[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każde z nich reprezentuje jakiÅ› aspekt natury ludzkiej, wiÄ™c gdy naprzykÅ‚ad oddaje siÄ™ cześć bogini Kali, to znaczy, że siÄ™ akceptuje zarów-no ciemne, jak i jasne strony czÅ‚owieczeÅ„stwa.Co, nawiasem mówiÄ…c,uwalnia od kryzysów moralnych, jakie siÄ™ stajÄ… udziaÅ‚em grzeszÄ…cychchrzeÅ›cijan.- I jest bardzo wygodne.- Giles siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- Usprawiedliwiabowiem wszelkie paskudne uczynki.Chociaż, z drugiej strony, w hindu-izmie mamy do czynienia z prawem karmanu - odpÅ‚aty za zÅ‚o, któregosiÄ™ dokonaÅ‚o we wszystkich wcieleniach.- Nic dziwnego, że bogobojni wiktorianie mieli tak niskie mniema-nie o hinduizmie - powiedziaÅ‚a w zamyÅ›leniu Susana.Louis posÅ‚aÅ‚ jej dziwne spojrzenie i Susana - przekonana, że za chwi-lÄ™ znów usÅ‚yszy jedno ze jego filozoficznych kazaÅ„ - poÅ›piesznie siÄ™pożegnaÅ‚a i umknęła na zewnÄ…trz.Tutaj, w jasnym Å›wietle popoÅ‚udnia,odetchnęła gÅ‚Ä™boko i dopiero zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, jak bardzo spiÄ™ta byÅ‚aw Å›wiÄ…tyni.- Przepraszam ciÄ™ - odezwaÅ‚a siÄ™ Miranda.- Ale wszystko podeszÅ‚omi do gardÅ‚a.Może to z powodu tego lunchu.- A może bogini Kali!Miranda siÄ™ wzdrygnęła.- Niewykluczone.Louis zachowywaÅ‚ siÄ™ dość niesamowicie, nie262sÄ…dzisz? Giles jest moim kolegÄ… z Hanovers, Louis wiÄ™c musi być tymjego klientem, który kolekcjonuje posÄ…gi wszystkich hinduistycznychbogów i bogiÅ„.- Czy mieszka w Indiach?- Nie, w Londynie.Susana nie umiaÅ‚a wytÅ‚umaczyć, dlaczego wolaÅ‚aby, aby Louis niemieszkaÅ‚ w Anglii.IstniaÅ‚a niewielka szansa na to, że siÄ™ jeszcze kiedyÅ›spotkajÄ…, a jednak miaÅ‚a przeczucie, że spotkajÄ… siÄ™, i to nie raz.Owoprzekonanie byÅ‚o tak irracjonalne, że zapewne by jÄ… szczerze ubawiÅ‚o,gdyby tylko byÅ‚a mniej zdenerwowana.VIIINazajutrz po wizycie w Å›wiÄ…tyni Kali Miranda obudziÅ‚a siÄ™ na tylewczeÅ›nie, by obejrzeć wschód sÅ‚oÅ„ca nad Gangesem.ZauważyÅ‚a, że jużkilka Å‚odzi z pielgrzymami i turystami unosi siÄ™ na wodach rzeki, a hin-duscy rybacy, którzy pozostali na nabrzeżu, próbujÄ… namówić na prze-jażdżkÄ™ po Gangesie każdego, kto im siÄ™ nawinÄ…Å‚ pod rÄ™kÄ™, bo rybakówbyÅ‚o dużo, dużo wiÄ™cej niż potencjalnych pasażerów.Ten obrazek do-skonale ilustrowaÅ‚, czemu żaden mieszkaniec Zachodu nie mógÅ‚ przejśćtrzech kroków ulicÄ…, by ktoÅ› nie próbowaÅ‚ mu czegoÅ› sprzedać albo wy-żebrać parÄ™ rupii.W tym niemiÅ‚osiernie przeludnionym mieÅ›cie po pro-stu nie byÅ‚o dość pracy dla każdego.MaÅ‚e, piÄ™cio-, szeÅ›cioletnie dzieci zdużymi czajnikami herbaty lub z koszami peÅ‚nymi pomaraÅ„czowychmargerytek czy maÅ‚ych Å›wieczek biegaÅ‚y wzdÅ‚uż bÅ‚otnistego brzegu ibÅ‚agaÅ‚y rybaków, by podpÅ‚ynÄ™li bliżej, w nadziei że zdoÅ‚ajÄ… coÅ› sprzedaćpasażerom Å‚odzi.Miranda siedziaÅ‚a na balkonie owiniÄ™ta szalem i obserwowaÅ‚a życiena nabrzeżu do chwili, aż sÅ‚oÅ„ce caÅ‚Ä… tarczÄ… wzniosÅ‚o siÄ™ nad horyzont ieksplodowaÅ‚o jaskrawoÅ›ciÄ… promieni.ZobaczyÅ‚a niejednÄ… maÅ‚Ä… procesjÄ™pogrzebowÄ…, zmierzajÄ…cÄ… z marami okrytymi czerwono-zÅ‚otÄ… tkaninÄ… kuktórejÅ› z kremacyjnych platform.SpoglÄ…daÅ‚a na pÅ‚onÄ…ce od Å›witu stosy.WidziaÅ‚a, jak rzeka przyjmuje popioÅ‚y i zwÄ™glone szczÄ…tki.Londyn zda-waÅ‚ siÄ™ oddalony o tysiÄ…ce lat Å›wietlnych, byÅ‚ miejscem na innej planecie.Miranda uÅ›miechnęła siÄ™ pod nosem, gdy wyobraziÅ‚a sobie Anglików263schodzÄ…cych przed pracÄ… na brzeg Tamizy, by siÄ™ zanurzyć w jej wodachi oddać medytacji, jak to robili pobożni Hindusi, żyjÄ…cy nad Gangesem.Niektórzy z nich nawet pili wodÄ™ z rzeki, bo pomimo tego, co w niejpÅ‚ywaÅ‚o (odchody, zdechÅ‚e zwierzÄ™ta, ludzkie prochy), wierzyli, że maona oczyszczajÄ…cÄ… moc.W swoim lÄ™ku przed czekajÄ…cymi jÄ… w Benaresie szokujÄ…cymi do-znaniami zmysÅ‚owymi Miranda zapomniaÅ‚a o istotnej kwestii, dotyczÄ…-cej Indii, a przypomniaÅ‚a sobie o niej dopiero wczoraj, gdy wÄ™drowaÅ‚a zSusanÄ… wÄ…skimi uliczkami starego miasta.Otóż za zgieÅ‚kiem i szaleÅ„-stwem, oszaÅ‚amiajÄ…cym bogactwem form i kolorów, mieszaninÄ… prze-dziwnych aromatów, obÅ‚Ä™dnym rytmem ulicy - kryÅ‚a siÄ™ kraina pulsujÄ…cagÅ‚Ä™bokim mistycyzmem wielu kultur.Swoje piÄ™tno wycisnÄ™li na Indiachnajpierw ciemnoskórzy, tajemniczy Drawidowie, potem plemiona z pół-nocy (i mniejsza z tym, czy byli wÅ›ród nich legendarni Ariowie), a wkoÅ„cu muzuÅ‚maÅ„scy najezdzcy - MogoÅ‚owie.Miranda zeszÅ‚a z balkonu, wzięła szybki prysznic i zabraÅ‚a sprzeddrzwi tacÄ™ ze Å›niadaniem, które byÅ‚o próbÄ… odtworzenia kontynentalnegopetit déjeuner - i to caÅ‚kiem udanÄ…, mimo że kawa pachniaÅ‚a cykoriÄ…, acroissanty miaÅ‚y lekko gumowÄ… konsystencjÄ™ cziapatów.Po Å›niadaniuwzięła kolejny zimny tusz, chociaż wiedziaÅ‚a, że ledwo wyjdzie na ze-wnÄ…trz, kurz i wysoka wilgotność od razu wezmÄ… jÄ… we wÅ‚adanie.WÅ‚o-żyÅ‚a dÅ‚ugÄ…, luznÄ… sukienkÄ™, której nie nosiÅ‚a od lat.Sukienka należaÅ‚a doprzeszÅ‚oÅ›ci - podobnie jak wiele innych zwiewnych kobiecych strojów, zktórymi nie umiaÅ‚a siÄ™ rozstać, chociaż rzadko oglÄ…daÅ‚y Å›wiatÅ‚o dzienne.Suknia byÅ‚a różowa w drobne kwiatki i wykoÅ„czona biaÅ‚Ä… koronkÄ….Mia-Å‚a też wÄ…skie rÄ™kawki do Å‚okcia, Miranda nie musiaÅ‚a wiÄ™c brać niczegodo okrycia ramion.Tash uważaÅ‚a to za zbrodniÄ™, że Miranda zazwyczajspinaÅ‚a wÅ‚osy i chodziÅ‚a - jak to ujmowaÅ‚a sÄ…siadka - w menedżerskiejzbroi.Nie zgadzaÅ‚a siÄ™ z tym, że taki sposób ubierania jest konieczny wzawodzie caÅ‚kowicie zdominowanym przez mężczyzn.- Lekceważysz jednÄ… z najważniejszych zasad feminizmu, Mirando.Mamy prawo siÄ™ ubierać i zachowywać jak kobiety, i nadal być trakto-wane jak inteligentne, równoprawne istoty, pamiÄ™tasz?Miranda siÄ™ uÅ›miechnęła, gdy sobie wyobraziÅ‚a, jakÄ… minÄ™ zrobiÅ‚byRoger i inni chÅ‚opcy ze starej szkoÅ‚y , gdyby siÄ™ zjawiÅ‚a na oficjalnymzebraniu w półprzezroczystej kreacji w kolorach tÄ™czy.264W foyer natknęła siÄ™ na Gilesa, który popijaÅ‚ papajowy sok z wyso-kiej szklanki i przeglÄ…daÅ‚ gazetÄ™.- DzieÅ„ dobry, Mirando.Mam nadziejÄ™, że siÄ™ nie obrazisz, gdypowiem, że wyglÄ…dasz dziÅ› bardzo elegancko.- OczywiÅ›cie, że siÄ™ nie obrażę, Giles.SÅ‚owo elegancko jest jaknajbardziej dopuszczalne - w odróżnieniu od Å‚adnie , bo to Å›wiadczyÅ‚o-by o moim braku profesjonalizmu.- Ach tak.Rozumiem.- Mina Gilesa jasno Å›wiadczyÅ‚a, że nic niepojmuje.- Jak twoja pogoÅ„ za posÄ…gami bogów?- FrustrujÄ…ca, niestety, ale tego siÄ™ należaÅ‚o spodziewać.Nadziejajest matkÄ… gÅ‚upców, jak wiadomo, a w Indiach ta prawda nabiera dodat-kowej gÅ‚Ä™bi.Nie bÄ™dÄ™ ci zawracaÅ‚ gÅ‚owy nudnymi szczegółami.A jak twoje poszukiwania?- Bardzo podobnie.MuszÄ™ wyjść i za chwilÄ™ znów poczujÄ™ siÄ™ bez-radna i zagubiona w labiryncie tutejszych ulic.- Jeżeli masz dzisiaj wolny wieczór, może zechciaÅ‚abyÅ› zjeść kola-cjÄ™ ze mnÄ… i Louisem? ProsiÅ‚, żebym ciebie i SusanÄ™ zaprosiÅ‚ w charakte-rze jego goÅ›ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Każde z nich reprezentuje jakiÅ› aspekt natury ludzkiej, wiÄ™c gdy naprzykÅ‚ad oddaje siÄ™ cześć bogini Kali, to znaczy, że siÄ™ akceptuje zarów-no ciemne, jak i jasne strony czÅ‚owieczeÅ„stwa.Co, nawiasem mówiÄ…c,uwalnia od kryzysów moralnych, jakie siÄ™ stajÄ… udziaÅ‚em grzeszÄ…cychchrzeÅ›cijan.- I jest bardzo wygodne.- Giles siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- Usprawiedliwiabowiem wszelkie paskudne uczynki.Chociaż, z drugiej strony, w hindu-izmie mamy do czynienia z prawem karmanu - odpÅ‚aty za zÅ‚o, któregosiÄ™ dokonaÅ‚o we wszystkich wcieleniach.- Nic dziwnego, że bogobojni wiktorianie mieli tak niskie mniema-nie o hinduizmie - powiedziaÅ‚a w zamyÅ›leniu Susana.Louis posÅ‚aÅ‚ jej dziwne spojrzenie i Susana - przekonana, że za chwi-lÄ™ znów usÅ‚yszy jedno ze jego filozoficznych kazaÅ„ - poÅ›piesznie siÄ™pożegnaÅ‚a i umknęła na zewnÄ…trz.Tutaj, w jasnym Å›wietle popoÅ‚udnia,odetchnęła gÅ‚Ä™boko i dopiero zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, jak bardzo spiÄ™ta byÅ‚aw Å›wiÄ…tyni.- Przepraszam ciÄ™ - odezwaÅ‚a siÄ™ Miranda.- Ale wszystko podeszÅ‚omi do gardÅ‚a.Może to z powodu tego lunchu.- A może bogini Kali!Miranda siÄ™ wzdrygnęła.- Niewykluczone.Louis zachowywaÅ‚ siÄ™ dość niesamowicie, nie262sÄ…dzisz? Giles jest moim kolegÄ… z Hanovers, Louis wiÄ™c musi być tymjego klientem, który kolekcjonuje posÄ…gi wszystkich hinduistycznychbogów i bogiÅ„.- Czy mieszka w Indiach?- Nie, w Londynie.Susana nie umiaÅ‚a wytÅ‚umaczyć, dlaczego wolaÅ‚aby, aby Louis niemieszkaÅ‚ w Anglii.IstniaÅ‚a niewielka szansa na to, że siÄ™ jeszcze kiedyÅ›spotkajÄ…, a jednak miaÅ‚a przeczucie, że spotkajÄ… siÄ™, i to nie raz.Owoprzekonanie byÅ‚o tak irracjonalne, że zapewne by jÄ… szczerze ubawiÅ‚o,gdyby tylko byÅ‚a mniej zdenerwowana.VIIINazajutrz po wizycie w Å›wiÄ…tyni Kali Miranda obudziÅ‚a siÄ™ na tylewczeÅ›nie, by obejrzeć wschód sÅ‚oÅ„ca nad Gangesem.ZauważyÅ‚a, że jużkilka Å‚odzi z pielgrzymami i turystami unosi siÄ™ na wodach rzeki, a hin-duscy rybacy, którzy pozostali na nabrzeżu, próbujÄ… namówić na prze-jażdżkÄ™ po Gangesie każdego, kto im siÄ™ nawinÄ…Å‚ pod rÄ™kÄ™, bo rybakówbyÅ‚o dużo, dużo wiÄ™cej niż potencjalnych pasażerów.Ten obrazek do-skonale ilustrowaÅ‚, czemu żaden mieszkaniec Zachodu nie mógÅ‚ przejśćtrzech kroków ulicÄ…, by ktoÅ› nie próbowaÅ‚ mu czegoÅ› sprzedać albo wy-żebrać parÄ™ rupii.W tym niemiÅ‚osiernie przeludnionym mieÅ›cie po pro-stu nie byÅ‚o dość pracy dla każdego.MaÅ‚e, piÄ™cio-, szeÅ›cioletnie dzieci zdużymi czajnikami herbaty lub z koszami peÅ‚nymi pomaraÅ„czowychmargerytek czy maÅ‚ych Å›wieczek biegaÅ‚y wzdÅ‚uż bÅ‚otnistego brzegu ibÅ‚agaÅ‚y rybaków, by podpÅ‚ynÄ™li bliżej, w nadziei że zdoÅ‚ajÄ… coÅ› sprzedaćpasażerom Å‚odzi.Miranda siedziaÅ‚a na balkonie owiniÄ™ta szalem i obserwowaÅ‚a życiena nabrzeżu do chwili, aż sÅ‚oÅ„ce caÅ‚Ä… tarczÄ… wzniosÅ‚o siÄ™ nad horyzont ieksplodowaÅ‚o jaskrawoÅ›ciÄ… promieni.ZobaczyÅ‚a niejednÄ… maÅ‚Ä… procesjÄ™pogrzebowÄ…, zmierzajÄ…cÄ… z marami okrytymi czerwono-zÅ‚otÄ… tkaninÄ… kuktórejÅ› z kremacyjnych platform.SpoglÄ…daÅ‚a na pÅ‚onÄ…ce od Å›witu stosy.WidziaÅ‚a, jak rzeka przyjmuje popioÅ‚y i zwÄ™glone szczÄ…tki.Londyn zda-waÅ‚ siÄ™ oddalony o tysiÄ…ce lat Å›wietlnych, byÅ‚ miejscem na innej planecie.Miranda uÅ›miechnęła siÄ™ pod nosem, gdy wyobraziÅ‚a sobie Anglików263schodzÄ…cych przed pracÄ… na brzeg Tamizy, by siÄ™ zanurzyć w jej wodachi oddać medytacji, jak to robili pobożni Hindusi, żyjÄ…cy nad Gangesem.Niektórzy z nich nawet pili wodÄ™ z rzeki, bo pomimo tego, co w niejpÅ‚ywaÅ‚o (odchody, zdechÅ‚e zwierzÄ™ta, ludzkie prochy), wierzyli, że maona oczyszczajÄ…cÄ… moc.W swoim lÄ™ku przed czekajÄ…cymi jÄ… w Benaresie szokujÄ…cymi do-znaniami zmysÅ‚owymi Miranda zapomniaÅ‚a o istotnej kwestii, dotyczÄ…-cej Indii, a przypomniaÅ‚a sobie o niej dopiero wczoraj, gdy wÄ™drowaÅ‚a zSusanÄ… wÄ…skimi uliczkami starego miasta.Otóż za zgieÅ‚kiem i szaleÅ„-stwem, oszaÅ‚amiajÄ…cym bogactwem form i kolorów, mieszaninÄ… prze-dziwnych aromatów, obÅ‚Ä™dnym rytmem ulicy - kryÅ‚a siÄ™ kraina pulsujÄ…cagÅ‚Ä™bokim mistycyzmem wielu kultur.Swoje piÄ™tno wycisnÄ™li na Indiachnajpierw ciemnoskórzy, tajemniczy Drawidowie, potem plemiona z pół-nocy (i mniejsza z tym, czy byli wÅ›ród nich legendarni Ariowie), a wkoÅ„cu muzuÅ‚maÅ„scy najezdzcy - MogoÅ‚owie.Miranda zeszÅ‚a z balkonu, wzięła szybki prysznic i zabraÅ‚a sprzeddrzwi tacÄ™ ze Å›niadaniem, które byÅ‚o próbÄ… odtworzenia kontynentalnegopetit déjeuner - i to caÅ‚kiem udanÄ…, mimo że kawa pachniaÅ‚a cykoriÄ…, acroissanty miaÅ‚y lekko gumowÄ… konsystencjÄ™ cziapatów.Po Å›niadaniuwzięła kolejny zimny tusz, chociaż wiedziaÅ‚a, że ledwo wyjdzie na ze-wnÄ…trz, kurz i wysoka wilgotność od razu wezmÄ… jÄ… we wÅ‚adanie.WÅ‚o-żyÅ‚a dÅ‚ugÄ…, luznÄ… sukienkÄ™, której nie nosiÅ‚a od lat.Sukienka należaÅ‚a doprzeszÅ‚oÅ›ci - podobnie jak wiele innych zwiewnych kobiecych strojów, zktórymi nie umiaÅ‚a siÄ™ rozstać, chociaż rzadko oglÄ…daÅ‚y Å›wiatÅ‚o dzienne.Suknia byÅ‚a różowa w drobne kwiatki i wykoÅ„czona biaÅ‚Ä… koronkÄ….Mia-Å‚a też wÄ…skie rÄ™kawki do Å‚okcia, Miranda nie musiaÅ‚a wiÄ™c brać niczegodo okrycia ramion.Tash uważaÅ‚a to za zbrodniÄ™, że Miranda zazwyczajspinaÅ‚a wÅ‚osy i chodziÅ‚a - jak to ujmowaÅ‚a sÄ…siadka - w menedżerskiejzbroi.Nie zgadzaÅ‚a siÄ™ z tym, że taki sposób ubierania jest konieczny wzawodzie caÅ‚kowicie zdominowanym przez mężczyzn.- Lekceważysz jednÄ… z najważniejszych zasad feminizmu, Mirando.Mamy prawo siÄ™ ubierać i zachowywać jak kobiety, i nadal być trakto-wane jak inteligentne, równoprawne istoty, pamiÄ™tasz?Miranda siÄ™ uÅ›miechnęła, gdy sobie wyobraziÅ‚a, jakÄ… minÄ™ zrobiÅ‚byRoger i inni chÅ‚opcy ze starej szkoÅ‚y , gdyby siÄ™ zjawiÅ‚a na oficjalnymzebraniu w półprzezroczystej kreacji w kolorach tÄ™czy.264W foyer natknęła siÄ™ na Gilesa, który popijaÅ‚ papajowy sok z wyso-kiej szklanki i przeglÄ…daÅ‚ gazetÄ™.- DzieÅ„ dobry, Mirando.Mam nadziejÄ™, że siÄ™ nie obrazisz, gdypowiem, że wyglÄ…dasz dziÅ› bardzo elegancko.- OczywiÅ›cie, że siÄ™ nie obrażę, Giles.SÅ‚owo elegancko jest jaknajbardziej dopuszczalne - w odróżnieniu od Å‚adnie , bo to Å›wiadczyÅ‚o-by o moim braku profesjonalizmu.- Ach tak.Rozumiem.- Mina Gilesa jasno Å›wiadczyÅ‚a, że nic niepojmuje.- Jak twoja pogoÅ„ za posÄ…gami bogów?- FrustrujÄ…ca, niestety, ale tego siÄ™ należaÅ‚o spodziewać.Nadziejajest matkÄ… gÅ‚upców, jak wiadomo, a w Indiach ta prawda nabiera dodat-kowej gÅ‚Ä™bi.Nie bÄ™dÄ™ ci zawracaÅ‚ gÅ‚owy nudnymi szczegółami.A jak twoje poszukiwania?- Bardzo podobnie.MuszÄ™ wyjść i za chwilÄ™ znów poczujÄ™ siÄ™ bez-radna i zagubiona w labiryncie tutejszych ulic.- Jeżeli masz dzisiaj wolny wieczór, może zechciaÅ‚abyÅ› zjeść kola-cjÄ™ ze mnÄ… i Louisem? ProsiÅ‚, żebym ciebie i SusanÄ™ zaprosiÅ‚ w charakte-rze jego goÅ›ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]