[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż wreszcie Sabrinapo raz pierwszy w swym życiu poznała, czym jest spełnienie.Jejkrzyk przebił grube mury zamku i poleciał ku niebu.A potem zległa bez sił, leniwa, przepełniona zadowoleniem.Tajemniczy uśmieszek błąkał się po jej ustach. Nawet się nie pytam, czy było ci dobrze. Kardal spojrzał nanią z góry. Arogancki samiec szepnęła. Przeszkadza ci to? Nie. Jasne, że było ci dobrze. Wcale nie.Było cudownie.To normalne? Oczywiście. Uśmiechnął się. Może być jeszcze lepiej. Niemożliwe! Możliwe. Pocałował ją w policzek. Mógłbym wejść w ciebie,wypełnić cię całą, i ruszać się w coraz szybszym rytmie, a tyodpowiadałabyś mi tym samym.Nasze ciała stałyby się jedną wielkąmocą dążącą razem ku ostatecznemu spełnieniu.Moglibyśmy torobić na mnóstwo sposobów, wyzbywszy się wszelkich barier ioporów, biorąc to wszystko, co daje rozkosz.Poczułabyś dreszcze wcałym ciele, wibrującą eksplozję, jasność nad jasnościami. Więc to zróbmy. Nie.Obiecałem ci, że pozostaniesz dziewicą.Bez względu na to,jak bardzo chciałbym się z tobą kochać, to nie jest właściwa pora. Dlaczego więc dotykałeś mnie w ten sposób? Chcę, byś marzyła o mnie przez sen. Przygarnął ją do siebie.Czy to naprawdę był twój pierwszy raz? Tak. Speszyła się nieco. Niezbyt często wychodziłamwieczorami. Jak to możliwe? Jesteś przecież piękną dziewczyną, amężczyzni na Zachodzie nie są ślepi.Ogromnie ucieszył ją ten komplement. Ostrożnie traktowałam randki.Spotykałam się z kilkomachłopakami, ale. Zamyśliła się na chwilę. Trudno mi o tymmówić, Kardal, ale to wszystko przez matkę.Była dla mnienegatywnym przykładem, ci jej wciąż zmieniający się faceci.Niechciałam być taka jak ona, starannie i z oporami wybierałamchłopaków. Rozumiem. No i jeszcze to moje dziewictwo na wagę racji stanu.Uśmiechnęła się. Mówiąc szczerze, doskwierało mi to.Stałam sięprzecież kobietą, żyłam w świecie, gdzie seks traktowany jest jakonormalna sfera życia, panuje równouprawnienie i nie ma tegoobłędnego kultu czystości.Jednak pamiętałam, że jestemksiężniczką i nie zamierzałam zawieść ojca. I żaden facet nie próbował zmienić twojego zdania? Kilka razy się zadurzyłam.Randki, spacery, a potem.Sabrina przygryzła wargę. A potem dochodziło do rozmowy oseksie.Wtedy mówiłam, kim naprawdę jestem i że muszę zachowaćdziewictwo.Oraz że ten, kto mi je odbierze, narazi się na zemstękróla Hassana.%7ładen z chłopaków nie wykazał się klasą.Uciekali,gdzie pieprz rośnie. Zwietnie ich rozumiem. Kardal był wyraznie rozbawiony. A ty mówiłeś znajomym, kim jesteś? Istnienie Miasta Złodziei jest tajemnicą, więc nie miałemwyboru.Poza tym, gdybym powiedział, że jestem księciem, ludzieinaczej zaczęliby się do mnie odnosić. No właśnie.Też ukrywałam przed przyjaciółmi mojepochodzenie, co powodowało liczne niedopowiedzenia.Tak bardzopragnęłam bliskości, ale bez wyznania prawdy była ona niemożliwa.Kardal przewrócił się na plecy i pociągnął ją za sobą. Ja mogłem przynajmniej porozmawiać z dziadkiem.Zwietniemnie rozumiał. Wciąż za nim tęsknisz. Umarł cztery lata temu, a nie ma dnia, żebym o nim nie myślał.Mam tyle pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi.Odkąd gozabrakło, nie ma nikogo, kto potrafiłby mnie zrozumieć.Miał przecież ojca, lecz Givon wciąż był zakrytą kartą.Sabrina wiedziała, że nawet gdyby okazał się człowiekiemmądrym i szlachetnym, musi wiele wody upłynąć, nim relacjemiędzy nim i Kardalem staną się bliskie. Szkoda, że twój ojciec tak się zachował. yle postąpił wobec matki i mnie, to prawda, ale mądrze władaEl Baharem. %7łałuję, że nic nie mogę dla ciebie zrobić.Chciałabym ci jakośpomóc wyznała szczerze. Jeśli to ci ulży, to chętnie cięwysłucham.Nie znam się na zarządzaniu miastem, ale sporo siędomyślam, poza tym studiowałam historię, więc znam się trochę napolityce.No i płynie we mnie królewska krew.Wrodzony instynktsprawia, że wiem więcej, niżbym chciała. Dziękuję ci.Dobrze jest mieć kogoś, z kim można porozmawiaćo różnych sprawach. Spojrzał na nią uważnie. Teraz już wiem, żejesteś inna, niż początkowo sądziłem. Nie chcę nawet słuchać, co dawniej o mnie myślałeś.Paparazzizrobili mi wielką krzywdę.A przecież jestem zupełnie inna. Tak.Książę trolli to najszczęśliwszy mężczyzna na świecie.Gwałtownie wstał. Dziękuję ci, Sabrino. Pocałował ją w usta.Uczyniłaś mi wielki zaszczyt. Uśmiechnął się. %7ładna kobieta niezdołała mnie tak podniecić. Ruszył do drzwi.Gdy została sama, wtuliła twarz w poduszkę.Co za dziwnespotkanie, pomyślała.Nie rozumiała Kardala, a mimo to go lubiła.Zastanawiała się, ile czasu minie, zanim znowu jej dotknie.ipoczuła przenikający ciało dreszcz.ROZDZIAA 10Sabrina, Kardal, Rafe i Cala siedzieli wokół antycznego owalnegostołu w sali przylegającej do sali tronowej.Sabrina była takpochłonięta podziwianiem wnętrza, że mimo wagi spotkania trudnojej było się skupić na wypowiedziach poszczególnych osób.Wspaniałe gobeliny, obrazy, arcydzieła sztuki złotniczej,nieocenionej wartości meble.Do tego dochodził cudowny widokprzez okno.Nie, nie na pustynię, tylko na bujny ogród, pełenegzotycznych roślin i kwiatów z całego świata. Sabrina? W głosie Kardala brzmiało zniecierpliwienie. Tak? Och, przepraszam. Oderwała wzrok od portretu królowejWiktorii. Kardal i ja wychowaliśmy się w tym zamku, więc jesteśmyprzyzwyczajeni do tych wszystkich wspaniałości.Zdaję sobie jednaksprawę, że zgromadzone tu bogactwo może przytłaczać kogoś, ktowidzi to pierwszy raz. Cala uśmiechnęła się do Sabriny. Nie tylko o to chodzi odpowiedziała z przejęciem i złością.Wiele z tych skarbów znajduje się w fatalnym stanie i grozi imcałkowite zniszczenie.Na przykład światło słoneczne to dlagobelinów powolna śmierć, a te wiszą na wprost okien. Do diabła, gobelinami zajmiesz się pózniej. Kardal zgromił jązłym wzrokiem. Teraz mamy zająć się wizytą króla El Baharu.Dyplomatycznie skinęła głową, rezygnując z kłótni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Aż wreszcie Sabrinapo raz pierwszy w swym życiu poznała, czym jest spełnienie.Jejkrzyk przebił grube mury zamku i poleciał ku niebu.A potem zległa bez sił, leniwa, przepełniona zadowoleniem.Tajemniczy uśmieszek błąkał się po jej ustach. Nawet się nie pytam, czy było ci dobrze. Kardal spojrzał nanią z góry. Arogancki samiec szepnęła. Przeszkadza ci to? Nie. Jasne, że było ci dobrze. Wcale nie.Było cudownie.To normalne? Oczywiście. Uśmiechnął się. Może być jeszcze lepiej. Niemożliwe! Możliwe. Pocałował ją w policzek. Mógłbym wejść w ciebie,wypełnić cię całą, i ruszać się w coraz szybszym rytmie, a tyodpowiadałabyś mi tym samym.Nasze ciała stałyby się jedną wielkąmocą dążącą razem ku ostatecznemu spełnieniu.Moglibyśmy torobić na mnóstwo sposobów, wyzbywszy się wszelkich barier ioporów, biorąc to wszystko, co daje rozkosz.Poczułabyś dreszcze wcałym ciele, wibrującą eksplozję, jasność nad jasnościami. Więc to zróbmy. Nie.Obiecałem ci, że pozostaniesz dziewicą.Bez względu na to,jak bardzo chciałbym się z tobą kochać, to nie jest właściwa pora. Dlaczego więc dotykałeś mnie w ten sposób? Chcę, byś marzyła o mnie przez sen. Przygarnął ją do siebie.Czy to naprawdę był twój pierwszy raz? Tak. Speszyła się nieco. Niezbyt często wychodziłamwieczorami. Jak to możliwe? Jesteś przecież piękną dziewczyną, amężczyzni na Zachodzie nie są ślepi.Ogromnie ucieszył ją ten komplement. Ostrożnie traktowałam randki.Spotykałam się z kilkomachłopakami, ale. Zamyśliła się na chwilę. Trudno mi o tymmówić, Kardal, ale to wszystko przez matkę.Była dla mnienegatywnym przykładem, ci jej wciąż zmieniający się faceci.Niechciałam być taka jak ona, starannie i z oporami wybierałamchłopaków. Rozumiem. No i jeszcze to moje dziewictwo na wagę racji stanu.Uśmiechnęła się. Mówiąc szczerze, doskwierało mi to.Stałam sięprzecież kobietą, żyłam w świecie, gdzie seks traktowany jest jakonormalna sfera życia, panuje równouprawnienie i nie ma tegoobłędnego kultu czystości.Jednak pamiętałam, że jestemksiężniczką i nie zamierzałam zawieść ojca. I żaden facet nie próbował zmienić twojego zdania? Kilka razy się zadurzyłam.Randki, spacery, a potem.Sabrina przygryzła wargę. A potem dochodziło do rozmowy oseksie.Wtedy mówiłam, kim naprawdę jestem i że muszę zachowaćdziewictwo.Oraz że ten, kto mi je odbierze, narazi się na zemstękróla Hassana.%7ładen z chłopaków nie wykazał się klasą.Uciekali,gdzie pieprz rośnie. Zwietnie ich rozumiem. Kardal był wyraznie rozbawiony. A ty mówiłeś znajomym, kim jesteś? Istnienie Miasta Złodziei jest tajemnicą, więc nie miałemwyboru.Poza tym, gdybym powiedział, że jestem księciem, ludzieinaczej zaczęliby się do mnie odnosić. No właśnie.Też ukrywałam przed przyjaciółmi mojepochodzenie, co powodowało liczne niedopowiedzenia.Tak bardzopragnęłam bliskości, ale bez wyznania prawdy była ona niemożliwa.Kardal przewrócił się na plecy i pociągnął ją za sobą. Ja mogłem przynajmniej porozmawiać z dziadkiem.Zwietniemnie rozumiał. Wciąż za nim tęsknisz. Umarł cztery lata temu, a nie ma dnia, żebym o nim nie myślał.Mam tyle pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi.Odkąd gozabrakło, nie ma nikogo, kto potrafiłby mnie zrozumieć.Miał przecież ojca, lecz Givon wciąż był zakrytą kartą.Sabrina wiedziała, że nawet gdyby okazał się człowiekiemmądrym i szlachetnym, musi wiele wody upłynąć, nim relacjemiędzy nim i Kardalem staną się bliskie. Szkoda, że twój ojciec tak się zachował. yle postąpił wobec matki i mnie, to prawda, ale mądrze władaEl Baharem. %7łałuję, że nic nie mogę dla ciebie zrobić.Chciałabym ci jakośpomóc wyznała szczerze. Jeśli to ci ulży, to chętnie cięwysłucham.Nie znam się na zarządzaniu miastem, ale sporo siędomyślam, poza tym studiowałam historię, więc znam się trochę napolityce.No i płynie we mnie królewska krew.Wrodzony instynktsprawia, że wiem więcej, niżbym chciała. Dziękuję ci.Dobrze jest mieć kogoś, z kim można porozmawiaćo różnych sprawach. Spojrzał na nią uważnie. Teraz już wiem, żejesteś inna, niż początkowo sądziłem. Nie chcę nawet słuchać, co dawniej o mnie myślałeś.Paparazzizrobili mi wielką krzywdę.A przecież jestem zupełnie inna. Tak.Książę trolli to najszczęśliwszy mężczyzna na świecie.Gwałtownie wstał. Dziękuję ci, Sabrino. Pocałował ją w usta.Uczyniłaś mi wielki zaszczyt. Uśmiechnął się. %7ładna kobieta niezdołała mnie tak podniecić. Ruszył do drzwi.Gdy została sama, wtuliła twarz w poduszkę.Co za dziwnespotkanie, pomyślała.Nie rozumiała Kardala, a mimo to go lubiła.Zastanawiała się, ile czasu minie, zanim znowu jej dotknie.ipoczuła przenikający ciało dreszcz.ROZDZIAA 10Sabrina, Kardal, Rafe i Cala siedzieli wokół antycznego owalnegostołu w sali przylegającej do sali tronowej.Sabrina była takpochłonięta podziwianiem wnętrza, że mimo wagi spotkania trudnojej było się skupić na wypowiedziach poszczególnych osób.Wspaniałe gobeliny, obrazy, arcydzieła sztuki złotniczej,nieocenionej wartości meble.Do tego dochodził cudowny widokprzez okno.Nie, nie na pustynię, tylko na bujny ogród, pełenegzotycznych roślin i kwiatów z całego świata. Sabrina? W głosie Kardala brzmiało zniecierpliwienie. Tak? Och, przepraszam. Oderwała wzrok od portretu królowejWiktorii. Kardal i ja wychowaliśmy się w tym zamku, więc jesteśmyprzyzwyczajeni do tych wszystkich wspaniałości.Zdaję sobie jednaksprawę, że zgromadzone tu bogactwo może przytłaczać kogoś, ktowidzi to pierwszy raz. Cala uśmiechnęła się do Sabriny. Nie tylko o to chodzi odpowiedziała z przejęciem i złością.Wiele z tych skarbów znajduje się w fatalnym stanie i grozi imcałkowite zniszczenie.Na przykład światło słoneczne to dlagobelinów powolna śmierć, a te wiszą na wprost okien. Do diabła, gobelinami zajmiesz się pózniej. Kardal zgromił jązłym wzrokiem. Teraz mamy zająć się wizytą króla El Baharu.Dyplomatycznie skinęła głową, rezygnując z kłótni [ Pobierz całość w formacie PDF ]