[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starzy konspiratorzy postanawiają towykorzystać.Do Paryża jedzie również Kazik i razem z Edelmanem idzie do tamtejszej ambasadyIzraela, by na miejscu załatwić mu promesę wizową.Swoimi kanałami sprawia również, żepogranicznicy na lotnisku w Tel Awiwie nie wbijają gościowi żadnej pieczątki, która byłaby śladempobytu.Za pierwszym razem, w 1958 roku, Edelman ląduje w Jerozolimie tylko na kilka dni i radości zespotkania nie ma końca.Oczywiście nie siedzą na czczo coś do przekąszenia, a na stole wódka.Biała, zwykła, kto by tam miał pieniądze na koniaki.Jedna, druga, trzecia.Następnego dnia młodażona Kazika mówi mu z przerażeniem, że nie miała pojęcia, jak wyglądają polskie spotkania.Rozmawiają naturalnie o dawnych czasach.I nie ma temu końca.Zawsze to samo: jak było i co bybyło, gdyby.Ot choćby, czy ludzie z bunkra na Miłej a wśród nich przywódca %7łOB Mordechaj Anielewicz mogli się uratować? Ile było z niego wyjść? Czy gdyby ktoś w obliczu zbliżających się Niemców nierzucił hasła, by popełnić zbiorowe samobójstwo, nie ocalałoby więcej ludzi? Edelman upiera się, żemogli przynajmniej próbować uciekać przez nieodkryte wciąż wyjście.A Kazik odpowiada wtedyw swoim zdroworozsądkowym stylu: nie neguję i nie potwierdzam, bo mnie tam nie było.DZIZ.1995Rozmowa Kazika Ratajzera z Markiem Edelmanem, Aódz 1995Kazik: Wydaje mi się, że w książce Zdążyć przed Panem Bogiem powiedziałeś mniej więcej tak, że praca w Judenracierówna się zdrada.Marek: Nie, nie tak.Mówiłem, że Judenrat w Warszawie (bo o łódzkim nie będziemy mówić) był agendą miasta.Ktoś poprostu został mianowany przez kogoś.I może nie był gorszy niż władze miasta.Ale wykonywał niemieckie rozkazy i zarządzenia. Masz za złe temu komuś, że w ogóle przyjął tę funkcję? Ja bym jej nie przyjął.Ale to nie znaczy, że to jest słuszne, bo ktoś musiał administrację takiego miasta prowadzić. Czy gdyby nie przyjął, to Niemcy zmieniliby taktykę? Nie, nic by nie zmienili. Na pewno by znalezli kogoś albo by robili bezpośrednio. Czerniaków, szef Judenratu w Warszawie, był stosunkowo przyzwoity.Stosunkowo.Starał się, ile mógł, był bity, ale zachowałgodność.Jego błędem było to, że nie chciał mieć nic wspólnego z ruchem podziemnym.A przecież to były kuchnie ludowe,nielegalne szkoły, prasa podziemna. Pomoc społeczna była naprawdę niebywała. Ale on z nią nie chciał mieć nic do czynienia.Pamiętam, w 1939 roku, kiedy Zygielbojm jako jedyny radny bundowski uprzedzał,że powstanie getto i to jest nasze zagrożenie.To było na wiecu.Powiedział wtedy: My nie ustąpimy!.I kiedy za parę miesięcywydarzyły się inspirowane przez Niemców pogromy na placu Bankowym, właśnie Bund organizował opór.Ale Czerniaków tegonienawidził on chciał współpracować.Uważał, że jeśli będzie współpracował, będzie ich głaskał, to oni nie będą %7łydów niszczyć.Nie był taki jak Rumkowski, że chciał dzieci wysyłać do obozu w ramach współpracy z Niemcami.I generalnie nie mam do niegopretensji.Tyle że jak już wiedział, że zabijają %7łydów, a wiedział w 1941, to powinien był zacząć współpracę z podziemiem w getcie. Sądzisz, że już wtedy wiedział, o co chodzi? Oczywiście. Przecież myśmy nie wiedzieli. Jak to, myśmy wiedzieli świetnie! Ale przecież to Zygmunt Frydrych był pierwszym człowiekiem, który pojechał za pociągiem do Treblinki, wróciłi opowiedział, co widział, prawda? Nie.Kaziku, posłuchaj mnie: jesienią w 1941 roku przyjechał uciekinier z Bełżca, napisał raport o tym, a ja z Abraszą [Blumem]i z Orzechem poszliśmy do Czerniakowa z raportem. Myśmy w to nie wierzyli. A, wyście w to nie wierzyli.Ale Czerniaków od razu uwierzył. I pomimo to. I pomimo to dalej był prezesem.To zresztą by nie szkodziło, mógł być prezesem, póki się da.Miał duży autorytet w getcie.Ale nie chciał tego wykorzystać.I jak mu kazali wysłać pierwszych ludzi do Treblinki, to popełnił samobójstwo, zamiast powiedzieć,co to oznacza i jak się skończy. Popełnił samobójstwo. Zamiast samobójstwa, miał powiedzieć: %7łydzi! Niemcy chcą was wymordować!. Nie rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Starzy konspiratorzy postanawiają towykorzystać.Do Paryża jedzie również Kazik i razem z Edelmanem idzie do tamtejszej ambasadyIzraela, by na miejscu załatwić mu promesę wizową.Swoimi kanałami sprawia również, żepogranicznicy na lotnisku w Tel Awiwie nie wbijają gościowi żadnej pieczątki, która byłaby śladempobytu.Za pierwszym razem, w 1958 roku, Edelman ląduje w Jerozolimie tylko na kilka dni i radości zespotkania nie ma końca.Oczywiście nie siedzą na czczo coś do przekąszenia, a na stole wódka.Biała, zwykła, kto by tam miał pieniądze na koniaki.Jedna, druga, trzecia.Następnego dnia młodażona Kazika mówi mu z przerażeniem, że nie miała pojęcia, jak wyglądają polskie spotkania.Rozmawiają naturalnie o dawnych czasach.I nie ma temu końca.Zawsze to samo: jak było i co bybyło, gdyby.Ot choćby, czy ludzie z bunkra na Miłej a wśród nich przywódca %7łOB Mordechaj Anielewicz mogli się uratować? Ile było z niego wyjść? Czy gdyby ktoś w obliczu zbliżających się Niemców nierzucił hasła, by popełnić zbiorowe samobójstwo, nie ocalałoby więcej ludzi? Edelman upiera się, żemogli przynajmniej próbować uciekać przez nieodkryte wciąż wyjście.A Kazik odpowiada wtedyw swoim zdroworozsądkowym stylu: nie neguję i nie potwierdzam, bo mnie tam nie było.DZIZ.1995Rozmowa Kazika Ratajzera z Markiem Edelmanem, Aódz 1995Kazik: Wydaje mi się, że w książce Zdążyć przed Panem Bogiem powiedziałeś mniej więcej tak, że praca w Judenracierówna się zdrada.Marek: Nie, nie tak.Mówiłem, że Judenrat w Warszawie (bo o łódzkim nie będziemy mówić) był agendą miasta.Ktoś poprostu został mianowany przez kogoś.I może nie był gorszy niż władze miasta.Ale wykonywał niemieckie rozkazy i zarządzenia. Masz za złe temu komuś, że w ogóle przyjął tę funkcję? Ja bym jej nie przyjął.Ale to nie znaczy, że to jest słuszne, bo ktoś musiał administrację takiego miasta prowadzić. Czy gdyby nie przyjął, to Niemcy zmieniliby taktykę? Nie, nic by nie zmienili. Na pewno by znalezli kogoś albo by robili bezpośrednio. Czerniaków, szef Judenratu w Warszawie, był stosunkowo przyzwoity.Stosunkowo.Starał się, ile mógł, był bity, ale zachowałgodność.Jego błędem było to, że nie chciał mieć nic wspólnego z ruchem podziemnym.A przecież to były kuchnie ludowe,nielegalne szkoły, prasa podziemna. Pomoc społeczna była naprawdę niebywała. Ale on z nią nie chciał mieć nic do czynienia.Pamiętam, w 1939 roku, kiedy Zygielbojm jako jedyny radny bundowski uprzedzał,że powstanie getto i to jest nasze zagrożenie.To było na wiecu.Powiedział wtedy: My nie ustąpimy!.I kiedy za parę miesięcywydarzyły się inspirowane przez Niemców pogromy na placu Bankowym, właśnie Bund organizował opór.Ale Czerniaków tegonienawidził on chciał współpracować.Uważał, że jeśli będzie współpracował, będzie ich głaskał, to oni nie będą %7łydów niszczyć.Nie był taki jak Rumkowski, że chciał dzieci wysyłać do obozu w ramach współpracy z Niemcami.I generalnie nie mam do niegopretensji.Tyle że jak już wiedział, że zabijają %7łydów, a wiedział w 1941, to powinien był zacząć współpracę z podziemiem w getcie. Sądzisz, że już wtedy wiedział, o co chodzi? Oczywiście. Przecież myśmy nie wiedzieli. Jak to, myśmy wiedzieli świetnie! Ale przecież to Zygmunt Frydrych był pierwszym człowiekiem, który pojechał za pociągiem do Treblinki, wróciłi opowiedział, co widział, prawda? Nie.Kaziku, posłuchaj mnie: jesienią w 1941 roku przyjechał uciekinier z Bełżca, napisał raport o tym, a ja z Abraszą [Blumem]i z Orzechem poszliśmy do Czerniakowa z raportem. Myśmy w to nie wierzyli. A, wyście w to nie wierzyli.Ale Czerniaków od razu uwierzył. I pomimo to. I pomimo to dalej był prezesem.To zresztą by nie szkodziło, mógł być prezesem, póki się da.Miał duży autorytet w getcie.Ale nie chciał tego wykorzystać.I jak mu kazali wysłać pierwszych ludzi do Treblinki, to popełnił samobójstwo, zamiast powiedzieć,co to oznacza i jak się skończy. Popełnił samobójstwo. Zamiast samobójstwa, miał powiedzieć: %7łydzi! Niemcy chcą was wymordować!. Nie rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]