[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażony z początku Levi zorientował się szybko i wrzasnął:- Panowie proszą panie do galopa!Orkiestra zaczęła grać  Dixie , najlepszą z melodii do galopa.- Jakże pan śmiał wystawić mnie tak na pokaz, panie kapitanie?- Ależ droga pani, przecież pragnęła pani tego najwyrazniej!- Jak pan mógł tak głośno wywołać moje nazwisko?- Powinna była pani odmówić.- Ależ.ja to robię dla Sprawy.Ja.ja nie mogłam przecież myśleć o sobie, kiedy panofiarował tak wielką sumę, i to w dodatku w złocie.Niech się pan nie śmieje, wszyscy patrząna nas.- I nie przestaną patrzeć.Niech pani nie usiłuje mamić mnie tą gadaniną o Sprawie.Chciała pani tańczyć, więc umożliwiłem to pani.Ten marsz jest ostatnią figurą galopa,prawda?- Tak.Teraz naprawdę muszę przerwać i wrócić do kiosku.- Dlaczego? Czy nadepnąłem pani na nogę?- Nie.Ale obawiam się, że zaczną na mnie plotkować.- Czy to panią rzeczywiście wzrusza? Tak w głębi serca wzrusza?- No, wie pan!- Przecież nie popełnia pani żadnej zbrodni, prawda? Czemu nie chce pani zatańczyćze mną i walca?- Gdyby moja matka dowiedziała się.- Ciągle jeszcze trzyma się pani mamusinej spódnicy.- Och, w pana interpretacji wszystkie cnoty wyglądają bardzo głupio.- Bo istotnie są głupie.Czy przejmuje się pani plotkami?- Nie, ale.No, lepiej nie mówmy o tym.Bogu dzięki, że walc się zaczyna.Galopzawsze mnie męczy.- Niech pani odpowiada na moje pytania.Czy przejmowała się pani kiedykolwiekopinią innych kobiet?- Och, skoro pan tak mnie do muru przypiera - nie! Ale wypada, aby się z nią liczyć. Dziś jednak o nic nie dbam.- Brawo! Wreszcie zaczyna pani myśleć samodzielnie, zamiast, posługiwać sięgotowymi poglądami innych ludzi.To początek mądrości.- Ale.- Gdy pani będzie tak oplotkowana jak ja, przekona się pani dopiero, jak małe toposiada znaczenie.Niech pani pomyśli, że nie jestem przyjmowany w żadnym domu wCharlestonie.Nawet ofiary moje dla naszej świętej i słusznej Sprawy nie zdołały przełamaćtego bojkotu.- Jakie to straszne!- Ach, wcale nie.Póki człowiek nie straci reputacji, nie zdaje sobie sprawy, jakim byłamu ona ciężarem i czym jest prawdziwa wolność.- Ależ pan mówi straszne rzeczy!- Straszne, lecz prawdziwe.Jeżeli ma się dość odwagi lub dość pieniędzy, możnasobie doskonale poradzić bez dobrej opinii.- Nie wszystko można kupić za pieniądze.- To chyba ktoś starszy musiał pani powiedzieć! Sama nigdy by pani nie wymyśliłatakiego banału.Czego zdaniem pani nie można kupić?- Och, no.nie wiem.W każdym razie ani szczęścia, ani miłości.- W zasadzie można.Jeżeli zaś nie ma się szczęścia ani miłości, można sobie kupićdoskonałe ich namiastki.- A czy pan ma bardzo dużo pieniędzy, panie kapitanie?- Jakież to nietaktowne pytanie, pani Hamilton! Bardzo się pani dziwię.Tak, mampieniądze.Jak na młodego człowieka, zdanego od wczesnej młodości na własne siły,dorobiłem się dość dużego majątku.Jestem pewien, że na blokadzie zarobię milion dolarówna czysto.- Ach, nie!- Ach, tak! Ludzie przeważnie nie zdają sobie sprawy z tego, że można tyleż samozarobić na burzeniu cywilizacji, co na jej budowaniu.- Jak pan to rozumie?- Pani krewni i moi, i większość tu obecnych ludzi dorobiła się pieniędzy naprzeistaczaniu puszczy w kraj cywilizowany.To się nazywa budowaniem państwa.Zarabiasię na tym doskonale.Więcej jednak jeszcze zarabia się na burzeniu państwa.- O jakim pan państwie mówi?- O tym, w którym żyjemy, o Południu, o Konfederacji, królestwie bawełny, które kruszy się i rozpada pod naszymi stopami.Większość ludzi nie widzi jednak tego i nie potrafiwykorzystać sytuacji stworzonej tym rozkładem.Ja na tym zrobię fortunę.- A więc pan rzeczywiście myśli, że zostaniemy zwyciężeni?- Tak.Po co uprawiać strusią politykę?- Boże, jakże mnie męczy rozmowa o tych sprawach.Czy pan nigdy nie mówiprzyjemnych rzeczy, panie kapitanie?- Czy wolałaby pani, gdybym mówił, że oczy pani podobne są do dwóch blizniaczychakwariów, po brzegi napełnionych przejrzystą, zieloną wodą, i że gdy złote rybki wypływająna powierzchnię wody, o tak, jak teraz, wygląda pani diablo pięknie?- Nie, to mi się nie podoba.Prawda, że muzyka jest wspaniała? Mogłabym tańczyćwalca wiecznie.Nie wiedziałam, że tak mi tego było brak.- Jest pani najlepszą tancerką, jaką kiedykolwiek trzymałem w ramionach.- Panie kapitanie, proszę mnie tak mocno nie ściskać! Ludzie patrzą na nas!- A gdyby nikt nie patrzył, jak by pani na to zareagowała?- Panie kapitanie, pan się zapomina!- Ależ ani na chwilę.Jakżebym mógł, mając panią tak blisko?.Co to za melodia?Czy nowa?- Tak.Prawda, że cudowna? Zdobyliśmy ją na Jankesach.- Jak się to nazywa?-  Gdy się skończy wreszcie wojna.- Czy zna pani słowa? Niech mi ją pani zaśpiewa.Czy pamiętasz, ukochany,Ten rozstania smutny czas,Gdyś mi klęcząc wyznał miłość,Zanim los rozłączył nas?Jakże byłeś wtedy dumny,Szary mundur zdobił cię,Przyrzekałeś, że nie zdradziszNi ojczyzny, ani mnie.Teraz płaczę smutna sama,Ronię gorzkie łzy bez słów.Gdy się skończy wreszcie wojna,Los nas złączy z sobą znów.- W oryginale było oczywiście  niebieski mundur , ale my zmieniliśmy to na  szary.Pan doskonale tańczy walca, panie kapitanie.Czy wie pan, że wysocy mężczyzni sąprzeważnie złymi tancerzami? I pomyśleć, że lata całe upłyną, zanim znowu będę mogłatańczyć.- Skądże znowu? Tylko kilka minut [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl