[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przekonywał mnie, że byłoby zbyt ryzykowne, gdyby próbowaćmetody szokowej w przywracaniu twojej pamięci.Utrzymywał, żerozmowa z tobą na temat dziecka, którego nie pamiętałaś, może byćprzeżyciem, z którym sobie nie poradzisz.Oczywiście nikt nie pomyślał, że ona mogła mieć kiedyśdziecko.Lekarze, których odwiedzała, bardziej byli zainteresowani jejstanem psychicznym niż fizycznym, gdyż od początku podejrzewali,że to szok emocjonalny spowodował jej głęboki zanik pamięci.Przecież nie wiedziała nawet, jak ma na imię.- Eve.- Kyle urwał, wciągając głęboko powietrze.- Kochanie,powiedz, czy odeszłaś ode mnie z powodu Bena i z racji tego, żewydawałem się oziębły?182RS- Gdy Ben umarł - mówiła z trudem - odpowiedzialnością za toobciążyłam samą siebie.Myślałam, że zrobiłam coś zle, albo czegośnie dopilnowałam.- zatrzymała się rozdygotana.- Uspokój się, kochanie - szepnął Kyle, przytulając ją do siebie.-Jeśli nie możesz teraz wszystkiego powiedzieć, to ja zaczekam.- Z twojego zachowania - zaczęła po chwili - właśnie takiego zdystansem, wywnioskowałam, że ty mnie także obciążaszodpowiedzialnością i sądzisz, iż zawiodłam cię jako matka twojegosyna.- Och, Eve, kochanie - powiedział z największym uczuciem,scałowując łzy, które ściekały po jej policzkach.-Zmierć Bena niebyła niczyją winą.- Tak - powiedziała Eve, ze wszystkich sił starając się opanowaćból, który rozrywał jej serce.- Dzisiaj chyba to już rozumiem, ale wtedy, kiedy szukałamrozpaczliwie przyczyn naszej tragedii, obciążałam winą siebie i byłamprzekonana, że nie będziesz mnie już więcej kochał.Jeśli zostanę przytobie, to przysporzę ci tylko dodatkowych cierpień.Doszłam downiosku, że jedynym wyjściem dla mnie jest odejście od Ciebie, wnadziei, że może zainteresujesz się inną kobietą, która da ci dziecko.Zastanawiałam się nad tym, co powinnam zrobić.Biłam się z myślamiprzez przeszło miesiąc po śmierci Bena, ale gdy podjęłam ostateczniedecyzję, postanowiłam natychmiast ją wykonać.Dlatego też, spieszącsię, niczego nie zabrałam ze sobą.Wyszłam z domu w tym, co miałam183RSna sobie.Zostawiłam nawet torebkę, ponieważ pieniądze, które w niejbyły, otrzymałam od ciebie.- Eve, moja kochana.Teraz już chyba wiesz, że nie mógłbymżyć z inną kobietą.Te ostatnie dwa lata były dla mnie piekłem.Gdybym wiedział, co działo się wtedy w twoim sercu, w żadnymwypadku nie pozwoliłbym ci odejść.Przywiązałbym cię do siebiezłotymi łańcuchami!W odpowiedzi na te słowa, przez zapłakaną twarz Eve przebiłosię coś na kształt lekkiego uśmiechu. Złote łańcuchy".Wyciągnęłarękę i delikatnie, z uczuciem, dotknęła jego policzka.- Ja także nie mogłam być szczęśliwa bez ciebie; Jak wiesz, moirodzice byli ludzmi chłodnymi, nie dawali ponosić się uczuciom.Gdyspotkałam ciebie, moje życie całkowicie się odmieniło.Do tego czasunie.zdawałam sobie nawet sprawy, że ludzie tak mogą się kochać,mieć tyle ciepła dla siebie.i tyle dawać sobie radości.Bez ciebiemoje życie nie miało sensu.,.Do takiego wniosku doszłam w tamtejkawiarni, w Londynie, dziesiątego maja.w dniu moich urodzin,- Również w dniu rocznicy, kiedy dowiedziałaś się już napewno, że jesteś w ciąży - wtrącił łagodnie Kyle.- Nic dziwnego, żetwój biedny, skołatany mózg zbuntował się i zdecydował, że ma jużdość wszystkiego.Wymazał więc z twojej pamięci wszystkieokropności.%7łałuję dziś bardzo, że nie wiedziałem wówczas, coprzeżywasz i nie mogłem ci pomóc.- Ale przecież robiłeś wszystko, co w twoim wyobrażeniu mogłobyć wsparciem dla mnie.Zajmowałeś się praktycznymi stronami184RSżycia, z którymi ja nie mogłam sobie poradzić.Szkoda tylko, że wchwili gdy powinniśmy być sobie bardzo bliscy, smutek trzymał nas zdala od siebie.- Drogi Boże! Eve - pokręcił głową, pełen wyrzutu wobecsamego siebie. Jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę.- Kochany - położyła delikatnie rękę na jego ustach, aby gouciszyć.- Co ma znaczyć: jeśli dam ci jeszcze szansę"? Czy niewieszcze to jest największe pragnienie mojego życia, abyśmy byli jużna zawsze razem?Kyle ucałował gorąco jej rękę.Ten miłosny gest wywołał ostryból w jej sercu, bo przypomniała sobie Bena, którego oboje tak bardzokochali i utracili.- To ty powinieneś dać mi szansę! Przecież to ja ciebieopuściłam.Ale zawsze wiedziałam, że nie będę mogła żyć bez ciebie.I obecnie również jestem o tym głęboko przekonana.A teraz powiedz- zapytała żartobliwie, jakby się nieco drocząc: - gdzie są te złotełańcuchy, którymi mi groziłeś?- Nie potrzebuję ich - zapewnił, przytulając ją jeszcze raz dosiebie i gorąco całując.- Już potrafię cię utrzymać przy sobie siłąmojej miłości.I nigdy więcej nie pozwolę ci odejść.Słowa te przypomniała sobie Eve po latach, gdy opalając się nasłońcu, przeciągała się ospale na leżaku.Kyle szedł do niej posoczystym trawniku.Te same słowa wypowiedział dzisiaj rano,wręczając jej rocznicowy prezent.Uśmiech pełen szczęścia pojawiłsię na jej twarzy, kiedy dotykała złotych grubych łańcuszków,185RSokalających jej szyję.Było ich pięć.Po jednym za każdy rok ichpożycia małżeńskiego, od chwili gdy wrócili do siebie.- Co sprawiło, że masz taki wyraz na buzi, jak kotka, którawłaśnie wychłeptała spodek pełen śmietanki? - zapytał Kyle, siadającobok niej na trawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Przekonywał mnie, że byłoby zbyt ryzykowne, gdyby próbowaćmetody szokowej w przywracaniu twojej pamięci.Utrzymywał, żerozmowa z tobą na temat dziecka, którego nie pamiętałaś, może byćprzeżyciem, z którym sobie nie poradzisz.Oczywiście nikt nie pomyślał, że ona mogła mieć kiedyśdziecko.Lekarze, których odwiedzała, bardziej byli zainteresowani jejstanem psychicznym niż fizycznym, gdyż od początku podejrzewali,że to szok emocjonalny spowodował jej głęboki zanik pamięci.Przecież nie wiedziała nawet, jak ma na imię.- Eve.- Kyle urwał, wciągając głęboko powietrze.- Kochanie,powiedz, czy odeszłaś ode mnie z powodu Bena i z racji tego, żewydawałem się oziębły?182RS- Gdy Ben umarł - mówiła z trudem - odpowiedzialnością za toobciążyłam samą siebie.Myślałam, że zrobiłam coś zle, albo czegośnie dopilnowałam.- zatrzymała się rozdygotana.- Uspokój się, kochanie - szepnął Kyle, przytulając ją do siebie.-Jeśli nie możesz teraz wszystkiego powiedzieć, to ja zaczekam.- Z twojego zachowania - zaczęła po chwili - właśnie takiego zdystansem, wywnioskowałam, że ty mnie także obciążaszodpowiedzialnością i sądzisz, iż zawiodłam cię jako matka twojegosyna.- Och, Eve, kochanie - powiedział z największym uczuciem,scałowując łzy, które ściekały po jej policzkach.-Zmierć Bena niebyła niczyją winą.- Tak - powiedziała Eve, ze wszystkich sił starając się opanowaćból, który rozrywał jej serce.- Dzisiaj chyba to już rozumiem, ale wtedy, kiedy szukałamrozpaczliwie przyczyn naszej tragedii, obciążałam winą siebie i byłamprzekonana, że nie będziesz mnie już więcej kochał.Jeśli zostanę przytobie, to przysporzę ci tylko dodatkowych cierpień.Doszłam downiosku, że jedynym wyjściem dla mnie jest odejście od Ciebie, wnadziei, że może zainteresujesz się inną kobietą, która da ci dziecko.Zastanawiałam się nad tym, co powinnam zrobić.Biłam się z myślamiprzez przeszło miesiąc po śmierci Bena, ale gdy podjęłam ostateczniedecyzję, postanowiłam natychmiast ją wykonać.Dlatego też, spieszącsię, niczego nie zabrałam ze sobą.Wyszłam z domu w tym, co miałam183RSna sobie.Zostawiłam nawet torebkę, ponieważ pieniądze, które w niejbyły, otrzymałam od ciebie.- Eve, moja kochana.Teraz już chyba wiesz, że nie mógłbymżyć z inną kobietą.Te ostatnie dwa lata były dla mnie piekłem.Gdybym wiedział, co działo się wtedy w twoim sercu, w żadnymwypadku nie pozwoliłbym ci odejść.Przywiązałbym cię do siebiezłotymi łańcuchami!W odpowiedzi na te słowa, przez zapłakaną twarz Eve przebiłosię coś na kształt lekkiego uśmiechu. Złote łańcuchy".Wyciągnęłarękę i delikatnie, z uczuciem, dotknęła jego policzka.- Ja także nie mogłam być szczęśliwa bez ciebie; Jak wiesz, moirodzice byli ludzmi chłodnymi, nie dawali ponosić się uczuciom.Gdyspotkałam ciebie, moje życie całkowicie się odmieniło.Do tego czasunie.zdawałam sobie nawet sprawy, że ludzie tak mogą się kochać,mieć tyle ciepła dla siebie.i tyle dawać sobie radości.Bez ciebiemoje życie nie miało sensu.,.Do takiego wniosku doszłam w tamtejkawiarni, w Londynie, dziesiątego maja.w dniu moich urodzin,- Również w dniu rocznicy, kiedy dowiedziałaś się już napewno, że jesteś w ciąży - wtrącił łagodnie Kyle.- Nic dziwnego, żetwój biedny, skołatany mózg zbuntował się i zdecydował, że ma jużdość wszystkiego.Wymazał więc z twojej pamięci wszystkieokropności.%7łałuję dziś bardzo, że nie wiedziałem wówczas, coprzeżywasz i nie mogłem ci pomóc.- Ale przecież robiłeś wszystko, co w twoim wyobrażeniu mogłobyć wsparciem dla mnie.Zajmowałeś się praktycznymi stronami184RSżycia, z którymi ja nie mogłam sobie poradzić.Szkoda tylko, że wchwili gdy powinniśmy być sobie bardzo bliscy, smutek trzymał nas zdala od siebie.- Drogi Boże! Eve - pokręcił głową, pełen wyrzutu wobecsamego siebie. Jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę.- Kochany - położyła delikatnie rękę na jego ustach, aby gouciszyć.- Co ma znaczyć: jeśli dam ci jeszcze szansę"? Czy niewieszcze to jest największe pragnienie mojego życia, abyśmy byli jużna zawsze razem?Kyle ucałował gorąco jej rękę.Ten miłosny gest wywołał ostryból w jej sercu, bo przypomniała sobie Bena, którego oboje tak bardzokochali i utracili.- To ty powinieneś dać mi szansę! Przecież to ja ciebieopuściłam.Ale zawsze wiedziałam, że nie będę mogła żyć bez ciebie.I obecnie również jestem o tym głęboko przekonana.A teraz powiedz- zapytała żartobliwie, jakby się nieco drocząc: - gdzie są te złotełańcuchy, którymi mi groziłeś?- Nie potrzebuję ich - zapewnił, przytulając ją jeszcze raz dosiebie i gorąco całując.- Już potrafię cię utrzymać przy sobie siłąmojej miłości.I nigdy więcej nie pozwolę ci odejść.Słowa te przypomniała sobie Eve po latach, gdy opalając się nasłońcu, przeciągała się ospale na leżaku.Kyle szedł do niej posoczystym trawniku.Te same słowa wypowiedział dzisiaj rano,wręczając jej rocznicowy prezent.Uśmiech pełen szczęścia pojawiłsię na jej twarzy, kiedy dotykała złotych grubych łańcuszków,185RSokalających jej szyję.Było ich pięć.Po jednym za każdy rok ichpożycia małżeńskiego, od chwili gdy wrócili do siebie.- Co sprawiło, że masz taki wyraz na buzi, jak kotka, którawłaśnie wychłeptała spodek pełen śmietanki? - zapytał Kyle, siadającobok niej na trawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]