[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lejlą, co prawda, nadal wstrząsała konwulsyjnaczkawka, lecz nie cierpiała bynajmniej z tego powodu.Leżała na górze na wspólnym materacu trzech sióstr, rozpostarta na wznak niczym rozgwiazda, a w jejodurzonym umyśle kłębiły się monologi zakochanychbohaterek Szekspirowskich.Ciarki przechodziły ją całą na wspomnienieszafirowychoczuMalachy’ego,a w podbrzuszu łaskotał gorący węzeł, przesyłając fale rozkoszy aż po czubki palców stóp.A więc tak wygląda uczucie miłości, pomyślała Lejla,jak ekstatyczny krzyk owocu granatu, gdy wbity w niego nóż cesarskim cięciem wywołuje narodziny soczystychziaren z głębokiego łona.Jak radosny śmiech oliwy, kiedy burzy spokój rozwodnionej mąki, gorącym tłuszczempodporządkowując ciasto własnej woli i rodząc jeszcze większą słodycz – cukrowe frytki zulbia, które Lejla uwielbiała.Zakochać się to coś niesamowitego.Czemu nikt jej nigdy tego nie powiedział?Lejla znów czknęła.Te szafirowe oczy.Może zobaczyje znów jutro, w nowej szkole.Po raz pierwszy nie drżała na myśl o konfrontacji z klasą pełną wlepionych w nią oczu.– Lejla! Twój dugh już gotowy.Zejdź na dół! PaniDelmonico przyszła z wizytą!– Już schodzę! – odkrzyknęła Lejla.Słysząc zmęczeniew głosie Mardżan, poczuła się winna, że tak mało pomogłasiostrom przy gotowaniu.Na dole Estelle Delmonico popijała drugą filiżankęherbaty z bergamoty.– Moja Gloria mówiła mi, że uciekłyście, dziewczęta,przed rewolucją.To prawda?Mardżan przerwała mieszanie zupy i zerknęłaukradkiem na Bahar.Poza cieniem, który przemknął przez melancholijne oczy siostry, nie dostrzegła jednak u niej żadnych oznak zdenerwowania na dźwięk słowa„rewolucja”.– Prawdę mówiąc, wyjechałyśmy z Iranu niecowcześniej.Tuż przed… – odpowiedziała ostrożnieMardżan, nie przestając obserwować Bahar.Przed oczami mignęło jej wspomnienie zasnutych mgłąwież kontrolnych lotniska Heathrow.Pierwszy lutegotysiąc dziewięćset siedemdziesiąt dziewięć – ta sama data, jak się później okazało, wyznaczyła objęcie władzyw Teheranie przez skazanego wcześniej na banicjęajatollaha, który miał słabość do poezji mistycznej.Zapędzone do przezroczystych boksów, w którychoficerowie imigracyjni lotniska prowadzili przesłuchania, dziewczęta stanęły kompletnie nieprzygotowane na lawinęoskarżycielskich pytań i żenującą rewizję kieszeni oraz bielizny.Mardżan przypomniała sobie teraz, jak małej Lejli kazano wystąpić naprzód i ściągnąć obszarpanemajtki,demaskującukrytypodgumkązwitekwymienionych przed rewolucją funtów szterlingów –zabezpieczenie finansowe, ulokowane w niedotykalnymsanktuarium.Mardżan wiedziała, że sympatyczna wdowa czekaniecierpliwie na historię ich ucieczki, uznała jednak, że nie jest w stanie zdać takiej relacji.Jeszcze nie.Przynajmniej nie w obecności nadwrażliwej siostry.– Miałyśmy szczęście, że dali nam brytyjskie wizy, i drugie szczęście, że znalazłyśmy dobrą pracę przy tak kulejącej gospodarce… Lejla miała zaledwie siedem lat, więc niewiele pamięta.Pomimo całej swojej egzaltacji Estelle miała świetne wyczucie granic i postanowiła zmienić temat.– Tak, siedem lat to jeszcze malutka.A gdzie się podziewa ta ślicznotka? Nie jest chyba chora?– Nie, to po prostu typowa nastolatka.Lejla, chodź notutaj! – wrzasnęła Mardżan w stronę schodów,nieświadoma, że Lejla od dłuższej chwili stoi na podeście.Niewidoczna z kuchni, słyszała całą rozmowę.Nie było prawdą to, co powiedziała Mardżan.Lejla pamiętaławszystko.Pamiętałasyreny.Ryczącetubynadachachwojskowych dżipów, które nadjeżdżały znienacka,sygnalizując godzinę policyjną, i krążyły po pastelowych willowych ulicach, obsadzonych nagietkami, gdziedomowe spiżarnie pełne były dughu i coca-coli.A zaraz potem nastał łopot.Zabawne, że zapamiętała najpierwdźwięk, a dopiero potem jego źródło: żałobny namiot, osłaniający kobiecą postać, noszony coraz częściej nawet na zamożniejszych północnych przedmieściach.Czador,czador.Trzy jardy kwadratowe szorstkiej wełny,strategicznie udrapowane, spięte klamrą szczękających zębów i nieodsłaniające nic powyżej mrugających oczu aniponiżej usmarkanego nosa.Czador, czador.Plakaty z tymi mnożącymi się szmacianymi krukamipojawiały się z dnia na dzień coraz liczniej na murach uniwersytetu i w sklepowych witrynach, opatrzone hasłamiz cienko zawoalowaną pogróżką.Bahar, która w chwili wybuchu rewolucji miała szesnaście lat i mocno uległa nowej ideologii, stosowała te same pogróżki, aby skłonić Mardżan i Lejlę do noszenia długich zasłon.Wracała do domu rozogniona z emocji po kolejnych zamieszkachstudenckich na ulicach centrum Teheranu, przynoszącopowieściopodziurawionychkulamisztandarachi marsowym ajatollahu, który tłumy czadorów wprawiałw stan delirium.Skandowania, głośne żądania śmierci, słychać byłowszędzie.„Śmierć zdrajcy szachowi! Śmierć wszelkiej zarazie z bałamutnego Zachodu!” Koniec z Ameryką, któradała Lejli kreskówki z Tomem i Jerrym, a także ulubione fistaszkowe drażetki M&M.To wystarczyło, abynajmłodsza z sióstr popłakiwała po nocach w łóżku (rzeczjasna, w sekrecie).Bahar miała wtedy szesnaście lat, czyli niewielewięcej niż Lejla obecnie.Lejla potrząsnęła głową, abyrozwiać ponure myśli.Może Mardżan miała rację, że zmieniła temat, że chciała wszystko to odsunąćw niepamięć.Lejla znów czknęła głośno, co kazało jej opuścić kryjówkę.Zeszła ze schodów i uśmiechnęła się promiennie.– No, nareszcie! Twój dugh stoi tam na blacie.Pij, póki świeży.I przywitaj się z panią Delmonico – burknęła Mardżan, nie panując już nad nerwami.– Estelle.Mówcie mi Estelle.Abguszt – gulasz jagnięcy2 kg nóżek jagnięcych5 dużych posiekanych cebul1 łyżeczka kurkumy10 szklanek wody1 szklanka łuskanego grochu1 łyżeczka papryki4 łyżeczki soli1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu5 dużych ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę7 pomidorów pokrojonych w plastry2 łyżki stołowe pasty pomidorowej1 suszona limona2 nitki szafranu rozpuszczonego w 7 łyżeczkach gorącej wody 2 łyżeczki advie (można zastąpić tą samą ilością mieszanki tłuczonych płatków różanych, kardamonu, cynamonu i kminku) W wysokim garnku zrumienić mięso, 1 cebulęi kurkumę.Dodać wodę, groch, paprykę i kości usunięte z nóżek jagnięcych.Gotować pod przykryciem na wolnymogniu przez dwie godziny.Dodać resztę składników.Dusićpod przykryciem przez 40 minut.Usunąć kości.Jarzyny i mięso wyjąć z wywaru, utłuc na purée w dużej misie.Purée i wywar podawać w oddzielnych naczyniach.5Może wszystkiemu winien był Thomas McGuire.Nieufając w to, że Padraig Craig skutecznie rozgłosi jego orędzie nienawiści, pierwszy szynkarz Ballinacroaghniezwłocznie po opuszczeniu parkingu przed magistratem rozpętał kampanię w piwiarni McGuire’a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Lejlą, co prawda, nadal wstrząsała konwulsyjnaczkawka, lecz nie cierpiała bynajmniej z tego powodu.Leżała na górze na wspólnym materacu trzech sióstr, rozpostarta na wznak niczym rozgwiazda, a w jejodurzonym umyśle kłębiły się monologi zakochanychbohaterek Szekspirowskich.Ciarki przechodziły ją całą na wspomnienieszafirowychoczuMalachy’ego,a w podbrzuszu łaskotał gorący węzeł, przesyłając fale rozkoszy aż po czubki palców stóp.A więc tak wygląda uczucie miłości, pomyślała Lejla,jak ekstatyczny krzyk owocu granatu, gdy wbity w niego nóż cesarskim cięciem wywołuje narodziny soczystychziaren z głębokiego łona.Jak radosny śmiech oliwy, kiedy burzy spokój rozwodnionej mąki, gorącym tłuszczempodporządkowując ciasto własnej woli i rodząc jeszcze większą słodycz – cukrowe frytki zulbia, które Lejla uwielbiała.Zakochać się to coś niesamowitego.Czemu nikt jej nigdy tego nie powiedział?Lejla znów czknęła.Te szafirowe oczy.Może zobaczyje znów jutro, w nowej szkole.Po raz pierwszy nie drżała na myśl o konfrontacji z klasą pełną wlepionych w nią oczu.– Lejla! Twój dugh już gotowy.Zejdź na dół! PaniDelmonico przyszła z wizytą!– Już schodzę! – odkrzyknęła Lejla.Słysząc zmęczeniew głosie Mardżan, poczuła się winna, że tak mało pomogłasiostrom przy gotowaniu.Na dole Estelle Delmonico popijała drugą filiżankęherbaty z bergamoty.– Moja Gloria mówiła mi, że uciekłyście, dziewczęta,przed rewolucją.To prawda?Mardżan przerwała mieszanie zupy i zerknęłaukradkiem na Bahar.Poza cieniem, który przemknął przez melancholijne oczy siostry, nie dostrzegła jednak u niej żadnych oznak zdenerwowania na dźwięk słowa„rewolucja”.– Prawdę mówiąc, wyjechałyśmy z Iranu niecowcześniej.Tuż przed… – odpowiedziała ostrożnieMardżan, nie przestając obserwować Bahar.Przed oczami mignęło jej wspomnienie zasnutych mgłąwież kontrolnych lotniska Heathrow.Pierwszy lutegotysiąc dziewięćset siedemdziesiąt dziewięć – ta sama data, jak się później okazało, wyznaczyła objęcie władzyw Teheranie przez skazanego wcześniej na banicjęajatollaha, który miał słabość do poezji mistycznej.Zapędzone do przezroczystych boksów, w którychoficerowie imigracyjni lotniska prowadzili przesłuchania, dziewczęta stanęły kompletnie nieprzygotowane na lawinęoskarżycielskich pytań i żenującą rewizję kieszeni oraz bielizny.Mardżan przypomniała sobie teraz, jak małej Lejli kazano wystąpić naprzód i ściągnąć obszarpanemajtki,demaskującukrytypodgumkązwitekwymienionych przed rewolucją funtów szterlingów –zabezpieczenie finansowe, ulokowane w niedotykalnymsanktuarium.Mardżan wiedziała, że sympatyczna wdowa czekaniecierpliwie na historię ich ucieczki, uznała jednak, że nie jest w stanie zdać takiej relacji.Jeszcze nie.Przynajmniej nie w obecności nadwrażliwej siostry.– Miałyśmy szczęście, że dali nam brytyjskie wizy, i drugie szczęście, że znalazłyśmy dobrą pracę przy tak kulejącej gospodarce… Lejla miała zaledwie siedem lat, więc niewiele pamięta.Pomimo całej swojej egzaltacji Estelle miała świetne wyczucie granic i postanowiła zmienić temat.– Tak, siedem lat to jeszcze malutka.A gdzie się podziewa ta ślicznotka? Nie jest chyba chora?– Nie, to po prostu typowa nastolatka.Lejla, chodź notutaj! – wrzasnęła Mardżan w stronę schodów,nieświadoma, że Lejla od dłuższej chwili stoi na podeście.Niewidoczna z kuchni, słyszała całą rozmowę.Nie było prawdą to, co powiedziała Mardżan.Lejla pamiętaławszystko.Pamiętałasyreny.Ryczącetubynadachachwojskowych dżipów, które nadjeżdżały znienacka,sygnalizując godzinę policyjną, i krążyły po pastelowych willowych ulicach, obsadzonych nagietkami, gdziedomowe spiżarnie pełne były dughu i coca-coli.A zaraz potem nastał łopot.Zabawne, że zapamiętała najpierwdźwięk, a dopiero potem jego źródło: żałobny namiot, osłaniający kobiecą postać, noszony coraz częściej nawet na zamożniejszych północnych przedmieściach.Czador,czador.Trzy jardy kwadratowe szorstkiej wełny,strategicznie udrapowane, spięte klamrą szczękających zębów i nieodsłaniające nic powyżej mrugających oczu aniponiżej usmarkanego nosa.Czador, czador.Plakaty z tymi mnożącymi się szmacianymi krukamipojawiały się z dnia na dzień coraz liczniej na murach uniwersytetu i w sklepowych witrynach, opatrzone hasłamiz cienko zawoalowaną pogróżką.Bahar, która w chwili wybuchu rewolucji miała szesnaście lat i mocno uległa nowej ideologii, stosowała te same pogróżki, aby skłonić Mardżan i Lejlę do noszenia długich zasłon.Wracała do domu rozogniona z emocji po kolejnych zamieszkachstudenckich na ulicach centrum Teheranu, przynoszącopowieściopodziurawionychkulamisztandarachi marsowym ajatollahu, który tłumy czadorów wprawiałw stan delirium.Skandowania, głośne żądania śmierci, słychać byłowszędzie.„Śmierć zdrajcy szachowi! Śmierć wszelkiej zarazie z bałamutnego Zachodu!” Koniec z Ameryką, któradała Lejli kreskówki z Tomem i Jerrym, a także ulubione fistaszkowe drażetki M&M.To wystarczyło, abynajmłodsza z sióstr popłakiwała po nocach w łóżku (rzeczjasna, w sekrecie).Bahar miała wtedy szesnaście lat, czyli niewielewięcej niż Lejla obecnie.Lejla potrząsnęła głową, abyrozwiać ponure myśli.Może Mardżan miała rację, że zmieniła temat, że chciała wszystko to odsunąćw niepamięć.Lejla znów czknęła głośno, co kazało jej opuścić kryjówkę.Zeszła ze schodów i uśmiechnęła się promiennie.– No, nareszcie! Twój dugh stoi tam na blacie.Pij, póki świeży.I przywitaj się z panią Delmonico – burknęła Mardżan, nie panując już nad nerwami.– Estelle.Mówcie mi Estelle.Abguszt – gulasz jagnięcy2 kg nóżek jagnięcych5 dużych posiekanych cebul1 łyżeczka kurkumy10 szklanek wody1 szklanka łuskanego grochu1 łyżeczka papryki4 łyżeczki soli1 łyżeczka mielonego czarnego pieprzu5 dużych ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę7 pomidorów pokrojonych w plastry2 łyżki stołowe pasty pomidorowej1 suszona limona2 nitki szafranu rozpuszczonego w 7 łyżeczkach gorącej wody 2 łyżeczki advie (można zastąpić tą samą ilością mieszanki tłuczonych płatków różanych, kardamonu, cynamonu i kminku) W wysokim garnku zrumienić mięso, 1 cebulęi kurkumę.Dodać wodę, groch, paprykę i kości usunięte z nóżek jagnięcych.Gotować pod przykryciem na wolnymogniu przez dwie godziny.Dodać resztę składników.Dusićpod przykryciem przez 40 minut.Usunąć kości.Jarzyny i mięso wyjąć z wywaru, utłuc na purée w dużej misie.Purée i wywar podawać w oddzielnych naczyniach.5Może wszystkiemu winien był Thomas McGuire.Nieufając w to, że Padraig Craig skutecznie rozgłosi jego orędzie nienawiści, pierwszy szynkarz Ballinacroaghniezwłocznie po opuszczeniu parkingu przed magistratem rozpętał kampanię w piwiarni McGuire’a [ Pobierz całość w formacie PDF ]