[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, że ona bardzo to wszystko przeżywa, ale jest w pełni świadoma, że nie zdołałaby wykarmić i wychowywaćtwojego rodzeństwa, mając na głowie jeszcze jedno niemowlę.Umieściła cię w rodziniezastępczej, bo uważała, że tak będzie najlepiej dla was wszystkich.Nie możesz od niejoczekiwać, że będzie wychowywała twoje dziecko.- Ale.- Podjęłaś już decyzję w sprawie ukończenia liceum? Zorganizowano ci przecieżnauczycielkę, która miała w domu - przygotować cię do egzaminów końcowych.Niezgodziłaś się.Wyleciałaś też ze specjalnej klasy dla ciężarnych przy twojej szkole, bopodobno czułaś się na terenie campusu jak dziwoląg.Teraz z kolei mówisz, że się nudzisz.Może jednak powinnaś pomyśleć o maturze?- No, też tak myślę.Może uda mi się znalezć jakąś ciekawszą pracę.W każdym raziecoś lepszego niż fast food.- Otóż to - kiwnęła głową Cedar.- Ale matura i tak niewiele mi pomoże.Nie uda mi się zarobić na porządne mieszkaniei żłobek.Byłam niedawno u koleżanki.Pokazała mi sukienkę, w której idzie na świątecznybal.Wie pani, szkoła wynajęła salę w jakimś superhotelu i organizuje zabawę.No, i chłopaktej koleżanki będzie we fraku, takim prawdziwym, a w butonierce będzie miał kwiat podkolor tej sukienki, i w ogóle.Po policzkach Cindy znowu zaczęły spływać łzy.- Tak bym chciała iść na ten bal.Już nigdy nie kupię sobie fajnej kiecki i nie pójdę nażadną zabawę.Nigdy! O Boże, co ja teraz zrobię? Chcę je zatrzymać, przysięgam, ale chodzio to, że.ja mam za chwilę być matką, a myślę o.imprezach.Sama jestem jeszczedzieciakiem.- Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła jeszcze gwałtowniej szlochać.- Kochanie - odezwała się łagodnie Cedar - matki niemowląt nie chodzą na szkolnepotańcówki, wiesz o tym.- Tak, wiem.- Dziewczyna położyła sobie ręce na brzuchu.- Nie mogę.Po prostu niemogę jej zatrzymać.A tak się cieszyłam, że będę miała to dziecko.To dziewczynka, mó-wiłam pani? Byłam taka szczęśliwa i dumna, że będzie tylko moja, że będziemy się bardzokochały, żeby nie wiem co.Myślałam, że zamieszkamy w jakimś ładnym mieszkanku, żeurządzę mojemu maleństwu śliczny pokoik z tapetą w króliczki i kupię jej mnóstwo fajnychubranek, a inne dziewczyny będą mi zazdrościły, że jestem taka dorosła, a one nadal muszącodziennie chodzić do szkoły i.Kiedy ta koleżanka pokazała mi swoją sukienkę,powiedziała.powiedziała jak bardzo jest jej przykro, że mnie to spotkało.I wtedy.wtedymnie też zrobiło się żal samej siebie. - Widzisz jakieś wyjście z tej sytuacji, Cindy?- Nie.Tak.To znaczy, chyba powinnam się zastanowić, ale tylko zastanowić, czy nieoddać małej do adopcji.Może kto inny urządziłby mojej córeczce śliczny pokoik z tapetą wkróliczki i kupił jej mnóstwo fajnych ubranek, bo ja.nie mogę jej niczego dać, chociaż jestmoja.- Nie musisz podejmować ostatecznej decyzji już teraz - uspokoiła ją Cedar.- Alemożesz poprosić swoją opiekunkę społeczną, żeby przejrzała razem z tobą podania ludzi sta-rających się o adopcję.Będziesz miała okazję trochę ich poznać, dowiesz się, jak mieszkają,co robią, co mogą zaofiarować twojemu dziecku.Przejrzenie tych papierów do niczego niezobowiązuje.Co ty na to?- Myślę, że.mogłabym to zrobić.Tak, może je przejrzę.Zresztą.sama nie wiem.Tak naprawdę to pomyślałam sobie, że.że może to pani ją adoptuje.To znaczy, gdybymzdecydowała się oddać małą, chciałabym, żeby to pani ją wzięła.Jest pani taka miła, no istara, to znaczy wiele starsza ode mnie.Poza tym, wiem, że psychiatrzy zarabiają kupę forsy,więc będzie panią stać na te wszystkie ubranka i tapetę w.- Daj spokój, Cindy - przerwała jej Cedar, z wysiłkiem ukrywając irytację.- Dobrzewiesz, że nie jestem mężatką, a twoje dziecko potrzebuje matki i ojca.- A po co jej ojciec? Nasz zmył się całe wieki temu, a mama świetnie sobie z namiradzi, chociaż też jest sama.Nie mamy za dużo pieniędzy, ale jest nam razem dobrze.Jeste-śmy szczęśliwi.O Boże, ja chcę do domu, do mamy, do moich braci i sióstr.Chcę wrócić doszkoły, nosić fajne ciuchy i chodzić na imprezy.Gdyby pani ją wzięła, byłabym pewna, żeoddaję małą w dobre ręce.Nie przychodziłabym jej odwiedzać, ani nic z tych rzeczy.Obiecuję, naprawdę.Mogłabym nawet podpisać papiery, że nie będę pani nagabywać, aniprzychodzić do pani domu.- Cindy, proszę cię, uspokój się.Skupmy się może na wnioskach o adopcję odmałżeństw, dobrze? Skontaktuję się z twoją opiekunką społeczną i poproszę, żebyprzygotowała dla ciebie listę nazwisk.- Nie chce pani zostać matką? - nie dawała za wygraną nastolatka.Tak! Chcę! Cedar ledwie się powstrzymała, żeby nie wykrzyczeć tego na głos.Pragnęła dziecka ponad wszystko na świecie, ale.Boże, dziewczyno, łamiesz mi serce.- Nie rozmawiamy w tej chwili o mnie.- Nie ustrzegła się lekkiego drżenia w głosie.-Kochanie, skończył nam się czas - dodała pospiesznie, podrywając się z fotela.- Przejrzyjciez opiekunką te podania i następnym razem powiesz mi, czy spodobała ci się któraś z par.Jeśli chcesz możemy spotkać się w jakimś parku.Wśród zieleni będzie nam się przyjemniejrozmawiało.- Nie.Wolę tutaj.W gabinecie czuję się swobodnie, bo jesteśmy same.- Cindy wstałaz krzesła.- Zastanowi się pani, nad tym co powiedziałam? Może jednak wezmie pani mojąmałą?- Cindy, naprawdę.ja.- Proszę, niech się pani tylko zastanowi.Nie musi pani od razu decydować.- No.nie wiem.Dobrze, przemyślę to.- Zwietnie.Do widzenia.Kiedy zamknęły się za nią drzwi, Cedar opadła jak kłoda na fotel.Była kompletniewyczerpana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl