[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sean niby od niechcenia odgrodził ją odTylera.Bądz cierpliwa, upomniała Carlie samą siebie.Poczekaj jeszczechwilę!Z drugiej strony czekanie nie było może najlepszym wyjściem.Zmusiła się, żeby ignorować ciemniejące przejście.Kiedy wciągałapowietrze w płuca, wręcz ją bolały.- Jak wy możecie pracować w tej kopalni? - spytała.- Ja niepotrafię tu oddychać.- Wentylatory są wyłączone - poinformował ją Sean.-Jeślizejdziemy.- Zamknij się - wtrącił Tyler.- Tu jest echo.Sean odwrócił się gwałtownie, a w powietrze wzbił się kurz.Carlie rzuciła się na ziemię i sięgnęła po swój pistolet.Chwilę pózniejwyrwała broń z kabury.Usłyszała za sobą wystrzał.Kula świsnęła wpowietrzu i utkwiła w suficie.Carlie usłyszała uderzenia ciała o ciało.Za nią dwaj mężczyznistarli się w śmiertelnej walce.Ktoś zaklął.- Sean? - Nic nie widziała przez chmury kurzu w ciemnościach.Zaczęła się krztusić.244RSSzybko podczołgała się tam, gdzie ostatnio widziała Seana,pełznąc po ziemi, żeby uniknąć kul.Wyciągnęła przed siebie rękę inatrafiła na skórzany but.- Sean, to ty? - zapytała.Nie mogła zaryzykować i postrzelić niewłaściwego mężczyzny.W ciemnościach obaj przeciwnicy tarzali się po ziemi.Carlie niepotrafiła odróżnić Seana od Tylera.Gdy walczyli o broń, strach ścisnął ją za gardło.Chęć pomocy iniemożność zrobienia czegokolwiek bez ryzyka postrzelenia Seanasprawiły, że poczuła przerazliwe zimno w żołądku.Nigdy by sobie niewybaczyła, gdyby zrobiła krzywdę Seanowi.Nagle kilka kul wylądowało w suficie.Głośny skrzypienierozłupanego drewna było jedynym ostrzeżeniem, że stało się cośzłego.Na Carlie posypały się kamienie.Podniosła rękę, żeby ochronićtwarz.Z ciemności przypełzło jakieś ciało i przewróciło ją na ziemię,niemal pozbawiając ją powietrza w płucach.- Nie ruszaj się - w tej samej chwili wyszeptał jej do ucha Sean.Jego głos był jedynym przejawem rozsądku w świecie, któryznienacka oszalał.Carlie walczyła o oddech, powtarzając sobie, że przynajmniejżyje.Po chwili runęły na nich kamienie, ziemia i drewno, zagrzebującją.Zagrzebując Seana.245RSROZDZIAA CZTERNASTYSean rzucił się na Carlie w chwili, w której uświadomił sobie, żepodpora sufitu zaraz runie.Jego potrzeba chronienia tej dziewczynybyła bardziej instynktowna niż przemyślana.Kiedy z góry posypałysię na nich kamienie, ziemia i drewno, mógł jedynie osłonić Carliewłasnym ciałem.Pomyślał ponuro, że jego skromne wysiłki, by ją ocalić,zapewne nie wystarczą.Boczny korytarz Znieżnego Psa był stary i nietak solidny jak te główne.Sądząc po odgłosie opadających odpadków,Sean wiedział, że odkopywanie się może im zająć wiele godzin.Powietrze skończy się dużo wcześniej.Odchrząknąwszy, pogłaskał Carlie po włosach.- Wszystko w porządku? - zapytał.- Mógłbyś ze mnie zejść? - odezwała się Carlie zduszonymgłosem.Zrobił, o co prosiła, zupełnie nic nie widząc w całkowitychciemnościach.- Jesteś ranna?- Noga mi uwięzła.Ale nic mnie nie boli.Sean przesunął rękami po ciele dziewczyny.Jej noga tkwiła podstertą ziemi, kamieni i drewna.Delikatnie próbował ją wydobyć, aleporuszyła się ściana.Potoczyły się na nich kamyki.- Sean, przestań.Zciana jest niestabilna.Jeśli będziesz to robił,ciebie też uwięzi.246RSSean zakołysał się na piętach.To, że Carlie leżała tu uwięziona,podczas gdy było coraz mniej powietrza, sprawiało, że niemal wpadłw panikę.Nikt nie wiedział, gdzie są.Nawet gdyby inni zaczęli ichszukać, mogli nawet nie zauważyć tego miejsca Mogli przejśćkorytarzem i wcale się nie zorientować, że Sean i Carlie są uwięzieniza górą gruzu.- Co się stało z Tylerem? - zapytała Carlie.Całkowicie skupionyna położeniu Carlie, Sean zupełnie zapomniał o mordercy- To może zabrzmieć nieczule, ale w ogóle mnie to nie ob.- Miał na sobie kask górniczy - przypomniała mu.- Tam byłalampa.Może gdyby Sean miał latarkę, zdołałby uwolnić Carlie, niepowodując kolejnego zawalenia się części korytarza.Przynajmniejjedno z nich trzezwo myślało.Sean poczołgał się po zawalonejkamieniami ziemi i po chwili wpadł na ciało Tylera.Sprawdził pulschłopaka, ale niczego nie wyczuł.- Nie żyje - oznajmił.- I będą nici z mojej obrony - mruknęła Carlie, choć Sean niemiał pojęcia, jak mogła w takiej chwili myśleć o rozprawie.Kaskupadł na ziemię, więc Sean wziął go do ręki, włączył lampkę i włożyłkask na głowę, żeby mieć wolne ręce.Odwrócił się do Carlie i skierował strumień na jej uwięzionąnogę.- Sean! Patrz!Carlie wskazała na ścianę nad sobą.Wysoka na pięć metrów idługa na siedem, wyjątkowo wielka złota żyła lśniła w świetle lampki.247RS- %7łyła matka! - wyszeptał Sean.- Myślisz, że Jackson wiedział, że tu jest złoto? - zapytała Carlie.- W raporcie prawdopodobnie zaznaczył, że dokopuje się dożyły i.- Od ściany odpadło stwardniałe błoto.- Poczekaj tu chwilę.- Nigdzie się nie wybieram.- Odwróciła głowę, podążając zanim wzrokiem.- Ktoś znalazł tę żyłę i zakrył ją błotem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Sean niby od niechcenia odgrodził ją odTylera.Bądz cierpliwa, upomniała Carlie samą siebie.Poczekaj jeszczechwilę!Z drugiej strony czekanie nie było może najlepszym wyjściem.Zmusiła się, żeby ignorować ciemniejące przejście.Kiedy wciągałapowietrze w płuca, wręcz ją bolały.- Jak wy możecie pracować w tej kopalni? - spytała.- Ja niepotrafię tu oddychać.- Wentylatory są wyłączone - poinformował ją Sean.-Jeślizejdziemy.- Zamknij się - wtrącił Tyler.- Tu jest echo.Sean odwrócił się gwałtownie, a w powietrze wzbił się kurz.Carlie rzuciła się na ziemię i sięgnęła po swój pistolet.Chwilę pózniejwyrwała broń z kabury.Usłyszała za sobą wystrzał.Kula świsnęła wpowietrzu i utkwiła w suficie.Carlie usłyszała uderzenia ciała o ciało.Za nią dwaj mężczyznistarli się w śmiertelnej walce.Ktoś zaklął.- Sean? - Nic nie widziała przez chmury kurzu w ciemnościach.Zaczęła się krztusić.244RSSzybko podczołgała się tam, gdzie ostatnio widziała Seana,pełznąc po ziemi, żeby uniknąć kul.Wyciągnęła przed siebie rękę inatrafiła na skórzany but.- Sean, to ty? - zapytała.Nie mogła zaryzykować i postrzelić niewłaściwego mężczyzny.W ciemnościach obaj przeciwnicy tarzali się po ziemi.Carlie niepotrafiła odróżnić Seana od Tylera.Gdy walczyli o broń, strach ścisnął ją za gardło.Chęć pomocy iniemożność zrobienia czegokolwiek bez ryzyka postrzelenia Seanasprawiły, że poczuła przerazliwe zimno w żołądku.Nigdy by sobie niewybaczyła, gdyby zrobiła krzywdę Seanowi.Nagle kilka kul wylądowało w suficie.Głośny skrzypienierozłupanego drewna było jedynym ostrzeżeniem, że stało się cośzłego.Na Carlie posypały się kamienie.Podniosła rękę, żeby ochronićtwarz.Z ciemności przypełzło jakieś ciało i przewróciło ją na ziemię,niemal pozbawiając ją powietrza w płucach.- Nie ruszaj się - w tej samej chwili wyszeptał jej do ucha Sean.Jego głos był jedynym przejawem rozsądku w świecie, któryznienacka oszalał.Carlie walczyła o oddech, powtarzając sobie, że przynajmniejżyje.Po chwili runęły na nich kamienie, ziemia i drewno, zagrzebującją.Zagrzebując Seana.245RSROZDZIAA CZTERNASTYSean rzucił się na Carlie w chwili, w której uświadomił sobie, żepodpora sufitu zaraz runie.Jego potrzeba chronienia tej dziewczynybyła bardziej instynktowna niż przemyślana.Kiedy z góry posypałysię na nich kamienie, ziemia i drewno, mógł jedynie osłonić Carliewłasnym ciałem.Pomyślał ponuro, że jego skromne wysiłki, by ją ocalić,zapewne nie wystarczą.Boczny korytarz Znieżnego Psa był stary i nietak solidny jak te główne.Sądząc po odgłosie opadających odpadków,Sean wiedział, że odkopywanie się może im zająć wiele godzin.Powietrze skończy się dużo wcześniej.Odchrząknąwszy, pogłaskał Carlie po włosach.- Wszystko w porządku? - zapytał.- Mógłbyś ze mnie zejść? - odezwała się Carlie zduszonymgłosem.Zrobił, o co prosiła, zupełnie nic nie widząc w całkowitychciemnościach.- Jesteś ranna?- Noga mi uwięzła.Ale nic mnie nie boli.Sean przesunął rękami po ciele dziewczyny.Jej noga tkwiła podstertą ziemi, kamieni i drewna.Delikatnie próbował ją wydobyć, aleporuszyła się ściana.Potoczyły się na nich kamyki.- Sean, przestań.Zciana jest niestabilna.Jeśli będziesz to robił,ciebie też uwięzi.246RSSean zakołysał się na piętach.To, że Carlie leżała tu uwięziona,podczas gdy było coraz mniej powietrza, sprawiało, że niemal wpadłw panikę.Nikt nie wiedział, gdzie są.Nawet gdyby inni zaczęli ichszukać, mogli nawet nie zauważyć tego miejsca Mogli przejśćkorytarzem i wcale się nie zorientować, że Sean i Carlie są uwięzieniza górą gruzu.- Co się stało z Tylerem? - zapytała Carlie.Całkowicie skupionyna położeniu Carlie, Sean zupełnie zapomniał o mordercy- To może zabrzmieć nieczule, ale w ogóle mnie to nie ob.- Miał na sobie kask górniczy - przypomniała mu.- Tam byłalampa.Może gdyby Sean miał latarkę, zdołałby uwolnić Carlie, niepowodując kolejnego zawalenia się części korytarza.Przynajmniejjedno z nich trzezwo myślało.Sean poczołgał się po zawalonejkamieniami ziemi i po chwili wpadł na ciało Tylera.Sprawdził pulschłopaka, ale niczego nie wyczuł.- Nie żyje - oznajmił.- I będą nici z mojej obrony - mruknęła Carlie, choć Sean niemiał pojęcia, jak mogła w takiej chwili myśleć o rozprawie.Kaskupadł na ziemię, więc Sean wziął go do ręki, włączył lampkę i włożyłkask na głowę, żeby mieć wolne ręce.Odwrócił się do Carlie i skierował strumień na jej uwięzionąnogę.- Sean! Patrz!Carlie wskazała na ścianę nad sobą.Wysoka na pięć metrów idługa na siedem, wyjątkowo wielka złota żyła lśniła w świetle lampki.247RS- %7łyła matka! - wyszeptał Sean.- Myślisz, że Jackson wiedział, że tu jest złoto? - zapytała Carlie.- W raporcie prawdopodobnie zaznaczył, że dokopuje się dożyły i.- Od ściany odpadło stwardniałe błoto.- Poczekaj tu chwilę.- Nigdzie się nie wybieram.- Odwróciła głowę, podążając zanim wzrokiem.- Ktoś znalazł tę żyłę i zakrył ją błotem [ Pobierz całość w formacie PDF ]