[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt nas tego nie uczy.Kiedy byłem dzieckiem, wyobrażałem sobie, że moi rodzice posiadają tajem-ną wiedzę, jak trzymać mnie w ryzach i wychować na porządnego człowieka.Wydawało mi się, że istnieje jakiś misterny plan, na podstawie którego zmusza-ją mnie do jedzenia warzyw i każą iść do sypialni, kiedy przychodzi na to pora.Myliłem się jednak.Teraz wiem, że robili to samo, co robią wszyscy rodzice naświecie.Polegali po prostu na własnym wyczuciu.Gdyby Pat chciał oglądać Powrót Jedi o czwartej nad ranem albo słuchać PuffDaddy ego o północy, nie musiałbym się długo zastanawiać wyciągnąłbym poprostu wtyczkę z gniazdka i posłał go z powrotem do łóżka.Gdyby był przygnębiony po rozmowie telefonicznej z Giną albo po czymś, coprzytrafiło mu się w szkole, mogłem go zawsze wziąć na ręce i przytulić.Kiedyz kimś łączą cię więzy krwi, nie musisz się zastanawiać, czy to, co robisz, jest wporządku.Nie musisz się w ogóle zastanawiać.Po prostu to robisz.Wiedziałem jednak, że nigdy nie będę w tak luksusowej sytuacji z Peggy.* * *Siedziała na sofie, opierając małe bose nóżki o stolik do kawy i oglądając swójulubiony australijski serial.Ja siedziałem obok i starając się nie słuchać bełkotu dysfunkcjonalnych surfe-rów, nie znających tożsamości swoich prawdziwych rodziców, czytałem artykuł oupadku kolejnego banku w Japonii.Wyglądało na to, że na tamtej półkuli zapano-wał kompletny chaos. Chcesz powiedzieć, że nie jesteś moją matką? zapytał ktoś na ekranie,a potem zabrzmiała muzyka kończąca serial i Peggy zaczęła się wiercić.Normalnie znikała zaraz po serialu.Teraz jednak pozostała na sofie i pochy-liwszy się, wyłowiła spomiędzy stosu czasopism i zabawek należący do Cyd la-kier do paznokci.Obserwowałem, jak odkręca korek małej szklanej fiolki.168 Peggy? Co? Może nie powinnaś się tym bawić, kochanie? Nie przejmuj się, Harry.Mama mi pozwala.Wyjęła korek z małym pędzelkiem i zaczęła bardzo delikatnie malować szkar-łatnym lakierem swoje malutkie, prawie niewidoczne paznokcie u stóp.Nie mo-głem nie spostrzec, że zamalowuje całe czubki palców. Uważaj, co robisz, Peggy.Lakier nie jest do zabawy, rozumiesz?Posłała mi szybkie spojrzenie. Mama pozwala mi to robić.Z jej paznokci wielkości główki zapałki spływały krople jaskrawego czerwo-nego lakieru.Wkrótce wyglądała, jakby miesiła przez dłuższy czas nogami ciem-ne winogrona albo przeszła się boso po podłodze rzezni.Kiedy podniosła jednąstopę, podziwiając swoje dzieło, deszcz czerwonego lakieru poleciał na egzem-plarz Red.Gdyby to był Pat, podniósłbym głos albo zabrałbym mu lakier i kazał iść doswojego pokoju.Coś bym zrobił.W przypadku Peggy nie miałem pojęcia, jakzareagować.Na pewno nie mogłem jej dotknąć.Na pewno nie mogłem podnieśćgłosu. Peggy. Co, Harry?Naprawdę chciałem, żeby zachowywała się, jak należy, i nie umazała lakieremnóg, stolika do kawy, czasopism oraz dywanu.O wiele bardziej jednak zależałomi, żeby mnie lubiła.Siedziałem tam więc, obserwując, jak jej małe stopy nabie-rają czerwonej barwy, pochrząkując z powątpiewaniem i nic nie robiąc.W końcu z łazienki wyszła, wycierając włosy, ubrana w biały płaszcz kąpie-lowy Cyd.Zobaczyła Peggy mażącą lakierem palce u stóp i westchnęła. Ile razy ci mówiłam, żebyś tego nie robiła? zapytała.Odebrała Peggylakier i podniosła ją z sofy niczym kotka biorąca w zęby niesfornego kociaka.Idziemy, moja panno.Do łazienki. Ale. Już.Naprawdę śmieszył mnie a może raczej sprawiał, iż chciałem schowaćtwarz w dłoniach fakt, że nikt nigdy nie pomyślał, iż będziemy tracić tyleczasu, zmagając się z konsekwencjami rozpadu podstawowej komórki rodzinnej.Małe mieszkanko Cyd było niczym świątynia romansu.Zciany pokrywały plakaty filmów opowiadających o idealnej miłości, na któ-rej drodze pojawiało się czasem kilka przeszkód, ale której obce były komplikacjewspółczesnego świata.Zaraz po wejściu trafiało się na wiszący w małym ciasnym przedpokoju opra-wiony w ramy plakat z Casablanki.Trochę tylko mniej ciasny salonik ozdabiały169plakaty z Przygody miłosnej oraz Spotkania.A na honorowym miejscu nad łóż-kiem wisiał oczywiście plakat z Przeminęło z wiatrem.Nawet Peggy miała plakatz Księżniczką Pocahontas, która spoglądała z góry na jej stare lalki, Barbie i Kena,oraz na gadżety Spice Girls.Gdziekolwiek się spojrzało, wzrok padał na płoną-cych uczuciem mężczyzn, omdlewające kobiety i triumfującą prawdziwą miłość.Plakaty nie były poprzyklejane do ścian na studencki sposób bezmyślnie ibez przekonania, głównie po to, by zakryć jakąś plamę albo popękany tynk.Trzy-mało je coś więcej niż taśma.Umieszczone za szkłem, oprawione w gustowneczarne ramki, traktowane były jak dzieła sztuki, którymi, jak przypuszczam, były.Cyd musiała je kupić w jednej z tych galerii filmowch na Soho, zanieść dooprawienia, a potem targać przez całą drogę do domu.Musiała niezle nałożyćdrogi, żeby zawiesić na ścianach plakaty z Przeminęło z wiatrem oraz innychfilmów.Sygnał był jasny te sprawy traktowano tutaj jak najbardziej serio.W rzeczywistości jednak wcale nie te sprawy były dla nas ważne.Humphrey-owi Bogartowi i Ingrid Bergman przeszkodziła być może w ich romansie nazi-stowska inwazja na Paryż, ale Bogey nie musiał przynajmniej martwić się, jak matraktować dziecko Ingrid, będące owocem jej związku z Victorem Laszlo.Możnarównież mieć sporo wątpliwości, czy Rhett Butler tak zawzięcie uganiałby się zaScarlett O Hara, gdyby ta ciągała ze sobą po Georgii dzieciaka z poprzedniegomałżeństwa.Nigdy przedtem nie miałem do czynienia z małą dziewczynką, ale Peggy mia-ła w sobie spokój, jakiego nigdy nie spostrzegłem u Pata ani u innych małychchłopców.Tego rodzaju opanowania nie widuje się u chłopców w jej wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Nikt nas tego nie uczy.Kiedy byłem dzieckiem, wyobrażałem sobie, że moi rodzice posiadają tajem-ną wiedzę, jak trzymać mnie w ryzach i wychować na porządnego człowieka.Wydawało mi się, że istnieje jakiś misterny plan, na podstawie którego zmusza-ją mnie do jedzenia warzyw i każą iść do sypialni, kiedy przychodzi na to pora.Myliłem się jednak.Teraz wiem, że robili to samo, co robią wszyscy rodzice naświecie.Polegali po prostu na własnym wyczuciu.Gdyby Pat chciał oglądać Powrót Jedi o czwartej nad ranem albo słuchać PuffDaddy ego o północy, nie musiałbym się długo zastanawiać wyciągnąłbym poprostu wtyczkę z gniazdka i posłał go z powrotem do łóżka.Gdyby był przygnębiony po rozmowie telefonicznej z Giną albo po czymś, coprzytrafiło mu się w szkole, mogłem go zawsze wziąć na ręce i przytulić.Kiedyz kimś łączą cię więzy krwi, nie musisz się zastanawiać, czy to, co robisz, jest wporządku.Nie musisz się w ogóle zastanawiać.Po prostu to robisz.Wiedziałem jednak, że nigdy nie będę w tak luksusowej sytuacji z Peggy.* * *Siedziała na sofie, opierając małe bose nóżki o stolik do kawy i oglądając swójulubiony australijski serial.Ja siedziałem obok i starając się nie słuchać bełkotu dysfunkcjonalnych surfe-rów, nie znających tożsamości swoich prawdziwych rodziców, czytałem artykuł oupadku kolejnego banku w Japonii.Wyglądało na to, że na tamtej półkuli zapano-wał kompletny chaos. Chcesz powiedzieć, że nie jesteś moją matką? zapytał ktoś na ekranie,a potem zabrzmiała muzyka kończąca serial i Peggy zaczęła się wiercić.Normalnie znikała zaraz po serialu.Teraz jednak pozostała na sofie i pochy-liwszy się, wyłowiła spomiędzy stosu czasopism i zabawek należący do Cyd la-kier do paznokci.Obserwowałem, jak odkręca korek małej szklanej fiolki.168 Peggy? Co? Może nie powinnaś się tym bawić, kochanie? Nie przejmuj się, Harry.Mama mi pozwala.Wyjęła korek z małym pędzelkiem i zaczęła bardzo delikatnie malować szkar-łatnym lakierem swoje malutkie, prawie niewidoczne paznokcie u stóp.Nie mo-głem nie spostrzec, że zamalowuje całe czubki palców. Uważaj, co robisz, Peggy.Lakier nie jest do zabawy, rozumiesz?Posłała mi szybkie spojrzenie. Mama pozwala mi to robić.Z jej paznokci wielkości główki zapałki spływały krople jaskrawego czerwo-nego lakieru.Wkrótce wyglądała, jakby miesiła przez dłuższy czas nogami ciem-ne winogrona albo przeszła się boso po podłodze rzezni.Kiedy podniosła jednąstopę, podziwiając swoje dzieło, deszcz czerwonego lakieru poleciał na egzem-plarz Red.Gdyby to był Pat, podniósłbym głos albo zabrałbym mu lakier i kazał iść doswojego pokoju.Coś bym zrobił.W przypadku Peggy nie miałem pojęcia, jakzareagować.Na pewno nie mogłem jej dotknąć.Na pewno nie mogłem podnieśćgłosu. Peggy. Co, Harry?Naprawdę chciałem, żeby zachowywała się, jak należy, i nie umazała lakieremnóg, stolika do kawy, czasopism oraz dywanu.O wiele bardziej jednak zależałomi, żeby mnie lubiła.Siedziałem tam więc, obserwując, jak jej małe stopy nabie-rają czerwonej barwy, pochrząkując z powątpiewaniem i nic nie robiąc.W końcu z łazienki wyszła, wycierając włosy, ubrana w biały płaszcz kąpie-lowy Cyd.Zobaczyła Peggy mażącą lakierem palce u stóp i westchnęła. Ile razy ci mówiłam, żebyś tego nie robiła? zapytała.Odebrała Peggylakier i podniosła ją z sofy niczym kotka biorąca w zęby niesfornego kociaka.Idziemy, moja panno.Do łazienki. Ale. Już.Naprawdę śmieszył mnie a może raczej sprawiał, iż chciałem schowaćtwarz w dłoniach fakt, że nikt nigdy nie pomyślał, iż będziemy tracić tyleczasu, zmagając się z konsekwencjami rozpadu podstawowej komórki rodzinnej.Małe mieszkanko Cyd było niczym świątynia romansu.Zciany pokrywały plakaty filmów opowiadających o idealnej miłości, na któ-rej drodze pojawiało się czasem kilka przeszkód, ale której obce były komplikacjewspółczesnego świata.Zaraz po wejściu trafiało się na wiszący w małym ciasnym przedpokoju opra-wiony w ramy plakat z Casablanki.Trochę tylko mniej ciasny salonik ozdabiały169plakaty z Przygody miłosnej oraz Spotkania.A na honorowym miejscu nad łóż-kiem wisiał oczywiście plakat z Przeminęło z wiatrem.Nawet Peggy miała plakatz Księżniczką Pocahontas, która spoglądała z góry na jej stare lalki, Barbie i Kena,oraz na gadżety Spice Girls.Gdziekolwiek się spojrzało, wzrok padał na płoną-cych uczuciem mężczyzn, omdlewające kobiety i triumfującą prawdziwą miłość.Plakaty nie były poprzyklejane do ścian na studencki sposób bezmyślnie ibez przekonania, głównie po to, by zakryć jakąś plamę albo popękany tynk.Trzy-mało je coś więcej niż taśma.Umieszczone za szkłem, oprawione w gustowneczarne ramki, traktowane były jak dzieła sztuki, którymi, jak przypuszczam, były.Cyd musiała je kupić w jednej z tych galerii filmowch na Soho, zanieść dooprawienia, a potem targać przez całą drogę do domu.Musiała niezle nałożyćdrogi, żeby zawiesić na ścianach plakaty z Przeminęło z wiatrem oraz innychfilmów.Sygnał był jasny te sprawy traktowano tutaj jak najbardziej serio.W rzeczywistości jednak wcale nie te sprawy były dla nas ważne.Humphrey-owi Bogartowi i Ingrid Bergman przeszkodziła być może w ich romansie nazi-stowska inwazja na Paryż, ale Bogey nie musiał przynajmniej martwić się, jak matraktować dziecko Ingrid, będące owocem jej związku z Victorem Laszlo.Możnarównież mieć sporo wątpliwości, czy Rhett Butler tak zawzięcie uganiałby się zaScarlett O Hara, gdyby ta ciągała ze sobą po Georgii dzieciaka z poprzedniegomałżeństwa.Nigdy przedtem nie miałem do czynienia z małą dziewczynką, ale Peggy mia-ła w sobie spokój, jakiego nigdy nie spostrzegłem u Pata ani u innych małychchłopców.Tego rodzaju opanowania nie widuje się u chłopców w jej wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]