[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i Niemcow! Zmierć Pająkom i Niemcom!  pośpieszył z tłumaczeniem Beau.Doktorek nie przewrócił się, aczkolwiek musiał mocno trzymać się baru.W Miejscu, wśrodku i na zewnątrz, zrobiło się ciszej niż kiedykolwiek, odkąd sięgam pamięcią.Bruce jąłkierować wzrok na Sida.Nim go na nim zawiesił, usłyszałam wezwanie Beau ego: Panno Forzane?Zmieszne, pomyślałam.Oglądając się na hrabiankę, poczułam na sobie spojrzeniawszystkich obecnych.Ejże, to ja! To nie powinno mnie spotkać! Innych i owszem, ale niemnie! Ja tu tylko pracuję.Jestem zwykłą Gretą.O, nie.Tymczasem wciąż na mnie patrzono.Drażniła przedłużająca się cisza i uczucie zastygłejrzeczywistości.Wiedziałam, że muszę coś powiedzieć, cokolwiek, chociażby słowo na czterylitery.Aż nagle rozpoznałam ten rodzaj ciszy.Jakby w centrum wielkiego miasta w ciągusekundy wytłumiono wszelki hałas.Albo jakby Erich śpiewał dalej bez wsparcia fortepianu.Jakby wiatr zmian ścichł na amen.Kiedy odwracałam się do nich plecami, domyślałam sięjuż wszystkiego.Duchy dziewczyn zniknęły.Większy serwisant nie tylko został przełączony naintrowersję.ale też zniknął. 9 Zbadaliśmy mech między cegłami i przekonaliśmy się, że był nietknięty. Przejrzeliście oczywiście papiery ministra i książki w bibliotece?. Tak jest, przeglądaliśmy wszystkie zwitki i pliki; otwieraliśmy wszystkie książki iodwracaliśmy kartkę po kartce w każdym tomie..Poe*Zamknięty pokójTrzy godziny pózniej klapnęliśmy z Sidem na kanapę najbliższą kuchni, choć byliśmyjeszcze zbyt zmęczeni, żeby myśleć o jedzeniu.W rezultacie najstaranniejszych poszukiwań,w jakich kiedykolwiek uczestniczyłam, okazało się, że serwisanta nie ma w Miejscu.Rzecz jasna, musiał gdzieś tu być, jak sobie wmawialiśmy podczas pierwszych dwóchgodzin.Po prostu musiał, jeśli wierzyć w mechanizmy i prawidła obowiązujące w ZwiecieZmian.Większy serwisant ma utrzymywać Miejsce w dobrym stanie.Mniejszy zajmuje siętlenem, temperaturą, wilgotnością, grawitacją i ogólnie wszystkim, co jest związane zpodtrzymaniem życia i obiegiem materii, ale to dzięki większemu sufit się nie zapada i ścianynas nie zgniatają.Taki mały, a tyle robi.Nie działa w oparciu o kable czy fale radiowe, poprostu wpina się w miejscową czasoprzestrzeń.Ktoś mi powiedział, że jego trzewia zbudowane są z olbrzymich cząsteczek, bardzotrwałych i twardych, z których każda jest praktycznie kieszonkowym kosmosem.Z zewnątrzprzypomina radio z dużą liczbą wskazników, przełączników, gniazd słuchawkowych orazmnóstwem czujników i przystawek.Serwisant zniknął, jednak pustka nas jeszcze nie zgniotła.Zresztą, byłam tak skonana, żemiałam gdzieś to, co się stanie.Jedno z dwojga: serwisant został przełączony na introwersję, zanim go buchnięto, alboteż jego zniknięcie automatycznie skutkowało introwersją.Bo z całą pewnością przeszliśmy*Ze Skradzionego listu Edgara Poe (tłum.S.Wyrzykowski). introwersję; przecież czułam w myślach okrutny i nieustępliwy napór rzeczywistości, którego,o czym dobrze wiedziałam, nie mogła złagodzić żadna ilość wina.I ani tchnienia wiatruzmian, że aż duszno było.Szarość pustki wdzierała się do głowy, dając mglisty pogląd na to,co mają na myśli naukowcy, kiedy tłumaczą, że Miejsce powstało ze splotu materii fizycznej ipsychicznej.Było gigantyczną monadą*, jak się wyraził jeden z nich.Tak czy owak, myślałam sobie: Jeśli to faktycznie introwersją, mamy przekichane.Wiedzieć, że się dryfuje z dala od kosmosu, to koszmarna sprawa.Mniej samotna jest szalupabłąkająca się po wodach Pacyfiku czy statek kosmiczny między galaktykami.Nieraz się zastanawiałam, czemu Pająki wyposażyły serwisantów w przełącznikiintrowersji, skoro nie przeszliśmy stosownego przeszkolenia, a używać ich mieliśmy tylko wrazie absolutnej konieczności, gdyby alternatywą była kapitulacja przed Wężami.Po razpierwszy znalazłam sensowne wytłumaczenie: introwersję można przyrównać dosamozatopienia okrętu, po to by wróg nie przechwycił sprzętu i tajemnic wojskowych.Miejsce znajdowało się w takim położeniu, że nawet sztab dowódczy Pająków nie mógłby goocalić, nie pozostawało więc nic innego, jak zapadać się głębiej (wyżej? dalej?) w pustkę.Jeśli tak było w istocie, prawdopodobieństwo, że się z tego wykaraskamy, było niewiększe niż szansa, że znowu będę dzieckiem bawiącym się na wydmach w małym czasie.Przysunęłam się do Sida, wcisnęłam mu się pod ramię i przyłożyłam policzek dogdzieniegdzie poplamionego, obszytego złotogłowiem szarego aksamitu.Gdy spojrzał na mnie z góry, powiedziałam: Daleka droga stąd do Lynn Regis, Siddy, prawda? Ano prawaś, słodziutka  odparł.Już ja wiem, czemu ten mój stary lis nadaje swoim słowom archaiczne brzmienie. Na co ci złota nić, Siddy?  zapytałam. Bez niej miałbyś gładszy materiał. O święci, mąż z natury swojej kłuć winien.Zresztą, sam nie wiem, jakoś mi z tymkruszcem poręczniej. Dziewki będziesz drapał. Pociągnęłam nosem. Wszelako nie wrzucaj jeszczekaftana do czyszczenia.Nim wyjdziemy z tego lasu, chcę się kierować zapachem. O święci, czemuż miałbym to uczynić?  zapytał prostodusznie.Chyba się nie zgrywał.Podróżnicy w czasie zwykle nie przejmują się tym, jak pachną.Wtem twarz mu się zasępiła iwyglądał tak, jakby to on chciał się wcisnąć pod moje ramię. Jeno że, słodziątko, w twoimlesie więcej drzew niż w puszczy Sherwood. Ajuści  zgodziłam się.Rozmyślałam nad jego zachowaniem.Właściwie, to nie powinien się interesować moimiwdziękami.Wiedziałam, że wyglądam jak siedem nieszczęść, a jednak w trakcie poszukiwańnie odstępował mnie na krok.Zresztą, sama nie wiem.Przypomniałam sobie, że też uciekłod decyzji, kiedy Bruce pytał nas o zdanie, co chyba zraniło jego męską dumę.Inaczej w*Monada  w filozofii samodzielny byt duchowy, będący odzwierciedleniem kosmosu. moim przypadku: cieszyłam się, że serwisant wybawił mnie z krępującej sytuacji, mimo iżprzy okazji wpakował nas w nie lada tarapaty.Miałam wrażenie, że to się stało przedwiekami.Wspólnie doszliśmy do wniosku, że duchy dziewczyn zwiały z serwisantem.Niewiadomo dokąd i po co, ale na to wyglądało.Maud powtarzała zrzędliwie, że nigdy nie ufaładuchom i zawsze wiedziała, że któregoś dnia się znarowią.Kaby zaś wbiła sobie do łba i zuporem maniaka przekonywała, że Fryne, jako Greczynka, a więc urodzona buntowniczka,zamierza siać zamęt i zniszczenie.Kiedy po raz pierwszy zajrzeliśmy do magazynu, zauważyłam, że koperty z duchamidziewczyn są podejrzanie płaskie.Skompresowana ektoplazma nie zajmuje dużo miejsca,lecz dla pewności sprawdziłam pierwszą, potem drugą.i wtedy zawołałam o pomoc.Wszystkie koperty, co do jednej, były puste.Straciliśmy prawie tysiąc duchów dziewczyn,całą rezerwę Sida.Cóż, przynajmniej mieliśmy namacalny dowód na coś, czego nikt z nas nie widział i oczym nie słyszał od naocznych świadków: otóż istniała zagadkowa więz, jakiś związek opartyna wietrze zmian, pomiędzy duchem i jego linią życia.Kiedy pępowina (jak ktoś ją nazwał)urywa się, część oddzielona od linii życia umiera.Ciekawe, jednak najbardziej martwiłam się tym, czy i my, demony, nie wyparujemy,ponieważ jesteśmy sobowtórami w tej samej mierze co duchy, a przecież most został spalonytakże za nami.Rzecz jasna, jesteśmy bardziej materialni, ale to by tylko przedłużyło agonię.Tak na chłopski rozum.Pamiętam, jak popatrzyłam na Lili i Maud [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl