[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Powiedziałem już dosyć.Orchideo, zapytałem niedawno Acalyphę, czy zostałaś opętana.Zaprzeczyła.Czy to prawda?Orchidea skinęła potakująco głową.– Wstań, proszę, i powiedz to tak głośno, byśmy wszyscy mogli usłyszeć.Orchidea wstała i odchrząknęła.– Nie, patere.Nigdy mi się to nie przytrafiło.I wcale tego nie pragnę.Kilka młodszych kobiet zachichotało.– Żadnej z was nigdy już się to nie przytrafi.Mogę was o tym z czystym sumieniem zapewnić.Obiecuję.A czy wiesz, Orchideo, które z dziewcząt zostały opętane?– Fiołek i Rojnik.Jedwab wyciągnął przed siebie laskę.– Niech obie wstaną.Wywołane kobiety bardzo niechętnie podniosły się z miejsc.Fiołek, wyższa od koleżanek, miała gładkie, czarne włosy i błyszczące oczy.Rojnik była chuda i niezbyt urodziwa.– To nie wszystkie – odezwał się Jedwab.– Wiem, że jeszcze co najmniej jedna z was została opętana.Zwracam się zatem do ciebie.Wstań, choć Orchidea nie wymieniła twego imienia.Siedzący w ostatnim rzędzie Krew uśmiechnął się pod nosem i trącił Piżma, który odwzajemnił mu uśmiech i nadal czyścił paznokcie czubkiem długiego noża.Kobiety zaczęły rozglądać się po sali, szeptać coś między sobą.Powoli podniosła się z fotela drobna, ciemnowłosa dziewczyna.– Dziękuję, córko – powiedział Jedwab.– Tak, to ty.Czy diabeł już cię opuścił?– Chyba tak.– Też tak myślę.Jak się nazywasz, córko?– Mak, patere.Tylko że wciąż dziwnie się czuję.– Rozumiem.Mak, podczas rozmowy ze mną Orchidea wspomniała o tobie… – w ostatniej chwili się opamiętał, by nie wyznać: „… gdyż stanowisz kompletne przeciwieństwo Acalyphy” – … gdyż jesteś bardzo ładna.Nie wiem, ale może mieć to pewien związek z twoim opętaniem.Do kiedy byłaś opętana?– Do teraz.– Mów głośniej, proszę.Nie wszyscy ciebie słyszą.– Do teraz – powiedziała podniesionym głosem Mak.– Do chwili kiedy kazałeś się diabłu wynieść, patere.– Zaczęła drżeć.– Jeśli napawa cię to aż tak wielkim lękiem, nie musisz nam nic więcej mówić.Może chcesz usiąść?– Czułam się jak umarła.Nie dbałam o nic i choć ciałem przebywałam tutaj, duszą znajdowałam się bardzo daleko.Widziałam otaczający mnie świat, lecz oznaczał dla mnie zupełnie coś innego.Nie umiem tego wyjaśnić.Ludzie stali się puści jak nie włożone ubrania; wszyscy z wyjątkiem ciebie.– A ja miałam we włosach swoje najlepsze szpilki – odezwała się Fiołek.– Wyjęłam jedną i położyłam na umywalce.Nie chciałam tego zrobić, lecz zrobiłam.Wtedy w jakiś sposób wyciągnął się do niej przewód odpływowy i pożarł ją.Wydawało mi się to bardzo śmieszne.Była to śliczna szpilka z turkusową główką.Jedwab skinął głową i zwrócił się do Rojnika.– A ty?– Chciałam pofrunąć; i pofrunęłam.Stanęłam na łóżku, skoczyłam i sama nie wiem jak, ale zaczęłam latać po pokoju.Diabeł uderzył mnie, lecz nie czułam bólu.– Czy stało się to ostatniej nocy? Jedna z was została opętana zeszłej nocy.Czy to byłaś ty, Rojniku?Chuda dziewczyna w milczeniu pokiwała głową.– I to ty krzyczałaś? Byłem wtedy w pobliżu, na ulicy Lampy, i usłyszałem czyjś krzyk.– Krzyczała Orlica.To coś wróciło, a ja zaczęłam rzucać różnymi przedmiotami.Latałam w zeszłym miesiącu.Jedwab przez chwilę myślał głęboko.– Dziękuję, Rojniku.Chcę też podziękować Makowi i Fiołkowi.Nigdy jeszcze nie miałem okazji rozmawiać z opętanym.Wszystko, co od was usłyszałem, może okazać się bardzo pomocne.Pleśń odeszła; nie dostrzegał jej w żadnej z twarzy zgromadzonych w teatrze ludzi.Podczas rozmowy na ulicy Słońca Krew oświadczył mu, że to istoty ludzkie potrafią zawładnąć innymi.Może Krew podejrzewa, że diabłem, który nawiedził ten dom, jest jego córka? Jedwab zdecydował nie dać mu czasu do namysłu.– Zaśpiewajmy teraz pieśń, którą wykonamy podczas ceremonii.Proszę wstać i wziąć się za ręce.Wszyscy muszą śpiewać, Krew i Piżmo także.Podejdźcie do sceny i weźcie się za ręce.Większość zebranych nie znała ”Hymnu do każdego boga”, lecz Jedwab nauczył ich refrenu oraz trzech pierwszych wersów.Próba wyszła nad podziw dobrze.Okazało się, że Piżmo, który rzadko się odzywał, ma piękny tenor.– Doskonale! To była próba i za chwilę przystąpimy do ceremonii.Zaczniemy na zewnątrz.Ten pojemnik z farbą i pędzel zostały już pobłogosławione i poświecone.Pięcioro z was, ale tylko spośród mieszkańców tego domu, weźmie udział w odnowieniu gammadionu na drzwiach prowadzących z ulicy Muzyki.Pozostali będą w tym czasie śpiewać.Wśród wybranej piątki powinny znaleźć się trzy kobiety, które doświadczyły opętania.Później trzykrotnie obejdziemy w procesji dom, a następnie znów spotkamy się w tej sali i wówczas ostatecznie wypędzimy diabła.Banda uliczników ze zdumieniem gapiła się i wytykała palcami kobiety, z których wiele wciąż jeszcze było w niekompletnym stroju.Na ulicy Muzyki „Hymn do każdego boga” zabrzmiał dużo wątlej i ciszej, ale ze dwudziestu zgromadzonych gapiów zdjęło czapki, gdy Krew i Okoń z powagą dźwigali w górę każdą z pięciu wybranych kobiet.Prawie całkowicie zatarty gammadion został przywrócony do dawnej świetności.Kiedy postawiono już pod nim podstawową Unię, Jedwab spalił w wielkiej kadzielnicy pędzel i resztkę farby.– Nie złożysz ofiary? – zapytała Orchidea.– Poprzedni egzorcyści tak właśnie zrobili.– Już ją złożyłem, byłyście świadkami – wyjaśnił Jedwab.– Nie każdą ofiarę składa się z żywego zwierzęcia.Gdyby okazało się, że potrzebne są ponowne egzorcyzmy, wtedy złożymy ofiarę ze zwierzęcia, a jego krwią ponownie pomalujemy święty wzór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.– Powiedziałem już dosyć.Orchideo, zapytałem niedawno Acalyphę, czy zostałaś opętana.Zaprzeczyła.Czy to prawda?Orchidea skinęła potakująco głową.– Wstań, proszę, i powiedz to tak głośno, byśmy wszyscy mogli usłyszeć.Orchidea wstała i odchrząknęła.– Nie, patere.Nigdy mi się to nie przytrafiło.I wcale tego nie pragnę.Kilka młodszych kobiet zachichotało.– Żadnej z was nigdy już się to nie przytrafi.Mogę was o tym z czystym sumieniem zapewnić.Obiecuję.A czy wiesz, Orchideo, które z dziewcząt zostały opętane?– Fiołek i Rojnik.Jedwab wyciągnął przed siebie laskę.– Niech obie wstaną.Wywołane kobiety bardzo niechętnie podniosły się z miejsc.Fiołek, wyższa od koleżanek, miała gładkie, czarne włosy i błyszczące oczy.Rojnik była chuda i niezbyt urodziwa.– To nie wszystkie – odezwał się Jedwab.– Wiem, że jeszcze co najmniej jedna z was została opętana.Zwracam się zatem do ciebie.Wstań, choć Orchidea nie wymieniła twego imienia.Siedzący w ostatnim rzędzie Krew uśmiechnął się pod nosem i trącił Piżma, który odwzajemnił mu uśmiech i nadal czyścił paznokcie czubkiem długiego noża.Kobiety zaczęły rozglądać się po sali, szeptać coś między sobą.Powoli podniosła się z fotela drobna, ciemnowłosa dziewczyna.– Dziękuję, córko – powiedział Jedwab.– Tak, to ty.Czy diabeł już cię opuścił?– Chyba tak.– Też tak myślę.Jak się nazywasz, córko?– Mak, patere.Tylko że wciąż dziwnie się czuję.– Rozumiem.Mak, podczas rozmowy ze mną Orchidea wspomniała o tobie… – w ostatniej chwili się opamiętał, by nie wyznać: „… gdyż stanowisz kompletne przeciwieństwo Acalyphy” – … gdyż jesteś bardzo ładna.Nie wiem, ale może mieć to pewien związek z twoim opętaniem.Do kiedy byłaś opętana?– Do teraz.– Mów głośniej, proszę.Nie wszyscy ciebie słyszą.– Do teraz – powiedziała podniesionym głosem Mak.– Do chwili kiedy kazałeś się diabłu wynieść, patere.– Zaczęła drżeć.– Jeśli napawa cię to aż tak wielkim lękiem, nie musisz nam nic więcej mówić.Może chcesz usiąść?– Czułam się jak umarła.Nie dbałam o nic i choć ciałem przebywałam tutaj, duszą znajdowałam się bardzo daleko.Widziałam otaczający mnie świat, lecz oznaczał dla mnie zupełnie coś innego.Nie umiem tego wyjaśnić.Ludzie stali się puści jak nie włożone ubrania; wszyscy z wyjątkiem ciebie.– A ja miałam we włosach swoje najlepsze szpilki – odezwała się Fiołek.– Wyjęłam jedną i położyłam na umywalce.Nie chciałam tego zrobić, lecz zrobiłam.Wtedy w jakiś sposób wyciągnął się do niej przewód odpływowy i pożarł ją.Wydawało mi się to bardzo śmieszne.Była to śliczna szpilka z turkusową główką.Jedwab skinął głową i zwrócił się do Rojnika.– A ty?– Chciałam pofrunąć; i pofrunęłam.Stanęłam na łóżku, skoczyłam i sama nie wiem jak, ale zaczęłam latać po pokoju.Diabeł uderzył mnie, lecz nie czułam bólu.– Czy stało się to ostatniej nocy? Jedna z was została opętana zeszłej nocy.Czy to byłaś ty, Rojniku?Chuda dziewczyna w milczeniu pokiwała głową.– I to ty krzyczałaś? Byłem wtedy w pobliżu, na ulicy Lampy, i usłyszałem czyjś krzyk.– Krzyczała Orlica.To coś wróciło, a ja zaczęłam rzucać różnymi przedmiotami.Latałam w zeszłym miesiącu.Jedwab przez chwilę myślał głęboko.– Dziękuję, Rojniku.Chcę też podziękować Makowi i Fiołkowi.Nigdy jeszcze nie miałem okazji rozmawiać z opętanym.Wszystko, co od was usłyszałem, może okazać się bardzo pomocne.Pleśń odeszła; nie dostrzegał jej w żadnej z twarzy zgromadzonych w teatrze ludzi.Podczas rozmowy na ulicy Słońca Krew oświadczył mu, że to istoty ludzkie potrafią zawładnąć innymi.Może Krew podejrzewa, że diabłem, który nawiedził ten dom, jest jego córka? Jedwab zdecydował nie dać mu czasu do namysłu.– Zaśpiewajmy teraz pieśń, którą wykonamy podczas ceremonii.Proszę wstać i wziąć się za ręce.Wszyscy muszą śpiewać, Krew i Piżmo także.Podejdźcie do sceny i weźcie się za ręce.Większość zebranych nie znała ”Hymnu do każdego boga”, lecz Jedwab nauczył ich refrenu oraz trzech pierwszych wersów.Próba wyszła nad podziw dobrze.Okazało się, że Piżmo, który rzadko się odzywał, ma piękny tenor.– Doskonale! To była próba i za chwilę przystąpimy do ceremonii.Zaczniemy na zewnątrz.Ten pojemnik z farbą i pędzel zostały już pobłogosławione i poświecone.Pięcioro z was, ale tylko spośród mieszkańców tego domu, weźmie udział w odnowieniu gammadionu na drzwiach prowadzących z ulicy Muzyki.Pozostali będą w tym czasie śpiewać.Wśród wybranej piątki powinny znaleźć się trzy kobiety, które doświadczyły opętania.Później trzykrotnie obejdziemy w procesji dom, a następnie znów spotkamy się w tej sali i wówczas ostatecznie wypędzimy diabła.Banda uliczników ze zdumieniem gapiła się i wytykała palcami kobiety, z których wiele wciąż jeszcze było w niekompletnym stroju.Na ulicy Muzyki „Hymn do każdego boga” zabrzmiał dużo wątlej i ciszej, ale ze dwudziestu zgromadzonych gapiów zdjęło czapki, gdy Krew i Okoń z powagą dźwigali w górę każdą z pięciu wybranych kobiet.Prawie całkowicie zatarty gammadion został przywrócony do dawnej świetności.Kiedy postawiono już pod nim podstawową Unię, Jedwab spalił w wielkiej kadzielnicy pędzel i resztkę farby.– Nie złożysz ofiary? – zapytała Orchidea.– Poprzedni egzorcyści tak właśnie zrobili.– Już ją złożyłem, byłyście świadkami – wyjaśnił Jedwab.– Nie każdą ofiarę składa się z żywego zwierzęcia.Gdyby okazało się, że potrzebne są ponowne egzorcyzmy, wtedy złożymy ofiarę ze zwierzęcia, a jego krwią ponownie pomalujemy święty wzór [ Pobierz całość w formacie PDF ]