[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rose poprosiła taksówkarza, żeby zaczekał - co zapewne byłolekkomyślnością, zważywszy jej opłakaną sytuację finansową - i zapukała dowielkich dębowych wrót rezydencji Castle Clachan.Nie otworzył ich lokaj wliberii, jak się spodziewała, tylko siostra Jamiego MacGregora, przebywającatu na feriach.- Cześć - rzuciła.- Widziałam cię wczoraj, choć ty pewnie mnie niezauważyłaś.Pracujesz u pana Smitha?- Już nie - odparła Rose.- Chcesz się zobaczyć z Jamiem?- Nie, z Mathieu.Nastolatka spostrzegła jej wściekłą minę i zachichotała nerwowo.- Niestety.rzecz w tym, że nie wiem, czy.- Nie obchodzi mnie, czy jest zajęty.- warknęła Rose, lecz urwała,SRujrzawszy za plecami dziewczyny jego wysoką sylwetkę w nienagannie skrojo-nym garniturze, śnieżnobiałej koszuli i krawacie.Mathieu wyglądał tak oszałamiająco przystojnie, że mimo wolizapatrzyła się na niego.Po chwili zreflektowała się jednak i chcąc wyzwolićsię spod jego uroku, burknęła gniewnie:- Co się tam tak czaisz?Ironicznie uniósł brew.- Wyjeżdżam do Edynburga - wyjaśnił, przyglądając się z satysfakcją jejbujnym kobiecym kształtom.Wybierał się na spotkanie z właścicielami banku, który zamierzał przejąćpodupadającą posiadłość Jamiego.Wczorajsze telefoniczne rozmowy z nimiprzebiegły zgodnie z jego oczekiwaniami.Początkowo odnieśli się niechętniedo jego propozycji, lecz pózniej uznali ją za śmiałą i pomysłową i umówili sięz nim na dziś, by omówić szczegóły.Nazwisko Demetrios, za którym stałafinansowa potęga, niewątpliwie wywarło na nich odpowiednie wrażenie. Oczywiście, panie Demetrios, skoro zamierza pan zainwestować i wziąćna siebie część ryzyka, które już ponosi bank, to całkowicie zmienia sytuację" -powiedzieli.Taką reakcję Mathieu również przewidział.Postawił tylko jedenwarunek: Jamie nie może się dowiedzieć o jego finansowym zaangażowaniu.Teraz spojrzał w zamyśleniu na poczerwieniałą z gniewu twarz Rose, apotem odwrócił się do nastolatki.- Fiono, Jamie chyba cię szuka - rzucił, a gdy oddaliła się z ociąganiem,rzekł do Rose: - Wejdz.Co cię tu sprowadza?Wmaszerowała do holu, ledwo zauważając ciemne dębowe boazerie iobowiązkowy łeb jelenia na ścianie.Wciąż nie mogła oderwać wzroku odMathieu, który dorzucił polano do ognia w kominku.SR- Przyszłam cię zamordować - wypaliła z dziecinną złością.Mathieu niedbale zdjął krawat i rozpiął górny guzik koszuli.- Widzę, że ktoś tu jest nie w humorze - rzekł z kpiącym błyskiem w oku.- Straciłam pracę!- A więc Smith cię wylał? Cóż, nie spodziewałem się tego - powiedział zmieszaniną współczucia i rozbawienia.To doprowadziło Rose do furii.- Kłamiesz! - wrzasnęła.Znieruchomiał z groznym grymasem.- Dlaczego tak powiedziałaś? - wycedził zimno.- Dobrze wiesz! Chyba zdawałeś sobie sprawę z konsekwencji, kiedyrozpowiadałeś wszystkim naokoło, że jestem pijaczką i nimfomanką?- Niczego takiego nikomu nie mówiłem.- urwał, a przez jego twarzprzemknął wyraz bolesnego zrozumienia.Uderzył się dłonią w czoło i zaklął, apotem przyjrzał się Rose zatroskanym wzrokiem.- Nie mogę uwierzyć, żeSmith naprawdę cię zwolnił.- A czego się spodziewałeś, mówiąc mu, że jestem napaloną fanką? %7łe dami podwyżkę? - Usta jej zadrżały, a z oczu popłynęły łzy.- Do diabła! -burknęła, ocierając je i usiłując się opanować.Widząc ją zapłakaną i roztrzęsioną, Mathieu poczuł nagle nieodpartąchęć, by wziąć ją w ramiona.Zarazem zapragnął udusić tego idiotę Smitha.- Nikomu nawet słowem nie wspomniałem o tamtym zdarzeniu -powtórzył.Poprowadził ją do najbliższego krzesła.Spodziewał się, że będziesię opierała, ale usiadła posłusznie.- Może Smith podsłuchał coś, co mówiłJamie.- Jamie?! - zawołała z niedowierzaniem.- O Boże, czy w ogóle jest ktoś,komu o tym nie opowiedziałeś?SR- Jamie był tamtej nocy w hotelu.Usłyszał, jak wezwałem ochronę, iwydusił ze mnie prawdę.W tym momencie rozległ się jakiś hałas.Oboje odwrócili sięjednocześnie, gdy drzwi otwarły się do środka, ukazując stojącą za nimi Fionęze skruszoną miną.- Podsłuchiwałaś? - rzekł z naganą Mathieu.- Tak.nie.to znaczy, poprzednio przypadkiem.- Poprzednio? - powtórzył, unosząc brwi.Zmieszana Fiona odwróciła wzrok i wymamrotała:- Usłyszałam, jak rozmawiałeś z Jamiem o Monako, hotelu i.- Zerknęłana Rose.- O niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Rose poprosiła taksówkarza, żeby zaczekał - co zapewne byłolekkomyślnością, zważywszy jej opłakaną sytuację finansową - i zapukała dowielkich dębowych wrót rezydencji Castle Clachan.Nie otworzył ich lokaj wliberii, jak się spodziewała, tylko siostra Jamiego MacGregora, przebywającatu na feriach.- Cześć - rzuciła.- Widziałam cię wczoraj, choć ty pewnie mnie niezauważyłaś.Pracujesz u pana Smitha?- Już nie - odparła Rose.- Chcesz się zobaczyć z Jamiem?- Nie, z Mathieu.Nastolatka spostrzegła jej wściekłą minę i zachichotała nerwowo.- Niestety.rzecz w tym, że nie wiem, czy.- Nie obchodzi mnie, czy jest zajęty.- warknęła Rose, lecz urwała,SRujrzawszy za plecami dziewczyny jego wysoką sylwetkę w nienagannie skrojo-nym garniturze, śnieżnobiałej koszuli i krawacie.Mathieu wyglądał tak oszałamiająco przystojnie, że mimo wolizapatrzyła się na niego.Po chwili zreflektowała się jednak i chcąc wyzwolićsię spod jego uroku, burknęła gniewnie:- Co się tam tak czaisz?Ironicznie uniósł brew.- Wyjeżdżam do Edynburga - wyjaśnił, przyglądając się z satysfakcją jejbujnym kobiecym kształtom.Wybierał się na spotkanie z właścicielami banku, który zamierzał przejąćpodupadającą posiadłość Jamiego.Wczorajsze telefoniczne rozmowy z nimiprzebiegły zgodnie z jego oczekiwaniami.Początkowo odnieśli się niechętniedo jego propozycji, lecz pózniej uznali ją za śmiałą i pomysłową i umówili sięz nim na dziś, by omówić szczegóły.Nazwisko Demetrios, za którym stałafinansowa potęga, niewątpliwie wywarło na nich odpowiednie wrażenie. Oczywiście, panie Demetrios, skoro zamierza pan zainwestować i wziąćna siebie część ryzyka, które już ponosi bank, to całkowicie zmienia sytuację" -powiedzieli.Taką reakcję Mathieu również przewidział.Postawił tylko jedenwarunek: Jamie nie może się dowiedzieć o jego finansowym zaangażowaniu.Teraz spojrzał w zamyśleniu na poczerwieniałą z gniewu twarz Rose, apotem odwrócił się do nastolatki.- Fiono, Jamie chyba cię szuka - rzucił, a gdy oddaliła się z ociąganiem,rzekł do Rose: - Wejdz.Co cię tu sprowadza?Wmaszerowała do holu, ledwo zauważając ciemne dębowe boazerie iobowiązkowy łeb jelenia na ścianie.Wciąż nie mogła oderwać wzroku odMathieu, który dorzucił polano do ognia w kominku.SR- Przyszłam cię zamordować - wypaliła z dziecinną złością.Mathieu niedbale zdjął krawat i rozpiął górny guzik koszuli.- Widzę, że ktoś tu jest nie w humorze - rzekł z kpiącym błyskiem w oku.- Straciłam pracę!- A więc Smith cię wylał? Cóż, nie spodziewałem się tego - powiedział zmieszaniną współczucia i rozbawienia.To doprowadziło Rose do furii.- Kłamiesz! - wrzasnęła.Znieruchomiał z groznym grymasem.- Dlaczego tak powiedziałaś? - wycedził zimno.- Dobrze wiesz! Chyba zdawałeś sobie sprawę z konsekwencji, kiedyrozpowiadałeś wszystkim naokoło, że jestem pijaczką i nimfomanką?- Niczego takiego nikomu nie mówiłem.- urwał, a przez jego twarzprzemknął wyraz bolesnego zrozumienia.Uderzył się dłonią w czoło i zaklął, apotem przyjrzał się Rose zatroskanym wzrokiem.- Nie mogę uwierzyć, żeSmith naprawdę cię zwolnił.- A czego się spodziewałeś, mówiąc mu, że jestem napaloną fanką? %7łe dami podwyżkę? - Usta jej zadrżały, a z oczu popłynęły łzy.- Do diabła! -burknęła, ocierając je i usiłując się opanować.Widząc ją zapłakaną i roztrzęsioną, Mathieu poczuł nagle nieodpartąchęć, by wziąć ją w ramiona.Zarazem zapragnął udusić tego idiotę Smitha.- Nikomu nawet słowem nie wspomniałem o tamtym zdarzeniu -powtórzył.Poprowadził ją do najbliższego krzesła.Spodziewał się, że będziesię opierała, ale usiadła posłusznie.- Może Smith podsłuchał coś, co mówiłJamie.- Jamie?! - zawołała z niedowierzaniem.- O Boże, czy w ogóle jest ktoś,komu o tym nie opowiedziałeś?SR- Jamie był tamtej nocy w hotelu.Usłyszał, jak wezwałem ochronę, iwydusił ze mnie prawdę.W tym momencie rozległ się jakiś hałas.Oboje odwrócili sięjednocześnie, gdy drzwi otwarły się do środka, ukazując stojącą za nimi Fionęze skruszoną miną.- Podsłuchiwałaś? - rzekł z naganą Mathieu.- Tak.nie.to znaczy, poprzednio przypadkiem.- Poprzednio? - powtórzył, unosząc brwi.Zmieszana Fiona odwróciła wzrok i wymamrotała:- Usłyszałam, jak rozmawiałeś z Jamiem o Monako, hotelu i.- Zerknęłana Rose.- O niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]