[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On zaśprzyglądał się jej uważnie, jakby zamierzał dojrzeć jej myśli.Bała się, że on wie, co czuje jej ciało.Musiała szybko wyrwaćsię spod uroku jego spojrzenia.- Podejrzewam, że trudno byłoby ci dotrzymać mi kroku -rzuciła zaczepnie.- A swoją drogą, skąd wiedziałeś, że wyszłampobiegać?- Wstałem wcześnie, więc poszedłem popływać i rozejrzeć siępo okolicy.Zobaczyłem cię, gdy pędziłaś jak gazela.A dlaczego nie włożyłaś kostiumu kąpielowego? Po takimwysiłku wspaniale byłoby rzucić się do chłodnej wody.Doskonale o tym wiedziała i bez jego rad.Popatrzyła nalagunę, starała się, żeby jej głos brzmiał naturalnie.- Też o tym myślałam - przyznała.- No, to co dla nas zaplanowałaś na dzisiaj? - Link nieporuszył się nawet, ale poczuła, jakby przestrzeń między nimigwałtownie się zmniejszyła, jak gdyby od świata oddzielała ichszklana kula, w której byli tylko oni.- Niczego nie zaplanowałam - odpowiedziała zmieszana.- Sądziłem, że umówiliśmy się, że będziemy razem spędzalitu czas.Ale skoro niczego nie zaplanowałaś, to co byśpowiedziała na to, byśmy poszli ponurkować na rafie?- Czy zawsze dostajesz to, czego chcesz? - odpowiedziałapytaniem.- Tak samo jak ty, jestem zepsuty i przyzwyczajony, że udajemi się przeforsować to, co chcę.RS43- Wcale nie wydaje mi się, żebym była zepsuta.- Georgiapomyślała o swoim dziwnym dzieciństwie i nienajnormalniejszej sytuacji w domu.- Jestem gotów o tym posłuchać - odpowiedział, jakby znał jejmyśli.- Czasem wyrzucenie tego z siebie może bardzo pomóc.- Nie znam cię, Link.- Odwróciła głowę w jego stronę ipopatrzyła na niego poważnie.- Nie jestem też wcale pewna,czy mogę ci ufać.- Wydaje mi się, że jestem znacznie bardziej godny zaufanianiż część twoich przyjaciół, na przykład Gavin - powiedziałnieco szorstkim głosem.- Zostawmy w spokoju Gavina, on tu nie ma nic do rzeczy.- My możemy go zostawić w spokoju, ale podejrzewam, że onnie zostawi w spokoju ciebie.To jest oczywiście tylko mojezdanie i w ogóle nie musisz się z nim liczyć.W końcu znasz goznacznie lepiej.- Dlaczego cię to w ogóle obchodzi? - spytała niepewnie.- Dlatego, że widzę delikatną i wrażliwą kobietę, którą łatwozranić.Czyżby była aż tak czytelna? Czy on znał jej tajemnice imyśli, które tak bardzo pragnęła przed nim ukryć? Nie była wstanie nawet zaprotestować.- No to co, Georgio, pójdziemy dziś ponurkować? - Linkzmienił temat.- Dobrze, tak naprawdę mam wielką ochotę znów zobaczyćrafę z bliska.- Zdziwiła się, że jej głos brzmi tak normalnie.Po powrocie do pokoju wzięła prysznic.Nie mogła sięnadziwić, że Link tak na nią działał, przy nim przestawała byćdawną opanowaną Georgią, gdzieś znikała jej świetnasamokontrola.Zadawała sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje,ale nie potrafiła znalezć na nie odpowiedzi.Po drodze na śniadanie zatrzymał ją dziwny widok.Zawartośćjednego z koszy na brudną bieliznę poruszała się, jakby wśrodku było coś żywego.W pierwszej chwili z przerażeniemRS44pomyślała, że to może wąż, ale przypomniało jej się, że nawyspie nie ma węży.Potem przyszło jej do głowy, że to możebyć jakieś zwierzątko należące do kogoś z obsługi.Ale jeżeli takbyło, to nie powinno przebywać w pobliżu pokoi gości, a już napewno nie powinno harcować w koszu na bieliznę.Zajrzała do pustego pokoju, żeby spytać pokojówkę, co tojest, ale nikogo tam nie było.Rozejrzała się za jakimśprzedmiotem, za pomocą którego mogłaby wypędzić intruza.Pod ścianą stała szczotka i Georgia uznała, że będzie toodpowiednie narzędzie.Parę dzgnięć w kosz i rozległ się.krzyk dziecka, zamiast spodziewanego szczekania czymiauczenia.Odrzuciła szczotkę i zaczęła wywalać brudnąbieliznę z kosza.Po chwili zobaczyła małego sześciu - czysiedmioletniego chłopca z wielkimi szafirowymi oczami.- A to dopiero! Mało nie dostałam zawału.- Popatrzyła naniego z wyrzutem.- Przepraszam - odpowiedział grzecznie malec.- Pomóc ci się stąd wydostać?- Nie, dziękuję! - zawołał i zgrabnie wyskoczył na podłogę.- A co ty właściwie tu robisz?- Tata śpi, a ja się już bardzo nudziłem, więc postanowiłemznalezć sobie coś do zabawy - przyznał się.Był drobny i szczupły, ale niewątpliwie bystry.Miałinteligentną buzię i kształtną główkę, osadzoną na wąskichramionkach.Nie był ubrany w wakacyjny swobodny strój,wyglądał raczej jak dziecko wystrojone na jakąś okazję.Miał nasobie granatowy garniturek i białą koszulkę.- Jak ci na imię? - spytała Georgia.- Leon - odparł chłopczyk.- A ja Georgia.- Uścisnęli sobie ręce.- Miło mi cię poznać.Leon to rzadkie imię, ale podoba mi się - powiedziała.- To pomysł mamy.Leo, to lew, a ja urodziłem się w sierpniu.- Ja też jestem zodiakalnym lwem - przyznała się Georgia.-Jesteś tu z rodzicami, prawda?RS45- Mama już z nami nie mieszka - powiedziało smutnymgłosem dziecko.- Bardzo mi przykro [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.On zaśprzyglądał się jej uważnie, jakby zamierzał dojrzeć jej myśli.Bała się, że on wie, co czuje jej ciało.Musiała szybko wyrwaćsię spod uroku jego spojrzenia.- Podejrzewam, że trudno byłoby ci dotrzymać mi kroku -rzuciła zaczepnie.- A swoją drogą, skąd wiedziałeś, że wyszłampobiegać?- Wstałem wcześnie, więc poszedłem popływać i rozejrzeć siępo okolicy.Zobaczyłem cię, gdy pędziłaś jak gazela.A dlaczego nie włożyłaś kostiumu kąpielowego? Po takimwysiłku wspaniale byłoby rzucić się do chłodnej wody.Doskonale o tym wiedziała i bez jego rad.Popatrzyła nalagunę, starała się, żeby jej głos brzmiał naturalnie.- Też o tym myślałam - przyznała.- No, to co dla nas zaplanowałaś na dzisiaj? - Link nieporuszył się nawet, ale poczuła, jakby przestrzeń między nimigwałtownie się zmniejszyła, jak gdyby od świata oddzielała ichszklana kula, w której byli tylko oni.- Niczego nie zaplanowałam - odpowiedziała zmieszana.- Sądziłem, że umówiliśmy się, że będziemy razem spędzalitu czas.Ale skoro niczego nie zaplanowałaś, to co byśpowiedziała na to, byśmy poszli ponurkować na rafie?- Czy zawsze dostajesz to, czego chcesz? - odpowiedziałapytaniem.- Tak samo jak ty, jestem zepsuty i przyzwyczajony, że udajemi się przeforsować to, co chcę.RS43- Wcale nie wydaje mi się, żebym była zepsuta.- Georgiapomyślała o swoim dziwnym dzieciństwie i nienajnormalniejszej sytuacji w domu.- Jestem gotów o tym posłuchać - odpowiedział, jakby znał jejmyśli.- Czasem wyrzucenie tego z siebie może bardzo pomóc.- Nie znam cię, Link.- Odwróciła głowę w jego stronę ipopatrzyła na niego poważnie.- Nie jestem też wcale pewna,czy mogę ci ufać.- Wydaje mi się, że jestem znacznie bardziej godny zaufanianiż część twoich przyjaciół, na przykład Gavin - powiedziałnieco szorstkim głosem.- Zostawmy w spokoju Gavina, on tu nie ma nic do rzeczy.- My możemy go zostawić w spokoju, ale podejrzewam, że onnie zostawi w spokoju ciebie.To jest oczywiście tylko mojezdanie i w ogóle nie musisz się z nim liczyć.W końcu znasz goznacznie lepiej.- Dlaczego cię to w ogóle obchodzi? - spytała niepewnie.- Dlatego, że widzę delikatną i wrażliwą kobietę, którą łatwozranić.Czyżby była aż tak czytelna? Czy on znał jej tajemnice imyśli, które tak bardzo pragnęła przed nim ukryć? Nie była wstanie nawet zaprotestować.- No to co, Georgio, pójdziemy dziś ponurkować? - Linkzmienił temat.- Dobrze, tak naprawdę mam wielką ochotę znów zobaczyćrafę z bliska.- Zdziwiła się, że jej głos brzmi tak normalnie.Po powrocie do pokoju wzięła prysznic.Nie mogła sięnadziwić, że Link tak na nią działał, przy nim przestawała byćdawną opanowaną Georgią, gdzieś znikała jej świetnasamokontrola.Zadawała sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje,ale nie potrafiła znalezć na nie odpowiedzi.Po drodze na śniadanie zatrzymał ją dziwny widok.Zawartośćjednego z koszy na brudną bieliznę poruszała się, jakby wśrodku było coś żywego.W pierwszej chwili z przerażeniemRS44pomyślała, że to może wąż, ale przypomniało jej się, że nawyspie nie ma węży.Potem przyszło jej do głowy, że to możebyć jakieś zwierzątko należące do kogoś z obsługi.Ale jeżeli takbyło, to nie powinno przebywać w pobliżu pokoi gości, a już napewno nie powinno harcować w koszu na bieliznę.Zajrzała do pustego pokoju, żeby spytać pokojówkę, co tojest, ale nikogo tam nie było.Rozejrzała się za jakimśprzedmiotem, za pomocą którego mogłaby wypędzić intruza.Pod ścianą stała szczotka i Georgia uznała, że będzie toodpowiednie narzędzie.Parę dzgnięć w kosz i rozległ się.krzyk dziecka, zamiast spodziewanego szczekania czymiauczenia.Odrzuciła szczotkę i zaczęła wywalać brudnąbieliznę z kosza.Po chwili zobaczyła małego sześciu - czysiedmioletniego chłopca z wielkimi szafirowymi oczami.- A to dopiero! Mało nie dostałam zawału.- Popatrzyła naniego z wyrzutem.- Przepraszam - odpowiedział grzecznie malec.- Pomóc ci się stąd wydostać?- Nie, dziękuję! - zawołał i zgrabnie wyskoczył na podłogę.- A co ty właściwie tu robisz?- Tata śpi, a ja się już bardzo nudziłem, więc postanowiłemznalezć sobie coś do zabawy - przyznał się.Był drobny i szczupły, ale niewątpliwie bystry.Miałinteligentną buzię i kształtną główkę, osadzoną na wąskichramionkach.Nie był ubrany w wakacyjny swobodny strój,wyglądał raczej jak dziecko wystrojone na jakąś okazję.Miał nasobie granatowy garniturek i białą koszulkę.- Jak ci na imię? - spytała Georgia.- Leon - odparł chłopczyk.- A ja Georgia.- Uścisnęli sobie ręce.- Miło mi cię poznać.Leon to rzadkie imię, ale podoba mi się - powiedziała.- To pomysł mamy.Leo, to lew, a ja urodziłem się w sierpniu.- Ja też jestem zodiakalnym lwem - przyznała się Georgia.-Jesteś tu z rodzicami, prawda?RS45- Mama już z nami nie mieszka - powiedziało smutnymgłosem dziecko.- Bardzo mi przykro [ Pobierz całość w formacie PDF ]