[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Na wszelki wypadek - dodała - uprzedzam, że mam broń.Siwy kierowca łypnął nanią okiem.- Ja też, siostro.Dyrektor CIA spotkał się z Lutherem LaValle'em w Thistle, modnej restauracji narogu ulic Dziewiętnastej i Q w Northwest.Kazał Annę zarezerwować stolik na środku, bochciał, żeby podczas jego rozmowy z LaValle'em otaczali ich hałaśliwi goście lokalu.Władca wywiadu wojskowego już siedział przy stoliku, kiedy Stary wszedł z gęstejzimowej mgły w zgiełk restauracji.W granatowym garniturze, śnieżnobiałej koszuli ipułkowym krawacie w czerwono - niebieskie paski, z emaliowaną spinką w kształcieamerykańskiej flagi, LaValle wyglądał nie na miejscu wśród mężczyzn i kobiet młodegopokolenia.Bokserski tors LaValle'a rozsadzał marynarkę jak każdemu przesadnie napakowanemumięśniakowi.Przypominał Bruce'a Bannera w trakcie transformacji w Hulka.Wstał z bladymuśmiechem od swojej szkockiej z wodą i krótko uścisnął wyciągniętą dłoń dyrektora CIA.Stary usadowił się naprzeciwko niego.- Miło, że tak szybko znalazł pan dla mnie czas, Luther.LaValle rozłożył wielkie,niezgrabne ręce.- Co pan pije?- Oban - zwrócił się Stary do kelnera, który pojawił się obok niego.- Podwójną, zjedną kostką lodu, ale dużą.Kelner skinął głową i zniknął w tłumie.- Duże kostki lodu są najlepsze do alkoholu - powiedział dyrektor do swojegotowarzysza.- Dłużej się rozpuszczają.Władca wywiadu wojskowego się nie odezwał.Patrzył wyczekująco na Starego.Kiedy podano szkocką, obaj unieśli szklanki i wypili łyk mocnego trunku.- Straszne korki dzisiaj - stwierdził dyrektor.- Przez tę mgłę - odparł zdawkowo LaValle.- Kiedy ostatni raz spotkaliśmy się tak jak teraz?- Wie pan, nie pamiętam.Wydawało się, że obaj mówią do młodej pary przy sąsiednim stoliku.Obojętne słowaulatywały i znikały bez żadnych konsekwencji.Wrócił kelner z menu.Wybrali dania i znówsiedzieli pozostawieni samym sobie.Dyrektor CIA wyjął z cienkiego neseseru akta i położył je na stoliku.Oparł na nichdłonie.- Przypuszczam, że słyszał pan o wozie technicznym, który narobił bałaganu przedCorcoran?LaValle wzruszył ramionami.- Wie pan, ile wypadków drogowych jest co dzień w Waszyngtonie?- Ten się różni od innych - odparł Stary.- Kierowca próbował przejechać kogoś zmoich ludzi.LaValle pociągnął łyczek szkockiej z wodą.Wojskowy, a pije jak dama, pomyślałStary.- Kogo?- Annę Held, moją asystentkę.Był z nią Martin Lindros.Uratował jej życie.LaValle schylił się i wyciągnął własne akta.Na okładce było godło Pentagonu.Bezsłowa otworzył teczkę, odwrócił ją i podsunął dyrektorowi.Stary zaczął czytać.- Ktoś w waszej kwaterze głównej regularnie wysyła i odbiera podejrzane wiadomości- wyjaśnił La Valle.Stary doznał szoku.- Odkąd to Pentagon monitoruje łączność CIA? To poważne naruszenie umowymiędzyagencyjnej, do cholery.- Ja wydałem taki rozkaz, za zgodą prezydenta.Uznaliśmy to za konieczne.Kiedysekretarz Halliday dowiedział się o krecie wewnątrz CIA.- Od swojej wtyczki, Matthew Lernera - uniósł się dyrektor.- Halliday nie ma prawawtykać nosa w moje sprawy.Nie mówiąc już o tym, że wprowadzacie prezydenta w błąd.- Chodzi nam tylko o dobro agencji.Na twarzy Starego pojawiło się oburzenie.- Sugeruje pan, że ja już nie wiem, co jest dobre dla CIA? LaValle wskazał palcemfragment tekstu.- Niech pan spojrzy tutaj.Sygnał elektroniczny jest przesyłany tajnymi kanałamitelekomunikacyjnymi agencji.To szyfr.Nie udało nam się go złamać.Nie wiemy też, kto sięnim porozumiewa.Ale z dat jasno wynika, że to nie Hytaer, którego zidentyfikowaliście jakokreta.Wtedy już nie żył.Stary odsunął na bok akta Pentagonu i otworzył swoje.- Zajmę się tym przeciekiem.- Pomyślał, że ci idioci pewnie przechwycili tajnąłączność Tyfona z jednym z jego głęboko zakonspirowanych pracowników operacyjnych zagranicą.Było oczywiste, że wydział Martina nie korzystałby z głównych kanałów CIA.- Apan niech się zajmie sekretarzem obrony.- Słucham? - Po raz pierwszy, odkąd razem usiedli, LaValle wyglądał nazaskoczonego.- Chodzi mi o ten wóz techniczny, którego kierowca próbował przejechać Annę Held.- Powiem szczerze: sekretarz Halliday podzielił się ze mną swoimi podejrzeniami, żeto ona jest kretem wewnątrz.Podano zakąski: wielkie różowe krewetki zanurzone w krwistoczerwonym sosiekoktajlowym.Zanim LaValle zdążył wziąć widelczyk, dyrektor podał mu kartkę, którą wyłuskał zakt przygotowanych przez Martina.- Kierowcą wozu technicznego był nieżyjący już obecnie Jon Mueller.- Odczekałchwilę.- Znał pan Muellera, prawda? Pracował w Departamencie BezpieczeństwaWewnętrznego, ale został wyszkolony przez NSA.Kumplowal się z Matthew Lernerem.Chodzili razem na dziwki i gorzałę.Obaj byli na usługi Hallidaya.- Ma pan na to niezbity dowód? - zapytał beznamiętnie LaValle.- Zna pan odpowiedz.Ale zebrałem już tyle, że mogę wszcząć śledztwo.Nieudokumentowane kwoty na koncie bankowym Muellera, lamborghini Lernera, na które napewno nie byłoby go stać z pensji, wypady do Las Vegas, gdzie obaj szastali forsą.Arogancjarodzi głupotę; to prawda stara jak świat.- Zabrał z powrotem kartkę.- Zapewniam pana, żekiedy dochodzeniem zajmie się Senat, w zarzuconą sieć wpadnie nie tylko Halliday, ale teżludzie z jego najbliższego otoczenia.- Skrzyżował ramiona.- Cóż, nie podoba mi sięperspektywa skandalu na taką skalę.To by tylko pomogło naszym wrogom za granicą.-Uniósł krewetkę.- Ale tym razem sekretarz posunął się za daleko.Uważa, że może robić, cochce, nawet usankcjonować zabójstwo, wykorzystując do tego pracowników rządowych.-Umilkł, żeby jego słowa dotarły do LaValle'a.Kiedy władca wywiadu wojskowego podniósłna niego wzrok, Stary dodał: - Muszę zająć zdecydowane stanowisko w tej sprawie.Nie mogęakceptować niebezpiecznego, bezprawnego działania.Myślę, że pan też nie.Muta ibn Aziz siedział zamyślony i patrzył na rozgwieżdżone granatowoczarne nieboza szybą odrzutowca.Pod nim rozciągała się gładka powierzchnia Morza Kaspijskiego, którąod czasu do czasu przesłaniały pasma chmur o barwie mewich skrzydeł [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Na wszelki wypadek - dodała - uprzedzam, że mam broń.Siwy kierowca łypnął nanią okiem.- Ja też, siostro.Dyrektor CIA spotkał się z Lutherem LaValle'em w Thistle, modnej restauracji narogu ulic Dziewiętnastej i Q w Northwest.Kazał Annę zarezerwować stolik na środku, bochciał, żeby podczas jego rozmowy z LaValle'em otaczali ich hałaśliwi goście lokalu.Władca wywiadu wojskowego już siedział przy stoliku, kiedy Stary wszedł z gęstejzimowej mgły w zgiełk restauracji.W granatowym garniturze, śnieżnobiałej koszuli ipułkowym krawacie w czerwono - niebieskie paski, z emaliowaną spinką w kształcieamerykańskiej flagi, LaValle wyglądał nie na miejscu wśród mężczyzn i kobiet młodegopokolenia.Bokserski tors LaValle'a rozsadzał marynarkę jak każdemu przesadnie napakowanemumięśniakowi.Przypominał Bruce'a Bannera w trakcie transformacji w Hulka.Wstał z bladymuśmiechem od swojej szkockiej z wodą i krótko uścisnął wyciągniętą dłoń dyrektora CIA.Stary usadowił się naprzeciwko niego.- Miło, że tak szybko znalazł pan dla mnie czas, Luther.LaValle rozłożył wielkie,niezgrabne ręce.- Co pan pije?- Oban - zwrócił się Stary do kelnera, który pojawił się obok niego.- Podwójną, zjedną kostką lodu, ale dużą.Kelner skinął głową i zniknął w tłumie.- Duże kostki lodu są najlepsze do alkoholu - powiedział dyrektor do swojegotowarzysza.- Dłużej się rozpuszczają.Władca wywiadu wojskowego się nie odezwał.Patrzył wyczekująco na Starego.Kiedy podano szkocką, obaj unieśli szklanki i wypili łyk mocnego trunku.- Straszne korki dzisiaj - stwierdził dyrektor.- Przez tę mgłę - odparł zdawkowo LaValle.- Kiedy ostatni raz spotkaliśmy się tak jak teraz?- Wie pan, nie pamiętam.Wydawało się, że obaj mówią do młodej pary przy sąsiednim stoliku.Obojętne słowaulatywały i znikały bez żadnych konsekwencji.Wrócił kelner z menu.Wybrali dania i znówsiedzieli pozostawieni samym sobie.Dyrektor CIA wyjął z cienkiego neseseru akta i położył je na stoliku.Oparł na nichdłonie.- Przypuszczam, że słyszał pan o wozie technicznym, który narobił bałaganu przedCorcoran?LaValle wzruszył ramionami.- Wie pan, ile wypadków drogowych jest co dzień w Waszyngtonie?- Ten się różni od innych - odparł Stary.- Kierowca próbował przejechać kogoś zmoich ludzi.LaValle pociągnął łyczek szkockiej z wodą.Wojskowy, a pije jak dama, pomyślałStary.- Kogo?- Annę Held, moją asystentkę.Był z nią Martin Lindros.Uratował jej życie.LaValle schylił się i wyciągnął własne akta.Na okładce było godło Pentagonu.Bezsłowa otworzył teczkę, odwrócił ją i podsunął dyrektorowi.Stary zaczął czytać.- Ktoś w waszej kwaterze głównej regularnie wysyła i odbiera podejrzane wiadomości- wyjaśnił La Valle.Stary doznał szoku.- Odkąd to Pentagon monitoruje łączność CIA? To poważne naruszenie umowymiędzyagencyjnej, do cholery.- Ja wydałem taki rozkaz, za zgodą prezydenta.Uznaliśmy to za konieczne.Kiedysekretarz Halliday dowiedział się o krecie wewnątrz CIA.- Od swojej wtyczki, Matthew Lernera - uniósł się dyrektor.- Halliday nie ma prawawtykać nosa w moje sprawy.Nie mówiąc już o tym, że wprowadzacie prezydenta w błąd.- Chodzi nam tylko o dobro agencji.Na twarzy Starego pojawiło się oburzenie.- Sugeruje pan, że ja już nie wiem, co jest dobre dla CIA? LaValle wskazał palcemfragment tekstu.- Niech pan spojrzy tutaj.Sygnał elektroniczny jest przesyłany tajnymi kanałamitelekomunikacyjnymi agencji.To szyfr.Nie udało nam się go złamać.Nie wiemy też, kto sięnim porozumiewa.Ale z dat jasno wynika, że to nie Hytaer, którego zidentyfikowaliście jakokreta.Wtedy już nie żył.Stary odsunął na bok akta Pentagonu i otworzył swoje.- Zajmę się tym przeciekiem.- Pomyślał, że ci idioci pewnie przechwycili tajnąłączność Tyfona z jednym z jego głęboko zakonspirowanych pracowników operacyjnych zagranicą.Było oczywiste, że wydział Martina nie korzystałby z głównych kanałów CIA.- Apan niech się zajmie sekretarzem obrony.- Słucham? - Po raz pierwszy, odkąd razem usiedli, LaValle wyglądał nazaskoczonego.- Chodzi mi o ten wóz techniczny, którego kierowca próbował przejechać Annę Held.- Powiem szczerze: sekretarz Halliday podzielił się ze mną swoimi podejrzeniami, żeto ona jest kretem wewnątrz.Podano zakąski: wielkie różowe krewetki zanurzone w krwistoczerwonym sosiekoktajlowym.Zanim LaValle zdążył wziąć widelczyk, dyrektor podał mu kartkę, którą wyłuskał zakt przygotowanych przez Martina.- Kierowcą wozu technicznego był nieżyjący już obecnie Jon Mueller.- Odczekałchwilę.- Znał pan Muellera, prawda? Pracował w Departamencie BezpieczeństwaWewnętrznego, ale został wyszkolony przez NSA.Kumplowal się z Matthew Lernerem.Chodzili razem na dziwki i gorzałę.Obaj byli na usługi Hallidaya.- Ma pan na to niezbity dowód? - zapytał beznamiętnie LaValle.- Zna pan odpowiedz.Ale zebrałem już tyle, że mogę wszcząć śledztwo.Nieudokumentowane kwoty na koncie bankowym Muellera, lamborghini Lernera, na które napewno nie byłoby go stać z pensji, wypady do Las Vegas, gdzie obaj szastali forsą.Arogancjarodzi głupotę; to prawda stara jak świat.- Zabrał z powrotem kartkę.- Zapewniam pana, żekiedy dochodzeniem zajmie się Senat, w zarzuconą sieć wpadnie nie tylko Halliday, ale teżludzie z jego najbliższego otoczenia.- Skrzyżował ramiona.- Cóż, nie podoba mi sięperspektywa skandalu na taką skalę.To by tylko pomogło naszym wrogom za granicą.-Uniósł krewetkę.- Ale tym razem sekretarz posunął się za daleko.Uważa, że może robić, cochce, nawet usankcjonować zabójstwo, wykorzystując do tego pracowników rządowych.-Umilkł, żeby jego słowa dotarły do LaValle'a.Kiedy władca wywiadu wojskowego podniósłna niego wzrok, Stary dodał: - Muszę zająć zdecydowane stanowisko w tej sprawie.Nie mogęakceptować niebezpiecznego, bezprawnego działania.Myślę, że pan też nie.Muta ibn Aziz siedział zamyślony i patrzył na rozgwieżdżone granatowoczarne nieboza szybą odrzutowca.Pod nim rozciągała się gładka powierzchnia Morza Kaspijskiego, którąod czasu do czasu przesłaniały pasma chmur o barwie mewich skrzydeł [ Pobierz całość w formacie PDF ]