[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.U diabÅ‚a, to wspaniale! MervalmiaÅ‚ sÅ‚uszność, nie co óieÅ„ ma siÄ™ do czynienia z równie godnymi ludzmi.PAN: Zapominasz o koronkowych mankietkach wziÄ™tych przez kawalera w ceniekosztu.KUBUZ: Bo też kawaler nigdy już o nich nie wspomniaÅ‚.PAN: PrzyznajÄ™.A zÅ‚ote puzderko i zegarek zastawione przez imć Mateusza, za nicich nie rachujesz?KUBUZ: Bo nie wiem, jak rachować&PAN: Tymczasem termin pÅ‚atnoÅ›ci nadszedÅ‚.KUBUZ: A fundusze paÅ„skie ani kawalera nie nadeszÅ‚y.PAN: ByÅ‚em zmuszony ukryć siÄ™.Powiadomiono roóinÄ™; jeden z wujów przybyÅ‚ doParyża.WniósÅ‚ do policji skargÄ™ przeciw caÅ‚ej szajce.SkargÄ™ przekazano komisarzowi;komisarz byÅ‚ na żołóie Mervala, którego ochraniaÅ‚.Odpowieóiano, iż wszystko odbyÅ‚osiÄ™ wedle form prawnych i policja nic tu nie może uczynić.Wierzyciel, u którego panMateusz zastawiÅ‚ zÅ‚ote puzderka, zaskarżyÅ‚ go.StawaÅ‚em w procesie.Koszta sÄ…dowe narosÅ‚yde is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 107tak ogromne, iż po sprzedaży zegarka i szkatuÅ‚ek brakÅ‚o jeszcze piÄ™ciuset Êîanków, którychnie byÅ‚o z czego pokryć.Nie uwierzyÅ‚byÅ› temu, czytelniku.A gdybym ci opowieóiaÅ‚ fakt nastÄ™pujÄ…cy: Pewienoberżysta, zmarÅ‚y niedawno w moim sÄ…sieótwie, zostawiÅ‚ dwie biedne i nieletnie sieroty.Komisarz udaje siÄ™ do mieszkania zmarÅ‚ego i kÅ‚aóie pieczÄ™cie.WÅ‚aóe zdejmujÄ… pieczÄ™-cie, spisujÄ… inwentarz, zarząóajÄ… sprzedaż, która daje osiemset do óiewiÄ™ciuset Êîanków.Z tych óiewiÄ™ciuset Êîanków, po Å›ciÄ…gniÄ™ciu kosztów sÄ…dowych, zostaje po dwa soldydla każdej z sierot; wtykajÄ… im w rÄ™kÄ™ te dwa soldy i prowaóą do przytuÅ‚ku.PAN: To oburzajÄ…ce.KUBUZ: I to trwa jeszcze.PAN: WÅ›ród tego umarÅ‚ ojciec.ZapÅ‚aciÅ‚em weksle i wyszedÅ‚em z kryjówki, góie nachwaÅ‚Ä™ kawalera i mojej przyjaciółki muszÄ™ przyznać, iż dość wiernie dotrzymywali mitowarzystwa.KUBUZ: I otoÅ› pan zadurzony jak wprzódy w kawalerze i w piÄ™knej bogdance; onazaÅ› trzyma pana pod surowszÄ… klauzurÄ… niż kiedykolniek.PAN: A czemu, Kubusiu?KUBUZ: Czemu? Temu, iż teraz, gdy jesteÅ› panem swej osoby i óieóicem okrÄ…gÅ‚ejfortunki, trzeba z pana wykroić kompletnego gÅ‚upca, czyli męża.PAN: Na honor, myÅ›lÄ™ iż w istocie taki byÅ‚ ich zamiar; ale nie powiódÅ‚ siÄ™.KUBUZ: MiaÅ‚eÅ› pan wielkie szczęście, albo też wziÄ™li siÄ™ baróo niezrÄ™cznie do rzeczy.PAN: Ale zdaje mi siÄ™, że chrypka zelżaÅ‚a i mówisz o wiele swobodniej.KUBUZ: Tak siÄ™ panu zdaje, ale tak nie jest.PAN: Nie mógÅ‚byÅ› tedy podjąć historii swoich amorów?KUBUZ: Nie.PAN: I jesteÅ› zdania, abym ja dalej snuÅ‚ historiÄ™ moich?KUBUZ: Jestem zdania, aby uczynić pauzÄ™ i zajrzeć do bukÅ‚aczka.PAN: Jak to! przy twoim bólu gardÅ‚a daÅ‚eÅ› napeÅ‚nić bukÅ‚aczek?KUBUZ: Tak, ale, do wszystkich par diabłów, ziółkami; dlatego też nie mam w gÅ‚owieani krzty myÅ›li, jestem doszczÄ™tnie gÅ‚upi; i dopóki w bukÅ‚aczku bÄ™dÄ… jeno ziółka, zostanÄ™gÅ‚upi.PAN: Co ty robisz?KUBUZ: Wylewam ziółka na ziemiÄ™; bojÄ™ siÄ™, aby nam nie przyniosÅ‚y nieszczęścia.PAN: Wariat jesteÅ›.KUBUZ: Wariat czy mÄ™drzec, to pewna, iż nie zostanie w bukÅ‚aku ani Å‚ezka.Podczas gdy KubuÅ› opróżnia bukÅ‚aczek na ziemiÄ™, pan spoglÄ…da na zegarek, otwie-ra tabakierkÄ™ i gotuje siÄ™ ciÄ…gnąć dalej historiÄ™ swoich amorów.A ja, czytelniku, mampokusÄ™ zamknąć mu usta, ukazujÄ…c z dala albo starego wojskowego na koniu, jak z pochy-lonym grzbietem przybliża siÄ™ żwawym truchtem; albo mÅ‚odÄ… wieÅ›niaczkÄ™ w sÅ‚omkowymkapeluszu, w czerwonej kiecce, wÄ™drujÄ…cÄ… pieszo lub na oÅ›le.I czemuż by stary wojsko-wy nie miaÅ‚ być kapitanem Kubusia albo też kolegÄ… kapitana? Ależ on umarÅ‚.Tak myÅ›lisz?& Dlaczego by mÅ‚oda wieÅ›niaczka nie miaÅ‚a być paniÄ… ZuziÄ… albo MaÅ‚gosiÄ…,albo też gospodyniÄ… spod Wielkiego Jelenia, albo matkÄ… JoannÄ…, albo zgoÅ‚a DyziÄ…, jejcórkÄ…? Fabrykant romansów nie zawahaÅ‚by siÄ™; ale ja nie lubiÄ™ romansów, chyba że sÄ…pióra Richardsona.PiszÄ™ historiÄ™; ta historia zajmie was albo nie zajmie: to najmniejsza.Zamiarem moim jest być prawóiwym: speÅ‚niÅ‚em go.Dlatego też nie każę wrócić bra-tu Janowi z Lizbony; gruby przeor, który zbliża siÄ™ ku nam w kabriolecie obok mÅ‚odeji piÄ™knej damy, to nie bęóie Ojciec Hudson. Ale ojciec Hudson umarÅ‚? Tak my-Å›licie? ByliÅ›cie na pogrzebie? Nie. WióieliÅ›cie, jak go przysypywano ziemiÄ…? .Nie. UmarÅ‚ tedy albo żyje, jak mnie siÄ™ spodoba.ZależaÅ‚oby jeno ode mnie zatrzy-mać kabriolet i wypuÅ›cić zeÅ„ wraz z przeorem i jego towarzyszkÄ… caÅ‚Ä… obfitość przygód,de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 108w nastÄ™pstwie których nie dowieóielibyÅ›cie siÄ™ ani dalszego ciÄ…gu amorów Kubusia, aniteż jego pana. Ale ja garóę tymi sposobikami; wióę jedynie jasno, że przy odrobi-nie wyobrazni i stylu nie ma nic Å‚atwiejszego, jak klecić romans.ZostaÅ„my tedy przyprawóie i czekajÄ…c, aż Kubusiowi ból gardÅ‚a przeminie, pozwólmy mówić jego panu.PAN: Jednego ranka kawaler zjawiÅ‚ siÄ™ baróo smutny; byÅ‚o to nazajutrz po dniu, któ-ry spęóiliÅ›my wspólnie na wsi: kawaler, przyjaciółka jego lub też moja, lub być może nasobu, ojciec, matka, ciotki, kuzynki i ja.ZapytaÅ‚, czy nie popeÅ‚niÅ‚em jakiej niezrÄ™cznoÅ›ci,zdolnej oÅ›wiecić roóiców, co do mej intryżki.RzekÅ‚ dalej, iż ojciec i matka zaniepokoje-ni mym nadskakiwaniem zaczÄ™li przypierać córkÄ™ do muru.StojÄ… na tym stanowisku iż,jeżeli mam zamiary uczciwe, nic prostszego, abym je wyjaÅ›niÅ‚: zaszczytem bęóie dla nichprzyjąć mnie na tych warunkach; ale jeÅ›li nie opowiem siÄ™ wyraznie w ciÄ…gu dwóch tygo-dni, proszÄ…, abym zaprzestaÅ‚ odwieóin, które Å›ciÄ…gajÄ… luókÄ… uwagÄ™ i szkodÄ™ przynoszÄ…córce, usuwajÄ…c od niej inne korzystnie partie.KUBUZ: I cóż, panie, czy KubuÅ› ma nosa?PAN: Kawaler dodaÅ‚: Dwa tygodnie! termin dość krótki.Kochasz, jesteÅ› kochany:za dwa tygodnie cóż uczynisz?.OdpowieóiaÅ‚em wrÄ™cz kawalerowi, iż siÄ™ usunÄ™. Usuniesz siÄ™! Nie kochasz zatem? Kocham, i baróo; ale mam roóinÄ™, nazwisko, pozycjÄ™, widoki i nie zgoóę siÄ™nigdy zagrzebać wszystkich tych atutów w kramiku maÅ‚ej mieszczki. I mam im to oÅ›wiadczyć? Jak chcesz.Ale, powiem ci, kawalerze, te nagÅ‚e i delikatne skrupuÅ‚y óiwiÄ… mnie.Pozwalali córce przyjmować podarki; zostawiali nas po dwaóieÅ›cia razy sam na sam;panna ugania po balach, zebraniach, teatrach, spacerach, na wsi i w mieÅ›cie, z pierwszymlepszym, kto jej może ofiarować powóz i konie; roóice Å›piÄ… gÅ‚Ä™bokim snem, podczasgdy u córki goÅ›cie bawiÄ… siÄ™ lub taÅ„czÄ…; sam wysiadujesz tam, ile ci siÄ™ podoba; a mówiÄ…cmięóy nami, kawalerze, skoro ciebie wpuszcza siÄ™ do domu, można Å›miaÅ‚o wpuÅ›cić i kogoinnego.Reputacja panny jest ustalona.Nie chcÄ™ ani wierzyć, ani przeczyć wszystkiemu, copowiadajÄ…, ale przyznasz, że mogliby wczeÅ›niej zdobyć siÄ™ na troskliwość o honor swegoóiecka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.U diabÅ‚a, to wspaniale! MervalmiaÅ‚ sÅ‚uszność, nie co óieÅ„ ma siÄ™ do czynienia z równie godnymi ludzmi.PAN: Zapominasz o koronkowych mankietkach wziÄ™tych przez kawalera w ceniekosztu.KUBUZ: Bo też kawaler nigdy już o nich nie wspomniaÅ‚.PAN: PrzyznajÄ™.A zÅ‚ote puzderko i zegarek zastawione przez imć Mateusza, za nicich nie rachujesz?KUBUZ: Bo nie wiem, jak rachować&PAN: Tymczasem termin pÅ‚atnoÅ›ci nadszedÅ‚.KUBUZ: A fundusze paÅ„skie ani kawalera nie nadeszÅ‚y.PAN: ByÅ‚em zmuszony ukryć siÄ™.Powiadomiono roóinÄ™; jeden z wujów przybyÅ‚ doParyża.WniósÅ‚ do policji skargÄ™ przeciw caÅ‚ej szajce.SkargÄ™ przekazano komisarzowi;komisarz byÅ‚ na żołóie Mervala, którego ochraniaÅ‚.Odpowieóiano, iż wszystko odbyÅ‚osiÄ™ wedle form prawnych i policja nic tu nie może uczynić.Wierzyciel, u którego panMateusz zastawiÅ‚ zÅ‚ote puzderka, zaskarżyÅ‚ go.StawaÅ‚em w procesie.Koszta sÄ…dowe narosÅ‚yde is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 107tak ogromne, iż po sprzedaży zegarka i szkatuÅ‚ek brakÅ‚o jeszcze piÄ™ciuset Êîanków, którychnie byÅ‚o z czego pokryć.Nie uwierzyÅ‚byÅ› temu, czytelniku.A gdybym ci opowieóiaÅ‚ fakt nastÄ™pujÄ…cy: Pewienoberżysta, zmarÅ‚y niedawno w moim sÄ…sieótwie, zostawiÅ‚ dwie biedne i nieletnie sieroty.Komisarz udaje siÄ™ do mieszkania zmarÅ‚ego i kÅ‚aóie pieczÄ™cie.WÅ‚aóe zdejmujÄ… pieczÄ™-cie, spisujÄ… inwentarz, zarząóajÄ… sprzedaż, która daje osiemset do óiewiÄ™ciuset Êîanków.Z tych óiewiÄ™ciuset Êîanków, po Å›ciÄ…gniÄ™ciu kosztów sÄ…dowych, zostaje po dwa soldydla każdej z sierot; wtykajÄ… im w rÄ™kÄ™ te dwa soldy i prowaóą do przytuÅ‚ku.PAN: To oburzajÄ…ce.KUBUZ: I to trwa jeszcze.PAN: WÅ›ród tego umarÅ‚ ojciec.ZapÅ‚aciÅ‚em weksle i wyszedÅ‚em z kryjówki, góie nachwaÅ‚Ä™ kawalera i mojej przyjaciółki muszÄ™ przyznać, iż dość wiernie dotrzymywali mitowarzystwa.KUBUZ: I otoÅ› pan zadurzony jak wprzódy w kawalerze i w piÄ™knej bogdance; onazaÅ› trzyma pana pod surowszÄ… klauzurÄ… niż kiedykolniek.PAN: A czemu, Kubusiu?KUBUZ: Czemu? Temu, iż teraz, gdy jesteÅ› panem swej osoby i óieóicem okrÄ…gÅ‚ejfortunki, trzeba z pana wykroić kompletnego gÅ‚upca, czyli męża.PAN: Na honor, myÅ›lÄ™ iż w istocie taki byÅ‚ ich zamiar; ale nie powiódÅ‚ siÄ™.KUBUZ: MiaÅ‚eÅ› pan wielkie szczęście, albo też wziÄ™li siÄ™ baróo niezrÄ™cznie do rzeczy.PAN: Ale zdaje mi siÄ™, że chrypka zelżaÅ‚a i mówisz o wiele swobodniej.KUBUZ: Tak siÄ™ panu zdaje, ale tak nie jest.PAN: Nie mógÅ‚byÅ› tedy podjąć historii swoich amorów?KUBUZ: Nie.PAN: I jesteÅ› zdania, abym ja dalej snuÅ‚ historiÄ™ moich?KUBUZ: Jestem zdania, aby uczynić pauzÄ™ i zajrzeć do bukÅ‚aczka.PAN: Jak to! przy twoim bólu gardÅ‚a daÅ‚eÅ› napeÅ‚nić bukÅ‚aczek?KUBUZ: Tak, ale, do wszystkich par diabłów, ziółkami; dlatego też nie mam w gÅ‚owieani krzty myÅ›li, jestem doszczÄ™tnie gÅ‚upi; i dopóki w bukÅ‚aczku bÄ™dÄ… jeno ziółka, zostanÄ™gÅ‚upi.PAN: Co ty robisz?KUBUZ: Wylewam ziółka na ziemiÄ™; bojÄ™ siÄ™, aby nam nie przyniosÅ‚y nieszczęścia.PAN: Wariat jesteÅ›.KUBUZ: Wariat czy mÄ™drzec, to pewna, iż nie zostanie w bukÅ‚aku ani Å‚ezka.Podczas gdy KubuÅ› opróżnia bukÅ‚aczek na ziemiÄ™, pan spoglÄ…da na zegarek, otwie-ra tabakierkÄ™ i gotuje siÄ™ ciÄ…gnąć dalej historiÄ™ swoich amorów.A ja, czytelniku, mampokusÄ™ zamknąć mu usta, ukazujÄ…c z dala albo starego wojskowego na koniu, jak z pochy-lonym grzbietem przybliża siÄ™ żwawym truchtem; albo mÅ‚odÄ… wieÅ›niaczkÄ™ w sÅ‚omkowymkapeluszu, w czerwonej kiecce, wÄ™drujÄ…cÄ… pieszo lub na oÅ›le.I czemuż by stary wojsko-wy nie miaÅ‚ być kapitanem Kubusia albo też kolegÄ… kapitana? Ależ on umarÅ‚.Tak myÅ›lisz?& Dlaczego by mÅ‚oda wieÅ›niaczka nie miaÅ‚a być paniÄ… ZuziÄ… albo MaÅ‚gosiÄ…,albo też gospodyniÄ… spod Wielkiego Jelenia, albo matkÄ… JoannÄ…, albo zgoÅ‚a DyziÄ…, jejcórkÄ…? Fabrykant romansów nie zawahaÅ‚by siÄ™; ale ja nie lubiÄ™ romansów, chyba że sÄ…pióra Richardsona.PiszÄ™ historiÄ™; ta historia zajmie was albo nie zajmie: to najmniejsza.Zamiarem moim jest być prawóiwym: speÅ‚niÅ‚em go.Dlatego też nie każę wrócić bra-tu Janowi z Lizbony; gruby przeor, który zbliża siÄ™ ku nam w kabriolecie obok mÅ‚odeji piÄ™knej damy, to nie bęóie Ojciec Hudson. Ale ojciec Hudson umarÅ‚? Tak my-Å›licie? ByliÅ›cie na pogrzebie? Nie. WióieliÅ›cie, jak go przysypywano ziemiÄ…? .Nie. UmarÅ‚ tedy albo żyje, jak mnie siÄ™ spodoba.ZależaÅ‚oby jeno ode mnie zatrzy-mać kabriolet i wypuÅ›cić zeÅ„ wraz z przeorem i jego towarzyszkÄ… caÅ‚Ä… obfitość przygód,de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 108w nastÄ™pstwie których nie dowieóielibyÅ›cie siÄ™ ani dalszego ciÄ…gu amorów Kubusia, aniteż jego pana. Ale ja garóę tymi sposobikami; wióę jedynie jasno, że przy odrobi-nie wyobrazni i stylu nie ma nic Å‚atwiejszego, jak klecić romans.ZostaÅ„my tedy przyprawóie i czekajÄ…c, aż Kubusiowi ból gardÅ‚a przeminie, pozwólmy mówić jego panu.PAN: Jednego ranka kawaler zjawiÅ‚ siÄ™ baróo smutny; byÅ‚o to nazajutrz po dniu, któ-ry spęóiliÅ›my wspólnie na wsi: kawaler, przyjaciółka jego lub też moja, lub być może nasobu, ojciec, matka, ciotki, kuzynki i ja.ZapytaÅ‚, czy nie popeÅ‚niÅ‚em jakiej niezrÄ™cznoÅ›ci,zdolnej oÅ›wiecić roóiców, co do mej intryżki.RzekÅ‚ dalej, iż ojciec i matka zaniepokoje-ni mym nadskakiwaniem zaczÄ™li przypierać córkÄ™ do muru.StojÄ… na tym stanowisku iż,jeżeli mam zamiary uczciwe, nic prostszego, abym je wyjaÅ›niÅ‚: zaszczytem bęóie dla nichprzyjąć mnie na tych warunkach; ale jeÅ›li nie opowiem siÄ™ wyraznie w ciÄ…gu dwóch tygo-dni, proszÄ…, abym zaprzestaÅ‚ odwieóin, które Å›ciÄ…gajÄ… luókÄ… uwagÄ™ i szkodÄ™ przynoszÄ…córce, usuwajÄ…c od niej inne korzystnie partie.KUBUZ: I cóż, panie, czy KubuÅ› ma nosa?PAN: Kawaler dodaÅ‚: Dwa tygodnie! termin dość krótki.Kochasz, jesteÅ› kochany:za dwa tygodnie cóż uczynisz?.OdpowieóiaÅ‚em wrÄ™cz kawalerowi, iż siÄ™ usunÄ™. Usuniesz siÄ™! Nie kochasz zatem? Kocham, i baróo; ale mam roóinÄ™, nazwisko, pozycjÄ™, widoki i nie zgoóę siÄ™nigdy zagrzebać wszystkich tych atutów w kramiku maÅ‚ej mieszczki. I mam im to oÅ›wiadczyć? Jak chcesz.Ale, powiem ci, kawalerze, te nagÅ‚e i delikatne skrupuÅ‚y óiwiÄ… mnie.Pozwalali córce przyjmować podarki; zostawiali nas po dwaóieÅ›cia razy sam na sam;panna ugania po balach, zebraniach, teatrach, spacerach, na wsi i w mieÅ›cie, z pierwszymlepszym, kto jej może ofiarować powóz i konie; roóice Å›piÄ… gÅ‚Ä™bokim snem, podczasgdy u córki goÅ›cie bawiÄ… siÄ™ lub taÅ„czÄ…; sam wysiadujesz tam, ile ci siÄ™ podoba; a mówiÄ…cmięóy nami, kawalerze, skoro ciebie wpuszcza siÄ™ do domu, można Å›miaÅ‚o wpuÅ›cić i kogoinnego.Reputacja panny jest ustalona.Nie chcÄ™ ani wierzyć, ani przeczyć wszystkiemu, copowiadajÄ…, ale przyznasz, że mogliby wczeÅ›niej zdobyć siÄ™ na troskliwość o honor swegoóiecka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]