[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy w kilka dni pózniej wmurach uniwersytetu przemawiałem do czołowych osobistości krajuskupionych wokół rządu syryjskiego i sprecyzowałem cele, któreFrancja wytknęła sobie na Bliskim Wschodzie, znalazłem pełnezrozumienie.27 lipca przybyłem do Bejrutu.Wojska francuskie i libańskieutworzyły szpaler, podczas gdy ludność zgromadzona na trasieprzejazdu witała mnie oklaskami.Przez wypełniony rozentuzjaz-mowanym tłumem Place des Canons (Plac Armat) udałem się doMałego Seraju, gdzie wymieniliśmy z szefem rządu libańskiegoAlfredem Nakkaszem uroczyste i pełne optymizmu przemówienia.Następnie skierowałem się do Wielkiego Seraju, gdziespotkałem się z miejscowymi Francuzami.Wielu z nich współpracowałopoprzednio z reżimem wprowadzonym tu przez Vichy, a nawet darzyłogo zaufaniem.Ale nawiązując teraz kontakt z nimi raz jeszcze zdałemsobie sprawę, jak bardzo fakty dokonane kiedy dokonane są w imięsłusznej sprawy wpływają na postawę i przekonania ludzi.Urzędnicy,miejscowi notable i duchowni zapewniali mnie o swej lojalności iprzyrzekali poświęcić się z największym oddaniem służbie krajowi podnową władzą.Muszą powiedzieć, że przyrzeczenie to z bardzo nielicz-nymi wyjątkami zostało dotrzymane.Prawie wszyscy Francuzi, którzypozostali w Libanie i Syrii, okazali się w najtrudniejszych warunkachwiernymi zwolennikami Wolnej Francji, walczącej o wyzwolenie kraju,a jednocześnie reprezentującej tu na miejscu prawa i obowiązki Francji.A był najwyższy czas, aby właśnie tym prawom i obowiązkomzapewnić posłuch i szacunek.Zaraz po przybyciu do Bejrutustwierdziłem, wcale tym zresztą nie zaskoczony, jak mało generałWilson i jego polityczni współpracownicy w mundurach wojskowychrespektowali układy zawarte przeze mnie z Lytteltonem.Zarówno wsposobie wykonywania warunków zawieszenia broni, jak i w całymzachowaniu się Anglików w Syrii i Libanie wszystko odbywało się tak,jak gdyby nikt nie miał wobec nas żadnych zobowiązań.Dentz w pełnym porozumieniu z Anglikami skoncentrował swe wojskaw rejonie Trypolisu i w dalszym ciągu sprawował nad nimi dowództwo.Poszczególne oddziały wraz ze swymi dowódcami, bronią, sztandaramiobozowały jedne obok drugich.Zasypywane przez Vichy odznaczeniamii chlubnymi wzmiankami w rozkazach dziennych, nie otrzymywały oneżadnych informacji prócz tych, które dochodziły do nich drogąsłużbową, i były przejęte błogą myślą o czekającym je powrocie doojczyzny.Z Marsylii awizowane już były statki, które miały wszystkichtych ludzi przewiezć do Francji.Darlan nie tracił ani jednego dnia, aNiemcy również chcieli jak najbardziej przyśpieszyć ich powrót.Narazie zgodnie z rozkazami Dentza, w pełni respektowanymi przezangielską komisję do spraw zawieszenia broni i angielskie posterunkipolicyjne, oficerów i żołnierzy obowiązywał zakaz utrzymywaniajakichkolwiek stosunków z żołnierzami i oficerami Wolnej Francji,którzy nie mieli zresztą możności zbliżyć się do nich.W tych warunkachwypadki przejścia na naszą stronę były oczywiście rzadkie.Zamiastzamierzonej przez nas lojalnej akcji oddziaływania na świadomość isumienie tych ludzi, z którymi chcieliśmy mówić indywidualnie, tak bymogli dokonać wyboru, mieliśmy być świadkami masowego zaokręto-wania zorganizowanej armii, utrzymywanej w atmosferze rozjątrzenia iponiżenia i mającej tylko jedno pragnienie: opuścić możliwie jaknajprędzej teatr działań wojennych, gdzie ponieśli tyle daremnych ofiar ityle gorzkich wysiłków.Jeżeli więc zobowiązania zaciągnięte wobec nas przez rząd brytyjski wsprawie interpretacji układu o zawieszeniu broni z Saint-Jean d'Acrepozostawały martwą literą, to nie inaczej przedstawiała się sprawa zpolitycznym dsintressement Wielkiej Brytanii w Syrii i ograniczeniemuprawnień angielskiego dowództwa wojskowego.W samym Damaszku iBejrucie naruszanie ustalonych zasad odbywało się jeszcze zzachowaniem pewnych pozorów poprawności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Gdy w kilka dni pózniej wmurach uniwersytetu przemawiałem do czołowych osobistości krajuskupionych wokół rządu syryjskiego i sprecyzowałem cele, któreFrancja wytknęła sobie na Bliskim Wschodzie, znalazłem pełnezrozumienie.27 lipca przybyłem do Bejrutu.Wojska francuskie i libańskieutworzyły szpaler, podczas gdy ludność zgromadzona na trasieprzejazdu witała mnie oklaskami.Przez wypełniony rozentuzjaz-mowanym tłumem Place des Canons (Plac Armat) udałem się doMałego Seraju, gdzie wymieniliśmy z szefem rządu libańskiegoAlfredem Nakkaszem uroczyste i pełne optymizmu przemówienia.Następnie skierowałem się do Wielkiego Seraju, gdziespotkałem się z miejscowymi Francuzami.Wielu z nich współpracowałopoprzednio z reżimem wprowadzonym tu przez Vichy, a nawet darzyłogo zaufaniem.Ale nawiązując teraz kontakt z nimi raz jeszcze zdałemsobie sprawę, jak bardzo fakty dokonane kiedy dokonane są w imięsłusznej sprawy wpływają na postawę i przekonania ludzi.Urzędnicy,miejscowi notable i duchowni zapewniali mnie o swej lojalności iprzyrzekali poświęcić się z największym oddaniem służbie krajowi podnową władzą.Muszą powiedzieć, że przyrzeczenie to z bardzo nielicz-nymi wyjątkami zostało dotrzymane.Prawie wszyscy Francuzi, którzypozostali w Libanie i Syrii, okazali się w najtrudniejszych warunkachwiernymi zwolennikami Wolnej Francji, walczącej o wyzwolenie kraju,a jednocześnie reprezentującej tu na miejscu prawa i obowiązki Francji.A był najwyższy czas, aby właśnie tym prawom i obowiązkomzapewnić posłuch i szacunek.Zaraz po przybyciu do Bejrutustwierdziłem, wcale tym zresztą nie zaskoczony, jak mało generałWilson i jego polityczni współpracownicy w mundurach wojskowychrespektowali układy zawarte przeze mnie z Lytteltonem.Zarówno wsposobie wykonywania warunków zawieszenia broni, jak i w całymzachowaniu się Anglików w Syrii i Libanie wszystko odbywało się tak,jak gdyby nikt nie miał wobec nas żadnych zobowiązań.Dentz w pełnym porozumieniu z Anglikami skoncentrował swe wojskaw rejonie Trypolisu i w dalszym ciągu sprawował nad nimi dowództwo.Poszczególne oddziały wraz ze swymi dowódcami, bronią, sztandaramiobozowały jedne obok drugich.Zasypywane przez Vichy odznaczeniamii chlubnymi wzmiankami w rozkazach dziennych, nie otrzymywały oneżadnych informacji prócz tych, które dochodziły do nich drogąsłużbową, i były przejęte błogą myślą o czekającym je powrocie doojczyzny.Z Marsylii awizowane już były statki, które miały wszystkichtych ludzi przewiezć do Francji.Darlan nie tracił ani jednego dnia, aNiemcy również chcieli jak najbardziej przyśpieszyć ich powrót.Narazie zgodnie z rozkazami Dentza, w pełni respektowanymi przezangielską komisję do spraw zawieszenia broni i angielskie posterunkipolicyjne, oficerów i żołnierzy obowiązywał zakaz utrzymywaniajakichkolwiek stosunków z żołnierzami i oficerami Wolnej Francji,którzy nie mieli zresztą możności zbliżyć się do nich.W tych warunkachwypadki przejścia na naszą stronę były oczywiście rzadkie.Zamiastzamierzonej przez nas lojalnej akcji oddziaływania na świadomość isumienie tych ludzi, z którymi chcieliśmy mówić indywidualnie, tak bymogli dokonać wyboru, mieliśmy być świadkami masowego zaokręto-wania zorganizowanej armii, utrzymywanej w atmosferze rozjątrzenia iponiżenia i mającej tylko jedno pragnienie: opuścić możliwie jaknajprędzej teatr działań wojennych, gdzie ponieśli tyle daremnych ofiar ityle gorzkich wysiłków.Jeżeli więc zobowiązania zaciągnięte wobec nas przez rząd brytyjski wsprawie interpretacji układu o zawieszeniu broni z Saint-Jean d'Acrepozostawały martwą literą, to nie inaczej przedstawiała się sprawa zpolitycznym dsintressement Wielkiej Brytanii w Syrii i ograniczeniemuprawnień angielskiego dowództwa wojskowego.W samym Damaszku iBejrucie naruszanie ustalonych zasad odbywało się jeszcze zzachowaniem pewnych pozorów poprawności [ Pobierz całość w formacie PDF ]