[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujrzał mę\czyznę o nieobecnym, cierpiącym wyrazie oczu, siedzącego na tronie i wspierającego podbródekna wielkiej, węzlastej dłoni.Na jego głowie spoczywała korona, a obok tronu stał dwuręczny miecz.Mę\czyzna ów był blizniaczo podobny do Conana.Cofał się w czasie coraz bardziej, czując zawrót głowy od tysiącleci, których przyszło mu być świadkiem.Wkońcu ujrzał leśną polankę, na której gromada włochatych, pół ludzkich istot spoglądała z ciekawością najedno z dzieci, które było mniej owłosione ni\ inne i wyglądało na pojętniejsze i rozumniejsze od swojegorodzeństwa.Następną rzeczą, jaką Conan ujrzał, były znów zielone płomienie.Wzburzony potrząsnął głową. Co to miało znaczyć, kapłanie? Wydaje mi się, jakbym ujrzał całą historię swojej rasy, od czasów, gdyjeszcze nawet nie istniała Cymmeria. Tak właśnie było potwierdził kapłan. Historia wszystkich przodków człowieka jest zapisana w jegokrwi pewniej ni\ na pergaminie.Ten, kto wie, jak się do tego zabrać, mo\e ją odczytać. Jeśli to prawda, to mój lud jest starszy, ni\ podejrzewa jakikolwiek bajarz. Tak jest z większością narodów rzekł kapłan. Większość kultur pamięta tylko swoją najnowsząhistorię, kilka stuleci, najwy\ej parę tysiącleci, a przecie\ ludzie istnieli ju\ wtedy, gdy kontynenty miałyzupełnie inny kształt ni\ obecnie.Twój lud uwa\a za swoją ojczyznę górzystą, pogrą\oną w mgłachCymmerię.Jednak istnieliście ju\ w czasach, gdy góry Północy były jedynie morskimi wyspami,zamieszkanymi przez dawno wymarłe przedludzkie istoty.Tak jak myślałem, w twoich \yłach płynie krewkrólów zdobywców z Valuzji, Thule i Commorii.W ciągu następnych tysiącleci rasa ta zdegenerowała siędo poziomu niewiele przewy\szającego małpy, by znów podzwignąć się na barbarzyński poziom kultury,jednak to wcią\ ten sam lud.Conan nie chciał o tym myśleć.Uświadomienie sobie krótkości i banalności pojedynczego ludzkiego \yciaw porównaniu z taką perspektywą wyrywało człowiekowi grunt spod stóp. Co to ma wspólnego z moją misją? Wiele kapłan wskazał drzwi do sąsiedniej komnaty. Chodz, siądziemy i porozmawiamy o tym.Czując się, jak gdyby jechał konno przez wiele dni bez odpoczynku, Conan podą\ył za kapłanem.Pokój, doktórego został wprowadzony, ku jego uldze był pozbawiony egzotycznego wystroju.Znajdował się w nimcię\ki stół z rzezbionego drewna, dwa tak\e rzezbione fotele, kredens zastawiony butelkami oraz pucharami iniewiele więcej.Jedyne okno było osłonięte kotarą.Na gest kapłana Conan usiadł w jednym z foteli,zdumiony stopniem swojego wyczerpania.Kapłan napełnił dwa kielichy z karafki wyjętej z kredensu.Jeden z nich wręczył Conanowi.Cymmerianinczekał, a\ kapłan napije się pierwszy.Wino było wyśmienite i odświe\ające, o wiele lepsze, ni\ podły trunek,podawany w zajezdzie.Kapłan usiadł. Rzuciliśmy okiem w twoją przeszłość powiedział. Twoi przodkowie brali udział w wielu doniosłychwydarzeniach najnowszej historii.Ostatnio rzadko rodziły się tak wybitne jednostki, jakby bogowie i PradawniStrona 30Maddox Roberts John - Conan zuchwałyzniechęcili się do trywialnych problemów zwykłych śmiertelników upił łyk wina i na chwilę pogrą\ył się wrozmyślaniach. W ostatnich latach coś jednak się zmieniło.Wśród ludzi pojawiło się kilka osób będącychwcieleniami przeznaczenia.Ludzi zrodzonych do rzeczy wielkich, na których spoczęła dłoń bogów, mo\einnych Potęg.Mo\liwe, \e wracają dawne dni chwały. Jego oczy zabłysły niezdrowym podnieceniem.Conan pomyślał sobie, \e kapłan na pewno oczekuje jakiejś korzyści. Mój zakon szkoli się wrozpoznawaniu takich ludzi i znaków zwiastujących doniosłe wydarzenia.Wierzę, \e jesteś kimś wyjątkowym.Taharka z Keshanu równie\. Taharka to śmiertelnik, tak jak ja powiedział Conan, dla którego wyjaśnienia kapłana zaczęły być zbytskomplikowane. Podobnie dwóch Gunderlandczyków i aquiloński oszust.Kiedy się spotkamy, stalzadecyduje, kto z nas zwycię\y.Jeszcze nie spotkałem człowieka, który byłby lepszy ode mnie we władaniubronią! Tu chodzi o coś więcej ni\ o pojedynek dwóch szermierzy.Ty i twój przeciwnik nale\ycie do osób, któremogą zmieniać losy imperiów! Po raz pierwszy kapłan przejawił autentyczne o\ywienie. Musiszpozwolić mi pokierować twoimi krokami.Conan musiał się powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem. Północny barbarzyńca i łowca niewolników z Południa? Nie mamy ze sobą nic wspólnego! Mo\e jedno:cywilizowani ludzie wyśmialiby nas, gdyby się odwa\yli.Nie zrobią tego, bo wiedzą, \e kosztowałoby ich to\ycie.Bogowie na pewno wybierają kogo innego do swoich celów wypił kielich do dna. Rzeczywiście jesteś barbarzyńcą odrzekł kapłan. Do tego jeszcze chłopcem.Pokładaszbezgraniczne zaufanie w swojej sile i zręczności, lecz nie zastanawiasz się w ogóle nad innymi swoimicechami, tymi, które odró\niają cię od pospolitych ludzi.Niewiele mogę dla ciebie zrobić, dopóki nie pojmieszswojej prawdziwej natury [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ujrzał mę\czyznę o nieobecnym, cierpiącym wyrazie oczu, siedzącego na tronie i wspierającego podbródekna wielkiej, węzlastej dłoni.Na jego głowie spoczywała korona, a obok tronu stał dwuręczny miecz.Mę\czyzna ów był blizniaczo podobny do Conana.Cofał się w czasie coraz bardziej, czując zawrót głowy od tysiącleci, których przyszło mu być świadkiem.Wkońcu ujrzał leśną polankę, na której gromada włochatych, pół ludzkich istot spoglądała z ciekawością najedno z dzieci, które było mniej owłosione ni\ inne i wyglądało na pojętniejsze i rozumniejsze od swojegorodzeństwa.Następną rzeczą, jaką Conan ujrzał, były znów zielone płomienie.Wzburzony potrząsnął głową. Co to miało znaczyć, kapłanie? Wydaje mi się, jakbym ujrzał całą historię swojej rasy, od czasów, gdyjeszcze nawet nie istniała Cymmeria. Tak właśnie było potwierdził kapłan. Historia wszystkich przodków człowieka jest zapisana w jegokrwi pewniej ni\ na pergaminie.Ten, kto wie, jak się do tego zabrać, mo\e ją odczytać. Jeśli to prawda, to mój lud jest starszy, ni\ podejrzewa jakikolwiek bajarz. Tak jest z większością narodów rzekł kapłan. Większość kultur pamięta tylko swoją najnowsząhistorię, kilka stuleci, najwy\ej parę tysiącleci, a przecie\ ludzie istnieli ju\ wtedy, gdy kontynenty miałyzupełnie inny kształt ni\ obecnie.Twój lud uwa\a za swoją ojczyznę górzystą, pogrą\oną w mgłachCymmerię.Jednak istnieliście ju\ w czasach, gdy góry Północy były jedynie morskimi wyspami,zamieszkanymi przez dawno wymarłe przedludzkie istoty.Tak jak myślałem, w twoich \yłach płynie krewkrólów zdobywców z Valuzji, Thule i Commorii.W ciągu następnych tysiącleci rasa ta zdegenerowała siędo poziomu niewiele przewy\szającego małpy, by znów podzwignąć się na barbarzyński poziom kultury,jednak to wcią\ ten sam lud.Conan nie chciał o tym myśleć.Uświadomienie sobie krótkości i banalności pojedynczego ludzkiego \yciaw porównaniu z taką perspektywą wyrywało człowiekowi grunt spod stóp. Co to ma wspólnego z moją misją? Wiele kapłan wskazał drzwi do sąsiedniej komnaty. Chodz, siądziemy i porozmawiamy o tym.Czując się, jak gdyby jechał konno przez wiele dni bez odpoczynku, Conan podą\ył za kapłanem.Pokój, doktórego został wprowadzony, ku jego uldze był pozbawiony egzotycznego wystroju.Znajdował się w nimcię\ki stół z rzezbionego drewna, dwa tak\e rzezbione fotele, kredens zastawiony butelkami oraz pucharami iniewiele więcej.Jedyne okno było osłonięte kotarą.Na gest kapłana Conan usiadł w jednym z foteli,zdumiony stopniem swojego wyczerpania.Kapłan napełnił dwa kielichy z karafki wyjętej z kredensu.Jeden z nich wręczył Conanowi.Cymmerianinczekał, a\ kapłan napije się pierwszy.Wino było wyśmienite i odświe\ające, o wiele lepsze, ni\ podły trunek,podawany w zajezdzie.Kapłan usiadł. Rzuciliśmy okiem w twoją przeszłość powiedział. Twoi przodkowie brali udział w wielu doniosłychwydarzeniach najnowszej historii.Ostatnio rzadko rodziły się tak wybitne jednostki, jakby bogowie i PradawniStrona 30Maddox Roberts John - Conan zuchwałyzniechęcili się do trywialnych problemów zwykłych śmiertelników upił łyk wina i na chwilę pogrą\ył się wrozmyślaniach. W ostatnich latach coś jednak się zmieniło.Wśród ludzi pojawiło się kilka osób będącychwcieleniami przeznaczenia.Ludzi zrodzonych do rzeczy wielkich, na których spoczęła dłoń bogów, mo\einnych Potęg.Mo\liwe, \e wracają dawne dni chwały. Jego oczy zabłysły niezdrowym podnieceniem.Conan pomyślał sobie, \e kapłan na pewno oczekuje jakiejś korzyści. Mój zakon szkoli się wrozpoznawaniu takich ludzi i znaków zwiastujących doniosłe wydarzenia.Wierzę, \e jesteś kimś wyjątkowym.Taharka z Keshanu równie\. Taharka to śmiertelnik, tak jak ja powiedział Conan, dla którego wyjaśnienia kapłana zaczęły być zbytskomplikowane. Podobnie dwóch Gunderlandczyków i aquiloński oszust.Kiedy się spotkamy, stalzadecyduje, kto z nas zwycię\y.Jeszcze nie spotkałem człowieka, który byłby lepszy ode mnie we władaniubronią! Tu chodzi o coś więcej ni\ o pojedynek dwóch szermierzy.Ty i twój przeciwnik nale\ycie do osób, któremogą zmieniać losy imperiów! Po raz pierwszy kapłan przejawił autentyczne o\ywienie. Musiszpozwolić mi pokierować twoimi krokami.Conan musiał się powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem. Północny barbarzyńca i łowca niewolników z Południa? Nie mamy ze sobą nic wspólnego! Mo\e jedno:cywilizowani ludzie wyśmialiby nas, gdyby się odwa\yli.Nie zrobią tego, bo wiedzą, \e kosztowałoby ich to\ycie.Bogowie na pewno wybierają kogo innego do swoich celów wypił kielich do dna. Rzeczywiście jesteś barbarzyńcą odrzekł kapłan. Do tego jeszcze chłopcem.Pokładaszbezgraniczne zaufanie w swojej sile i zręczności, lecz nie zastanawiasz się w ogóle nad innymi swoimicechami, tymi, które odró\niają cię od pospolitych ludzi.Niewiele mogę dla ciebie zrobić, dopóki nie pojmieszswojej prawdziwej natury [ Pobierz całość w formacie PDF ]