[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powietrze jednak było czyste i spokoj-ne, jego wysiłki pozostawały więc daremne.Gdy tylko Cyceromnie zobaczył, natychmiast dłońmi w rękawicach wziął odemnie tabliczki i zaczął szybko je przerzucać.Drewniane ramkina zawiasach stukały o siebie raz po raz, gdy chłonął treść ko-lejnych stron. To jest ten projekt popularów? zapytał Celer, który od-wrócił się, zaciekawiony hałasem. Tak odparł Cycero, pospiesznie ogarniając wzrokiem pi-smo. Nie mogli przedstawić propozycji, która by bardziej po-dzieliła republikę. Będziesz musiał odnieść się do niej, panie, w swojej mo-wie inauguracyjnej? zapytałem. Oczywiście, że tak.Po co mieliby ogłaszać ją akurat te-raz? Niewątpliwie dobrze wybrali moment potwierdził Celer. Nowy konsul.Pierwszy dzień na urzędzie.Bez żadnej prakty-ki wojskowej.Bez potężnej rodziny, która by za nim stała.Pod-dają cię ciężkiej próbie, Cyceronie.Nagle z ulicy dobiegł krzyk.Spojrzałem na dół.Zbierał sięjuż tłum, żeby odprowadzić Cycerona do senatu.Po drugiejstronie doliny na niebie rysowały się wyraznie kapitolińskieświątynie. Czy to był piorun? zapytał Celer najbliżej stojącego do-zorcę kurcząt. Na Jowisza, mam nadzieję, że tak.Jaja mi jużodmarzają.51 Jeśli widziałeś piorun, augurze odparł ten to znaczy, żepiorun był. Skoro tak, to był piorun, i to po lewej stronie.Zapisz to,chłopcze.Gratulacje, Cyceronie.pomyślny znak.No to idzie-my.Ale Cycero jakby go w ogóle nie słyszał.Siedział bez ruchuna krześle i patrzył przed siebie.Celer przeszedł i położył mudłoń na ramieniu. Mój kuzyn, Kwintus Metellus, przesyła ci wyrazy szacun-ku i przypomina delikatnie, że wciąż czeka za miastem, aby od-być triumf, który obiecałeś mu w zamian za poparcie.Podobniejak Licyniusz Lukullus, jeśli o to chodzi.Nie zapominaj, że ma-ją setki weteranów do dyspozycji.Jeśli dojdzie do wojny do-mowej.a może dojść.to tylko oni są w stanie przywrócić po-rządek. Dziękuję ci, Celerze.Sprowadzenie do Rzymu wojska.toz pewnością dobry sposób, żeby uniknąć wojny domowej.Miała to być sarkastyczna uwaga, ale Celer był tak odpornyna sarkazm jak zbroja na strzały zabawki, i z godnością opuściłdach domu Cycerona.Zapytałem mojego pana, czy mogę cośdla niego zrobić. Tak odparł ponuro przygotować mi nowe przemówie-nie.Zostaw mnie samego na jakiś czas.Zrobiłem, jak mi kazał, i poszedłem na dół, starając się niemyśleć o czekającym go zadaniu: miał wygłosić improwizowa-ną mowę do sześciuset senatorów na temat skomplikowanegoprojektu ustawy, z którym dopiero co się zapoznał, i to mającświadomość, że cokolwiek powie, rozwścieczy albo jedną frak-cję, albo drugą.Na samą myśl robiło mi się niedobrze.Dom szybko zapełniał się ludzmi, nie tylko klientami Cyce-rona, ale i sympatykami, którzy przychodzili z ulicy.Cycerozalecił, aby nie szczędzić wydatków na inaugurację, i gdy52Terencja zaczynała skarżyć się na koszty, zawsze odpowiadał zuśmiechem: Macedonia zapłaci.Tak więc każdy, kto przychodził, dostawał po przybyciu pre-zent w postaci fig i miodu.Attyk, który stał na czele ekwitów,przyprowadził sporą grupę wywodzących się z tego stanu zwo-lenników Cycerona; ci, wraz z najbliższymi kolegami mojegopana z senatu, pod przewodnictwem Kwintusa, zostali poczę-stowani w tablinum grzanym winem.Nie było wśród nich Ser-wiusza.Zdążyłem powiedzieć i Attykowi, i Kwintusowi, że zło-żono wniosek ustawy i że jest zle.Tymczasem poczęstunkiem raczyli się także wynajęci fletni-ści, podobnie jak grający na bębenkach i tancerze, przedstawi-ciele okręgów i tribus, no i oczywiście urzędnicy, związani zestanowiskiem konsula: skrybowie, wozni, kopiści i heroldzi zeskarbca, a także dwunastu liktorów przydzielonych przez senatkonsulowi dla ochrony.Na scenie brakowało tylko pierwszegoaktora i w miarę upływu czasu coraz trudniej mi było wytłuma-czyć jego nieobecność, bo wszyscy już słyszeli o projekcie ichcieli wiedzieć, co Cycero zamierza powiedzieć o nim w swo-jej mowie.Mogłem tylko odpowiadać, że wciąż bada wróżby iniebawem się pojawi.Terencja, przystrojona w nowe klejnoty,syknęła do mnie, żebym opanował sytuację, zanim dom całkiemopustoszeje, wpadłem więc na pomysł, żeby wysłać dwóch nie-wolników na dach po krzesło kurulne; mieli oni powiedzieć Cy-ceronowi, że symbol jego władzy jest już potrzebny na dole,gdyż niebawem zostanie poniesiony na czele procesji co byłopodstępem, ale nie do końca kłamliwym.Sztuczka spełniła swoje zadaniem i niebawem zjawił się samCycero, na szczęście już bez futrzanej czapy.Gęsty tłum powitałjego przybycie głośnymi okrzykami, które w dużej części byłyefektem wesołości wywołanej grzanym winem.Cycero oddał mitabliczki woskowe, na których spisaliśmy treść projektu.53 Wez je z sobą szepnął do mnie.Potem usadowił się na krześle, pomachał tłumowi serdeczniei poprosił wszystkich zebranych, którzy zawiadywali skarbem,żeby podnieśli ręce.Uczyniło to ze dwudziestu kilku; zdumie-wające, jak się teraz zdaje, że zaledwie tyle osób administrowałowtedy imperium rzymskim. Witajcie wszyscy! powiedział, kładąc mi rękę na ramie-niu. Oto Tiron, mój główny osobisty sekretarz od czasu, gdyzostałem senatorem.Proszę traktować jego polecenia jak moje,a wszelkie sprawy, które chcecie omówić ze mną, możecie rów-nież powierzać jemu.Od ustnych wolę raporty pisemne.Wstajęwcześnie i pracuję do pózna.Nie będę tolerował łapówek anijakichkolwiek form przekupstwa, podobnie jak intryg i plotek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Powietrze jednak było czyste i spokoj-ne, jego wysiłki pozostawały więc daremne.Gdy tylko Cyceromnie zobaczył, natychmiast dłońmi w rękawicach wziął odemnie tabliczki i zaczął szybko je przerzucać.Drewniane ramkina zawiasach stukały o siebie raz po raz, gdy chłonął treść ko-lejnych stron. To jest ten projekt popularów? zapytał Celer, który od-wrócił się, zaciekawiony hałasem. Tak odparł Cycero, pospiesznie ogarniając wzrokiem pi-smo. Nie mogli przedstawić propozycji, która by bardziej po-dzieliła republikę. Będziesz musiał odnieść się do niej, panie, w swojej mo-wie inauguracyjnej? zapytałem. Oczywiście, że tak.Po co mieliby ogłaszać ją akurat te-raz? Niewątpliwie dobrze wybrali moment potwierdził Celer. Nowy konsul.Pierwszy dzień na urzędzie.Bez żadnej prakty-ki wojskowej.Bez potężnej rodziny, która by za nim stała.Pod-dają cię ciężkiej próbie, Cyceronie.Nagle z ulicy dobiegł krzyk.Spojrzałem na dół.Zbierał sięjuż tłum, żeby odprowadzić Cycerona do senatu.Po drugiejstronie doliny na niebie rysowały się wyraznie kapitolińskieświątynie. Czy to był piorun? zapytał Celer najbliżej stojącego do-zorcę kurcząt. Na Jowisza, mam nadzieję, że tak.Jaja mi jużodmarzają.51 Jeśli widziałeś piorun, augurze odparł ten to znaczy, żepiorun był. Skoro tak, to był piorun, i to po lewej stronie.Zapisz to,chłopcze.Gratulacje, Cyceronie.pomyślny znak.No to idzie-my.Ale Cycero jakby go w ogóle nie słyszał.Siedział bez ruchuna krześle i patrzył przed siebie.Celer przeszedł i położył mudłoń na ramieniu. Mój kuzyn, Kwintus Metellus, przesyła ci wyrazy szacun-ku i przypomina delikatnie, że wciąż czeka za miastem, aby od-być triumf, który obiecałeś mu w zamian za poparcie.Podobniejak Licyniusz Lukullus, jeśli o to chodzi.Nie zapominaj, że ma-ją setki weteranów do dyspozycji.Jeśli dojdzie do wojny do-mowej.a może dojść.to tylko oni są w stanie przywrócić po-rządek. Dziękuję ci, Celerze.Sprowadzenie do Rzymu wojska.toz pewnością dobry sposób, żeby uniknąć wojny domowej.Miała to być sarkastyczna uwaga, ale Celer był tak odpornyna sarkazm jak zbroja na strzały zabawki, i z godnością opuściłdach domu Cycerona.Zapytałem mojego pana, czy mogę cośdla niego zrobić. Tak odparł ponuro przygotować mi nowe przemówie-nie.Zostaw mnie samego na jakiś czas.Zrobiłem, jak mi kazał, i poszedłem na dół, starając się niemyśleć o czekającym go zadaniu: miał wygłosić improwizowa-ną mowę do sześciuset senatorów na temat skomplikowanegoprojektu ustawy, z którym dopiero co się zapoznał, i to mającświadomość, że cokolwiek powie, rozwścieczy albo jedną frak-cję, albo drugą.Na samą myśl robiło mi się niedobrze.Dom szybko zapełniał się ludzmi, nie tylko klientami Cyce-rona, ale i sympatykami, którzy przychodzili z ulicy.Cycerozalecił, aby nie szczędzić wydatków na inaugurację, i gdy52Terencja zaczynała skarżyć się na koszty, zawsze odpowiadał zuśmiechem: Macedonia zapłaci.Tak więc każdy, kto przychodził, dostawał po przybyciu pre-zent w postaci fig i miodu.Attyk, który stał na czele ekwitów,przyprowadził sporą grupę wywodzących się z tego stanu zwo-lenników Cycerona; ci, wraz z najbliższymi kolegami mojegopana z senatu, pod przewodnictwem Kwintusa, zostali poczę-stowani w tablinum grzanym winem.Nie było wśród nich Ser-wiusza.Zdążyłem powiedzieć i Attykowi, i Kwintusowi, że zło-żono wniosek ustawy i że jest zle.Tymczasem poczęstunkiem raczyli się także wynajęci fletni-ści, podobnie jak grający na bębenkach i tancerze, przedstawi-ciele okręgów i tribus, no i oczywiście urzędnicy, związani zestanowiskiem konsula: skrybowie, wozni, kopiści i heroldzi zeskarbca, a także dwunastu liktorów przydzielonych przez senatkonsulowi dla ochrony.Na scenie brakowało tylko pierwszegoaktora i w miarę upływu czasu coraz trudniej mi było wytłuma-czyć jego nieobecność, bo wszyscy już słyszeli o projekcie ichcieli wiedzieć, co Cycero zamierza powiedzieć o nim w swo-jej mowie.Mogłem tylko odpowiadać, że wciąż bada wróżby iniebawem się pojawi.Terencja, przystrojona w nowe klejnoty,syknęła do mnie, żebym opanował sytuację, zanim dom całkiemopustoszeje, wpadłem więc na pomysł, żeby wysłać dwóch nie-wolników na dach po krzesło kurulne; mieli oni powiedzieć Cy-ceronowi, że symbol jego władzy jest już potrzebny na dole,gdyż niebawem zostanie poniesiony na czele procesji co byłopodstępem, ale nie do końca kłamliwym.Sztuczka spełniła swoje zadaniem i niebawem zjawił się samCycero, na szczęście już bez futrzanej czapy.Gęsty tłum powitałjego przybycie głośnymi okrzykami, które w dużej części byłyefektem wesołości wywołanej grzanym winem.Cycero oddał mitabliczki woskowe, na których spisaliśmy treść projektu.53 Wez je z sobą szepnął do mnie.Potem usadowił się na krześle, pomachał tłumowi serdeczniei poprosił wszystkich zebranych, którzy zawiadywali skarbem,żeby podnieśli ręce.Uczyniło to ze dwudziestu kilku; zdumie-wające, jak się teraz zdaje, że zaledwie tyle osób administrowałowtedy imperium rzymskim. Witajcie wszyscy! powiedział, kładąc mi rękę na ramie-niu. Oto Tiron, mój główny osobisty sekretarz od czasu, gdyzostałem senatorem.Proszę traktować jego polecenia jak moje,a wszelkie sprawy, które chcecie omówić ze mną, możecie rów-nież powierzać jemu.Od ustnych wolę raporty pisemne.Wstajęwcześnie i pracuję do pózna.Nie będę tolerował łapówek anijakichkolwiek form przekupstwa, podobnie jak intryg i plotek [ Pobierz całość w formacie PDF ]