[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie.Ktokolwiek to był, nie był istotą ludzką wtrącił Fenton.Wuj spojrzał na niego uważnie.- Mówisz tak, jakbyś wiedział, kim był.- Tak.- Fenton spojrzał bezradnie na starego człowieka i rzekł: - Ale ty mi nie uwierzysz.- Dlaczego nie? Przecież nie będziesz mnie okłamywał, prawda? Do tej pory zawsze mogłem ci ufać.Myślę, żeuwierzę we wszystko, cokolwiek mi opowiesz, nawet gdyby brzmiało to trochę nieprawdopodobnie.Oczywiście, jeśli nie będziesz mi wciskał kitu dla zabawy.Widziałeś, co porwało mój topór?- Widziałem.Widziałem go, chciałem powiedzieć.je.już wcześniej.Nie wiem, jak je określić.Jedynanazwa, jaką słyszałem, to żelazory.- Powiedziałeś, że widziałeś je już wcześniej.Spróbuj opisać, jak wyglądały.- Niskie.Na oko metr wzrostu.Włochate.Okropne.Cuchnęły potwornie.Ja.- Fenton zdał sobie sprawę, żesię trzęsie, a kolana odmawiają mu posłuszeństwa.Przysiadł więc na zwalonym pniu, dłonie mu drżały.-Zobaczyć żelazora.tutaj.- Sytuacja wyglądała wystarczająco zle, kiedy wiedział, że nie mogą go skrzywdzić,bo nie było go tam w pełni, a tylko śnił albo miał halucynacje, ale one były tutaj.materialnie, mogły rzucaćcień, kraść topory.zimny metal.zostawiać ślady.- Widziałem.widziałem kiedyś całą grupę, jakszatkowały konia i jadły go, jeszcze żywego.%7ływego i jęczącego.O Boże, mówiłem, że mi nie uwierzysz.- Z reakcji twojego organizmu domyślam się, że widziałeś coś, co rzeczywiście tobą wstrząsnęło, Campowiedział wuj Stan.- Sam widziałem w tych lasach różne rzeczy.Czasami tak dziwne, że nie potrafiłbym tegowyjaśnić.Był tu pewnego lata zespół specjalistów, którzy szukali czegoś, co nazywali Wielką Stopą.Była teżgrupa reporterów, ganiających po lesie i polujących na to coś z takim zapałem, jakby mieli do czynienia zMarsjanami.Ale wiem też, że nie dalej jak dwieście lat temu ludzie nie wierzyli, że istnieją goryle, aorangutany odkryto za mojego życia.Ciągle mogą istnieć na tej planecie zwierzęta, o których nie mamypojęcia.W górach Siewa rozciągają się ogromne, naprawdę przeogromne połacie dziewiczych terenów.Jeśli pojawiają się na jakiś czas i znikają.jeśli nie są tutaj na stałe.Fenton wahał się powiedzieć o tymwujowi.- Słuchaj - rzekł wuj Stan - chcę przeszukać dobrze teren i spróbuję znalezć siekierę.Coś ją podwędziło, topewne.Nie byłem to ja, nie byłeś to ty, nie był to niedzwiedz, tyle wiemy.Sprawdzmy, czy nie porzucono jejgdzieś w pobliżu.Jeśli jej nie ma, to nie ma.Nieraz ginęły mi narzędzia.Ale zawsze poszlaki wskazywały nato, że zabierały je szopy.Paskudne z nich typki.Nigdy tylko nie słyszałem, żeby szop mógł ukraść tak dużyprzedmiot.Pójdzmy po śladach i wtedy zobaczymy co dalej.Mimo że Fenton był już spokojniejszy, nie przyjął entuzjastycznie propozycji przeczesywania zarośli, w którychmógł się ukrywać żelazor lub nawet kilka.- Poczekaj - powiedział wuj Stan.- Pozwól tylko, że wezmę strzelbę.Jeśli to jakieś nieznane zwierzę albomałpa człekokształtna, może być niebezpieczna, a my nie mamy pojęcia, gdzie mogła się ukryć.Nie chcę nicustrzelić, ale sam też wolałbym wyjść z tego cały i zdrowy.Najlepiej by było odtransportować owo stworzeniedo zoo lub do jakiejś placówki badawczej zajmującej się zwierzętami.Na pewno byłoby głupotą nachodzić je wśrodku lasu.Mówiłeś, że te stworzenia są wystarczająco inteligentne, aby używać noży.- Używają noży.- Głos Fentona brzmiał ponuro.Wuj Stan poszedł do domu i wrócił z karabinem oraz strzelbą.Wręczył Fentonowi strzelbę.- Nie korzystam z broni palnej zbyt często - powiedział.- Jeżeli już strzelam, to solą, żeby odstraszyć szopy,gdy robią się zbyt natrętne.Mniej więcej raz w roku poluję na jelenia; jedyne mięso, które jeszcze jadam.Jeślinie odstrzeli się kilku jeleni, wówczas populacja staje się zbyt liczna i głodują zimą.Ludzie zrobili się bardzowrażliwi na punkcie jeleni, od kiedy wystrzelali wszystkie kuguary.Niedzwiedz zaatakuje cię tylko wtedy,kiedy jest chory albo bardzo przestraszony, ale na rozwścieczonego niedzwiadka wolałbym nie wdepnąć.Magazynek śrutu mógłby nie wystarczyć, a tylko zachęcić do pościgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Nie.Ktokolwiek to był, nie był istotą ludzką wtrącił Fenton.Wuj spojrzał na niego uważnie.- Mówisz tak, jakbyś wiedział, kim był.- Tak.- Fenton spojrzał bezradnie na starego człowieka i rzekł: - Ale ty mi nie uwierzysz.- Dlaczego nie? Przecież nie będziesz mnie okłamywał, prawda? Do tej pory zawsze mogłem ci ufać.Myślę, żeuwierzę we wszystko, cokolwiek mi opowiesz, nawet gdyby brzmiało to trochę nieprawdopodobnie.Oczywiście, jeśli nie będziesz mi wciskał kitu dla zabawy.Widziałeś, co porwało mój topór?- Widziałem.Widziałem go, chciałem powiedzieć.je.już wcześniej.Nie wiem, jak je określić.Jedynanazwa, jaką słyszałem, to żelazory.- Powiedziałeś, że widziałeś je już wcześniej.Spróbuj opisać, jak wyglądały.- Niskie.Na oko metr wzrostu.Włochate.Okropne.Cuchnęły potwornie.Ja.- Fenton zdał sobie sprawę, żesię trzęsie, a kolana odmawiają mu posłuszeństwa.Przysiadł więc na zwalonym pniu, dłonie mu drżały.-Zobaczyć żelazora.tutaj.- Sytuacja wyglądała wystarczająco zle, kiedy wiedział, że nie mogą go skrzywdzić,bo nie było go tam w pełni, a tylko śnił albo miał halucynacje, ale one były tutaj.materialnie, mogły rzucaćcień, kraść topory.zimny metal.zostawiać ślady.- Widziałem.widziałem kiedyś całą grupę, jakszatkowały konia i jadły go, jeszcze żywego.%7ływego i jęczącego.O Boże, mówiłem, że mi nie uwierzysz.- Z reakcji twojego organizmu domyślam się, że widziałeś coś, co rzeczywiście tobą wstrząsnęło, Campowiedział wuj Stan.- Sam widziałem w tych lasach różne rzeczy.Czasami tak dziwne, że nie potrafiłbym tegowyjaśnić.Był tu pewnego lata zespół specjalistów, którzy szukali czegoś, co nazywali Wielką Stopą.Była teżgrupa reporterów, ganiających po lesie i polujących na to coś z takim zapałem, jakby mieli do czynienia zMarsjanami.Ale wiem też, że nie dalej jak dwieście lat temu ludzie nie wierzyli, że istnieją goryle, aorangutany odkryto za mojego życia.Ciągle mogą istnieć na tej planecie zwierzęta, o których nie mamypojęcia.W górach Siewa rozciągają się ogromne, naprawdę przeogromne połacie dziewiczych terenów.Jeśli pojawiają się na jakiś czas i znikają.jeśli nie są tutaj na stałe.Fenton wahał się powiedzieć o tymwujowi.- Słuchaj - rzekł wuj Stan - chcę przeszukać dobrze teren i spróbuję znalezć siekierę.Coś ją podwędziło, topewne.Nie byłem to ja, nie byłeś to ty, nie był to niedzwiedz, tyle wiemy.Sprawdzmy, czy nie porzucono jejgdzieś w pobliżu.Jeśli jej nie ma, to nie ma.Nieraz ginęły mi narzędzia.Ale zawsze poszlaki wskazywały nato, że zabierały je szopy.Paskudne z nich typki.Nigdy tylko nie słyszałem, żeby szop mógł ukraść tak dużyprzedmiot.Pójdzmy po śladach i wtedy zobaczymy co dalej.Mimo że Fenton był już spokojniejszy, nie przyjął entuzjastycznie propozycji przeczesywania zarośli, w którychmógł się ukrywać żelazor lub nawet kilka.- Poczekaj - powiedział wuj Stan.- Pozwól tylko, że wezmę strzelbę.Jeśli to jakieś nieznane zwierzę albomałpa człekokształtna, może być niebezpieczna, a my nie mamy pojęcia, gdzie mogła się ukryć.Nie chcę nicustrzelić, ale sam też wolałbym wyjść z tego cały i zdrowy.Najlepiej by było odtransportować owo stworzeniedo zoo lub do jakiejś placówki badawczej zajmującej się zwierzętami.Na pewno byłoby głupotą nachodzić je wśrodku lasu.Mówiłeś, że te stworzenia są wystarczająco inteligentne, aby używać noży.- Używają noży.- Głos Fentona brzmiał ponuro.Wuj Stan poszedł do domu i wrócił z karabinem oraz strzelbą.Wręczył Fentonowi strzelbę.- Nie korzystam z broni palnej zbyt często - powiedział.- Jeżeli już strzelam, to solą, żeby odstraszyć szopy,gdy robią się zbyt natrętne.Mniej więcej raz w roku poluję na jelenia; jedyne mięso, które jeszcze jadam.Jeślinie odstrzeli się kilku jeleni, wówczas populacja staje się zbyt liczna i głodują zimą.Ludzie zrobili się bardzowrażliwi na punkcie jeleni, od kiedy wystrzelali wszystkie kuguary.Niedzwiedz zaatakuje cię tylko wtedy,kiedy jest chory albo bardzo przestraszony, ale na rozwścieczonego niedzwiadka wolałbym nie wdepnąć.Magazynek śrutu mógłby nie wystarczyć, a tylko zachęcić do pościgu [ Pobierz całość w formacie PDF ]