[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak ładnie pachnie, kapustą i grzybami, i barszczem, iuszkami, i drugi sernik się piecze w pokoju, i choinka jest ubrana, jeszcze tylko Tosiaodkurzy i właściwie można zacząć świętować, to znaczy skończyć z robotą w kuchni,przygotować talerze, wykąpać się, ślicznie ubrać i czekać na gości.Ula obiecała, że121pożyczy dwa krzesła, Agnieszka przyjedzie po drugiej z obrusem a ja właściwie bardzolubię poranek wigilijny. Dżudi, darling, czy ty pamiętasz o dodatkowym nakryciu? Ciocia weszła do kuchni isięgnęła po szklankę.Ciocia naprawdę w Wigilię pości.Nie zjadła nawet suchej kromkichleba.A przecież wiem, że dwa, trzy razy przed obiadem i póznym wieczorem sięga poswoją piersióweczkę z whisky.Kiedy ją na tym pierwszy raz przyłapałam, wydawała sięspeszona, ale potem tonem damy powiedziała: Mówiłam ci, że nie pijam alkoholu, totylko whisky.Dla zdrowia. Tak, ciociu powiedziałam słodko i zabrałam się do krojenia kapusty. Tosia jest bardzo zainteresowana historią powiedziała ciocia. Czy ona musi zdawaćtę biologię?*Stół wyglądał prześlicznie, Tosia położyła na świecznikach gałązki świerkowe, w kominkupaliły się polana brzozowe, rzuciłam okiem na swoją rodzinę, Tosia siedziała na kanapiekoło Nieletniego jak trusia, Agnieszka z Grześkiem przyjechali ostatni, uznałam, żemożemy siadać do wigilii. Kochanie powiedziała Moja Mama wstrzymajmy się jeszcze chwilę, bo chciałam cipowiedzieć, że.tato, pomóż zwróciła się do Ojca. Judytka powiedział Ojciec i pociągnął mnie do kuchni no cóż, musimy jeszczechwilę poczekać, bo matka, właściwie ja też, na prośbę Tosi. Porozmawiamy pózniej, siadajmy do stołu powiedziałam wciąż słodko, albowiemdwudziesty czwarty grudnia jest dniem, kiedy z nikim się nie wolno kłócić. Mamo Tosia oparła się o Mojego Ojca, który objął ją w pasie bo przyjedzie tata, onbyłby sam i myśmy z dziadkami.Co się do cholery dzieje w tym domu! wrzasnęłam. Jakim prawem ktokolwiekzaprasza w moim imieniu bez porozumienia ze mną kogokolwiek! Jak mogłaś, Tosiu, mito zrobić! Jak ty, tatusiu, mogłeś mi o tym nie powiedzieć!Otworzyłam oczy. Bardzo dobrze zrobiliście, ale trzeba mnie było uprzedzić powiedziałam trochę zasłodko i dodałam: Tosia, wez dodatkowe nakrycie i postaw przy dodatkowym.Albowiem Wigilia to dzień pojednania.*Ten od Joli przyjechał spózniony piętnaście minut.Wsadził pod choinkę małe paczuszki,pocałował mnie w policzek, miałam ochotę zrobić to, co robi Nieletni, czyli szybko sięobetrzeć, ale pamiętałam, że to przecież dzień pokoju i pojednania.Kursowałam międzykuchnią a pokojem i to byłby cudowny wieczór, gdyby tylko Adam był ze mną, tak jak roktemu.Ale go nie było.Podzieliłam się z nim opłatkiem, zanim podszedł do mnie ojciecmojej córki. Szczęścia, Judyto!122Objął mnie w pasie i doprawdy, nie mogłam sobie przypomnieć, żeby kiedykolwieksprawiało mi to przyjemność, ale kiedy spojrzałam na rozjaśnioną Tosię, którauśmiechała się do mnie za jego ramieniem, pomyślałam, że to właściwie najlepszestosunki, jakie mogą być pomiędzy byłymi małżonkami.I właściwie aż mi się zrobiło żal,że Joli nie ma i że on jest sam. Tobie również i pocałowałam go w policzek, a niech tam.Skoro nawet zwierzętadzisiaj mówią!A potem w naszym małym domku zapanował rozgardiasz.Wszyscy są bardzo spokojni,dopóki siedzimy przy stole i jest naprawdę świątecznie.Ale jak tylko wjeżdżają na stółciasta i odśpiewamy przynajmniej dwie kolędy, dzieci mają prawo rzucić się pod choinkę.I bardzo łatwo policzyć, ile jest prezentów, skoro każdy każdemu daje chociaż małąpaczuszkę.Trochę mi się chciało zrobić przykro, że Ten od Joli nic nie dostanie, ale i Moja Mama iTosia i Ciocia Kombatantka coś dla niego miały.Czyli nie w ostatniej chwili zostałzaproszony.Obawiam się, że muszę zupełnie serio porozmawiać ze swoją rodziną.O dziewiątej Grzesiek z dziećmi i moimi rodzicami oraz ciocią, w której ręce skrzyła sięszklaneczka ze złocistym płynem, poszli do ogrodu zapalić długaśne zimne ognie.Agnieszka została ze mną w kuchni, żeby szybciutko pomóc mi zmywać przed podaniemkawy i herbaty.Ten od Joli donosił naczynia, i też by chętnie pomógł, ale go wyrzuciłamdo pokoju.Ostatecznie nie ma tutaj żadnych obowiązków.Ani praw, do licha!Paczuszka od Adasia leżała nierozpakowana.Jak już zostanę sama, to się będę cieszyć.Dzwigałam w obu rękach ciężką tacę, na której stało dwanaście szklanek, dwadzbanuszki, z mlekiem i ze śmietaną, wielka srebrna cukiernica, a Agnieszka stawiaławłaśnie na niej ostrożnie gorący czajnik, kiedy z pokoju doszedł mnie dzwięk telefonu.Nie mogłam podbiec, po dwóch sygnałach telefon umilkł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.I tak ładnie pachnie, kapustą i grzybami, i barszczem, iuszkami, i drugi sernik się piecze w pokoju, i choinka jest ubrana, jeszcze tylko Tosiaodkurzy i właściwie można zacząć świętować, to znaczy skończyć z robotą w kuchni,przygotować talerze, wykąpać się, ślicznie ubrać i czekać na gości.Ula obiecała, że121pożyczy dwa krzesła, Agnieszka przyjedzie po drugiej z obrusem a ja właściwie bardzolubię poranek wigilijny. Dżudi, darling, czy ty pamiętasz o dodatkowym nakryciu? Ciocia weszła do kuchni isięgnęła po szklankę.Ciocia naprawdę w Wigilię pości.Nie zjadła nawet suchej kromkichleba.A przecież wiem, że dwa, trzy razy przed obiadem i póznym wieczorem sięga poswoją piersióweczkę z whisky.Kiedy ją na tym pierwszy raz przyłapałam, wydawała sięspeszona, ale potem tonem damy powiedziała: Mówiłam ci, że nie pijam alkoholu, totylko whisky.Dla zdrowia. Tak, ciociu powiedziałam słodko i zabrałam się do krojenia kapusty. Tosia jest bardzo zainteresowana historią powiedziała ciocia. Czy ona musi zdawaćtę biologię?*Stół wyglądał prześlicznie, Tosia położyła na świecznikach gałązki świerkowe, w kominkupaliły się polana brzozowe, rzuciłam okiem na swoją rodzinę, Tosia siedziała na kanapiekoło Nieletniego jak trusia, Agnieszka z Grześkiem przyjechali ostatni, uznałam, żemożemy siadać do wigilii. Kochanie powiedziała Moja Mama wstrzymajmy się jeszcze chwilę, bo chciałam cipowiedzieć, że.tato, pomóż zwróciła się do Ojca. Judytka powiedział Ojciec i pociągnął mnie do kuchni no cóż, musimy jeszczechwilę poczekać, bo matka, właściwie ja też, na prośbę Tosi. Porozmawiamy pózniej, siadajmy do stołu powiedziałam wciąż słodko, albowiemdwudziesty czwarty grudnia jest dniem, kiedy z nikim się nie wolno kłócić. Mamo Tosia oparła się o Mojego Ojca, który objął ją w pasie bo przyjedzie tata, onbyłby sam i myśmy z dziadkami.Co się do cholery dzieje w tym domu! wrzasnęłam. Jakim prawem ktokolwiekzaprasza w moim imieniu bez porozumienia ze mną kogokolwiek! Jak mogłaś, Tosiu, mito zrobić! Jak ty, tatusiu, mogłeś mi o tym nie powiedzieć!Otworzyłam oczy. Bardzo dobrze zrobiliście, ale trzeba mnie było uprzedzić powiedziałam trochę zasłodko i dodałam: Tosia, wez dodatkowe nakrycie i postaw przy dodatkowym.Albowiem Wigilia to dzień pojednania.*Ten od Joli przyjechał spózniony piętnaście minut.Wsadził pod choinkę małe paczuszki,pocałował mnie w policzek, miałam ochotę zrobić to, co robi Nieletni, czyli szybko sięobetrzeć, ale pamiętałam, że to przecież dzień pokoju i pojednania.Kursowałam międzykuchnią a pokojem i to byłby cudowny wieczór, gdyby tylko Adam był ze mną, tak jak roktemu.Ale go nie było.Podzieliłam się z nim opłatkiem, zanim podszedł do mnie ojciecmojej córki. Szczęścia, Judyto!122Objął mnie w pasie i doprawdy, nie mogłam sobie przypomnieć, żeby kiedykolwieksprawiało mi to przyjemność, ale kiedy spojrzałam na rozjaśnioną Tosię, którauśmiechała się do mnie za jego ramieniem, pomyślałam, że to właściwie najlepszestosunki, jakie mogą być pomiędzy byłymi małżonkami.I właściwie aż mi się zrobiło żal,że Joli nie ma i że on jest sam. Tobie również i pocałowałam go w policzek, a niech tam.Skoro nawet zwierzętadzisiaj mówią!A potem w naszym małym domku zapanował rozgardiasz.Wszyscy są bardzo spokojni,dopóki siedzimy przy stole i jest naprawdę świątecznie.Ale jak tylko wjeżdżają na stółciasta i odśpiewamy przynajmniej dwie kolędy, dzieci mają prawo rzucić się pod choinkę.I bardzo łatwo policzyć, ile jest prezentów, skoro każdy każdemu daje chociaż małąpaczuszkę.Trochę mi się chciało zrobić przykro, że Ten od Joli nic nie dostanie, ale i Moja Mama iTosia i Ciocia Kombatantka coś dla niego miały.Czyli nie w ostatniej chwili zostałzaproszony.Obawiam się, że muszę zupełnie serio porozmawiać ze swoją rodziną.O dziewiątej Grzesiek z dziećmi i moimi rodzicami oraz ciocią, w której ręce skrzyła sięszklaneczka ze złocistym płynem, poszli do ogrodu zapalić długaśne zimne ognie.Agnieszka została ze mną w kuchni, żeby szybciutko pomóc mi zmywać przed podaniemkawy i herbaty.Ten od Joli donosił naczynia, i też by chętnie pomógł, ale go wyrzuciłamdo pokoju.Ostatecznie nie ma tutaj żadnych obowiązków.Ani praw, do licha!Paczuszka od Adasia leżała nierozpakowana.Jak już zostanę sama, to się będę cieszyć.Dzwigałam w obu rękach ciężką tacę, na której stało dwanaście szklanek, dwadzbanuszki, z mlekiem i ze śmietaną, wielka srebrna cukiernica, a Agnieszka stawiaławłaśnie na niej ostrożnie gorący czajnik, kiedy z pokoju doszedł mnie dzwięk telefonu.Nie mogłam podbiec, po dwóch sygnałach telefon umilkł [ Pobierz całość w formacie PDF ]