[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Suka, powinnam była ją znokautować zasyczałam, a gdy się wyprostowałam, udało mi się mocno zderzyć z jeszczejedną solidną ludzką sylwetką.Do cholery, czy znowu ktoś zamierza mnie sponiewierać? wykrzyczałam bezgłośnie, wpijając wzrok w trzecią osobę, zktórą się zderzyłam.Wstrząsnęło mną znowu, ale tym razem nie z bólu, lecz z powodu szoku.Serce przestało mi bić i w piersiachzabrakło tchu, gdy wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w stojącego przede mną mężczyznę.Nate.Moje imię zaświeciło w jego oczach dwoma blizniaczymi promykami zdumienia: Kam.Wypowiedział je także na głos; jed-nosylabowe słowo wypłynęło wraz z oddechem spomiędzy wydatnych, różowych warg: Kam.Minęły tygodnie od dnia, kiedy Luke przekonał mnie, że mam się zabrać na poważnie do sprawy adopcji, lecz dotąd nie zro-biłam żadnego ruchu, żeby skontaktować się z Nate'em.Nie byłam w stanie.Ilekroć o nim pomyślałam i przypominałam sobie jegoL RTtwarz na pogrzebie, próbując ułożyć słowa, jakimi się do niego zwrócę, umysł odmawiał posłuszeństwa i włączał się mechanizmobronny.Nie byłam w stanie.Nate wyglądał dokładnie tak, jak go pamiętałam: ciemnobrązowe włosy miękkimi falami odrzucone z czoła.Cera nadalgładka.Granatowe oczy, które bez trudu przenikały moje najgłębiej skrywane sekrety.Nos lekko zadarty.Usta, moja najulubieńszaczęść jego twarzy, uformowane na kształt łuku Kupidyna.Jeszcze raz przemknęłam oczami po jego twarzy.Nie zmienił się ani najotę. To ty, to ciebie widzę? spytał, gdy się nie odzywałam. Nie mam halucynacji przecież?Pokręciłam tylko głową niezdolna wprawić w drganie strun głosowych. Nic a nic się nie zmieniłaś ciągnął.Zwilżyłam wargi, przygotowując się do jakiejś odpowiedzi, kiedy u mego boku pojawił się Luke Tegan usadowiona wy-soko na jego ramionach by nie spaść, mocno ściskająca rączkami w rękawiczkach palce jego uniesionych rąk.Spojrzał na mnie, do-strzegł wzburzenie na mojej twarzy i przeniósł oczy na osobę, która była jego przyczyną.Ogarnął wzrokiem szerokie czoło Nate'a,duże oczy, łagodny zarys ust i pełnowymiarową wersję noska Tegan.Widać było, że coś mu świta w głowie, żyły na skroniach pul-sowały gwałtownie, jakby co najmniej trzykrotnie przyspieszyło mu tętno. Poczekamy na ciebie tam wybąkał mój kochanek i pożeglował z Tegan przez tłum, nie dając jej szansy odezwać sięsłowem.Nate popatrywał na mnie, mrużąc oczy. Co za niebywałe spotkanie? kontynuował, jakby nikt nam nie przeszkodził. Nathaniel wykrztusiłam wreszcie. Nate poprawił, szukając w moich oczach potwierdzenia, że pamiętam. To ty pierwsza zaczęłaś używać tego zdrob-nienia, nie możesz już mówić do mnie inaczej. Uśmiechnął się, a ja trzęsłam się w środku jak galareta. Nathaniel powtórzyłam mocniejszym głosem, starając się zapanować nad emocjami i nie stracić kontroli nad sytuacją.Nie licząc pogrzebu, ostatni raz widzieliśmy się w Londynie tego dnia, kiedy wróciłam po swoje rzeczy i rozstałam się z nim mojatwarz straszyła suchymi, przekrwionymi oczami, on wyglądał jakby nie spał od lat.Wstrząs wywołany dzisiejszym spotkaniem mógłmnie zniszczyć. Co tu robisz? spytałam. Tu mieszkam odparł. Co? W Leeds? wzdrygnęłam się, nie chcąc przyjąć tego do wiadomości.Fakt, że dzieliło nas po rozstaniu aż dwieście mil, pokrzepiał mnie dotąd nie istniało ryzyko, że przypadkiem na siebiewpadniemy. Tak.Nie.Właściwie nie.Mieszkam w Tadcaster.W pół drogi między Leeds i Yorkiem. Wskazał ręką przez ramię,jakby Tadcaster znajdowało się w dziale pasmanteryjnym. Ja, hm, znalazłem zajęcie jako programista w radiu Yorkshire and Pen-nines FM.Hm, mniej więcej rok temu, jakoś tak. Zwietnie powiedziałam na pozór z nonszalancją, choć wewnątrz przejmowała mnie groza: przez ostatnie dwanaściemiesięcy poruszałam się swobodnie po okolicy, czyli grałam w rosyjską ruletkę, bo w każdej chwili mogłam się na niego nadziać.Nasamą myśl zrobiło mi się słabo. Oczywiście ty nadal tu mieszkasz powiedział. Oczywiście.Wyraz twarzy Nate'a zmienił się, w miejsce szoku pojawił się smutek i przygnębienie. Jak sobie radzisz od.? jego głos zanikał.Od. Nate jak każdy, ze mną włącznie, unikał tego słowa, omijając je jakdziurę w jezdni.Udając, że ona nie istnieje, że śmierć nie jest tak straszna, tak ostateczna, jeśli nie wypowie się głośno tego słowa.Wzruszyłam ramionami. Chyba niezle.A co u ciebie? Podobnie. Nasze oczy spotkały się i przenikaliśmy się nawzajem wzrokiem, a ja odpływałam, dryfując w przeszłość.Nie wiem, w jakim punkcie się znalazłam, może tak było cztery lata temu, kiedy patrząc w granatowe oczy Nate'a, dziwiłam się,L RTdlaczego mnie kocha, dlaczego jest dla mnie taki dobry.I dalej dryfowałam wstecz nasza pierwsza randka" i jego oczy przymru-żone na mój widok.Niemal dałam się ponieść fali wspomnień.Niemal zrobiłam krok do przodu w oczekiwaniu, że wezmie mnie wramiona i wchłonie mnie bliskość jego ciepłego ciała.To byłoby takie łatwe.Miałabym tylko oderwać się od twardej rzeczywistości,której się kurczowo trzymałam jak krawędzi skały nad przepaścią i skoczyć w przeszłość niczym Alicja nurkująca do króliczej nory.Niech tak się stanie.Poczuć to znowu.Wez się w garść! przywołałam się do porządku, ściągając cugle fantazji i powracając doterazniejszości. Myślałem, żeby się z tobą skontaktować powiedział Nate ostrożnie. Nie wiedziałem jednak, jak zareagujesz, zwa-żywszy na to, co się zdarzyło.Nie dopuszczę do wspominania Adele, zdecydowałam, bezwiednie przenosząc wzrok na moje sfatygowane botki z jasnejskóry.Podniosłam lewą stopę i wytarłam czubek buta o tył prawej nogawki dżinsów, jakbym mogła dzięki temu zdystansować się odNate'a.Z nim nie mogłabym o niej rozmawiać.Nie byłby w stanie wczuć się w ból, jaki stale noszę w sercu, jedynie Tegan mogła goze mną dzielić.Dzień, kiedy nie zamierałam w bezruchu, skamieniała z udręki, był wspaniały.Trzymałam się dzięki zaprzeczaniuprawdzie i ignorowaniu bólu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Suka, powinnam była ją znokautować zasyczałam, a gdy się wyprostowałam, udało mi się mocno zderzyć z jeszczejedną solidną ludzką sylwetką.Do cholery, czy znowu ktoś zamierza mnie sponiewierać? wykrzyczałam bezgłośnie, wpijając wzrok w trzecią osobę, zktórą się zderzyłam.Wstrząsnęło mną znowu, ale tym razem nie z bólu, lecz z powodu szoku.Serce przestało mi bić i w piersiachzabrakło tchu, gdy wpatrywałam się szeroko otwartymi oczami w stojącego przede mną mężczyznę.Nate.Moje imię zaświeciło w jego oczach dwoma blizniaczymi promykami zdumienia: Kam.Wypowiedział je także na głos; jed-nosylabowe słowo wypłynęło wraz z oddechem spomiędzy wydatnych, różowych warg: Kam.Minęły tygodnie od dnia, kiedy Luke przekonał mnie, że mam się zabrać na poważnie do sprawy adopcji, lecz dotąd nie zro-biłam żadnego ruchu, żeby skontaktować się z Nate'em.Nie byłam w stanie.Ilekroć o nim pomyślałam i przypominałam sobie jegoL RTtwarz na pogrzebie, próbując ułożyć słowa, jakimi się do niego zwrócę, umysł odmawiał posłuszeństwa i włączał się mechanizmobronny.Nie byłam w stanie.Nate wyglądał dokładnie tak, jak go pamiętałam: ciemnobrązowe włosy miękkimi falami odrzucone z czoła.Cera nadalgładka.Granatowe oczy, które bez trudu przenikały moje najgłębiej skrywane sekrety.Nos lekko zadarty.Usta, moja najulubieńszaczęść jego twarzy, uformowane na kształt łuku Kupidyna.Jeszcze raz przemknęłam oczami po jego twarzy.Nie zmienił się ani najotę. To ty, to ciebie widzę? spytał, gdy się nie odzywałam. Nie mam halucynacji przecież?Pokręciłam tylko głową niezdolna wprawić w drganie strun głosowych. Nic a nic się nie zmieniłaś ciągnął.Zwilżyłam wargi, przygotowując się do jakiejś odpowiedzi, kiedy u mego boku pojawił się Luke Tegan usadowiona wy-soko na jego ramionach by nie spaść, mocno ściskająca rączkami w rękawiczkach palce jego uniesionych rąk.Spojrzał na mnie, do-strzegł wzburzenie na mojej twarzy i przeniósł oczy na osobę, która była jego przyczyną.Ogarnął wzrokiem szerokie czoło Nate'a,duże oczy, łagodny zarys ust i pełnowymiarową wersję noska Tegan.Widać było, że coś mu świta w głowie, żyły na skroniach pul-sowały gwałtownie, jakby co najmniej trzykrotnie przyspieszyło mu tętno. Poczekamy na ciebie tam wybąkał mój kochanek i pożeglował z Tegan przez tłum, nie dając jej szansy odezwać sięsłowem.Nate popatrywał na mnie, mrużąc oczy. Co za niebywałe spotkanie? kontynuował, jakby nikt nam nie przeszkodził. Nathaniel wykrztusiłam wreszcie. Nate poprawił, szukając w moich oczach potwierdzenia, że pamiętam. To ty pierwsza zaczęłaś używać tego zdrob-nienia, nie możesz już mówić do mnie inaczej. Uśmiechnął się, a ja trzęsłam się w środku jak galareta. Nathaniel powtórzyłam mocniejszym głosem, starając się zapanować nad emocjami i nie stracić kontroli nad sytuacją.Nie licząc pogrzebu, ostatni raz widzieliśmy się w Londynie tego dnia, kiedy wróciłam po swoje rzeczy i rozstałam się z nim mojatwarz straszyła suchymi, przekrwionymi oczami, on wyglądał jakby nie spał od lat.Wstrząs wywołany dzisiejszym spotkaniem mógłmnie zniszczyć. Co tu robisz? spytałam. Tu mieszkam odparł. Co? W Leeds? wzdrygnęłam się, nie chcąc przyjąć tego do wiadomości.Fakt, że dzieliło nas po rozstaniu aż dwieście mil, pokrzepiał mnie dotąd nie istniało ryzyko, że przypadkiem na siebiewpadniemy. Tak.Nie.Właściwie nie.Mieszkam w Tadcaster.W pół drogi między Leeds i Yorkiem. Wskazał ręką przez ramię,jakby Tadcaster znajdowało się w dziale pasmanteryjnym. Ja, hm, znalazłem zajęcie jako programista w radiu Yorkshire and Pen-nines FM.Hm, mniej więcej rok temu, jakoś tak. Zwietnie powiedziałam na pozór z nonszalancją, choć wewnątrz przejmowała mnie groza: przez ostatnie dwanaściemiesięcy poruszałam się swobodnie po okolicy, czyli grałam w rosyjską ruletkę, bo w każdej chwili mogłam się na niego nadziać.Nasamą myśl zrobiło mi się słabo. Oczywiście ty nadal tu mieszkasz powiedział. Oczywiście.Wyraz twarzy Nate'a zmienił się, w miejsce szoku pojawił się smutek i przygnębienie. Jak sobie radzisz od.? jego głos zanikał.Od. Nate jak każdy, ze mną włącznie, unikał tego słowa, omijając je jakdziurę w jezdni.Udając, że ona nie istnieje, że śmierć nie jest tak straszna, tak ostateczna, jeśli nie wypowie się głośno tego słowa.Wzruszyłam ramionami. Chyba niezle.A co u ciebie? Podobnie. Nasze oczy spotkały się i przenikaliśmy się nawzajem wzrokiem, a ja odpływałam, dryfując w przeszłość.Nie wiem, w jakim punkcie się znalazłam, może tak było cztery lata temu, kiedy patrząc w granatowe oczy Nate'a, dziwiłam się,L RTdlaczego mnie kocha, dlaczego jest dla mnie taki dobry.I dalej dryfowałam wstecz nasza pierwsza randka" i jego oczy przymru-żone na mój widok.Niemal dałam się ponieść fali wspomnień.Niemal zrobiłam krok do przodu w oczekiwaniu, że wezmie mnie wramiona i wchłonie mnie bliskość jego ciepłego ciała.To byłoby takie łatwe.Miałabym tylko oderwać się od twardej rzeczywistości,której się kurczowo trzymałam jak krawędzi skały nad przepaścią i skoczyć w przeszłość niczym Alicja nurkująca do króliczej nory.Niech tak się stanie.Poczuć to znowu.Wez się w garść! przywołałam się do porządku, ściągając cugle fantazji i powracając doterazniejszości. Myślałem, żeby się z tobą skontaktować powiedział Nate ostrożnie. Nie wiedziałem jednak, jak zareagujesz, zwa-żywszy na to, co się zdarzyło.Nie dopuszczę do wspominania Adele, zdecydowałam, bezwiednie przenosząc wzrok na moje sfatygowane botki z jasnejskóry.Podniosłam lewą stopę i wytarłam czubek buta o tył prawej nogawki dżinsów, jakbym mogła dzięki temu zdystansować się odNate'a.Z nim nie mogłabym o niej rozmawiać.Nie byłby w stanie wczuć się w ból, jaki stale noszę w sercu, jedynie Tegan mogła goze mną dzielić.Dzień, kiedy nie zamierałam w bezruchu, skamieniała z udręki, był wspaniały.Trzymałam się dzięki zaprzeczaniuprawdzie i ignorowaniu bólu [ Pobierz całość w formacie PDF ]