[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Foyle otrzezwiał na widok pojawiającej się na ulicy Brygady Ratowniczej ubranej w białepancerze.Adresowany doń kategoryczny sygnał ostrzegł, iż mają zamiar go wcielić znatychmiastowym skutkiem w szeregi służby porządkowej.Problemem ery jauntingu było nieto, jak ewakuować ludność z zagrożonego miasta, ale jak ją pózniej ściągnąć z powrotem izmusić do przywrócenia porządku.Foyle nie miał zamiaru spędzać najbliższego tygodnia nawalce z pożarami i użeraniu się z szabrownikami.Przyspieszył i wymknął się BrygadzieRatowniczej.Zwolnił dopiero na Piątej Alei.Przyspieszanie kosztowało go tak dużo energii, żeniechętnie włączał je na dłużej niż kilka chwil.Długie okresy przyspieszania, wymagałypotem dobrych paru dni rekonwalescencji.Pojedynczo i całymi grupami pracowali już na alei rabusie i Szaber jauntowcy.Cichaczem, a mimo to z okrucieństwem szakale rozszarpywały ciało żywego jeszcze, alebezsilnego zwierzęcia.Otoczyli Foyla.Dzisiejszej nocy wszystko było ich łupem. Dajcie mi spokój, nie jestem w nastroju  odezwał się do nich. Poszukajcie sobiekogoś innego.Wypróżnił kieszenie z pieniędzy i cisnął je im pod nogi.Pozbierali szybko banknoty, alenie byli zadowoleni.Pragnęli rozrywki, a on był najwyrazniej bezbronnym gentlemanem.Kilku łotrów zbliżało się do Foyla, aby go podręczyć. Miły gentlemanie  uśmiechali się. Urządzmy sobie małe przyjęcie.Foyle widział już raz okaleczone ciało jednego z honorowych gości ich przyjęcia.Westchnął i otrząsnął się z wizji Olivii Presteign. Dobra, szakale  powiedział. Pobalujemy.Rabusie przygotowali się do wprawienia go w taniec wrzasku.Foyle przełączyłklawiaturę w ustach i na dwanaście niszczycielskich sekund przedzierzgnął się w najbardziejmorderczą maszynę, jaką kiedykolwiek wynaleziono  w Komandosa Zabójcę.Wszystkoodbywało się bez udziału jego świadomości, czy woli, jego ciało stosowało się jedynie dodyrektyw zakodowanych w mięśniach i odruchach.Pozostawił na ulicy sześć rozciągniętychciał.Odwieczna katedra Zw.Patryka stała nienaruszona.Po zaśniedziałym, krytym miedziądachu igrał odblask szalejących wokół pożarów.Wewnątrz świątynia była pusta.Nawęgłówną zapełniały namioty Cyrku Four Mile.Były oświetlone i umeblowane, ale personelcyrkowy znikł.Służba, kucharze, kamerdynerzy, atleci, filozofowie, ciury obozowe,kanciarze, wszyscy czmychnęli w popłochu. Wrócą pewnie na szaber  mruknął do siebie Foyle.Wszedł do swojego namiotu.Pierwszą rzeczą, jaką zobaczył, była postać w bieli siedzącana dywanie i nucąca sobie wesoło.Poznał w niej Robin Wednesbury.Jej suknia była wstrzępach, w strzępach był jej umysł. Robin!Nuciła dalej, nie zwracając na niego uwagi.Podniósł ją z dywanu, potrząsnął i uderzył wpoliczek.Rozpromieniła się i nuciła dalej.Napełnił strzykawkę i zaaplikował jej potężnądawkę Niaciny.Otrzezwiający kop narkotyku wpłynął w okropny sposób na jej patetycznąucieczkę od rzeczywistości.Satynowa skóra przybrała barwę popiołu.Piękna twarz skręciła 99  Alfred Bester Gwiazdy  moje przeznaczeniesię z bólu.Poznała Foyla; przypomniała sobie to, o czym próbowała zapomnieć.Krzyknęła ipadła na kolana.Zaczęła płakać. Tak jest lepiej  powiedział do niej. Jesteś pierwsza do ucieczki.Najpierwsamobójstwo, teraz to.Co będzie następne?  Odejdz. Prawdopodobnie religia.Już cię widzę jak dołączasz do sekty piwniczników z hasłem wrodzaju Pax Vobiscum na ustach.Przemyt biblii i umartwianie się w imię wiary.Czy nigdyniczemu nie potrafisz stawić czoła?  A ty nigdy nie uciekałeś? Nigdy.Ucieczka jest dla kalek.Dla neurotyków.  Neurotyków.Najulubieńsze słowo Dopiero Co Wyedukowanego Jasia.Jesteś takimJasiem, prawda? Taki opanowany.Taki zrównoważony.Uciekasz całe swoje życie. Ja? Nigdy.Całe życie poluję.  Właśnie że uciekasz.Czy nigdy nie słyszałeś o Ucieczce przez Atak? O ucieczce odrzeczywistości przez atakowanie jej& wyparcie się jej& niszczenie jej? Tak właśnie robisz. Ucieczka przez Atak?  Foyle zerwał się wzburzony na równe nogi. Chcesz przez topowiedzieć, że przed czymś uciekam?  Najwyrazniej. A niby przed czym?  Przed rzeczywistością.Nie potrafisz zaakceptować życia takim, jakie ono jest.Wzbraniasz się przed tym.Atakujesz je& starasz się je nagiąć do własnych o nim wyobrażeń.Atakujesz i niszczysz wszystko, co stoi na przeszkodzie twojemu szalonemu stylowi życia. Podniosła mokrą od łez twarz i spojrzała mu prosto w oczy. Nie jestem w stanie dłużej tegoznosić.Chce, żebyś pozwolił mi odejść. Odejść? Dokąd? Tam, gdzie będę mogła żyć własnym życiem. A co z twoją rodziną? Sama je odnajdę. Dlaczego? Dlaczego właśnie teraz? Tego już za wiele jak dla mnie& ty i ta wojna& Bo ty jesteś tak samo zły jak wojna.Gorszy.To co się stało ze mną dzisiejszej nocy, dzieje się każdej chwili kiedy jestem z tobą.Nie mogę już wytrzymać ani jednego, ani drugiego. Nie zgadzam się  powiedział. Potrzebuję cię. Jestem gotowa wykupić się. Czym? Straciłeś wszystkie tropy prowadzące do  Vorgi , prawda? No i? Znalazłam jeszcze jeden. Gdzie? Nieważne gdzie.Pozwolisz mi odejść jeśli ci go zdradzę? Mogę wyciągnąć to od ciebie siłą. No dalej, wyciągnij. Oczy jej błyszczały. Jeśli wiesz co to jest, nie napotkasz nażadne trudności. Mogę cię zmusić, żebyś to mi wyjawiła. Możesz? Po dzisiejszym bombardowaniu? Spróbuj.Był zaskoczony jej buńczuczną postawą. Skąd mam wiedzieć, że nie blefujesz? Uchylę rąbka tajemnicy.Pamiętasz tego człowieka z Australii? Forresta? Tak.Próbował wyjawić ci nazwiska załogi.Pamiętasz to jedyne nazwisko, które zdołał 100  Alfred Bester Gwiazdy  moje przeznaczeniepowiedzieć zanim umarł? Kemp. Umarł zanim skończył mówić.To nazwisko brzmi Kempsey. I to ten twój ślad? Tak.Kempsey.Nazwisko i adres jeśli obiecasz, że pozwolisz mi odejść. Zgadzam się  powiedział. Możesz odejść.Mów.Odwróciła się i podeszła do ubrania podróżnego, które miała na sobie w Szanghaju.Zjednej z kieszeni wyciągnęła arkusik nadpalonego papieru. Zobaczyłam to na biurku Sergeia Orela, kiedy próbowałam ugasić ogień& ogień, którywzniecił Płonący Człowiek&  Wręczyła arkusik Foylowi.Był to fragment błagalnego listu: & zrób coś, żeby mnie wydostać z tych pól bakteryjnych.Czy człowiek tylko dlatego,że nie potrafi jauntować, ma być traktowany jak pies? Pomóż mi Serg, proszę cię.Pomóżstaremu kamratowi ze statku, którego nazwy lepiej nie wspominajmy.Możesz chyba wydać100 kredytek.Pamiętasz ile wyświadczyłem ci przysług? Przyślij 100 albo chociaż 50kredytek.Nie daj mi tu zginąć.Rodg KempseyBarak Nr.3Bacteria, Inc.Mare NubiumKsiężyc Na Boga!  wykrzyknął Foyle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl