[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeszcze jeden dzień i po robocie.Poppy uśmiechnęła się.- To dobrze.- A tu co słychać?Spojrzała na konsoletę, na książkę, którą czytała, nim się zamyśliła, i naWiktorię zwiniętą w kłębek na biurku.- Niewiele - odparła, wzruszając ramionami.- Kiedy jedziesz po dziewczynki?- Za godzinę.Uniósł brwi.- A co?Spojrzał znacząco na hol i wejście do sypialni.- Myślałem, że może.- Może co? - Nie zamierzała mu ułatwiać zadania.Nurtowało ją zbytwiele obaw, żeby przejmować się jego wahaniem.Wolała niczego z góry niezakładać.Westchnął.304R S- Myślałem, że może się trochę poprzytulamy.Serce zeszło jej dożołądka.- W piątek nad ranem przytulałeś się przez cztery godziny i od tamtej porycię nie widziałam.To niewiele po tym, co było.- A co było?- Zwietny seks.- Zwietny seks? Powiedziałbym, że to było coś więcej.Powiedziałbym, żeto miłość, bo nie robiłaś tego z żadnym innym facetem, przynajmniej nie tak, jakze mną.Powiedziałem, że cię kocham.Nie chciałaś tego słyszeć.Wyjaśnij mi,dlaczego.- Nie jestem jeszcze gotowa.Jest za wcześnie.Nie znasz mniedostatecznie długo, aby myśleć, że mnie kochasz.- Mamy po osiemnaście lat? - zapytał łagodnie.- Jesteśmy naiwni?Niedoświadczeni?- Wiesz, o czym mówię.- Nie, słowo daję, że nie - odparł wyraznie dotknięty.- Właśnieskończyłem trzydzieści jeden lat.Od dawna szukam tej właściwej kobiety.Myślę, że wiem, na czym mi zależy.I sądzę, że ty też to wiesz, tylko boisz siępo to sięgnąć.- Dlaczego uważasz, że się boję? - spytała, nie potrafiąc sama zdobyć sięna to wyznanie, a jednocześnie ciekawa, czy on myśli o tym samym.- Ponieważ jesteś niepełnosprawna.Bo sądzisz, że to mi przeszkadza, no iboisz się odrzucenia.- Każdy się tego boi.Ty nie?- O nie, nie! Nie rozmawiamy o mnie.Mówimy o tobie.Obawiasz się, żeznuży mnie życie z kimś, kto nie może robić tego wszystkiego, co ja.Więcmoże razem przejrzyjmy tę twoją listę.Tańczyliśmy, prawda?- Tak.- I kąpaliśmy się razem pod prysznicem?305R S- Tak.- A któregoś dnia wsiądziesz też ze mną na śnieżny skuter.Nie mogła tego wykluczyć.Ale dorównywanie mu nie było największymz jej zmartwień.- Nadal nie wiesz o mnie wielu rzeczy.- Rozumiem, że masz na myśli wypadek - powiedział.Cisnął marynarkęna sofę i przysunął krzesło.- Więc opowiedz mi o tym.- Już opowiedziałam.Zachował spokój.- Więc opowiedz mi o tym - powtórzył cierpliwie.Nie chciała.Kiedy mówiła Micahowi, że roztrząsanie niektórych sprawprzynosi zbyt wiele bólu, naprawdę tak myślała.Ponieważ jednak Griffin niezamierzał ustąpić, zaczęła mówić.- Leżałam w szpitalu osiem tygodni.Pierwszy tydzień byłam w śpiączce;dla mnie nie najgorzej, ale rodzice przeżywali tortury.Potem się ocknęłam ipowiedziano mi, co się stało.To było trudne.Griffin ściągnął brwi. To, że nie możesz się poruszać?" usłyszała wwyobrazni jego pytanie.- Wiadomość, że Perry nie żyje - uściśliła na wszelki wypadek.- Już gopochowano i wszyscy usiłowali podnieść mnie na duchu, mówiąc, jakie mamszczęście, że przeżyłam, ale ja potrzebowałam dużo czasu, żeby spojrzeć na to wten sposób.Energicznie zajęto się stawianiem mnie na nogi".Ostatnie kilkatygodni z tych ośmiu spędziłam w centrum rehabilitacyjnym.Naprawdę mamszczęście.Pieniądze nie stanowiły problemu.Rodzice zaadaptowali skrzydłoswego domu, żebym mogła się poruszać, a potem wybudowali mi ten domek.Dobrze, że nie masz ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, bo wtedy musiałbyśsię zginać wpół, używając kuchenki.- Opowiedz mi o wypadku.- Wydaje mi się, że już opowiedziałam.Nadal pozostawał cierpliwy irównie uparty.306R S- Co zapamiętałaś?- Niewiele.- Celowo? Nie chciałaś pamiętać?- A czy to zle? - zapytała w odruchu samoobrony.- To była okropna noc.- Była impreza.Było dużo alkoholu - podpowiadał, chcąc wymusić dalszyciąg.- I był wypadek.Czekał, lecz ona już skończyła.Nie chciała o tym myśleć, a tym bardziejmówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Jeszcze jeden dzień i po robocie.Poppy uśmiechnęła się.- To dobrze.- A tu co słychać?Spojrzała na konsoletę, na książkę, którą czytała, nim się zamyśliła, i naWiktorię zwiniętą w kłębek na biurku.- Niewiele - odparła, wzruszając ramionami.- Kiedy jedziesz po dziewczynki?- Za godzinę.Uniósł brwi.- A co?Spojrzał znacząco na hol i wejście do sypialni.- Myślałem, że może.- Może co? - Nie zamierzała mu ułatwiać zadania.Nurtowało ją zbytwiele obaw, żeby przejmować się jego wahaniem.Wolała niczego z góry niezakładać.Westchnął.304R S- Myślałem, że może się trochę poprzytulamy.Serce zeszło jej dożołądka.- W piątek nad ranem przytulałeś się przez cztery godziny i od tamtej porycię nie widziałam.To niewiele po tym, co było.- A co było?- Zwietny seks.- Zwietny seks? Powiedziałbym, że to było coś więcej.Powiedziałbym, żeto miłość, bo nie robiłaś tego z żadnym innym facetem, przynajmniej nie tak, jakze mną.Powiedziałem, że cię kocham.Nie chciałaś tego słyszeć.Wyjaśnij mi,dlaczego.- Nie jestem jeszcze gotowa.Jest za wcześnie.Nie znasz mniedostatecznie długo, aby myśleć, że mnie kochasz.- Mamy po osiemnaście lat? - zapytał łagodnie.- Jesteśmy naiwni?Niedoświadczeni?- Wiesz, o czym mówię.- Nie, słowo daję, że nie - odparł wyraznie dotknięty.- Właśnieskończyłem trzydzieści jeden lat.Od dawna szukam tej właściwej kobiety.Myślę, że wiem, na czym mi zależy.I sądzę, że ty też to wiesz, tylko boisz siępo to sięgnąć.- Dlaczego uważasz, że się boję? - spytała, nie potrafiąc sama zdobyć sięna to wyznanie, a jednocześnie ciekawa, czy on myśli o tym samym.- Ponieważ jesteś niepełnosprawna.Bo sądzisz, że to mi przeszkadza, no iboisz się odrzucenia.- Każdy się tego boi.Ty nie?- O nie, nie! Nie rozmawiamy o mnie.Mówimy o tobie.Obawiasz się, żeznuży mnie życie z kimś, kto nie może robić tego wszystkiego, co ja.Więcmoże razem przejrzyjmy tę twoją listę.Tańczyliśmy, prawda?- Tak.- I kąpaliśmy się razem pod prysznicem?305R S- Tak.- A któregoś dnia wsiądziesz też ze mną na śnieżny skuter.Nie mogła tego wykluczyć.Ale dorównywanie mu nie było największymz jej zmartwień.- Nadal nie wiesz o mnie wielu rzeczy.- Rozumiem, że masz na myśli wypadek - powiedział.Cisnął marynarkęna sofę i przysunął krzesło.- Więc opowiedz mi o tym.- Już opowiedziałam.Zachował spokój.- Więc opowiedz mi o tym - powtórzył cierpliwie.Nie chciała.Kiedy mówiła Micahowi, że roztrząsanie niektórych sprawprzynosi zbyt wiele bólu, naprawdę tak myślała.Ponieważ jednak Griffin niezamierzał ustąpić, zaczęła mówić.- Leżałam w szpitalu osiem tygodni.Pierwszy tydzień byłam w śpiączce;dla mnie nie najgorzej, ale rodzice przeżywali tortury.Potem się ocknęłam ipowiedziano mi, co się stało.To było trudne.Griffin ściągnął brwi. To, że nie możesz się poruszać?" usłyszała wwyobrazni jego pytanie.- Wiadomość, że Perry nie żyje - uściśliła na wszelki wypadek.- Już gopochowano i wszyscy usiłowali podnieść mnie na duchu, mówiąc, jakie mamszczęście, że przeżyłam, ale ja potrzebowałam dużo czasu, żeby spojrzeć na to wten sposób.Energicznie zajęto się stawianiem mnie na nogi".Ostatnie kilkatygodni z tych ośmiu spędziłam w centrum rehabilitacyjnym.Naprawdę mamszczęście.Pieniądze nie stanowiły problemu.Rodzice zaadaptowali skrzydłoswego domu, żebym mogła się poruszać, a potem wybudowali mi ten domek.Dobrze, że nie masz ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, bo wtedy musiałbyśsię zginać wpół, używając kuchenki.- Opowiedz mi o wypadku.- Wydaje mi się, że już opowiedziałam.Nadal pozostawał cierpliwy irównie uparty.306R S- Co zapamiętałaś?- Niewiele.- Celowo? Nie chciałaś pamiętać?- A czy to zle? - zapytała w odruchu samoobrony.- To była okropna noc.- Była impreza.Było dużo alkoholu - podpowiadał, chcąc wymusić dalszyciąg.- I był wypadek.Czekał, lecz ona już skończyła.Nie chciała o tym myśleć, a tym bardziejmówić [ Pobierz całość w formacie PDF ]