zachowuj się tak, jakbym nie gadała o nim całymi dniami!Jej kolega powoli pokiwał głową. Jasne.Właśnie.Cade&Uznałem, że Max przyda się pomoc w podtrzymywaniu konwersacji. A jak wam się podobał występ?  zagaiłem, zmieniając temat. Max jest rewelacyjna,prawda?  dodałem, spoglądając na nią z dumą.Cmoknęła mnie w policzek, zostawiając na nim, dałbym głowę, ślad czerwonej szminki.Wiedziałem, że tylko udawała, ale, cholera& Była w tym aż nazbyt dobra.Bliss przestała wreszcie patrzeć na mnie, jakby wyrósł mi ogon, i zwróciła się do Max: To było& Cudowne! Masz piękny głos. Jak to się stało, że nie przedstawiłeś nas sobie wcześniej, Cade?  zapytał Garrick. No wiesz&  Max znowu przejęła pałeczkę. Prawie nikomu nic nie mówiliśmy.Chcieliśmy się sobą nacieszyć, pobyć tylko we dwoje, zanim ogłosimy światu nasz szczęśliwyzwiązek.Bliss posłała Garrickowi słodki uśmiech. Oczywiście, że was rozumiemy  zapewniła, kładąc mu dłoń na piersi.Miała na palcu pierścionek.Czyli Garrick zrealizował swój plan.A ona powiedziała tak.Spodziewałem się, że poczuję ból, może żal z powodu porażki, ale nic takiego nienastąpiło.Jasne, pojawił się pewnego rodzaju dyskomfort, ale widok pierścionka zaręczynowego niesprawił, że ziemia rozstąpiła mi się pod nogami.Czułem emocje, ale to były takie sameemocje jak wtedy, gdy kolejny znajomy na Facebooku oznajmiał, że bierze ślub albo spodziewa siędziecka.W takich chwilach towarzyszyło mi uczucie, że ludzie pędzą przez życie z jakąśoszałamiającą prędkością, a ja nie potrafię za nimi nadążyć.Dopiero w tej chwili, stojąc przed nimi z Max u boku, zacząłem zadawać sobie pytanie,co tak właściwie czułem do Bliss.Bo, czy to, że zaręczyła się z Garrickiem, nie powinnozaboleć mnie mocniej? Może zbyt rozpraszała mnie obecność Max, a rozpacz walnie we mnie jakmłotem dopiero wtedy, gdy zostanę sam? Miałem wrażenie, że stoję oto nad samą przepaścią, o krok od odkrycia prawdy na swójtemat.I że ta prawda wcale mi się nie spodoba.Max uścisnęła mnie mocniej i oderwałem wreszcie wzrok od pierścionka.Odchrząknąłemi przywołałem na twarz grymas, który, jak miałem nadzieję, przynajmniej trochę przypominałuśmiech. Widzę, że się zgodziła  powiedziałem z fałszywą radością.Garrick wyszczerzył zęby.Był tak szczęśliwy, że patrzenie na niego bolało. Tak, zgodziła się  potwierdził z dumą. Moje gratulacje  wydusiłem z siebie. To naprawdę fantastycznie.Bardzo się cieszę.Bliss przygryzła wargę.Zauważyłem, że ma łzy w oczach, gdy odezwała się miękkim,niebezpiecznie drżącym głosem: Dziękuję.To wiele dla mnie znaczy.Pauza.Wstrzymanie.Kolejny moment, w którym wiatr zmienia kierunek, ziemia nachwilę zamiera, a życie wskakuje na zupełnie nowe tory.Nie wiedziałem, czy każdy z zebranych wtym pokoju poczuł wiszącą w powietrzu zmianę, byłem jednak pewien, że Bliss ją dostrzegła.Może dlatego, że obydwoje byliśmy aktorami.Może dlatego, że byliśmy tacy, a nie inni.W oczach Bliss widniało zrozumienie.Oto przyszedł koniec pewnego rozdziału.Dwoje ludzi, dwie zupełnie inne trajektorie.Z każdą kolejną sekundą oddalaliśmy się odsiebie coraz bardziej.Dzieliliśmy ze sobą pewną historię i to właśnie ona sprawiła, że to, co było,było i nigdy już nie wróci.Kiedyś myślałem, że gdy tylko przetrawię już mój ból, światw mgnieniu oka odzyska równowagę.Teraz ból znikł i pojąłem, że przepaść, która pojawiła sięmiędzy mną a Bliss, zostanie tam już na zawsze.To zabawne, że to, co nigdy się nie stało, zniszczyło to, co wydawało się wieczne  nasząprzyjazń.Bliss była tą częścią życia, której nie chciałem pozostawiać za sobą, gdy przeniosłem siędo Filadelfii.Przez kilka lat college był dla mnie jak dom, a znajomi stali się wielką, fantastycznąrodziną, której wcześniej nie miałem.Ale to już minęło i próba wskrzeszeniamartwej przeszłości nie wyszłaby na dobre ani mnie, ani Bliss.College się skończył, przyjaciele się rozjechali i z dnia na dzień ubywało rzeczy, które nas łączyły, aż wreszcie pozostała tylko wiążąca nas ze sobą cienka i postrzępiona nićprzeszłości.Cała ta sytuacja przywodziła mi na myśl pusty teatr.Kurtyna opadła, publiczność wróciłado domów, ekipa uprzątnęła scenę i garderoby.Ostatni na pokładzie zgasił wszystkie światła,pozostawiając jedynie mdłą, samotną lampkę.Gdy tak staliśmy z Bliss naprzeciw siebie, pogrążeni wdziwnej, pełnej niewypowiedzianych słów ciszy, nić przeszłości pękła,a ostatnie światełko zamrugało i zgasło, pozostawiając teatr w kompletnej ciemności.Bliss zaczerpnęła oddechu i zacisnęła wargi w cienką linię, próbując powstrzymać się odpłaczu.Wdech, wydech.I jeszcze raz. Powinniśmy chyba pozbierać graty. Max przerwała krępujące milczenie. Cade,kochanie, pomożesz nam z tym? Perkusista musiał się zwinąć.Zamrugałem i wróciłem na ziemię. Jasne, nie ma sprawy  powiedziałem, a potem zwróciłem się do Bliss i Garricka: Miło było was widzieć.Jeszcze raz najszczersze gratulacje.Podałem rękę Garrickowi i tym razem naprawdę uściskałem Bliss.Przycisnęła policzekdo mojej piersi i prawie zgniotła mnie w szczupłych ramionach.Mruknęła coś na tematwypalania się, a potem mnie puściła.Mrugała jak szalona, walcząc ze łzami, ale te i tak zbierały się wkącikach jej oczu. Do widzenia, Bliss  powiedziałem.Czułem się dziwnie otępiały, zupełnie jakby świeża jeszcze niedawno rana właśnie sięzagoiła.Może ból wróci pózniej.A może wreszcie zacząłem przyswajać sobie lekcję o tym, że dobrerzeczy z przeszłości należą do przeszłości. Do widzenia, Cade.Spencer uznał widocznie za stosowne kawałek ich odprowadzić, zostałem więc sam nasam z Max.Z głębokim westchnieniem klapnąłem na kanapę.Max stanęła nade mną i popatrzyła na mnie z góry. Nie mam pojęcia, co właśnie się stało, ale chyba za chwilę wpadnę w depresję oświadczyła.Roześmiałem się głośno, bo wszystko, co mógłbym poza tym zrobić, było totalnie do dupy. To było straszne, prawda?  zachichotałem. Wszystko okej, Rycerzyku?Uniosłem głowę, by spojrzeć jej w twarz, a potem ująłem jej dłoń i złożyłem na niejpocałunek. Dziękuję  mruknąłem, wypuszczając ją. Nie musiałaś tego robić, ale dziękuję, żezrobiłaś.Jest okej, naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl