[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Quincy, Zuzanna nie żyje.Widziałem, jak rozcięło ją wzdłuż.Nie ma żadnej nadziei.- Tak stoi w kontrakcie, chłopcze.Zostajemy razem.- Quincy! Wiesz, że to szaleństwo!- Wiem więcej, niż ty, chłopcze.Jeden z Serbów trafił mnie sześciosekundową wiązką Roentgena.Wiesz, co to znaczy.Wiedziałem.Był ugotowany.Choroba popromienna miała zabić go w przeciągu kilku godzin.- Mogę cokolwiek zrobić? - spytałem.- Tak.Zostaw mnie samego.Potrzebuję trochę czasu, żeby zrobić rachunek sumienia.- Będę się za ciebie modlił, przyjacielu.Szkoda, że nie mieliśmy dość czasu, żebyś ty nauczył mnie sztuk walki, a Zuzanna opowiedziała o Camelocie.Zapalę wam obojgu świeczkę w kościele, jeśli przeżyję.- Dziękuję.Do widzenia, Mikołaju.Jeszcze jedno.Wiem o tobie i Ewie i chcę ci powiedzieć, że dobrze zrobiłeś.Ja zrobiłem to samo dla pozostałych dziewięciu pań.Nie zginęły niekochane.Potem przerwał połączenie.Łzy wezbrały mi w oczach.Agnieszka musiała przekazywać mi dane wizualne bezpośrednio do mózgu, bo nie widziałem odczytów na ekranach.Ponad minutę zajęło dziewczynom upewnianie się, czy Serbowie na pewno nie żyją.Kiedy każdy nieprzyjacielski czołg ma na pokładzie odpowiednik bomby wodorowej, nie wolno ci nawet myśleć o braniu jeńców, dopóki nie opuszczą maszyny.Można trafić na fanatyka, który wysadzi się w powietrze, żeby zabrać cię ze sobą.Kiedy skończyły, Agnieszka zawróciła, by odjechać, ponieważ niebezpieczeństwo ostrzału wzrastało z każdą chwilą.Ewa obróciła się za nią, zauważyłem jednak jakieś poruszenie z tyłu czołgu Radka i kazałem obu chwilę zaczekać.Z wraku wyjechała trumna.Radek usiadł powoli, trzęsąc się, ściągnął z głowy hełm, odczepił cewnik z genitaliów i wyjął moduł pamięciowy z gniazda, nie kłopocząc się jednak zestawem do survivalu.- Radek? Jesteś cały? - zawołałem przez zewnętrzny głośnik Agnieszki.Hejke byłzaledwie pięćset trzydzieści metrów od nas.- Tak, chyba tak.Straciłem na chwilę przytomność.Zaczekajcie.- Zataczając się dobiegł nagi do Ewy, trzymając w jednej ręce hełm, w drugiej moduł pamięci.– Otwieraj się, dziewczyno! W końcu doczekałaś się prawdziwego mężczyzny!Ewa wysunęła pustą trumnę, Radek jednak zanim wsiadł, wyrwał jej moduł i cisnął go na ziemię.Potem szybko zainstalował moduł Boom-Boom, założył i podłączył hełm i wlazłdo środka, nie zawracając sobie głowy cewnikiem.Z racjonalnego punktu widzenia pewnie postąpił słusznie.Potrzebował Boom-Boom, żeby móc się porozumiewać z czołgiem.Minęłoby wiele dni, zanim Ewa skalibrowałaby się do jego rdzenia kręgowego, ale, do cholery, nie musiał rzucać jej na ziemię! Miał przed sobą pusty zasobnik na drony i mógłpoświęcić chwilę, żeby ją ocalić!- Do cholery, Radek! Nie słyszałeś o Złotej Zasadzie?- Chodzi ci o to gówno, żeby robić innym to, co chciałoby się, żeby oni robili tobie?Kiedyś próbowałem.Zrobiłem jej dokładnie to, co chciałem, żeby zrobiła mi, a ta dziwka zaczęła wrzeszczeć, że ją gwałcą!- Ja nie żartuję, Radek!- Czas się rozdzielić! Adios, skurwiele! - rzucił Radek przez komlaser i ruszył w kierunku naszych starych pozycji, ile fabryka dała.- Radek! Radek, ty śmierdzący draniu! Wracaj! Jedziesz w złą stronę!Jeśli jednak mnie słyszał, nie odpowiedział.Oczywiście nie zawrócił.ROZDZIAŁ PIĘTNASTYNA TYŁACH WROGANie mogłem zostawić Ewy na ziemi.Kazałem Agnieszce zawrócić, podniosłem modułjednym z ramion manipulatorów i delikatnie włożyłem do niemal pustego zasobnika na drony.Sprawdziłem pozostałe dziewczyny, ale te, które nie zostały całkowicie zniszczone, ciągle miały swoje trumny w środku.Nie można było dostać się do nich od zewnątrz.bez użycia specjalnych narzędzi, więc jeśli któraś z nich posiadała nietknięte banki pamięci, musiała poczekać na ekipę ratunkową.Może niektóre z nich są jeszcze całe.Może.Przyjrzałem się oddziałom po lewej i prawej, ale nic się tam nie poruszało.Odczyty podczerwieni powiedziały mi, że w żadnej ze stref nic nie generuje energii.Nieruchome wraki powoli stygły.Zostałem sam, chłopiec i jego czołg; Przy pomocy zewnętrznego głośnika, jedynego środka łączności, jaki mi pozostał po zerwaniu światłowodu, wezwałem czterdzieści kilka ocalałych dronów.Jednego z nich podniosłem i umieściłem w zasobniku, razem z modułem Ewy i pojedynczą miną, dla której nie znalazłem jak dotąd zastosowania.Uznałem, że dron może mi się kiedyś przydać.Reszta musiała tu zostać.- Chłopcy, zostawimy was, ponieważ musimy poruszać się szybciej, niż jesteście w stanie.Macie się rozproszyć i zakopać, kiedy tylko kogoś napotkacie.Ogólny kierunek obierzecie na nieprzyjacielski przyczółek.Jeśli spotkacie jakąś większą maszynę, używającą serbskich kodów, macie podejść jak najbliżej i wysadzić ją w powietrze.Jeśli znajdziecie kogoś, kto posługuje się kodami chorwackimi, zameldujecie się.We wszystkich innych przypadkach macie się nie wychylać i nic nie robić.Zrozumiano?Drony powiedziały, że zrozumiały, jak posłuszne, małe pieski.Jechały jakiś czas za nami, kolejno ładując akumulatory, a kiedy skończyły, kazałem Agnieszce ruszyć z maksymalną prędkością w stronę serbskich pozycji.Było mi trochę żal dronów, ale tak naprawdę nie były to jednostki myślące, a ja nie widziałem dla nich w obecnej sytuacji żadnego zastosowania.- Dokąd jedziemy, Mikołaju? - spytała Agnieszka.- Do Serbów, moja niewyżyta młoda damo.Kiedy teraz przeglądam nagrania z tamtych chwil, wydaje mi się, że musiało mi trochę odbić.Może był to szok po stoczonej bitwie, a może świadomość, że po raz pierwszy od miesięcy dostałem namiastkę wolności, fakt faktem jednak, że zachowywałem się trochę jak wariat.- Co?! Chcesz się poddać?- Oczywiście, że nie! Zastanowiłaś się, ślicznotko, jak niebezpieczne są dla nas nasze własne pozycje? Kazałem dronom zatrzymać się i nasłuchiwać kodowanych transmisji, zanim kogokolwiek zaatakują, ale Główny Komputer tego nie zrobi.Przyjaciela od wroga rozróżniasz po tym, że znasz lokalizację wszystkich swoich przyjaciół.Jeśli zaraz po bitwie wjedziemy na nasze oddziały, prawdopodobnie ostrzelają nas, zanim powiemy, o co chodzi.Nie mamy łączności z Głównym Komputerem, a nie widzę żadnego sposobu, żeby nawiązać ją w bezpieczny sposób.A ty?- No cóż, gdybyśmy odpalili rakietę radarową, moglibyśmy zakodować jej częstotliwość.- Agnieszko, wszystkie rakiety poszły na Serbów.Wystrzeliliśmy nawet te na dronach.- Tak, ale powinieneś jedną zatrzymać.Nie są przeznaczone do ostrzału przeciwnika.- Kiedy zrobiłem to w symulacji, uznałaś to za wspaniały pomysł.- Tak, ale.- Żadnych ale! Musiałem obrzucić tych drani wszystkim, co miałem.Możesz wymyślić coś, co moglibyśmy zrobić - tym, co mamy?- Nie, ale.- Wystarczy już tych „ale"! W tym momencie zostaniemy przypuszczalnie uznani za wroga przez obie strony.Jeśli już ktoś ma mnie zabić, wolałbym osobiście, żeby był to -nieprzyjaciel [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Quincy, Zuzanna nie żyje.Widziałem, jak rozcięło ją wzdłuż.Nie ma żadnej nadziei.- Tak stoi w kontrakcie, chłopcze.Zostajemy razem.- Quincy! Wiesz, że to szaleństwo!- Wiem więcej, niż ty, chłopcze.Jeden z Serbów trafił mnie sześciosekundową wiązką Roentgena.Wiesz, co to znaczy.Wiedziałem.Był ugotowany.Choroba popromienna miała zabić go w przeciągu kilku godzin.- Mogę cokolwiek zrobić? - spytałem.- Tak.Zostaw mnie samego.Potrzebuję trochę czasu, żeby zrobić rachunek sumienia.- Będę się za ciebie modlił, przyjacielu.Szkoda, że nie mieliśmy dość czasu, żebyś ty nauczył mnie sztuk walki, a Zuzanna opowiedziała o Camelocie.Zapalę wam obojgu świeczkę w kościele, jeśli przeżyję.- Dziękuję.Do widzenia, Mikołaju.Jeszcze jedno.Wiem o tobie i Ewie i chcę ci powiedzieć, że dobrze zrobiłeś.Ja zrobiłem to samo dla pozostałych dziewięciu pań.Nie zginęły niekochane.Potem przerwał połączenie.Łzy wezbrały mi w oczach.Agnieszka musiała przekazywać mi dane wizualne bezpośrednio do mózgu, bo nie widziałem odczytów na ekranach.Ponad minutę zajęło dziewczynom upewnianie się, czy Serbowie na pewno nie żyją.Kiedy każdy nieprzyjacielski czołg ma na pokładzie odpowiednik bomby wodorowej, nie wolno ci nawet myśleć o braniu jeńców, dopóki nie opuszczą maszyny.Można trafić na fanatyka, który wysadzi się w powietrze, żeby zabrać cię ze sobą.Kiedy skończyły, Agnieszka zawróciła, by odjechać, ponieważ niebezpieczeństwo ostrzału wzrastało z każdą chwilą.Ewa obróciła się za nią, zauważyłem jednak jakieś poruszenie z tyłu czołgu Radka i kazałem obu chwilę zaczekać.Z wraku wyjechała trumna.Radek usiadł powoli, trzęsąc się, ściągnął z głowy hełm, odczepił cewnik z genitaliów i wyjął moduł pamięciowy z gniazda, nie kłopocząc się jednak zestawem do survivalu.- Radek? Jesteś cały? - zawołałem przez zewnętrzny głośnik Agnieszki.Hejke byłzaledwie pięćset trzydzieści metrów od nas.- Tak, chyba tak.Straciłem na chwilę przytomność.Zaczekajcie.- Zataczając się dobiegł nagi do Ewy, trzymając w jednej ręce hełm, w drugiej moduł pamięci.– Otwieraj się, dziewczyno! W końcu doczekałaś się prawdziwego mężczyzny!Ewa wysunęła pustą trumnę, Radek jednak zanim wsiadł, wyrwał jej moduł i cisnął go na ziemię.Potem szybko zainstalował moduł Boom-Boom, założył i podłączył hełm i wlazłdo środka, nie zawracając sobie głowy cewnikiem.Z racjonalnego punktu widzenia pewnie postąpił słusznie.Potrzebował Boom-Boom, żeby móc się porozumiewać z czołgiem.Minęłoby wiele dni, zanim Ewa skalibrowałaby się do jego rdzenia kręgowego, ale, do cholery, nie musiał rzucać jej na ziemię! Miał przed sobą pusty zasobnik na drony i mógłpoświęcić chwilę, żeby ją ocalić!- Do cholery, Radek! Nie słyszałeś o Złotej Zasadzie?- Chodzi ci o to gówno, żeby robić innym to, co chciałoby się, żeby oni robili tobie?Kiedyś próbowałem.Zrobiłem jej dokładnie to, co chciałem, żeby zrobiła mi, a ta dziwka zaczęła wrzeszczeć, że ją gwałcą!- Ja nie żartuję, Radek!- Czas się rozdzielić! Adios, skurwiele! - rzucił Radek przez komlaser i ruszył w kierunku naszych starych pozycji, ile fabryka dała.- Radek! Radek, ty śmierdzący draniu! Wracaj! Jedziesz w złą stronę!Jeśli jednak mnie słyszał, nie odpowiedział.Oczywiście nie zawrócił.ROZDZIAŁ PIĘTNASTYNA TYŁACH WROGANie mogłem zostawić Ewy na ziemi.Kazałem Agnieszce zawrócić, podniosłem modułjednym z ramion manipulatorów i delikatnie włożyłem do niemal pustego zasobnika na drony.Sprawdziłem pozostałe dziewczyny, ale te, które nie zostały całkowicie zniszczone, ciągle miały swoje trumny w środku.Nie można było dostać się do nich od zewnątrz.bez użycia specjalnych narzędzi, więc jeśli któraś z nich posiadała nietknięte banki pamięci, musiała poczekać na ekipę ratunkową.Może niektóre z nich są jeszcze całe.Może.Przyjrzałem się oddziałom po lewej i prawej, ale nic się tam nie poruszało.Odczyty podczerwieni powiedziały mi, że w żadnej ze stref nic nie generuje energii.Nieruchome wraki powoli stygły.Zostałem sam, chłopiec i jego czołg; Przy pomocy zewnętrznego głośnika, jedynego środka łączności, jaki mi pozostał po zerwaniu światłowodu, wezwałem czterdzieści kilka ocalałych dronów.Jednego z nich podniosłem i umieściłem w zasobniku, razem z modułem Ewy i pojedynczą miną, dla której nie znalazłem jak dotąd zastosowania.Uznałem, że dron może mi się kiedyś przydać.Reszta musiała tu zostać.- Chłopcy, zostawimy was, ponieważ musimy poruszać się szybciej, niż jesteście w stanie.Macie się rozproszyć i zakopać, kiedy tylko kogoś napotkacie.Ogólny kierunek obierzecie na nieprzyjacielski przyczółek.Jeśli spotkacie jakąś większą maszynę, używającą serbskich kodów, macie podejść jak najbliżej i wysadzić ją w powietrze.Jeśli znajdziecie kogoś, kto posługuje się kodami chorwackimi, zameldujecie się.We wszystkich innych przypadkach macie się nie wychylać i nic nie robić.Zrozumiano?Drony powiedziały, że zrozumiały, jak posłuszne, małe pieski.Jechały jakiś czas za nami, kolejno ładując akumulatory, a kiedy skończyły, kazałem Agnieszce ruszyć z maksymalną prędkością w stronę serbskich pozycji.Było mi trochę żal dronów, ale tak naprawdę nie były to jednostki myślące, a ja nie widziałem dla nich w obecnej sytuacji żadnego zastosowania.- Dokąd jedziemy, Mikołaju? - spytała Agnieszka.- Do Serbów, moja niewyżyta młoda damo.Kiedy teraz przeglądam nagrania z tamtych chwil, wydaje mi się, że musiało mi trochę odbić.Może był to szok po stoczonej bitwie, a może świadomość, że po raz pierwszy od miesięcy dostałem namiastkę wolności, fakt faktem jednak, że zachowywałem się trochę jak wariat.- Co?! Chcesz się poddać?- Oczywiście, że nie! Zastanowiłaś się, ślicznotko, jak niebezpieczne są dla nas nasze własne pozycje? Kazałem dronom zatrzymać się i nasłuchiwać kodowanych transmisji, zanim kogokolwiek zaatakują, ale Główny Komputer tego nie zrobi.Przyjaciela od wroga rozróżniasz po tym, że znasz lokalizację wszystkich swoich przyjaciół.Jeśli zaraz po bitwie wjedziemy na nasze oddziały, prawdopodobnie ostrzelają nas, zanim powiemy, o co chodzi.Nie mamy łączności z Głównym Komputerem, a nie widzę żadnego sposobu, żeby nawiązać ją w bezpieczny sposób.A ty?- No cóż, gdybyśmy odpalili rakietę radarową, moglibyśmy zakodować jej częstotliwość.- Agnieszko, wszystkie rakiety poszły na Serbów.Wystrzeliliśmy nawet te na dronach.- Tak, ale powinieneś jedną zatrzymać.Nie są przeznaczone do ostrzału przeciwnika.- Kiedy zrobiłem to w symulacji, uznałaś to za wspaniały pomysł.- Tak, ale.- Żadnych ale! Musiałem obrzucić tych drani wszystkim, co miałem.Możesz wymyślić coś, co moglibyśmy zrobić - tym, co mamy?- Nie, ale.- Wystarczy już tych „ale"! W tym momencie zostaniemy przypuszczalnie uznani za wroga przez obie strony.Jeśli już ktoś ma mnie zabić, wolałbym osobiście, żeby był to -nieprzyjaciel [ Pobierz całość w formacie PDF ]