[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Willi i Schmidt pospiesznie poszli w jego ślady.Uniósł kie-liszek.- Za Wielki Plan - powiedział uroczyście.- Sieg Heil!- Sieg Heil!Wypili.Krueger przyjrzał się kieliszkowi, a potem przeniósł spoj-rzenie na swoje bawarskie cywilne ubranie, na krótkie spodnie, zie-loną koszulę uszytą z prostego materiału, szarą kurtkę z rzezbionymikościanymi guzikami.Znów uniósł kieliszek.Był niemal pusty.Wy-prostował się i rzekł cicho:- Es lebe Werwolf.Część II28 kwietnia 1945WeidenGodzina 9.57Białe prześcieradła oznaczające kapitulację zwisały z okien nieru-chomo i posępnie, znacząc stare kolorowe budynki niewielkiego ba-warskiego miasteczka Weiden symbolami uległości.Przywitały ame-rykańskich żołnierzy wkraczających do miasteczka tydzień wcześnieji wciąż jeszcze wisiały, stanowiąc zabezpieczenie przed wojennąprzemocą.Erik i Don wysiedli z dżipa i skierowali się ku miejscowemu wię-zieniu.Jako jeden z niewielu niezbyt zniszczonych i większych bu-dynków Weiden, służyło za kwaterę Korpusowi Kontrwywiadu.Erik spojrzał w głąb ulicy.Nie mógł się nadziwić, jak szybkomieszkańcy małych niemieckich miasteczek godzili się z końcemdawnego świata.Obywatele Weiden już krzątali się wokół swoichspraw, całkowicie ignorując świeże wojenne blizny szpecące więk-szość domów.Na ścianach wielu starych zabudowań widniały, nie-starannie wymalowane i pokryte szczerbami od odłamków, wszech-obecne swastyki i hitlerowskie slogany propagandowe.SIEG ODERSIBIRIEN - Zwycięstwo albo Syberia ; EIN VOLK EIN REICH EINFHRER - Jeden naród, jeden kraj, jeden przywódca ; HITLERBRINGT BROT, STALIN DEN TOD - Hitler daje chleb, Stalin siejeśmierć.Były również inne, bardziej przyziemne obwieszczenia: WIRSIND IM KELLER - Jesteśmy w suterenie - wypisane na jedynejocalałej ścianie zrujnowanego bombami budynku.Albo zwięzła in-formacja: ABGEREIST - Wyjechaliśmy - na ruinach sklepu.Samo więzienie, solidna kamienna konstrukcja, niemal uniknęłozniszczeń.Jedynie ościeżnica głównych drzwi oraz sąsiedni fragmentmuru ucierpiały od odłamków pocisku, który eksplodował na ulicy.Starszawy Niemiec-cywil w poplamionej skórzanej czapce naprawiałzniszczenia, starannie odrywając ze ściany wypisany ręcznie szyldmający posłużyć do częściowego zasłonięcia otworu.Szyld głosił:POKOJE Z RCZNIKAMI.Gdy Erik i Don mijali Niemca, ten zdjął czapkę.Amerykanie nieodwzajemnili pozdrowienia, nie zauważyli też błysku nienawiści w97oczach spoglądającego za nimi mężczyzny.W korytarzu panował tłok.Niemieccy cywile i żołnierze, mężczyz-ni i kobiety, młodzi i starzy - wszyscy spięci i przestraszeni.W odda-lonym końcu znudzony żandarm pilnował drzwi.Na najbliższej ścia-nie umieszczono błękitno-pomarańczowy emblemat przypominającyśmigi wiatraka, opatrzony literami CIC.Pod nim biegł napis: SE-LEKCJA I PRZESAUCHANIA.Erik i Don pchnęli drzwi i weszli dośrodka.-.i wasza cała jednostka została rozwiązana ponad tydzień te-mu?Zadane ostrym, nieufnym tonem pytanie było skierowane doniemieckiego żołnierza, stojącego na baczność przed dużym biur-kiem zarzuconym papierami i książkami.Dwóch agentów kontrwy-wiadu siedzących naprzeciw przesłuchiwanego patrzyło na niegojadowicie.Niemiec skurczył się w sobie, twarz aż poszarzała mu znapięcia.- Ja! T.tak jest! - wyjąkał.Przesłuchujący utkwił w nim złowrogie spojrzenie.- Jak zatem wytłumaczycie fakt, iż nikt więcej z waszej jednostkinie pojawił się u nas? Tylko wy! - rzucił.- Dlaczego właśnie wy? - zapytał ostro drugi agent.- Co kombinujecie? - warknął pierwszy.Niemiec był skołowany, zupełnie stracił głowę.Patrzył błagalnieto na jednego prześladowcę, to na drugiego.- N.nie wiem.Nie rozumiem.Powinni też tu być.Herr Haupt-mann, to prawda! Mówię prawdę!Erik i Don przystanęli w drzwiach.Erik wiedział, że to ulubionastrategia Hackera.%7łołnierz był prawdopodobnie w porządku.Jegozmieszanie na wiadomość, iż tylko on z całego rozpuszczonego od-działu zgłosił się do władz okupacyjnych, było z pewnością szczere iwiarygodne.Gdyby przedstawił rozsądne, logiczne wytłumaczenietego faktu, stanowiłoby to powód do podejrzeń i podstawę dowszczęcia dokładniejszego śledztwa.Erik rozejrzał się po pokoju.Pomyślał smętnie o godzinach, jakietu spędził, i o kolejnych, które go czekały.Pokój był posępny i zimny.Przez połamany parapet biegły przewo-dy połączone z dwoma telefonami polowymi stojącymi na biurku.98Na tylnej ścianie rozpięto dużą mapę okolicy, na której brakowałojakichkolwiek oznaczeń.W kącie sterczała niewielka pękata koza ;poczerniała rura piecyka znikała w okolonym kożuchem sadzy otwo-rze w murze.Piecyk był wygaszony.Na brudnej ścianie widać byłosporą, wyraznie jaśniejszą prostokątną płaszczyznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Willi i Schmidt pospiesznie poszli w jego ślady.Uniósł kie-liszek.- Za Wielki Plan - powiedział uroczyście.- Sieg Heil!- Sieg Heil!Wypili.Krueger przyjrzał się kieliszkowi, a potem przeniósł spoj-rzenie na swoje bawarskie cywilne ubranie, na krótkie spodnie, zie-loną koszulę uszytą z prostego materiału, szarą kurtkę z rzezbionymikościanymi guzikami.Znów uniósł kieliszek.Był niemal pusty.Wy-prostował się i rzekł cicho:- Es lebe Werwolf.Część II28 kwietnia 1945WeidenGodzina 9.57Białe prześcieradła oznaczające kapitulację zwisały z okien nieru-chomo i posępnie, znacząc stare kolorowe budynki niewielkiego ba-warskiego miasteczka Weiden symbolami uległości.Przywitały ame-rykańskich żołnierzy wkraczających do miasteczka tydzień wcześnieji wciąż jeszcze wisiały, stanowiąc zabezpieczenie przed wojennąprzemocą.Erik i Don wysiedli z dżipa i skierowali się ku miejscowemu wię-zieniu.Jako jeden z niewielu niezbyt zniszczonych i większych bu-dynków Weiden, służyło za kwaterę Korpusowi Kontrwywiadu.Erik spojrzał w głąb ulicy.Nie mógł się nadziwić, jak szybkomieszkańcy małych niemieckich miasteczek godzili się z końcemdawnego świata.Obywatele Weiden już krzątali się wokół swoichspraw, całkowicie ignorując świeże wojenne blizny szpecące więk-szość domów.Na ścianach wielu starych zabudowań widniały, nie-starannie wymalowane i pokryte szczerbami od odłamków, wszech-obecne swastyki i hitlerowskie slogany propagandowe.SIEG ODERSIBIRIEN - Zwycięstwo albo Syberia ; EIN VOLK EIN REICH EINFHRER - Jeden naród, jeden kraj, jeden przywódca ; HITLERBRINGT BROT, STALIN DEN TOD - Hitler daje chleb, Stalin siejeśmierć.Były również inne, bardziej przyziemne obwieszczenia: WIRSIND IM KELLER - Jesteśmy w suterenie - wypisane na jedynejocalałej ścianie zrujnowanego bombami budynku.Albo zwięzła in-formacja: ABGEREIST - Wyjechaliśmy - na ruinach sklepu.Samo więzienie, solidna kamienna konstrukcja, niemal uniknęłozniszczeń.Jedynie ościeżnica głównych drzwi oraz sąsiedni fragmentmuru ucierpiały od odłamków pocisku, który eksplodował na ulicy.Starszawy Niemiec-cywil w poplamionej skórzanej czapce naprawiałzniszczenia, starannie odrywając ze ściany wypisany ręcznie szyldmający posłużyć do częściowego zasłonięcia otworu.Szyld głosił:POKOJE Z RCZNIKAMI.Gdy Erik i Don mijali Niemca, ten zdjął czapkę.Amerykanie nieodwzajemnili pozdrowienia, nie zauważyli też błysku nienawiści w97oczach spoglądającego za nimi mężczyzny.W korytarzu panował tłok.Niemieccy cywile i żołnierze, mężczyz-ni i kobiety, młodzi i starzy - wszyscy spięci i przestraszeni.W odda-lonym końcu znudzony żandarm pilnował drzwi.Na najbliższej ścia-nie umieszczono błękitno-pomarańczowy emblemat przypominającyśmigi wiatraka, opatrzony literami CIC.Pod nim biegł napis: SE-LEKCJA I PRZESAUCHANIA.Erik i Don pchnęli drzwi i weszli dośrodka.-.i wasza cała jednostka została rozwiązana ponad tydzień te-mu?Zadane ostrym, nieufnym tonem pytanie było skierowane doniemieckiego żołnierza, stojącego na baczność przed dużym biur-kiem zarzuconym papierami i książkami.Dwóch agentów kontrwy-wiadu siedzących naprzeciw przesłuchiwanego patrzyło na niegojadowicie.Niemiec skurczył się w sobie, twarz aż poszarzała mu znapięcia.- Ja! T.tak jest! - wyjąkał.Przesłuchujący utkwił w nim złowrogie spojrzenie.- Jak zatem wytłumaczycie fakt, iż nikt więcej z waszej jednostkinie pojawił się u nas? Tylko wy! - rzucił.- Dlaczego właśnie wy? - zapytał ostro drugi agent.- Co kombinujecie? - warknął pierwszy.Niemiec był skołowany, zupełnie stracił głowę.Patrzył błagalnieto na jednego prześladowcę, to na drugiego.- N.nie wiem.Nie rozumiem.Powinni też tu być.Herr Haupt-mann, to prawda! Mówię prawdę!Erik i Don przystanęli w drzwiach.Erik wiedział, że to ulubionastrategia Hackera.%7łołnierz był prawdopodobnie w porządku.Jegozmieszanie na wiadomość, iż tylko on z całego rozpuszczonego od-działu zgłosił się do władz okupacyjnych, było z pewnością szczere iwiarygodne.Gdyby przedstawił rozsądne, logiczne wytłumaczenietego faktu, stanowiłoby to powód do podejrzeń i podstawę dowszczęcia dokładniejszego śledztwa.Erik rozejrzał się po pokoju.Pomyślał smętnie o godzinach, jakietu spędził, i o kolejnych, które go czekały.Pokój był posępny i zimny.Przez połamany parapet biegły przewo-dy połączone z dwoma telefonami polowymi stojącymi na biurku.98Na tylnej ścianie rozpięto dużą mapę okolicy, na której brakowałojakichkolwiek oznaczeń.W kącie sterczała niewielka pękata koza ;poczerniała rura piecyka znikała w okolonym kożuchem sadzy otwo-rze w murze.Piecyk był wygaszony.Na brudnej ścianie widać byłosporą, wyraznie jaśniejszą prostokątną płaszczyznę [ Pobierz całość w formacie PDF ]