[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W sensie dystynkcji, bo byÅ‚ starszy od naszego nastÄ™pcy tronu.I byÅ‚szpakowaty.- Tak, masz racjÄ™ - kiwnęła gÅ‚owÄ… barmanka.- Ten Lord byÅ‚ jakiÅ› taki nijaki.Pospolity typ o twarzy okrÄ…gÅ‚ej, nabrzmiaÅ‚ej.Ruchy miaÅ‚ niezdarne, a kiedy jadÅ‚, tomlaskaÅ‚ jak kot.A ten jego sÅ‚u\Ä…cy.ho, ho! Ten miaÅ‚ w sobie coÅ› arystokratycznego.Aadny mÄ™\czyzna, nie powiem.Tak, tak, dziwna para z nich byÅ‚a.WciÄ…\ sÅ‚yszaÅ‚yÅ›my: Lordzie to.Lordzie tamto.- A Lord gderaÅ‚:  Hans, trzymaj klasÄ™.Albo:  Hans, nie pozwalaj sobie za wiele.WydawaÅ‚o mi siÄ™ to takie niedzisiejsze.Zmieszne.- DziÄ™kujemy paniom - ukÅ‚oniÅ‚em siÄ™ z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ….- Gdzie tu jest najbli\szy koÅ›ciół? - zapytaÅ‚ oschle Andreas.- Ju\ mówiÅ‚am.W Orby.OpisaÅ‚y nam jak tam dojść.WyszliÅ›my z hotelu na dziedziniec.Z pewnoÅ›ciÄ… sprawaobecnoÅ›ci w lokalu dwóch mÄ™\czyzn - Lorda i jego sÅ‚u\Ä…cego Hansa - byÅ‚a godnaodnotowania jako zjawisko obyczajowe, lecz dla nas wa\niejszy byÅ‚ trop prowadzÄ…cy41 do najbli\szego koÅ›cioÅ‚a.Czasami arystokraci zachowywali siÄ™ na wakacjachniezwykle dziwacznie.O takich sprawach wiele czytaÅ‚em i sÅ‚yszaÅ‚em.Nie wszyscy, w których \yÅ‚ach pÅ‚ynęła bÅ‚Ä™kitna krew, byli osobnikami urodziwymi.CzÄ™sto mieli wiele wad.Ten chlipiÄ…cy z talerza Lord mógÅ‚ na wakacjach zakosztowaćinnego \ycia! WykombinowaÅ‚ sobie, \e bÄ™dzie jadÅ‚ rÄ™kami, siorbaÅ‚ z talerza i mieszaÅ‚gÅ‚oÅ›no cukier Å‚y\eczkÄ…! Dla zabawy! Nie byÅ‚o nic nadzwyczajnego w fakcie, \e zabraÅ‚na urlop szpakowatego sÅ‚u\Ä…cego z klasÄ…? Czy nasze informatorki w osobach kelnerki ibarmanki nie przesadzaÅ‚y trochÄ™ ze swoimi podejrzeniami? Dlaczegó\ to przypadkowyduet mÄ™\czyzn miaÅ‚by zaraz Å›ledzić naszych  nurków ?NaradzaliÅ›my siÄ™ krótko we wnÄ™ce portalu, gdy\ na zewnÄ…trz wciÄ…\ niemiÅ‚osierniewiaÅ‚o.Pochyleni nad mapÄ… studiowaliÅ›my drogÄ™ do Orby.PrzerwaÅ‚a nam melodyjka wkomórce Andreasa.PrzytknÄ…Å‚ jÄ… do ucha i zaczÄ…Å‚ z kimÅ› rozmawiać.- Tak jest! - kiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… i przekrzykiwaÅ‚ wiatr.- JesteÅ›my na miejscu.BÄ™dziemypana o wszystkim informować.Teraz jesteÅ›my w Brundby! Niewykluczone, \e ichmotorówka cumowaÅ‚a w Ballen, a nurkowie zeszli na lÄ…d.CzegoÅ› szukajÄ… w gÅ‚Ä™biwyspy.Nie ma wÅ›ród nich paÅ„skiego syna, panie Jorgensen! W miejscowym hotelupobrano jednak z karty Jorgena pieniÄ…dze.Z bankomatu.JeÅ›li to robota Bjoerna, tomusiaÅ‚ znać kod PIN.Na przystani te\ pÅ‚acili, ale gotówkÄ….SÅ‚ucham? Nie wiem.chyba chodzi im o koÅ›ciół.Tak.tak.nie mo\emy jeszcze stwierdzić, czy Jorgen jestna wyspie.Nic konkretnego nie wiem.Niewykluczone, \e ekipa Bjoerna udaÅ‚a siÄ™ naBornholm.Teraz jest sztorm i zanim wrócimy na przystaÅ„, powinno siÄ™  wydmuchać.A jak tam sprawa kutra?Andreas sÅ‚uchaÅ‚ chwilÄ™, co ma do powiedzenia Jorgensen senior.Zaraz skoÅ„czyÅ‚rozmowÄ™ i szybko streÅ›ciÅ‚ nam jej treść.Ojciec naszego  wikinga denerwowaÅ‚ siÄ™, torzecz oczywista, ale taktownie nie naciskaÅ‚.Å›yczyÅ‚ udanej misji i szybkiego powrotuznad BaÅ‚tyku.Kuter  Viking wysÅ‚aÅ‚ nad ranem jeszcze jeden sygnaÅ‚ radiowy i odtamtej pory trwa cisza.- Policja na Szetlandach tak\e nie wpadÅ‚a na Å›lad Jorgena - dodaÅ‚ Andreas.- Jegoojciec wierci im dziurÄ™ w brzuchu, \eby jak najszybciej zajÄ™li siÄ™ poszukiwaniem U-Boota.Wkrótce na dno Atlantyku zejdÄ… nurkowie.- Mo\e coÅ› znajdÄ… - o\ywiÅ‚a siÄ™ Nina.- Mo\e  Viking siÄ™ odezwie!- Niewykluczone - mruknÄ…Å‚ asystent Jorgena.- Lecz zanim cokolwiek ustalÄ… lubznajdÄ…, my mamy swoje zadanie.Musimy odwiedzić koÅ›ciół.To byÅ‚a fatalna pogoda na piesze wycieczki, lecz nale\aÅ‚o sprawdzić ten trop.CzekaÅ‚y nas kolejne dwa kilometry drogi! JeÅ›li  nurków interesowaÅ‚y wszystkiekoÅ›cioÅ‚y na wyspie, to mielibyÅ›my co robić przez caÅ‚y dzieÅ„, byÅ‚o ich bowiem naSamso a\ pięć, rozrzuconych w ró\nych jej częściach.Najdalej wysuniÄ™ty na północkoÅ›ciół znajdowaÅ‚ siÄ™ na przykÅ‚ad w Nordby.Nie liczÄ…c Orby i Tranebjergu, byÅ‚y tujeszcze Å›wiÄ…tynie w Besser i Langor (niedaleko naszej przystani).SÅ‚uszniezaÅ‚o\yliÅ›my, \e warto rozpocząć poszukiwania od najbli\ej poÅ‚o\onego od BrundbykoÅ›cioÅ‚a, tak jak to uczyniÅ‚a ekipa Bjoerna.RuszyliÅ›my mimo wiatru i deszczu.ZacinaÅ‚o jak diabli i czasami miaÅ‚em dość tejwycieczki.Po dwudziestu minutach marszu dotarliÅ›my wreszcie do maÅ‚ej osady Orby,poÅ‚o\onej na poÅ‚udnie od Brundby, otoczonej polami i niewielkimi wzniesieniami.42 Dodam, \e w Danii dominujÄ…cÄ… religiÄ… jest luteranizm, który wyznaje ponaddziewięćdziesiÄ…t procent mieszkaÅ„ców tego kraju, a inne wyznania - w tym katolickie -stanowiÄ… w sumie zaledwie dziewięć procent.W Orby ujrzeliÅ›my niezbyt wysokikoÅ›ciół z otynkowanymi na biaÅ‚o Å›cianami i dwuspadowym dachem z pomaraÅ„czowÄ…dachówkÄ….StaÅ‚ poÅ›ród zielonego ogrodu z alejkami, oddzielony od osady szpaleremdrzew.Najwy\szy element niezbyt imponujÄ…cej budowli stanowiÅ‚a wbudowana wefrontowÄ… Å›cianÄ™ wie\a, ze szczytu której sterczaÅ‚ niewielki krzy\.Nad Å‚ukowatymoknem wie\y, znacznie poni\ej dzwonnicy, widniaÅ‚ rysunek krzy\a Chrystusa, takzwany monogram Konstantyna, zÅ‚o\ony z greckich liter  chi (X) oraz  rho (Á).Towszystko!Drzwi nie byÅ‚y zamkniÄ™te na klucz, dziÄ™ki czemu weszliÅ›my do pustego Å›rodkaÅ›wiÄ…tyni [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl