[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taksówką.Jedzmy już.Musisz go ocalić.Błagam!- Dokąd mamy jechać? - spytał, siedząc już na siodełku.- Do Serocka.Wiesz, gdzie jest Serock?- Chyba że wiem.- To jedz szybciej.- Nie mogę szybciej.Widzisz, jakie tu dziury.Chcesz,żebym rozwalił motor.Jak wyjedziemy na szosę, to dodamgazu.Mocniej przytuliła się do jego pleców i zaczęła płakać.- Jeżeli on go zabije, to nie ma dla mnie życia.To koniec.Ja go kocham.Szybciej! Piotr! Szybciej!Chciał pytać, dowiedzieć się, co to wszystko znaczy, ale niemógł odwrócić się od kierownicy, oderwać oczu od drogi.Poświata księżycowa rzucała zdradliwe cienie.Wreszcie wypadli na szosę.Piotr dodał gazu.- Prędzej! Prędzej! - krzyczała Ada.- Nie mogę prędzej - odkrzyknął.- To nie jest wyścigowamaszyna.W milczeniu zajechali do Serocka.Ada powiedziała,którędy ma jechać.Piotr nie znał tego motelu.Nocny portierspojrzał na nich niechętnie.- Nie ma miejsc - powiedział.- Wszystko zajęte.Adapotrząsnęła głową.- Nam nie chodzi o pokój.My do pana Ternera.- Pan Terner wyszedł.- Sam?- Nie, z drugim.Pan Terner był taki pijany, że tamtenmusiał go podtrzymywać.O mało nie upadł.Bałem się, że mizarzyga cały hol.Ale jak ktoś płaci twardą walutą, to możesobie i rzygnąć.Peweksowski gość.- Jak wyglądał ten drugi?- Wysoki, postawny, z czarną brodą.Zdaje mi się, że miałokulary.- Dawno wyszli?- Nie tak dawno.Z pół godziny temu.Może trochę więcej.Państwo tu nie mają co stać.Może pan Terner nie wróci i dorana.- Ależ ja tu mieszkam! - oburzyła się Ada.Portier przyjrzałsię jej uważnie.- Faktycznie pani tu mieszka z panem Ternerem.Paniąwpuszczę, ale tego faceta to nie.Ada pociągnęła Piotra za rękę.- Chodz.- Dokąd? - spytał.- Musimy ich znalezć.Musimy ich znalezć.Może Haroldjeszcze żyje.Na pewno ten łajdak dał mu jakiś narkotyk.Harold nigdy się nie upija.Przyprawił sobie brodę, włożyłokulary.No ruszże się.Musimy ich.- Może mi wreszcie wytłumaczysz, co tu się właściwiedzieje.Dlaczego twój ojczym miałby zabić tego.-zdenerwował się Piotr.Szarpnęła go energicznie. - Nie czas teraz na tłumaczenia.Musimy ratować Harolda.Musimy ich znalezć.Wzruszył ramionami.- Jak ty sobie to właściwie wyobrażasz? Gdzie ja, po nocy,mam szukać jakiegoś Harolda?Jeżeli był w takim stanie, tonie mogli daleko odejść.- To prawda - przyznał.- Nie mogli daleko odejść.Ano,spróbujemy ich poszukać.Jeżeli ten z brodą nie przyjechał tuwozem i nie wywiózł go gdzieś.To także możliwe.- Oczywiście, że przyjechał wozem.Przecież na piechotę tuz Warszawy nie przyszedł.- Ale jeżeli przyjechał tu, żeby zabić tego Harolda, todaleko go nie zawoził.Jakbym ja chciał kogoś ciuknąć, totylko nad zalew.Idealne miejsce.- To szukajmy nad zalewem.Ratuj go, Piotr! Ratuj go!Wsiedli na motor.- Prędzej! Prędzej! - niecierpliwiła się Ada.Szukali wielegodzin.Piotr nie był zachwycony tym zajęciem, ale nie mógłprzecież zostawić dziewczyny samej.Zaczęło świtać.Straciłjuż całkowicie nadzieję, że coś wyniknie z tych poszukiwań,kiedy Ada nagle krzyknęła.- Patrz!Leżał twarzą do ziemi.Na jasnej marynarce plamazakrzepłej krwi.- Aotr! Zastrzelił go!Piotr pochyli się i potrząsnął głową.- Nie.To nóż - dotknął trupa.- Już zimny.Podniósł się iwziął Adę za rękę.Odepchnęła go energicznie.Nie płakała.Spokojnym rzeczowym głosem spytała:- Czy u was jest kara śmierci?Kozielski wspomagany przez porucznika Bielaka zabrał sięenergicznie do roboty wraz z całą ekipą śledcza -dochodzeniową.Zabezpieczono odlewami gipsowymi śladystóp i ślady bieżników znalezionych w pobliżuzamordowanego, przeszukano dokładnie teren i oczywiścielekarz dokonał wstępnej obdukcji zwłok.Nie ulegałowątpliwości, że Harold Terner został pchnięty wąskim, długim nożem, który uszkodził prawą komorę serca.Kozielski podziękował lekarzowi i polecił fachowcom oddaktyloskopii zdjąć bardzo dokładnie odciski liniipapilarnych z obu rąk denata.- To on go zabił! To on go zamordował! - powtarzała Ada.-Będzie wisiał.Powiem, powiem wszystko.- Przestań - próbował uspokoić ją Piotr.Bez skutku.Wreszcie Kozielski stracił cierpliwość.Dotknął ramieniaBielaka.- Odwiez tych dwoje do komendy.Nie są tu potrzebni.Mimo bardzo starannego przeszukiwania terenu, narzędziazbrodni nie znaleziono.Znaleziono natomiast portfel zpieniędzmi, ale bez żadnych dokumentów.Nawet biletuwizytowego nie było pomiędzy dolarowymi banknotami.Kozielski raz jeszcze z pedantyczną dokładnościąprzeszukał wokół wszystkie zarośla, a następnie poleciłzabrać zwłoki.Halpert był zupełnie spokojny, nawet bardzo spokojny.- Nie rozumiem, w jakim celu pan mnie tutaj zaprosił.- Pańska pasierbica oskarża pana o zamordowanieniejakiego Harolda Ternera.Halpert zdumiał się, podnosząc brwi do góry.- Moja pasierbica? To jakieś nieporozumienie.Przecieżwszyscy wiemy, że moja pasierbica została zamordowana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl